Niektóre osoby podróżujące potrafią potoczyście, interesująco i barwnie wyrażać swoje przeżycia. Lubię czytać i słuchać o podróżach. Mój sąsiad każdą opowieść o swoim podróżowaniu rozpoczyna od tego, jak ucztowali starożytni. Znam już to na pamięć i prawdę mówiąc znudziło mi się. Dzisiaj na klatce schodowej kolejny raz wysłuchałam, jak ucztowano w starożytności.
U Greków uczta była czymś więcej, niż formą towarzyskiej rozrywki. To cała instytucja kulturalna, co wbrew temu, jak myślą o kulturze kulturalni ponuracy – nie było w sprzeczności z pyszną zabawą.
Rzymskie uczty były nie mniej wesołe od greckich, choć w szczególny sposób zachęcano na nich do korzystania z radości życia – przypominając mianowicie o jego krótkości przez umieszczenie na naczyniach, na posadzkach w jadalniach przedstawień szkieletów.
W czasach cesarstwa uczty bywały niezwykle wystawne. Smakosze wybierali specjalne gatunki ślimaków i ostryg afrykańskich, karmionych mieszanką z moszczu winnego i miodu. Kto by pomyślał? Ślimaki z Afryki? Czy ktoś widział tam ślimaka? Czy ktoś o tym słyszał?
Dowiedziałam się także od niego, że podział kultur na świecie dokonany został według mocy wypijanych alkoholi. Wystarczy porównać pogodne obyczaje związane z piciem wina u ludów śródziemnomorskich
z alkoholową obyczajowością wódczanej północy, a przekonamy się, że podział ten jest nie mniej sensowny niż inne, z pozoru poważniejsze
– na zakończenie rzekł sąsiad i chwiejnym krokiem udał się znowu do delikatesów po kolejną porcję utrwalacza obyczajowości śródziemnomorskiej.
Ogromnie jestem ciekawa, co na to inni znawcy „fachu”?
Bet55 10 luty 2008 bardzo ciekawa obserwacja, czy autor tych komentarzy używa utrwalaczy południowych czy północnych?
Pingback: Tytuły publikacji – lista alfabetyczna | alE blogowanie