Wędrując po blogach trafiłam na bardzo interesujące notki naszej emigracji w Irlandii. Niektórzy próbują porównywać Polskę do Irlandii. Często zapytują, dlaczego nie da się porównać i dlaczego obiecanego cudu nie widać?
Moja refleksja.
Myślę, że w Polsce trzeba jeszcze trochę poczekać na cud. Na co czekać? Aż dorośnie, wykształci się i w parlamencie zasiądzie nowe pokolenie. Przecież władza w dalszym ciągu jest w rękach studentów „ekonomii politycznej socjalizmu”, bo taki przedmiot był ongiś na studiach. I żeby nie wiem, jak się starali myśleć i działać nowocześnie, to gdzieś w świadomości, albo podświadomości mają to „stare” wyryte rylcem na kamiennych tabliczkach. Nieliczni z nowego pokolenia, którzy już się wybijają, nie zdołają tych wyrytych rylcem „tabliczek” zamazać ani atramentem, ani wytrzeć tradycyjną gumką myszką, ani wykasować myszką komputerową. Trzeba czekać na naturalną wymianę pokolenia, bo oczywiście rewolucyjnej nikt nie chce i nikomu nie życzy.
Ogromną radość sprawiła mi wizyta na blogach z kategorii „warsztaty literackie”.
Moja refleksja.
Nie przypuszczałam, że młodzi ludzie mają w sobie tyle wrażliwości i dojrzałych przemyśleń i potrafią wyrażać to słowem pisanym, jakże innym od słów, które właśnie dochodzą przez moje okna (mieszkam koło internatu szkolnego). Niektóre notki – to wprost cudne wprawki literackie.
Kto wie, gdzie jeszcze zaprowadzi mnie
„blogowy łańcuszek”?
Co ciekawego przeczytam?
Jakie refleksje się zrodzą?