doczekaliśmy się czasu
kiedy wiele jest hałasu
euro – klasa
ród stateczny
w ruch wprawiony przedświąteczny
na marketach choineczki
w koszach misie i laleczki
mako – serów pełne puszki
przytulanki do poduszki
mydło, szydło i powidło
a do tego smarowidło
i na pięty i na liczka
brokatowa puderniczka
nawet klapki z cekinami
hit za hitem nad hitami
wszędzie gwiazda betlejemska
a z ciapami
wprost nieziemska
trele trili trele bęc
od tandety można pęc
na markowe brak sałaty
więc powracam ja do chaty
siadam w kącie przy kominie
myśl za myślą w głowie płynie
co tu robić wciąż się biedzę
długo w miejscu nie usiedzę
biorę igły i kordonki
na kółeczka tnę zasłonki
trele trili dobra chęć
serweteczki na sto pięć
trele trili tra ra ra
mam prezenty
hop hura!
… i bęc !
A ja pasjami lubiłam robić szydełkowe serwety. Im większe, tym większa frajda. Niestety teraz już czasu brak i oczy nie te… Muszę coś kupić moim najbliższym, takiego wymarzonego, upragnionego. Ale najwazniejsza jest lalka dla mojej wnusi. Pozdrawiam serdecznie
Eurydyko, lalki widziałam przecudne, różnej wielkości. Z kupnem nie powinno być kłopotu.
dla mnie prezentem byłby pewien bardzo ważny dokument
Jagoda,to życzę Ci tego ważnego dokumentu – prezentu.
Bardzo ładne serweteczki zrobiłaś. Ja kiedyś robiłam szaliki na drutach jako gwiazdkowe prezenty, a ponieważ było do zrobienia kilka, zaczęłam już we wrześniu i zdążyłam. Najważniejsze, że się bardo podobały. W sklepach jest teraz zatrzęsienie różnych drobiazgów, często nie wiadomo do czego przydatnych, ale ludzie kupują, bo coś trzeba pod choinkę włożyć.Pozdrawiam. :)))
Rozyna, o tak – drobiazgów bardzo dużo. Czasami trudno zdecydować, co wybrać. Ja się zdecydowałam na „robótkowe” prezenty, tym bardziej że przed świętami nie mam co robić, bo troszkę zamiera życie towarzyskie i kulturalne, wieczory długie, a szydełkowanie, wyszywanie i dzierganie na drutach to bardzo przyjemne zajęcia. A ileż radości potem widać w oczach obdarowanych.
Witaj alEllo,może na jakiś strasznie poważny konkurs poezji z tym wierszem nie dałoby się wystartować.ale jaki on uroczy, buzia uśmiechnęła mi się od ucha do ucha. Bardzo lubię taką grę słów i radosny nastrój.Pozdrawiam
Mario Dora, to miała być zwykła notka po powrocie ze sklepu, dlatego nawet nie pretenduje do nazwania wierszem. Jedynie forma „w pionie”, po wyrzuceniu zbędnych słów, w które ubrane były pełne zdania wygląda na wierszyk. Miło mi więc, że wierszem nazwałaś, a jeszcze miłej, że wywołał on uśmiech, bo o to mi chodziło 🙂
W domu szydełkujemy ja i madre. Madre to raz nawet firankę wydziergała. Ja pozostałam przy serwetkach. Dzięki szydełkowaniu mam więcej cierpliwość i nie obgryzam już paznokci(ale też mniej się stresuję ostatnio to nie mam powodu). Niestety od jakiegoś czasu poońćzyły się stare kordonki i jakoś nie po drodze mi po nowe. Ale mnie pomału bierze chęć 🙂
Lavinko, szydełkowanie to fajna robótka szczególnie w pociągu i autobusie. Wyszywanie wymaga większej precyzji i skupienia. W podróży zawsze szydełkuję (czytać nie lubię w takich miejscach, bo nie mogę się skupić). Kiedyś, w drodze do Warszawy zrobiłam malutką torebeczkę – taką do noszenia przez ramię, dla swojej koleżanki. Ładna pytam? No ładna i przyda się, tylko dlaczego ma taki długi pasek, że torebka aż do kolan sięga? – pyta koleżanka. Bo podróż za długo trwała – odpowiadam :)))
Brawo! Ja dziergać nie umiem ale postanowiłam dać bratu zdjęcie mojego autorstwa, ładnie oprawione.
Agata! Też brawo! Znakomity pomysł, a zdjęcia masz piękne. Taki prezent chciałabym dostać.
To prawda,ze od tandety mozna peknac, a jeszcze sobie zycza za nie jak za zloto hehe. A Twoje prezenty beda najpiekniejsze..zrobia kariere..masz talent kochaniutka. Caluski Ella
Dziękuję Ellutka, zaraz tam talent. Lubiłam robótki od dziecka. Kiedyś zresztą takie umiejętności były konieczne – nawet np. pończochy się robiło na drutach.