Nowy Rok – początek czego?

       Zapowiadają nadejście ostrej zimy.  Basia i jej mąż Marek martwią się coraz bardziej. Na początku 2008 roku, chociaż nie zmniejszyły się ich dochody, wyłączyli z użytkowania 2 pokoje w swoim trzypokojowym mieszkaniu. Do kuchni przenieśli jedno łóżko, wstawili kozę grzewczą na drewno zbierane w lesie. Cieszyli się przy tym, jak dzieci, że w ich bloku są przewody kominowe. W pozostałych pomieszczeniach wyłączyli ogrzewanie, drzwi do nich uszczelnili i zawiesili kocami, żeby „nie ciągnęło” – jak mawia Basia. Trudno było pomieścić się z dwójką dzieci w kuchni przy kopcącej kozie i sąsiadującym z nią najmniejszym pokojem. Przywykli do wygody i przestrzennych zamkniętych na czas zimy pokojów, odetchnęli latem. Dzieci z radości skakały i jak za dawnych przedszkolnych lat w berka na pokojach się bawiły, choć to już licealiści. Nikt nawet nie płakał, że pierwszy raz od niepamiętnych czasów na wakacje nie pojechał. „Pokojowe berkowanie” rekompensowało brak wakacji.

Późną jesienią znowu zawisły koce na drzwiach do największych, narożnych pomieszczeń. Niedługo potem, na widok rachunku za wodę, Marek pozdejmował kurki z kranów i zaślepił wylewki ciepłej wody. Kupił wielki kocioł i postawił na kuchence gazowej.

– To bardzo ekonomiczny sposób na ciepłą wodę, mówi, bo za gaz płacimy ryczałtowo, bez względu na to, ile go zużyjemy. Mamy miskę i małą wanienkę z piwnicy przynieśliśmy. Stoi w dużej wannie w łazience. Przy odrobinie kreatywności i akrobacji można nawet zamoczyć plecy. Musiałem  zaślepić te krany, tłumaczy się sam przed sobą, bo dzieciaki nie oszczędzały gorącej wody.

Wyłączyli także niedawno spłaconą na raty zmywarkę, bo Ludwik do mycia ręcznego tańszy od soli, proszków i błyszczyków. Babcina lniana ściereczka za błyszczyk służy.

–  Czasem i Ludwika nie ma, ale co się nie domyje, to ścierka doczyści – śmieje się Basia.

Rok 2008 był także pierwszym, w którym nie zaprosili na Boże Narodzenie dalszej rodziny. Trzeba by było uruchomić zimne pokoje. Sami też w gościnę nie pojechali  do nikogo, bo to i gościniec wypada zawieźć i jakieś prezenty kupić. Sprzedali też corsę, żeby odpadł koszt ubezpieczenia oraz przeglądów technicznych. Wyłączyli internet i telewizję kablową. Kilka śnieżących programów łapią anteną pokojową.
Od września dzieci poprzenosiły się do szkół bliżej miejsca zamieszkania, by zaoszczędzić na dojazdach autobusami.

– Przeszliśmy różne w swym życiu sytuacje, czasem było lepiej, niekiedy gorzej się żyło, ale NIGDY nie cofaliśmy się wstecz do standardu życia, przypominającego ten z czasów „króla ćwieczka” i babinek noszących na plecach chrust z lasu przewiązany wielką chustą w kratę. Najgorsze jest właśnie to cofanie się i ciągłe rezygnacje z czegoś, co już mieliśmy, pospłacaliśmy i czego się dorobiliśmy.
Myśleliśmy, że jesteśmy optymistami – mówią Basia z Markiem, ale coś nam się zdaje, że ten Nowy Rok, jeśli większy mróz nadejdzie, będzie początkiem naszego stadnego życia w jednym pomieszczeniu wokół kozy grzewczej, bez względu na to, czy kryzys Polskę dotknie, czy nie. Mamy już naszykowane uszczelki i trzeci koc na drzwi do małego pokoiku.

       Na kryzysach tracą fortuny jedne hieny, a inne hieny zbijają fortuny. Ale to są hieny, ani drugim zazdroszczę, ani pierwszym współczuję. Żal mi natomiast Basi, Marka, ich dzieci i wszystkich im podobnych Barwnych, Pięknych Ludzi.

Nowy Rok – początkiem czego?

       Może niech będzie początkiem WIOSNY – słonecznej i ciepłej? Dla Basi i Marka z dziećmi, dla wszystkich, których wirtualne – pewnie sztucznie przez hieny wywoływane kryzysy najbardziej dotykają. Dla wszystkich, którym stary rok wyłączył prąd, wodę czy ogrzewanie.

26 uwag do wpisu “Nowy Rok – początek czego?

  1. No coż…fortuna kołem się toczy…Nie wiadomo kogo i kiedy dopadnie podobna sytuacja. Takie historie uczą pokory w życiu.Nawet chwilowe powodzenie nie powinno tępić wrażliwości na los innych… Mam nadzieję,że krysys u Basi i Marka wkrótce minie i wiosna będzie już radosna..

    • Bet, też mam taką nadzieję, ale nic nie wskazuje na to, aby dla Basi i Marka oraz całych rzesz podobnych ludzi do wiosny potaniał prąd, gaz czy ogrzewanie. Więc nie łudźmy się, że to przejściowe kłopoty. Coraz bardziej zbliżamy się (mówię o ludziach, których znam osobiście) do granicy, poniżej której odechciewa się żyć. I jeszcze przy okazji mają pokory się uczyć, szczególnie Ci głodni? Silny już postawił stopę na karku słabego, a jak głodny-słaby spokornieje, to zgnieciony zostanie całkiem. I raczej nie fortuna, co kołem się toczy temu winna. Więc?Ech… Może chociaż mrozu nie będzie i słoneczko na niebie poświeci, to nikt nie zamarznie.

      • Smutne, to co piszesz, ale wiem, że tak jest, ludzie żyja na skraju ubóstwa i nie dlatego, że pracować im się nie chce, a dlatego, że w tym kraju nie zarabia sie na godziwe życie !!!A gaz? podobno znów ma podrożeć !!!

        • Bonynko, nie chciałam, żeby było smutno na samym początku Nowego Roku. Ale co zrobić… fajerwerki się skończyły (ładne były), choć media dalej je pokazują, a życie… życiem… Takiego, jak opisuję, widzę wiecej wokół siebie, niż „fajerwerkowego”.

      • Pokory mają uczyć się Ci,którym momentalnie wiedzie się lepiej – taka moja myśl była.A nadzieja jest zawsze, prąd nie potanieje ale może znajdzie się lepsze żródło dochodów dla tej Rodziny????

        • Aaaaaaaaaaaaaaa, skoro tak, to zgoda, źle zrozumiałam. Też mam nadzieję, że podniosą próg minimalnej płacy. Jestem na bieżąco w temacie, ofert z płacą wyższą, niż minimalna /1276 zł brutto/ nie ma na tym terenie.

  2. To nie są hieny, to jest szarańcza, która niekiedy pada, ale wciąż jest nie do wytępienia. Szkoda tylko normalnych i uczciwych, typu Marka i Basi. A co winne są biedne polskie dzieci ? Coraz mniej widać uśmiechu na ich twarzach.

    • Heny, nie gadaj z tą szarańczą, Z hieną łatwiej, bo trafić można, a szarańcza? Matko kochana.Wiesz, mówiła mi nauczycielka ze szkoły podstawowej, że niektóre dzieci mdleją z głodu w szkole. Podpowiedziałam jej, żeby jako wychowawczyni w swojej klasie wprowadziła akcję „przynieś 2 kanapki i 2 jabłka – jeśli możesz – dla siebie i koleżanki”. I co? I nie uwierzysz. Pani psycholog i pani dyrektorka zabroniły, bo to by było UPOKARZANIE GŁODNYCH DZIECI.

  3. Takie są właśnie polskie realia w czasach kryzysu. Oczywiście rząd się uśmiecha i mówi, że kłopoty są daleko poza naszymi granicami. Zaczynam się martwić, bo jakby coś, to nie mam możliwości podłączenia kozy. A tu za oknem widzę śnieżne chmury. Na dodatek niedługo podrożeje gaz, prąd, woda, ścieki, znaczki pocztowe i cała reszta. Zawsze nam robią taki prezent na początku roku. Chyba znajdę sobie jakąś wolną jaskinię, lub norę w lesie i tam zamieszkam.

    • Gospo37,ludzie faktycznie zaczynają rozważać zamianę mieszkania na mały domek z piecem, kominem, studnią i chłonnym szambem (Polacy potrafią takie robić, że nawet kontrola nie wykryje). Takie tanie domy są przeważnie na terenach, gdzie w promieniu 200-300 km nie ma żadnych miejsc pracy. Ale dla emerytów, których nie stać na utrzymanie dużych mieszkań w bloku, a dzieciaki się rozjechały po świecie, to jest jakieś rozwiązanie. Tylko czy o to chodzi, by wodę ciągnąć ze studni w XXI wieku?

  4. To prawda, dochody nie zmalały, a żyć coraz trudniej. Bardzo smutną historie opisałaś. Niby Ci ludzie wydają się pogodzeni ze swoich rezygnacji, ale może nadejść taki moment, że nie będą już mieli z czego zrezygnować. Masz rację, kiedyś też żyło się trudno, ale ludzie mieli nadzieję na lepsze. Nawet w okresie powojennym, kiedy to była straszliwa bieda, ludzie z radością patrzyli w przyszłość, bo mieli pewność, że to biedowanie się niedługo skończy. A Basia i Marek tej nadziei nie mają, oni przyzwyczajają się do coraz gorszego i gorszego.Bardzo to przygnębiające. Żeby tylko jakieś nieszczęście ich nie spotkało. Przeraziło mnie to grzanie wody do kąpieli, a potem przenoszenie jej do łazienki, nie bardzo fachowe podłączenie piecyka, to wszystko może być powodem nieszczęśliwego wypadku. Oby nic się nie stało, a wiosna była dla nich wybawieniem z finansowych tarapatów.Pozdrawiam. :)))

    • ~Rozyna,nie martw się. Piecyk odebrał kominiarz. Wszystko jest ok. Grzanie wody w garnkach i kociołkach na gazie jest na tym osiedlu powszechne. Tu istnieje niebezpieczeństwo, szczególnie, gdy są małe dzieci. No i wilgoci dużo z tego ciągłego parowania. Mieszkańcy modlą się tylko o to, by liczników na gaz nie wprowadzono obowiązkowo. Z opłatą ryczałtową za gaz da się jeszcze żyć.

  5. Hej, numeru bloga chyba jeszcze nie mam przydzielonego. Zapewne pojawi sie na tej stroniehttp://www.blogroku.pl/koparka,gvsvk,blog.htmlJest baner z lewej strony na blogu

  6. I wiesz martwi mnie to,że coraz więcej takich przykładów mozna by opisywać. Ta opowieść przywołała w pamięci moje dziecięce czasy i łza w oku mi sie zakręciła. Oby ten nowy rok przynióśł ludziom wiosne w sercach , by nie musieli sie borykac z podobnymi problemami.Pozdrowionka

    • Kalia,to prawda… coraz więcej…A najsmutniejsze jest, że pomimo wielkich zdobyczy – wiele rodzin cofa się z poziomem życia do czasów Polski przedwojennej.

  7. trochę spóźniona dotarłam do notki. To są nasze realia. Ale chciałam to okreslić jednym zdaniem „Biednemu to i wiatr w oczy wieje”

    • Jagoda,biednemu – bezrobotnemu czy bezdomnemu zawsze wiał wiatr w oczy i wiać będzie wszędzie. Taki los. Teraz na dodatek zatrwożeni są ludzie, którzy na zupełnie przyzwoitym poziomie żyli, a teraz, żeby jeść, zaczynają rezygnować z podstawowych zdobyczy – ciepła, wody, prądu, gazu. A to już nie sprawa wiatru, lecz rządu. Czy w XXI wieku coraz więcej ludzi ma mówić: taki los ?

    • Donwinka, witaj po raz pierwszy przy kominku. Zapraszam też na pogaduszki o wszystkim i o niczym do „kącika za kominem” – taki bezpieczny na zimę azyl, żeby ręce i nogi ogrzać 🙂

  8. Takie jest życie – niesprawiedliwe. Wokół jest wiele osó, które tez żyją podobnie. Nawet ja się do nich zaliczam, ale staram się , żyć uczciwie i nic tego nie zmieni. Pozdrawiam 😉

  9. Witaj alElllo, potrafilaś jakos tak ciepłoopisac tę sytuację, ale ona jest przecież tragiczna. Mnie oburza, że ludzie muszą tak zyć. To przecież nie ich wina, ale stosunków społecznych, jakie zapanowały.Czyta sie o jeszcze tragiczniejszych wydarzeniach, gdy cała rodzina zaczadział, bo nie stać było na dobre ogrzewanie, albo w bogatym Zakopanem w nieogrzewanym domku zamarzła staruszka. A bezczelni posłowie tylko troszczą się o najbogatszych, a biednym to by chleb z ust wyrwali. Ale ludzie tak głosują! Na Piotra Ikonowicza,który sie naprawdę troszczy o biednych czy PPP nikt nie głosuje.Każdemu sie wydaje, że jest potencjalnym Kulczykiem i jemu siepoprawi, jak Kulczykowi obniżą podatek!Pozdrawiam

    • Mario Dora, bardzo dziękuje Ci za ten komentarz, bo właśnie zastanawiam się (o tym będzie nowa notka m.in), czy nie jesteśmy sami sobie trochę winni. Czy tak mamy, jak wybieramy?Na moim terenie też tragedia. W Hrubieszowie zamarzła w domu kobieta. Winią ją samą, bo podobno nie dała się zabrać z domu przez opiekę społeczną. Ale o tym, dlaczego nie ogrzewała domu, cicho…sza…

  10. Ale żeś to pięknie opisała. nawet nie wiem do czego się odnieść:) PRL to moje dzieciństwo i młodośc. Tak cenzyra była. Ale kto chciał to słuchał RWE, Głosu Ameryki Radia Londyn itp. Kto chciał to wierzył w brednie władz. Dzisiaj nasze władze tez potrafią nieźle bredzić. PRL to moje wakacje, Tatry, Bałtyk, Mazury i inne regiony…To gra w piłke z kolegami, to tętniący życiem i rożnymi kółkami zainteresowań nasz Dom Kultury. Nie będę kłamać, że byłem prześladowany i było mi źle…. A ja wpis dam w weekend. Droga konkurentko w konkursie.Pozdrawiam serdecznie Vojtekwww.warsawman.bloog.pl

    • Wojtku, pozwolę sobie skopiować Twój komentarz i wkleić pod notką o PRL. Niektórzy nie zaglądają do wcześniejszych wpisów, a zależy mi, aby i Twoje wspomnienie było dostrzeżone.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s