Przysłowie arabskie mówi, że jest jedna rzecz, która łączy w małżeństwie: oboje istnieją wyłącznie dla szczęścia mężczyzny. Tak było! I tak jest!
Przedmiotowo ludzie potrafią się traktować na całym świecie, bez względu na wyznawaną religię. Także chrześcijanie. Podobnie dobrzy i źli są wszędzie i często religia niewiele pomaga, albo nie szkodzi. Złemu to i święcona woda nie pomoże. Nie rzecz w szufladkowaniu ludzi. Rzecz w tym, że dobry muzułmanin jest dobry, lecz w tej dobroci zupełnie inny, niż tę dobroć rozumiemy według europejskiej definicji, czy wyobrażeń. Rzecz w tym, aby Europejka potrafiła się znaleźć w religijno – prawnym systemie mężczyzny i znalazła w tym szczęście i dobroć, gdy zostanie jego żoną, bo z islamem wiąże się nie tylko religia, ale cały system uwarunkowań prawnych i zwyczajowych dotyczących m.in. praw i pozycji w rodzinie, sposobu okazywania uczuć, seksu, wychowania dzieci etc…etc…
Kobieta wychowana w zupełnie innej kulturze i religii, aby być szczęśliwą z mężczyzną innej narodowości powinna poznać i zrozumieć kulturę, w której wychował się jej partner. Najlepiej ją zaakceptować.
Poznałam Polkę, która od wielu lat żyje w dwóch kulturach. Teraz mieszka w Egipcie. Kocha Egipt, zaakceptowała cytowane przysłowie arabskie. Jak kobiety w rodzinie męża – dokładnie też okrywa ciało przed pożądliwymi spojrzeniami mężczyzn, co zapewnia szacunek z ich strony. Tęskni jednak za Europą. Według niej, na partnerskie układy w małżeństwie, zasadnicze znaczenie ma fakt, czy małżeństwo żyje w kraju pozostającym w kręgu kultury zachodu, czy też w kraju muzułmańskim. Jeśli para żyje w Europie, szanse na rozwój partnerskich stosunków są zdecydowanie większe. Jednak i tu pojawi się problem w chwili przyjścia dzieci na świat, ale jeśli i to akceptuje kobieta, że jej dzieci będą musiały być muzułmanami, to będzie szczęśliwa.
Co jednak, gdy już ma swoje dziecko, a przyjdą na świat dzieci wspólne? To bardzo trudne wychowywać jedno dziecko tak, a drugie inaczej. A może zmienić na trzy-cztery swoje dziecko, które już ma? W jaki sposób? Powiedzieć dziecku: od dziś odwołuję i przekreślam wszystko, co dotychczas, bo teraz będzie inaczej? A może dalej wychowywać tak samo? W jednym pokoju swoje dziecko, a w drugim inaczej wychowywać i czym innym karmić dzieci wspólne? Jeśli potrafi w domu pielęgnować zwyczaje polskie i arabskie, dalej będzie szczęśliwa. Jeśli potrafi być pełna wyrozumiałości i szacunku do innych przekonań swojego partnera, dalej będzie szczęśliwa.
Jeśli tak potrafi ułożyć związek, aby mieć poczucie łączności z kulturą i obyczajowością kręgu swojej i swojego dziecka kultury, dalej będzie szczęśliwa. Krótko, jeśli nie widzi większych problemów z tym wszystkim, co się wiąże ze związkiem z muzułmaninem, dalej będzie szczęśliwa. I nie chodzi tu tylko o partnerstwo i podporządkowanie w relacji kobieta – mężczyzna (ono w każdym związku i polsko-polskim w większym lub mniejszym stopniu istnieje), lecz o wzajemne tolerowanie, akceptowanie i szanowanie tego wszystkiego, co u obojga (w różnych kulturach) jest takie odmienne (opieka nad dziećmi, wychowanie dzieci, religia, prawo, codzienne czynności, dieta, sposób spędzania czasu, sprawy zawodowe, seks, inne ewentualne żony).
Lepiej, gdy to tolerowanie i szanowanie jest wzajemne. Jeśli jest jednostronne, a kobieta to akceptuje, dalej będzie szczęśliwa. Można też przejść na islam i być gorliwą muzułmanką i też być szczęśliwą. Tak też uczyniła znajoma dla szczęścia swojej egipskiej rodziny.
Czy dla swojego i swojej 8 letniej córki w Polsce wychowanej także? Pozostawiam pytanie bez odpowiedzi…
Zapraszam oczywiście na Żoliborz Oficerski na Cytadeli. Pokażę Ci gdzie mieszka Wajda, Zanussi i Piesiewicz…Piękna przedwojenna atmosfera:)Pozdrawiam Vojtek:)
Vojtek, a nie wzbudzę sensacji, jak na skuterze tam zajadę? :)))Żartuję, przecież to Ty skuter wygrasz.
Zapraszam na Żoliborz na skuterze. Nie wiadomo kto wygra. jak bym wiedzial to bym nie startoewwał:0Vojtek
Vojtek,z tym skuterem to żartowałam, jak dotąd mam co najwyżej 5 głosów. Zresztą na więcej nie liczyłam 🙂
znam małżeństwo, które się przez religię rozeszło, to znaczy ona odeszła, bo on nadal uważa, że ona jest jego ;-(niestety nadal problemu ma WP i nic nie poradzimy mnie też się nie udaje wpisywać buzial
Donwinka, ja polikwidowałam te kody, które szczególnie na WP są bardzo nieczytelne i liter w nich nie można rozróżnić. Jak dotąd, nie mam żadnych spamów.
w razie czego to wpisuj tu ;-)) http://donata-hobby.blogspot.com/
no i od razu tu też dodaję http://donata-foto.blogspot.com/
macie rację kochani. Połączyć dwie religie się nie da, zbyt wielkie są różnice. Moze na początku związku jest wszystko pieknie i kolorowo, zmienia się z chwilą przyjścia dzieci na świat, albo powrót do kraju męża. Dlaczego mężczyzna się zmienia w zupełnie innego człowieka. Prawdopodobnie jest to wpływ głownie rodziny i religii. Dlatego na swoim blogu umieszczam notki zwyczaje i obyczaje w Tunezji. Na moją prośbę dostaję teksty z Tunizu od kobiety zamężnej z Tunezyjczykiem i mieszkanjącej w Tunisie od 20 lat. Są muzułmanie przystojni, atrakcyjni, umieją uwodzić i czarować, jesteśmy odurzone adoracją ale trzeba przestać chodzić z głową w chmurach i patrzeć realnie na taki związek i zadać sobie podstawowe pytanie: czy ten związek ma szanse przetrwania?
Jagoda,wiesz w tym konkretnym połączeniu, które w notce opisałam, najbardziej szkoda mi dziecka, które w Polsce się urodziło, wychowało prawie do 8 roku życia, tu przystępowało do pierwszej komunii i teraz co? Pstryk! Pstryk! Hokus-pokus! „Przekabacamy” na inną modłę dziecko.
Witaj Elu!Mam zaszczyt ponownie gościć w Twoich zacnych progach.Pozdrawiam więc Ciebie i wszystkich Twoich gości. Tych zacnych i tych mniej obytych w kulturze jeżeli się tacy trafią :)Temat który poruszyłaś ma dość szerokie tło. Nie dotyczy on tylko i wyłącznie różnic religijnych, czy kulturowych. Bardzo często dotyczy on również różnic środowiskowych i światopoglądowych. Myślę, że związek naprawdę udany niweluje wszystkie przeszkody. Nie może być dobrego związku, jeżeli brak jest wzajemnego szacunku i dbałości o siebie. Są ludzie i ludziska. Ale tak naprawdę nie ma ludzi złych. Trzeba tylko umieć z nich to dobro wyciągnąć i spowodować by sami wyrzekli się złych i nieprzydatnych szczęściu nawyków. To można uczynić tylko wtedy gdy zadamy sobie trud poznania drugiej osoby lepiej jak siebie samego . Trud poznania: zwyczajów, tradycji, zamiłowań i uprzedzeń. Trud poznania tego co sprawia tej osobie przyjemność a co stanowi dla niej przykrość. A jeżeli do tego dochodzi odmienność kultur, to trzeba kulturę rodziny partnerki poznać dogłębnie. W kulturze rodzinnej przeżywamy najpiękniejsze lata dzieciństwa i nie ma sposobu na wykorzenienie tej kultury z kogokolwiek. Pozostaje jedynie zaakceptowanie i tej kultury i przystosowanie się do jej wymagań. Jeżeli taka postawa jest obustronna, to takiej parze nikt nic nie zarzuci i wszyscy będą ich szanować. Ich wzajemna miłość przeniesie się na otoczenie. Zgadzam się przy tym całkowicie z tymi, którzy stwierdzą, że to jest bardzo trudne. Ale nie dam sobie wmówić, że jest to nieosiągalne.Miałem kiedyś przyjemność żyć w takim związku. Nie było to jeszcze małżeństwo. Był to związek dwojga ludzi żyjących dla siebie wzajemnie i wspierających się we wszystkich sprawach, porozumiewających się można powiedzieć telepatycznie. Związek bez elementów zazdrości podejrzeń i niepokoju o trwałość przyjaźni (tylko my wiedzieliśmy, że jest to już związek) Ślub się nie odbył niestety. Bóg zabrał do siebie niedoszłą małżonkę i teścia. Przeżyłem to izolując się całkowicie od świata na ponad rok. Wyszedłem z tego mocniejszy. Dzięki tej mocy przetrwał długie lata mój obecny związek. Starałem się wdrażać w nim wszystko czego nauczyłem się poprzednio. Przepraszam za tak rozwlekły tekst, ale akurat w takich sprawach nie potrafię być bardziej lakoniczny.
Nikolas,nie przepraszaj, bo bardzo cenię wszystkie komentarze i dyskusje bez względu na ich długość.Wczoraj zajrzałam na Twoją stronkę. Niestety – jest dla mnie wieczorem zupełnie nieczytelna, więc komentarza nie pozostawiłam. Muszę najpierw tekst skopiować do Worda, by cokolwiek przeczytać.
OK dziękuję za bardzo cenną uwagę!!Już zmieniam rozmiar czcionki
Nikolas, ależ nie sugeruj się moją uwagą. Myślę jednak, że wiele osób się ze zmiany czcionki ucieszy. Słabe oczęta ma społeczeństwo komputerowe.Zmiany widziałam, dziękuję.
Rozumiem 🙂 Nie wiele osób ma okulary z progresem jak moje (zamiast dwu ogniskowych) 🙂 A często nawet dwu ogniskowych nie mają.Napisałem pierwszą część na temat ZUSBędzie tego jeszcze na jakieś 3 posty.
~Nikolas,a co to za cudowne okulary?
Progresy to szkła ze zmienną ogniskową. Coś jak dwuogniskowe, tylko, że ogniskowa zmienia się płynnie w zależności jak uniesiesz wzrok. Ostrość widzenia regulujesz ustawieniem głowy do obserwowanego obiektu, tak by patrzeć przez część dolną, górną lub środkową soczewek. Dolna bliź czyli czytanie górna dal Czyli normalny spacer na łonie przyrody. Ale kosztuję też sporo.
Nikolas, bardzo dziękuję. Skomplikowanie brzmi opis cudownych okularów.
Szersze informacje w zakładzie optycznym – moszt około 3000zł szkła + oprawkiMam zaszczyt powiadomić o zmianie portalu. Przemyślenia Nikolasa są do dyspozycji na Onecie. Zapraszam serdecznie do dywagacji.
Nikolas, dziękuję.Takiej liczby to nawet nie potrafię przeczytać ;), a co dopiero zapłacić i to za jakieś dwa szkiełka.Dziękuję bardzo także za zaproszenie na nowy blog.
Najczęściej w poruszonym temacie, łączą się pary: on muzułmanin – ona innego wyznania. Tak się dzieje, bo muzułmanin może być wszędzie. Może chodzić sam po ulicy, siedzieć w kawiarni, wyjechać za granicę… Ma większe możliwości i prawo do kontaktów. A muzułmanka siedzi w domu, na ulicę wychodzi z opatuloną twarzą, w towarzystwie mężczyzny – brata, czy męża. Czy ktoś z was widział w hotelu egipskim zatrudnioną kobietę ? Jeżeli muzułmanin będzie postępował według reguł Koranu, to kobiecie wychowanej w naszej kulturze, trudno jest pogodzić się z takim życiem. Trzeba jej tylko współczuć. Muzułmanin stawia swoją żonę na dalszym miejscu. Bo najpierw liczy się jego ojciec, syn i… często nawet wielbłąd, a potem ona. Przy kilku żonach, kolejność ich ważności też jest ustalona. To jest inny świat. My wzajemnie do siebie wcale nie pasujemy.
Heny,masz rację, chociaż jedną kobietę widziałam w recepcji – w granatowym kostiumie, pięknym makijażu, z gołą głową. Myślę, że coraz więcej się takich będzie pojawiać. To oczywiście nie zmienia mojego przekonania, że małżeństwa wielokulturowe są co najmniej trudne.
Ciekawa jestem , kiedy się ocknie.Może jestem mało tolerancyjn, ale nie sądzę, by zbyt wiele myślała o szczęściu i przyszłości dziecka z I związku., jak na mój gust wykazała sie niezłym egoizmem. Małżeństwa z tak różnych kręgów kulturowych są trudne, a gdy są w nich dzieci, często kończą sie tragedią. Trudno zakładać,że zawsze będzie tak samo dobrze jak na początku związku. A co będzie, gdy na świat przyjdą dzieci a związek się będzie rozlatywał?Co wtedy? Jej to sie jeszcze może udac powrót do Polski, ale co z dziecmi? A jeśli ten jej Arab adoptuje jej dziecko z I małżeństwa (bo i tak może być) to co wtedy? Pewnie nowy scenariusz filmowy- arabski mąz adoptuje jej córkę, skoro ma łożyć na jej utrzymanie. Rodzą sie nowe dzieci. Po kilku latach małżeństwo rozpada się, mąż ją wywala z domu, zabierając przy okazji dzieci- zawsze sąd miejscowy orzeknie,że to, iz ona jest muzułmanka nie ma zadnego znaczenia, ona jest jednak europejka, a nie Arabką i przyzna dzieci ojcu. A wtedy ona zostaje zawieszona w próżni- nie ma dzieci, nie ma domu, nie ma męża. A wtedy za pózno będzie na refleksje typu -ojej, co ja zrobiłam!Dwie córki mojej koleżanki wydały sie za Libijczyków. Jedna wydała sie za pilota-lotnika, druga za inżyniera. Jedna jest szczęśliwa, mieszkaja poza Polska ale i poza Libią. Ta druga mota się między Libia i Polska, bo on nie zgadza się na wyjazd z Libii ani jej ani dziecka.Ot, tak też sie czasem kończą wielkie miłościpozdrawiam,anabell
No No Anabel nie bądź taka przesadna! Nie wiesz, że dziadowie nasi twierdzili, iż miłośc to coś gorszego od sr..ki. Bo sr…ka czyści jelita a miłość poabawia rozsądku w myśleniu.
Anabell,ja jestem ciekawa, czy w ogóle się ocknie. Jakiś czas temu widywałam ją w sieci. Także @ pisała. Od czasu, jak ściągnęła do Egiptu swoje dziecko z pierwszego małżeństwa, zupełnie jej nie widzę i kontakt e-mailowy też się urwał.
Piszesz, ze dalej będzie szczęliwa. No, nie wiem – zależy co kto rozumie poprzez to pojeie. Wydaje mi sie raczej, że jest to robienie dobrej muny do złej gry. Religii, kultury nie da sie pogodzić i podzielić po równo i sprawiedliwie. Może tu chodzić o swiety spokój – tak myslę. Ludzie w ramach jednej kultury nie sa w stanie sie dogadać, a co dopiero z innej. Ps. Cos mi sie wydaje, że na czas konkursu część osób, która u mnie kometowała zawiesiła swoją aktywność. Obym sie myliła. pozdrawiam ;-))
Znając życie, to można tak wróżyć każdemu małżeństwu. Ale nie dotyczy to na szczęście wszystkich związków.Powiedziane było ” Jeśli każesz się górze unieść i rzucić w morze. I uwierzysz. I nie zwątpisz w to ani na chwilę. Stanie się.”My chrześcijanie wierzymy w Chrystusa, ale jego słowom zawierzyć nie potrafimy! Niestety!A cóż te słowa oznaczają? Stare powiedzenie (wiara czyni cuda) to znaczenie bardzo mocno podkreśla.Tyle, że na uwierzenie to nas jeszcze stać, ale o brak wątpliwości jest niestety już bardzo trudno.To jest zasadnicza różnica między wyznaniem a wiarą niezłomną.
~Iwi, raczej pytanie, czy będzie szczęśliwa pozostawiłam otwartym. Opisałam to, co robi dla szczęścia swojej egipskiej rodziny…Trafnie zauważasz, że pewnie dla świętego spokoju…Ja nie zauważyłam, aby mniej komentowano na blogach, na których w dalszym ciągu zamieszczane są nowe publikacje. „Zastój” widzę u blogerów, którzy zawiesili na czas konkursu publikowanie. Życzę, aby Twoi komentatorzy powrócili prędko.
Tylko, że nie istnieje coś takiego jak święty spokój. Trudna sytuacja, w którą weszła na swoją prośbę. Sama musi rozwiązać ten problem – z tym, że ktoś będzie mniej, a ktoś inny bardziej zadowolony
~Iwi,Twój komentarz jest tysięczny. Właśnie 1000 wybiło na liczniku! Stawiam wirtualnego szampana.
Znam takie dwa małżeństwa, obydwa nieudane, zawarte zostały z powodu ciąży. Gdyby nie ciąża, te Polki nigdy by nie wyszły za mąż za tych muzułmanów, zrobiły to dla dobra dziecka. Teraz żałują, teraz chcą rozwodu, a ich mężowie o rozwodzie nie chcą nawet słyszeć. Nie wiem jak to się skończy.Pozdrawiam. :)))
~Rozyna,oby się skończyło po myśli tych kobiet. Będzie trudno, bo dla gorliwego muzułmanina – jego dziecko musi być muzułmaninem i w muzułmańskiej rodzinie się wychowywać.
Nie pobieram żadnej opłaty:) raczej nawet wydam jak przyjedziesz:) A najładniej jest na wiosnę….Jeszcze trochę:)Pozdrawiam Vojtek&Żoliborzwww.warsawman.bloog.pl
Vojtek,skoro tak, to parę koleżanek ze sobą zabiorę 😉 :)))
Osobiście radziłabym Polkom nie podejmowac takiego ryzyka.Dla mnie to upokorzenie , zniewolenie ,uprzedmiotowienie kobiety.Moze istnieja udane takie małżenstwa , ale mnie trudno w to uwierzyć. Ula
~Dawnodawnotemu,to wszystko, co wymieniasz, istnieć może w każdym związku w większym lub mniejszym stopniu. Tyle, że łatwiej rozwiązać problemy – jeśli na straży stoi jedno prawo dla obojga. Wielki problem w tym, że islam to religia i w wielu aspektach prawo jednocześnie, a to prawo raczej nie stanie po stronie europejki.
Oj, naczytałam się dużo o takich małżeństwach! Najbardziej utkwiły mi w pamięci dramatyczne zwierzenia polskiej inżynier, która wyszła za mąż za Libijczyka, kolegę ze studiów w Polsce. Aż trudno czytać o gehennie, jaką ta kobieta przeżyła w kraju męża, gdzie żona nie ma żadnych praw- szczególnie do dzieci.Niestety, nie pamiętam tytułu, choć pisałam o tej książce na moim blogu, bo tak mną wstrząsnęła.Cieplutko pozdrawiam.
Anno,czy mogłabyś dać linka, albo tytuł tej notki, bo nie mogę znaleźć.
Spróbuję znaleźć, tylko obawiam się, że notkę o tej książce umieściłam na górze bloga w ramce uniwersalnej, bo często w ten sposób polecałam ciekawe książki. Potem usuwałam starą reklamę książki i dawałam nową. Ale nic straconego, bo książkę wypożyczyłam z mojej osiedlowej biblioteki i na pewno ją tam znajdę, gdy dobrze poszperam po półkach.Cieplutko pozdrawiam.
Anno, dziękuję bardzo, będę ogromnie wdzięczna 🙂
W piątek odwiedziłam bibliotekę, aby uzupełnić zapas książek, nawet trafiła mi się książka chińskiej autorki (uwielbiam, gdy akcja dzieje się w Chinach). Sprawdziłam obiecaną książkę, bo na szczęście stała na półce. Okazało się, że się pomyliłam co do miejsca akcji, bo nie Libia, jak mi sie wydawało, a Algieria. Już podaję: Anna Brahimi „W niewoli algierskiego prawa”.Bibliotekarka namawiała mnie, abym przeczytała jeszcze raz, ale nie miałam do tego siły; zbyt straszne.Serdecznie pozdrawiam.
Anno, bardzo dziękuję. Akurat poniedziałek jest moim dniem chodzenia do biblioteki. A i inni tez może skorzystają.
na tym blogu nie mogę zlikwidować kodów, bo gdy tylko likwiduję to na drugi dzień jestem zasypana spamamia teraz gdy u nich coś nie gra to nawet ich nie zlikwiduję ;-(
Donvinko,skoro tak, to nie ma co likwidować. U mnie akurat spamów nie ma na szczęście.
u mnie tekstów nie ma, moje blogi to fotograficzne więc tekstu prawie nie ma…
Witaj Elu!Na początek napiszę, że wyglądasz …. niezwykle atrakcyjnie! :)Ale ad rem!Spędziłęm kilka lat w kręgach kulturowych odmiennych od NASZYCH.Zastanawia mnie konfrontacyjne przedstawienie różnic pomiędzy dwoma ideologiami (spośród 3) religiami monoteistycznymi. A przecież świat jest bardziej różnorodny!Niestety większość Twoich uwag jest słusznych, ale czy i u nas nie mamy podobnych zderzeń kiedy związek powstaje pomiędzy kobietą i mężczyzną wychownymi w Polsce ale w baaardzo odmiennych warunkach środowiskowych, kulturowych i poziomie wykształcenia?Jeżeli jedynym celem związku jest … prokreacja, wówczas to determinuje sposoby realizację tych celów.Zdecydowanie jednak polecam poznanie odmiennych od naszego (niestety wcale nie najlepszego) wzorca powszechnego w kanonu wartości „Polaka Katolika/liczki”.Poznając inne zasady moralne, uczymy się szacunku i tolerancji…Pozdrawiam
~Robott,ja zawsze byłam za tym, aby nie było w szkole religii, lecz religioznawstwo. Na religii dziecka uczy się potępiania „innego” człowieka, bo dzieci „inne” są czasem szykanowane przez koleżanki i kolegów z racji opuszczania tych lekcji. Albo chodzą dla świętego spokoju na religię i katechezę przed I komunią św. /kiedyś te przygotowania odbywały się w kościołach, dziś w szkole na lekcjach/, a to uczy dwulicowości.Czy mamy odpowiednio przygotowanych nauczycieli, którzy na religioznawstwie uczyliby tolerancji?
Elu, Ty w swojej notce odniosłaś się do artykułu, ja natomiast w swoim blogu umieściłam opowieść Polki zamężnej z Tunezyjczykiem, Widzę, że obydwie wywołałyśmy burzę. Ja świadomie podjęłam ten temat po trosze by zgłębić wiedzę, podzieliś cię spostrzeżeniami ale także dla młodych panienek jadących na wakacje na tydzień lub dwa i wracających do kraju z myślą o ślubie. Nie mam nic przeciwko slubom z muzułmaninami ale trzeba myśleś przede wszystkim głową a nie ……Nie przeczę że na jednym z wyjazdów urzekło mnie adorowanie młodego przystojnego człowieka, ale ani wiek, ani inne aspekty adoracji nie przyćmiły zdrowego rozsądku. A w sztuce adoracji są niesamowici. Tak więc DZIEWCZĘTA CZYTAJĄCE TEN WĄTEK – MYŚLCIE GŁOWĄ
Jagoda,takie tematy zawsze wzbudzają duże zainteresowanie i często wywołują „burzę”. Zainteresowanie rozumiem, ale żeby aż burza?! Dlaczego niektórzy są tak „burzliwi”, jak to widać w komentarzach na forum – wiadomości pod artykułem? Przecież można w słońcu i spokoju wymieniać poglądy.
na pewno też wiele zależy od tego za jakiego człowieka wychodzi się za mąż. ja będąc w Egipcie poznałam Asię, która owszem akceptuje religię i kulturę męża, ale i on akceptuje jej religię i kulturę. nie przeszła na islam, nie zasłania twarzy, chodzi ubrana normalnie, po europejsku.cały czas pracuje jest tłumaczką i przewodniczką. mam też znajomych Algierczyków mieszkających w Polsce. są muzułmanami, ale Boże Narodzenie obchodzą po polsku 🙂
I to jest świadectwo, że wszędzie są ludzie dobrzy. Tylko tę dobroć trzeba umieć pielęgnować.
~Nikolas,pewnie, że tak !!!
~Promyku-tęczy… i to jest właśnie ten promyk tęczy, zupełnie, jak Twój nick 🙂
takie akceptacje dla europejki i emanzy nigdy nie dojda do skutku! wyrzeczenie siebie na korzysc meza jest zawsze kleska osobowosci! takie malzenstwa nigdy nie sa szczesliwe. kobiety zapominaja ,ze w egipcie maz moze miec 4 zony i rozwod opiera sie u niego na zasadzie: idzie do imana i mowi- „ona juz nie jest moja zona!” sprawa 5 minut!!!! dla kobiety powod do rozwodu :albo maz impotent ,albo nie plodny.Innych nie ma!!!! mentalnosc tych mezczyzn: lenie do roboty, dom , partnerstwo i wychowywanie dzieci ich po prostu nie obchodzi! on jest wiecznym kawalerem czy w swoim kraju ,czy w europie .jego rodzina bedzie zawsze za nim stala -nigdy za kobieta z europy!!!! juz patrzec niemoge na meki mojej przyjaciolki z mezem z egiptu!jest traktowana jak kawalek zbednego mebla! z arabem mozna sie przespac ,ale nie z nim zakldac rodzine!!!
~Jula,dziękuję za ciekawy komentarz – poparty przykładem.
Dziękuję za komentarz pod ślimaczkami we Francji. Kto wygra skuter, to potem zalezy już od jurorów:) A przed takimi małżeństwami to u nas kiedyś ostrzegało sie przed ślubem. Urzędnik. Bo potam polska policja musiała wydawac masę pieniędzy, żeby dziewczynę ściągnąć do Polski z kraju muzułmańskiego.PozdrawiamVojtekwww.warsawman.bloog.pl
Vojtek,faktycznie, wiele reportaży na ten temat pokazywano z Rutkowskim w roli J.Bonda niemalże.
dziękuje bardzo za ngrodę. remont jeszcze dokończę. Najwazniejsze, ze się dobrze czyta. I tez dobrze, że są ludzie, którzy tak twórczo krytykują.Pozdrawiam Vojtekwww.warsawman.bloog.pl
Dziękuję. Fotka będzie jutro na pewno. Poza tym czuję sie dobrze. Spotkałem sie godzinę temu z koleżanka z mojej klasy:) Lekarka. Nie wiem dlaczego w naszej klasie akurat tyle ludzi poszlo na madycynę?Pozdrwiam Vojtek:)www.warsawman.bloog.pl
Z2OhEY fygtrwzbxxfs, [url=http://eysadridkkkb.com/]eysadridkkkb[/url], [link=http://gpvqsffsozaw.com/]gpvqsffsozaw[/link], http://uwrewmhvuzmv.com/
Dałem nowy wpis. Powiedzmy kontrowersyjny, ale przwdziwy…Pozdrawiam VojtekIdę rozwiesić pranie.
Witaj alEllo, w twoim pisaniu zachwyca mnie to, zeo trudnych sprawach potrafisz pisać z takim spokojem, zabarwionym poczuciem humoru. To naprawde nie jest łatwe, a sprawia, żei problemy widać nawet bardziej wyostrzone niż gdy tekst jest gniewny.Pozdrawiam.
Mario Dora, bardzo mi zależało na spokojnym przedstawieniu tematu, tak, by nie wzbudzić niepożądanych emocji. Widziałam, co się dzieje na forum onet.wiadomości. Krzyki, wrzaski, ubliżanie…, z czego nic nie wynika. Jeden bełkot.Cieszę się, że zauważyłaś moją intencję i dziękuję, że ją doceniłaś.
Temat rzeka, bardzo kontrowersyjny..ilu ludzi tyle zdan. Ja mam tylko jedno zdanie na ten temat-kazdy zyje tak jak chce i z kim chce-mi nic do tego,ani mi osadzac ani pochwalac…Jak sobie poscielesz tak sie wyspisz…Caluski Ella
HEj naprawde niezłe te opowiastki ! ! ! !! są bardzo interesujace i ciekawe.Bedę odwiedzał twój blog cześciej gdyz jest po co PS: zapraszam do mnie na http://www.xxxnaruto-xxxfan.blog.onet.pa takze nawww.fani-dbz.blog.onet.plDzieki !!!!
Piotrek, odwiedzę w wolnej chwili Twoje blogi. Dziękuję za zaproszenie. A co szczególnie Ci się w „kominkowych opowiastkach” spodobało?
Bardzo ciekawy tekst napisałaś. Bardzo trudny temat – dopasowanie na codzień przedstawicieli dwóch absolutnie róznych kultur. Jeżeli wchodzi się w bliski związek przewidując ewentualne trudności, można im zapobiegać. Ale często jest tak, że oczy (zwłaszcza oczy kobiet) przesłania mgła złudzeń. I wtedy powstają dramaty, tragedie rzutujące na całe życie. Oby więcej świadomości było w podejmowanych decyzjach. Pozdrawiam serdecznie
Eurydyko, Tak, to bardzo trudny temat. Na miłość podobno nie ma rady. Ale, jak zauważyłaś, można przewidywać i zapobiegać trudnościom, a do tego potrzebna znajomość kultury i religii oraz prawa człowieka, z którym chcemy spędzić życie i mieć z nim dzieci.
album jest w spisie albumów a dla ułatwienia podalam link pod samą fotką …pozdrawiam
Dziękuję. No na razie jestem na przedzie:) Ale to jeszcze nie koniec. Tobie tez życzę wysokiej pozycji, bo blog jest ciekawy i szata graficzna dobra. I oczywiście tematy bardzo dobre. Zobaczymy jaki będzie finał.Pozdrawiam Ciebie Vojtek
Vojtek,ja już wygrałam!!! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że zagłosowały na mnie osoby anonimowe, zupełnie nie wiem, kto. A to oznacza dla mnie, że nie po znajomości i nie na moją osobistą prośbę, a tak po prostu. To nagroda, jakiej się zupełnie nie spodziewałam. Większej w tym konkursie NIE MA!!!
Masz rację! W tamtej kulturze to o partnerstwie w związku nie ma co marzyć. Ale i u nas w tej kwestii nie jest idealnie. Obecnie panuje konsumpcyjny trend i ludzie wchodzą w powierzchowne związki, które kończą sie przy pierwszej poważniejszej kłótni. Poza tym partnerstwo jest cholernie trudne. Bo zauważ że tam gdzie nie są obowiązki z góry ustalone tam z konieczności pojawiają się częste konflikty. Taki związek to sztuka kompromisu. A o kompromis jest między ludźmi trudno. Bo kobieta wyzwolona z dominacji mężczyzny jest uczulona na wszelkie próby narzucenia woli przez mężczyznę. A przecież partnerstwo polega również na podporządkowaniu się w niektórych sprawach -obustronnie. Bo jeśli nikt niema zamiaru się uginać to wiadomo jak to się kończy…Dziękuje za dodanie linku do mnie. Wkrótce umieszcze Twój u mnie. Pozdrawiam
~Lukasz, przyznaję Ci rację. Uginanie i podporządkowanie w związkach partnerskich także istnieje i powinno istnieć, właśnie OBUSTRONNE. W małżeństwie wielokulturowym jest to trudne, bo przeważnie ugina się jedna połówka jabłuszka, tak, która nie jest w swoim kraju. Udać się może związkom żyjącym na terenie neutralnym.
moj maz jest Tunezyjczykiem,muzulmaninem i mamy sie dobrze-powolutku ustalamy granice gdzie religia a gdzie rozum-zreszta jakos malzenstwa w tej samej wierze nie maja sie najlepiej wiec gwarancji ta sama kultura raczej nie dale..nie demonizujmy-sztuka dobrego malzenstwa polega chyba raczej zeby sie ludzie odpowiedni spotkali-to reszta sie uklada-pozdrawiam
Oczywiście, że tak, Wiesiu. Najważniejsze, to wszystko dobrze ułożyć. Życzę Wam wszystkiego najlepszego
rke4GL vspxdqacsfaq, [url=http://vathdzejnanw.com/]vathdzejnanw[/url], [link=http://xkgcvojovvjv.com/]xkgcvojovvjv[/link], http://wslfugqtyfaz.com/
Witam,Bardzo rzeczowo podeszlas do tematu; jestem juz osoba w srednim wieku i bardzo bulwersuje mnie juz nie tyle naiwnosc i egoizm mlodych kobiet w przyjmowaniu islamu, co nachalne werbowanie naszych nowych wyznawczyn. Dosc sporo ich publikacji i blogow mozna znalezc w sieci, tworza je pod pozorem „uswiadamiania” nt. ich nowej religii pokoju i walka ze stereotypami. Jak mozna sie spodziewac oczywiscie nie pisza o niewygodnych kanonach tej wiary. Dyskusje z nimi sa bezprzedmiotowe, bo zadna konstruktywna krytyka nie wchodzi w gre. Ta ich islamska „krucjata” na tyle mnie zbulwersowala, ze utworzylam blog, ktory traktuje o ich sposobach agitacji i eksponuje te rzeczy, o ktorych one nie chca pisac. Jesli masz ochote zajrzec – to zapraszam:http://noemi-niewierzmuzulmanom.blogspot.com/
Noemi, dziękuję za adres i zaproszenie. Na pewno się odwiedzę Twój blog.