Wszystkie urzeczywistnione zagrożenia niosą często znacznie większe nieszczęścia, niż tylko te natychmiastowe, widoczne tuż po zaistnieniu niebezpiecznego zdarzenia. Szkodliwe konsekwencje awarii i katastrof przemysłowych dają o sobie znać także po pewnym czasie i odnoszą się zarówno do człowieka, jak i flory, fauny, gleby, wody, powietrza, krajobrazu, wzajemnych powiązań między nimi oraz wartości materialnych i dziedzictwa kulturowego.
Co to w ogóle jest zagrożenie?
Zgodnie z Dyrektywą Unii Europejskiej 96/82/EC zagrożenie jest to wewnętrzna własność materiału niebezpiecznego lub nieprzewidziane zdarzenie, wywołane siłami natury lub wynikające z działalności człowieka, zagrażające życiu ludności, mieniu lub środowisku i które w zależności od rozmiaru i charakteru wywołuje bezpośrednio kryzys lub może prowadzić do jego wystąpienia.
Zagrożenia przemysłowe są to nagłe lub nieprzewidziane zdarzenia zaistniałe w zakładach przemysłowych, mogące prowadzić do powstania zjawisk niebezpiecznych dla życia, mienia i środowiska. Największe zagrożenie stwarza przemysł chemiczny, szczególnie paliwowy.
Niebezpieczne zdarzenia mogą być wywołane przez różne czynniki zewnętrzne i wewnętrzne. Czynnikami zewnętrznymi będą np. zewnętrzne uderzenie, defekty konstrukcyjne, złe spawy, uszkodzenie lub brak zaworu bezpieczeństwa, korozja rurociągów czy zbiorników albo ich przepełnienie lub wywrócenie. Czynniki wewnętrzne, to miedzy innymi: brak zabezpieczeń różnego typu w procesach technologicznych, brak chłodziw, nieprawidłowa eksploatacja gazów sprężonych.
Różne mogą być skutki niebezpiecznych zdarzeń w zakładach przemysłowych. Skutki lokalne ograniczają się do stosunkowo niedużej powierzchni. Przeważnie do części instalacji, niewielkiego rozszczelnienia zbiornika i niewielkiego wycieku. Konsekwencje zdarzeń lokalnych możliwe są do opanowania środkami zakładu, w którym nastąpiło niebezpieczne zdarzenie. Skutki obejmujące większy obszar, jak wybuch na dużej instalacji, w konsekwencji którego może nastąpić szereg niebezpiecznych zdarzeń, jak wielka siła oddziaływania fali ciśnieniowej , wyciek dużej ilości substancji toksycznej , albo powstanie dużego pożaru /jak to ma właśnie miejsce w zakładach Caribbean Petroleum Corp, jednego z głównych dostawców produktów rafineryjnych na wyspie Portoryko/, rozszerzają się na tereny daleko poza zakładem, w którym zdarzenie miało miejsce.
Jak wskazują opublikowane dane, większość niebezpiecznych zdarzeń powstaje w krajach Europy Zachodniej /ponad 60 procent/ i w Stanach Zjednoczonych /około 30 procent/, co stanowi 90 procent wszystkich niebezpiecznych zdarzeń mających miejsce w ciągu ostatnich czterdziestu lat na świecie. Przy czym udział awarii i katastrof w stacjonarnych instalacjach przemysłu rafineryjnego, petrochemicznego, nawozów sztucznych, także w przemyśle włókienniczym i różnorodnym transporcie jest bardzo zbliżony.
Biorąc pod uwagę typ substancji powodujących największą częstotliwość niebezpiecznych zdarzeń i największe prawdopodobieństwo ich wystąpienia wprowadzono klasyfikację na cztery kategorie:
1/ paliwa ciekłe – ropa naftowa, benzyna, nafta,
2/ pary węglowodorów – węglowodory zawierające maksymalnie cztery atomy węgla,
3/ substancje toksyczne – chlor, amoniak, siarkowodór, pestycydy,
4/ mieszaniny w/w substancji.
W zależności od kategorii substancji, określa się prawdopodobieństwo zaistnienia niebezpiecznych zdarzeń, ich wielkość, rodzaj skutków oraz sposoby i środki zabezpieczające przed awarią. Ze społecznego punktu widzenia wielkość zagrożenia jest określana wielkością skutków przede wszystkim w odniesieniu do życia i zdrowia człowieka. Z drugiej strony, ważna jest znajomość przyczyn, które powodują straty w ludziach, mieniu i środowisku naturalnym. Stąd np. w Polsce prowadzona jest szczegółowa analiza przyczyn i skutków niebezpiecznych zdarzeń, które mogą powstać w zakładach przemysłowych. Jest ona elementem różnego typu opracowań naukowych, a także raportów o bezpieczeństwie i planów operacyjno – ratowniczych dla poszczególnych zakładów, miast, regionów.
Czytam w wiadomościach Onetu o wielkim pożarze rafinerii: /…/ Nad San Juan unosi się olbrzymia chmura gęstego czarnego dymu widoczna z odległości dziesiątków kilometrów. Dym spowija też ulice i znacznie utrudnił ruch samochodowy. Na szczęście, jak dotąd, nie zanotowano ofiar śmiertelnych. Jedynie dwie osoby zostały lekko ranne /…/
I cud, że nie ma ofiar śmiertelnych! Trzeba pamiętać jednak zawsze o efekcie domina, który w sytuacjach zdarzeń niszczących, gwałtownych, niemożliwych do opanowania w sposób szybki, staje się nieunikniony, a jego skutki wtórne odezwą się i zagrożą ludziom także w przyszłości.
Witaj Elu! Nagromadzenie środków, sposobów i materiałów zagrażających cywilizacyjnych na kuli ziemskiej budzi takie wielkie moje obawy, że odruchowo wypieram to umysłu. Ale ono jest, istnieje i – aby nie za mego życia – wybuchło zmiatając wszystko.Pozdrawiam!
Jer7kow, tak źle to nie może być i miejmy nadzieję, że nie będzie. Tematy katastroficzne, na co dzień, faktycznie wypieramy z umysłów i niech tak zostanie. Trzeba się radować każdym nowym dniem. Od czasu do czasu nie zaszkodzi jednak, by pokrzyczeć i pogrozić palcem decydentom, którzy ignorują sprawę.
Uuuu…….ch…! Powiało grozą ! Powiem,że to groza z „wyższej półki” czyli dotyczy zdarzeń ogromnych. Zagrożenia zostały dokładnie zdefiniowane i opisane. Kto zetknął się z zasadami HCCP dotyczącymi produkcji żywności ten wie, ile zagrożeń czai się w zwykłej zupie ! Rozpisujemy owe zagrożenia w rozdzieleniu na etapy produkcji owej zupy i „włos się jeży” ile ich jest ! Zaczyna się od ataku szkodników na warzywa będące produktem do zupy. Dalej jest już tylko gorzej bo pojawia się cała armia bakterii i produktów fermentacji, które teoretycznie mogą się do naszej zupy dostać i spowodować zagrożenie zdrowia a nawet życia. Brzmi to może jak kpina z samego zjawiska jakim jest „zagrożenie” ale nie taka jest moja intencja. Zagrożeń nie wolno lekceważyć lecz im zapobiegać.Dokładne definiowanie i opisywanie zagrożeń wgląda na pozór śmiesznie i uruchania machinę biurokracji / dokumentacja, opisy, instrukcje itp…/ ale jest w tym jakiś sens…
Witaj Bet,z tym HCCP to jest tak, że do internackiej kuchni mogę oddać własną (szkolną) marchewkę i jabłka, nie mogę natomiast pociąć wyżej wymienionych na kawałeczki i przyrządzić z nich sałatkę. A takie zsiadłe mleko, kiszone ogórki to nic innego jak trucizna i też ich przyrządzać samemu nie wolno.Tak oto zjamując się głupstwami nie panujemy nad rzeczami ważniejszymi i pozwalamy sobie na sprowadzanie do kraju archeologicznych szwedzkich konserw z mięsem na pierogi,pozdrawiam
Poznaję znawcę tematu HCCP… to urocze i tak szczelnie wypełnia nam czas pracy, czyż nie ?
Bet, a to ciekawe o tej zupie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Praktycznie jednak doświadczyłam, że zupa ze stołówki – czyli chyba gotowana według instrukcji i norm – mi zaszkodziła, natomiast ta domowa, bez żadnych obwarowań przygotowywana – nie.Dotyczyć to może także zdarzeń na większą skalę, jak wielkie katastrofy czy pożary, bo człowiek nie jest chyba w stanie okiełznać wszystkiego zgodnie z instrukcjami. Albo też dość często nie stosuje się do nich, dla osiągnięcia… no właśnie czego? Zysku?A potem są ofiary, jak np. wśród górników.
Kochana, zapraszam do mojej stołówki. Od co najmniej ćwiećwieku nie zanotowano tam żadnego ztrucia..nawet przed Erą HCCP ! Dlatego te zagrożenia /w zupie/ traktuję „z przymróżeniem oka”. Ale w dokumentach mam wszystko opisane i skatologowane jak trzeba .
Chętnie skorzystam z zaproszenia i przetestuję tę Twoja stołówkę 😉 :)))
Myślę Elu, że ludzkość mając pod ręką ( a w zasadzie nad głową) tak potężne źródło energii jak Słońce, tudzież wiatr czy oceany, prędzej czy później uczyni z tego pożytek większy, aniżeli mamy z nim do czynienia obecnie. Generalnie opowiadam się za ekologicznym postępem cywilizacji. Negatywnie odnoszę się natomiast do tej części ekologicznej braci, która słusznie protestując nie podpowiada słusznych rozwiązań,pozdrawiam
Smoothoperator, być może tak się stanie. Póki co jednak, znam przypadek, kiedy wykorzystywanie wiatru, jako źródła energii zabija park ekologiczny w Hiszpanii. Nie ma tam już nawet ptaków. Mówię o parku na Monte Perdone, gdzie postawiono 40 wiatraków 60-metrowej wysokości. Zdjęcie jest tutaj http://alella.blog.onet.pl/8,1,0,album.htmlCiekawe, co na to brać ekologiczna, która tak pochlebnie o wiatrakach wcześniej się wypowiadała. Myślę, że wszelkie tego typu ‚wynalazki’ wdraża się metodą prób i błędów, bo skutki są trudne do przewidzenia. Czy człowiek potrafi wszystko przewidzieć, choćby największy naukowiec?
Zdecydowanie nie można wielu konsekwencji przewidzieć. Tym bardziej,że natura jest zwykle mądrzejsza od człowieka. Teorie ekologów są nie zawsze prawdziwe. Niestety tu też wiele zależy od powiązań polityczno-biznesowych….to straszne bo doprawdy czase już nie wiadomo w co wierzyć. Czytałam bardzo poważne wypowiedzi naukowców,którzy obalają teorię,że wybuch w Czarnobylu był katastrofą ! Wg tych naukowców to niewiele znaczące wydarzenie, sztucznie rozdmuchane przez polityków oraz same ówczesne władze ZSRR. No i komu tu wierzyć ?
Matko kochana! Czy polityka i biznes to już na wszystko wpływają?
Obawiam się,że tak..prawie wszystko. Jak inaczej wytłumaczyć choćby ostatnie zagrożenie tzw Swińską Grypą? Pojawia się i znika co jakiś czas a towarzyszą temu rewelacje na temat nowych szczepionek , nowych środków ochronnych itp…przemysł farmaceutyczny to straszny i bezwzględyny biznes…Nie lubię „tearii spiskowych” ale doprawdy często tak to własnie wygląda.
trzeba bronić sśrodowisko, bo dla następnych pokoleń nie zostanie nic
To święta prawda, Jagoda. Chyba jednak nie potrafimy już żyć bez zdobyczy cywilizacyjnych i wszelkich udogodnień zatruwających i niszczących przecież środowisko naturalne.
http://www.dark-juliet.blog.onet.pl-blog emigrantki,zapraszam do czytania i komentowania!
Skorzystałam z zaproszenia Juliet, choć Ty zchęcając do komentowania, sama nie skomentowałaś żadnego tekstu tutaj. Ale to drobiazg 🙂
Witaj Elu; az strach pomyslec o nadchodzacym wieczorze sylwestrowym i magazynach z fajerwerkami.Holandia zna straszne przypadki tego, calkowite pogorzelisko w srodku pieknego osiedla i przypadki smiertelne i wiele rannych.Pomimo szczegolnych zaostrzen prawa w tym kierunku, sprzedawcy i spoleczenstwo biora zawsze ryzyko ;no, bo coz jest dzisiaj Nowy Rok, bez fajerwerkow.a producenci- czy ci zawsze przestrzegaja prawidlowa kontrole produktu??i tak w kolko, mamy ciagle i wszedzie RYZYKO, gdzie skutki sa nieodwracalne , zarowno dla czlowieka jak i natury.Ale czy czlowiek, rozumny jest sobie w stanie czegos odmowic???Serdecznie pozdrawiam.
Berto,człowiek z natury jest chyba ryzykowny. Wydaje mi się, że czym innym jest jednak ryzyko, a czym innym straszliwa głupota i chciwość, chęć osiągania maksymalnych zysków, dla osiągnięcia których nie przestrzega się żadnych przepisów i norm. Prawidłowe fajerwerki, w odpowiednim magazynie, odpowiednio składowane, same z siebie nie zapalają się i nie wybuchają, tak, jak sam się nie zapala i nie wybucha gaz /a jest palny i wybuchowy/, który mamy w domu ani nie wybucha mąka /a pył należy też do materiałów wybuchowych/ stojąca w naszych szafkach kuchennych.
Jeśli już mówimy o niebezpieczeństwach związanych z przemysłem proponuję zapoznać z rozwiązaniami, które zapobiegają im. Mam tu na myśli np. opaski ochronne.
A przed czym chronią opaski ochronne?