Czas łupać orzechy

         Obecny tryb życia nie pozwala na stosowane za czasów naszych babć wielodniowe porządkowanie domów. Dysponujemy mniejszą ilością czasu na przedświąteczne polerowanie wszystkiego. Przezorne gospodynie potrafią doskonale zajęcia rozplanować, by czas przedświąteczny nie był gehenną. Każda pani domu ma swoje, wypróbowane metody przywracania ładu we wszystkich zakamarkach.

Najłatwiej tym paniom, które do prac domowych zaprzęgają także męską cześć swojej rodziny. Ile by jednak osób nie zabrało się do roboty, nie dadzą rady, jeśli przedświąteczne zajęcia obejmują także mycie ścian i żyrandoli, pranie mebli tapicerowanych i dywanów, odświeżanie fug w łazience i polerowanie kranów. Na to przecież mamy cały rok i nie są to czynności, które wykonuje się co tydzień, czy nawet co miesiąc. Więc dlaczego akurat przed świętami należy je wykonywać? Nie widzę też powodu, dla którego miałabym ściągać zasłony, rolety, czy odkręcać żaluzje, skoro był na to czas dużo wcześniej – w ciepłe i słoneczne dni. A już wyciąganie wszystkiego z domowych magazynów: szafek, szuflad i segregowanie różnych szpargałów pod kątem, co wyrzucić, a co znowu na półkę odłożyć, jest dla mnie nie do zrozumienia.

       O nie! Nic z tych rzeczy. Jako lenia patentowanego, żadne takie i im podobne czynności mi przed świętami nie grożą. Tego typu lenie tak mają! Lenie takie nie kolekcjonują śmieci w szufladach. Lenie wynoszą je z domu przy okazji, podczas każdego wyjścia. Nawet bez worka, w kieszeni czy w ręce i wyrzucają do śmietnika. Lenie nie dopuszczają także do tego, aby na przykład bateria wannowa zarastała kamieniem. Lenie myją baterię stopą, wylegując się w pianie, podczas każdej kąpieli. Lenie nie muszą szorować piekarnika. Lenie pieką wszystko pod przykryciem, albo w specjalnym worku, aby na ściankach nie osadzał się tłuszcz, zamieniający się z czasem w zwęgloną skorupkę, wymagającą nie lada fatygi, by ją usunąć. Po każdym pieczeniu zaś wstawiają naczynie z wodą i para myje piekarnik.

Lenie nie muszą polerować zbrązowiałych łyżeczek, bo nigdy nie dopuszczą, by na łyżeczce wyschła kawa czy herbata. Jak nie planują ich mycia, to chociaż obliżą dyskretnie po zamieszaniu kawy. Niekulturalnie? Trudno! Lenie tak mają!

Lenie nie szorują zlewozmywaka specjalnymi płynami, proszkami i drapakami aż pot oczy zalewa, bo machną po nim suchą ściereczką za każdym razem, gdy się zachlapie. Nie dopuszczają, by zrobił się szorstki.

Lenie nie myją na dzień przed świętami przez rok nie używanych półmisków, waz i tortownic. Lenie dokładają po dwie – trzy sztuki nieużywanych naczyń do codziennego mycia.

Lenie nie krochmalą i nie prasują świątecznych obrusów i serwetek tuż przed przyjazdem gości, bo to zostało zrobione zaraz po świętach zeszłorocznych, tak mimochodem i czeka tylko na wyciągnięcie z szuflady.

       Przykłady domowych czynności „na lenia” można mnożyć. Lenie po prostu starają się mieć zawsze porządek, bo są zbyt leniwe, by urządzać wielkie sprzątanie ponad siły. Raz w tygodniu odkurzą, tak więc i przed świętami. Raz w tygodniu zmienią pościel, a więc i przed świętami, jeśli akurat minął tydzień od poprzedniej zmiany, a reszta? Reszta się robi prawie sama nie wiadomo, kiedy. W tak zwanym międzyczasie, przelotem, po drodze przy okazji codziennych czynności wokół siebie. Leń nawet wyczyści monitor, zanim Internet się otworzy czy program zamknie. A z telewizora wytrze kurz, zanim przeczyta w programie, co oglądać. Leń jedną ręką wyczyści lustro, podczas, gdy druga zajęta jest szczotkowaniem zębów. Leń na golasa wytrze wannę i terakotę po kąpieli, zanim wchłonie się olejek do ciała. Po co zresztą stać i marznąć?

Co więc robi przed świętami taki leń, jak ja? Wszystko to, co świętom dodaje magii, co związane z nastrojem, smakiem, zapachem. A więc dekoruje mieszkanie, przygotowuje prezenty, kartki, wonne stroiki, nie czyniąc przy tym wielkiej rewolucji w nerwowej atmosferze przewracania wszystkiego do góry nogami w ostatniej chwili.

– Mak już utarty, a wyście jeszcze orzechów nie połupali! Słychać w Wigilię w nie jednym domu.

A może już dzisiaj warto zacząć łupać orzechy?

***

Barbary mamy po wodzie, to Boże Narodzenie będzie po lodzie.

Barbarom – najlepsze życzenia imieninowe.  Górnikom – bezpiecznych kopalni życzę, a wszystkim – bogatego Mikołaja. I tym, co w niego wierzą i ‚niedowiarkom’, wszak każdy gdzieś w zakamarku serducha swojego Mikołaja ma.

52 uwagi do wpisu “Czas łupać orzechy

  1. Hihi Ja mam takie zboczenie,ze jak sie wykapie musze lazienke do sucha powycierac, z kranami wlacznie-wszystko musi lsnic, zreszta po wszystkich tak robie. Nie moge zniesc mysli,ze lazienka jest mokra hehhehe. Glupie co?Caluski Ella

    • I dobrze, bo potem niczego nie trzeba szorować, nie osadza się kamień z wody ani rdza (zależy, kto jaką wodę ma). Mogłabyś tylko tych starszych chłopców tego nauczyć. Ja bym po każdym nie wycierała, co najwyżej po tym najmniejszym, ale też razem z nim, niby w formie zabawy. A co! Leń przecież jestem… hi hi

      • E tam zaden z Ciebie len kochana Elu,poprostu lubisz wygodne zycie. Ja to calydmi dniami albo w pracy albo ze szmata po chalupie latam. J. mowi ze chyba sie z mopem urodzilam hehhehe. Caluski Ella Ps, pewnie,ze ucze,bo czasem mam juz dosc po nich sprzatania,bo po mnie nikt nie posprzata Caluski Ella

  2. Zapisuję się do Klubu Leni Przedświątecznych ! Ten przymiotnik jest konieczny bo te Lenie wcale leniami nie są ! Pracują calutki rok po to aby przed świętami być leniem ! Polecam ten, opisany powyżej, sposób na przedświąteczny stress.Idę łupać orzechy…..

    • Witaj w klubie!Bet, a powiedz mi proszę, bo Ty się znasz na słowotwórstwie, jak jest ze słowem LEŃ? Dlaczego ma tylko rodzaj męski – ten leń, a ta …. ???Czyżby słowotwórca nie przewidział kobiety w roli lenia/ leniowej/ leniówny/ lenii / leńki ???

      • Ho,ho,,,ja i słowotwórstwo ! Ha,ha,ha…..ale dobrze – skorotak to proponuję” „lenica” lub bardziej elegancko „Pani Leń”Ale myślę,że takie określenie jest całkiem niepotrzebne. Toż my pracowite jak mróweczki /nomen omen/ jesteśmy…..A mycie baterii stopą jest bardzo odkrywcze !Miałam kiedyś znajomego,który prał skarpety na stopach uważająć,żę jednoczesnie zalicza mycie nóg. Trudno odmówić logiki w tym rozumowaniu. A więc – stopy w ruch !!!!

  3. uf, wreszcie sie dostalam, musze przyznac, ze internet polski ma kroki milowe i zolwiowe, oh, ale radosc nadrobie zaleglosci………. a , co tam………….. przeciez moge, ……………przepraszam z gory…………………………………………Witaj alEllo, wiesz jaka radocha, ale co chcialam spytac, ,,,,,,radocha……….aha, czy ja moge sie dolaczyc do tego nowoczesnego lenistwa……… ja tak na zlosc wszystkim, w dobie aparatow i pomyje okna i je swiatecznie wystroje, w ogrodzie nalezy reszte lisci pozamiatac, przed deszczem, bo mowia ze w niedziele zacznie znow padac, wystroje drzewka lampkami i postawie duzego balwana – nadmuchiwanego , a co tam i tak sniegu nie bedzie.ok, pocieszylam sie , ze dostalam sie na blog twoj, lece dalej poczytac o tej zimie, a ten Balwan to z ktorego roku???wspaniale wspomnienia i konkretna terazniejszosc, radze wszystkim szafki i za szfkami zostawic do wiosny, sloneczko wowczas swieci i z checia sie zaleglosci porzadkuje.Pozdrawiam serdecznie

    • Witaj Berto:)No to cieszę się, że dostałaś się po trudach na mój blog. Bałwan jest prawdziwy, z ubiegłego roku. Sama fotografowałam. Dawałam też wtedy inne zdjęcia pięknej zimy.Skoro u siebie śniegu nie przewidujesz, to dmuchaj,… dmuchaj… tego dmuchanego bałwana. Niech chociaż taki oczy raduje. Masz rację, szafki i za szafkami to robota dla Pani Wiosny. Teraz rządzą Panie Magie Świąteczne i trzeba dać im szanse, a nie zarżnąć się szafkami i żyrandolami do utraty tchu, co w konsekwencji prowadzi do pozbawienia się radości i chęci świętowania.Do Klubu Nowoczesnego Lenistwa Przedświątecznego oczywiście przyjmuję i zapisuję na pozycji drugiej. Pierwsza wpisała się Bet :)))Pozdrawiam serdecznie 🙂

          • Życzę, żeby do Ciebie przyszedł Mikołaj, on i dorosłych lubi, jeśli byli grzeczni;) :)))A po blogu buszuj, kochana, buszuj! Cała przyjemność po mojej stronie. Tylko nie rozrabiaj, jak zając w kapuście;) :))) pod moją nieobecność. Ja już muszę odejść od komputera. Miłego końca tygodnia życzę. Do poklikania:)

  4. Podpisuję się pod Twoim postem wszystkimi czterema kończynami. Już dawno doszłam do wniosku, że jestem zbyt leniwa lub bardzo zapracowana, żeby pozwalać sobie na pracochłonne świąteczne porządki. Trochę wczoraj poszalałam ze ścierką w kuchni, bo od czasu do czasu trzeba zajrzeć w każdy jej kąt. Twoją receptę powinny przyswoić sobie wszystkie panie, które w pocie czoła robią świąteczne porządki, jakby przez cały rok nie sprzątały, a przecież sprzątają. Zaraz sprawdzę, czy świąteczne obrusy i serwetki nie są za bardzo wygniecione, leżąc przez cały rok na półce, może trzeba będzie przeprasować zagięcia.Zawsze odradzam paniom mycia okien w zimny dzień, bo potem biedactwa chorują przez święta. Nawet jeśli okna nie byłyby na świeżo umyte, a firanki nie były prane przez miesiąc, to nie przyniesie im to ujmy.Pozdrawiam przedświątecznie.

    • Anno, to całe szczęście, że już któraś z kolei pani jest podobnego zdania, bo myślałam, że za ten post zostanę ukamieniowana:)

  5. Tak sobie przypomniałam Elu, jak to dawniej ze sprzątaniem przedświątecznym bywało i stwierdzam, że dawniej ludzie bardziej się musieli napracować niż my teraz. Pamiętam z dzieciństwa mycie i pastowanie podłóg (na kolanach), potem ich froterowanie na błysk, trzepanie dywanów i czyszczenie ich na mokro szczotką. Pamiętam też, że firanki po wypraniu musiały być prężone, to znaczy na takiej specjalnej ramie upięte. Pieczenie ciasta w piecu na węgiel też nie było chyba łatwe, bo żadnego termometru w piekarniku nie było. Wielkim ułatwieniem było pojawienie się prodiży do pieczenia. A ciasta i tak trzeba było ucierało ręcznie, bo mikserów jeszcze nie było. Oj, napracowały się nasze Mamy i Babcie, nie to co my teraz. Teraz jest zdecydowanie łatwiej utrzymać porządek w domu i urządzić święta. :)))

    • Rozyna, to prawda, było ciężej, ale też wszyscy mieli więcej czasu. U mnie w domu zresztą zawsze wszystko jakoś tak bezstresowo się odbywało. Rodzice i dziadkowie znajdowali nawet czas, by wspólnie z nami robić zabawki i łańcuchy na choinkę, a także przygotowywać stroje na jasełka.

  6. :))) Uśmiecham się, bo ja też mam coś z takiego „lenia”. Ale nie powiem, żebym nie wpadała w lekką panikę tuż przed świętami – nerwówka ogółu jednak się troszkę udziela. A przecież ten świąteczny czas mógłby być naprawdę bezstresowy i megaprzyjemny… Pozdrawiam :)http://tylko-z-mlekiem.blog.onet.pl/

    • Milky, dla mnie czas przedświąteczny i świąteczny jest zawsze bezstresowy i megaprzyjemny. Wręcz cudny! Na nerwówki innych nie jestem zupełnie podatna. Przecież to nie zaraźliwe, jak grypa 😉 :)))

  7. Odłóż na jutro. Jest przysłowie: „Dzień lenistwa będzie jutro, dzisiaj mam wolne”. Ale kto nie umie dobrze poleniuchować, ten nie może też dobrze pracować. Najtrudniej jest z zajęciem zacząć, ale kiedy już się zrobi pierwszy krok, to niekiedy nie można od „dzieła”się oderwać. Radzę Ci jednak, żebyś z tym zrywem przedświątecznym nie przeholowała, bo dostaniesz zakwasów.

    • Heny, o jakim zrywie przedświątecznym mówisz??? Przecież piszę, że ja przed świętami zawsze leniuchuję i nie mam nic do roboty, oprócz ulubionych – lekkich drobnostek, od których zakwasy nie grożą :)))

  8. Elu, a ja publicznie zadaję kłam Twoim słowom. Leń – czy Tyu w ogóle znasz to słowo. Jesteś niczym mróweczka pracowita, ale przed świętami masz zajęć bez liku same kartki, wyninanki, kolaże i tp zajmują dużo czasu. W święta zatem wypoczywaj

    • Jagoda, ale te akurat prace bardzo lubię, tak więc okres przedświąteczny jest dla mnie zupełnie bezstresowy i czasu na nie mam dużo. Może nawet uda się do Hammurabiego zajrzeć?

  9. Mam pewną kontrteorię co do nazewnictwa, jakiego użyłaś, Elu, spowodowaną tym, że moich oczach leń, o którym piszesz, pracusiem się staje, a pracuś leniem (teoria względności).Na własną potrzebę zrozumienia tego zjawiska zaproponuję zatem dwie definicje:- sprintera, który w czas przedświątecznej zawieruchy zabiera się do pracy i przewraca dom do góry dnem, aby zdążyć przed wigilią;- długodystansowca, który własnym, równym tempem załatwia sprawy i choć tuż przed metą leciutko przyspiesza, to przecież jest świadomy tego, że na trasie taką uzyskał przewagę, że finiszuje raczej dla własnej przyjemności, aniżeli z tego powodu, aby zdążyć przed Panem Bogiem.Skądinąd pojawił się w Twoim tekście wielce intrygujący obraz czynności polegającej na czyszczeniu wanny i terakoty. Nie wspomniałaś o tym, czy drzwi od łazienki uchylone zostały w celu eliminacji skutków parowania…pozdrawiam

    • Smoothoperator, wielce mądrą jest Twoja kontrteoria. Co zaś się tyczy uchylania drzwi w łazience, by uniknąć skutków parowania, to u mnie raczej jest to bardzo niebezpieczne. Otóż łazienka posiada dwa okna i to na różnych ścianach. Tak więc otwarcie drzwi, czy nawet tylko buzi grozi przeciągiem:) :)))

      • Mam tylko nadzieję (albo i nie mam, ech ta teoria względności mnie dopadła), że w oknach zasłony czy też tam inne przeszkadzajki dla zmysłu wzroku założone,pozdrawiam

          • A mam ci ja podręczną pomoc w postaci teściowej do łupania, a orzechów pół worka do zabawy dziadkiem. Łupanie orzechów przez teściową ma wiele niezaprzeczalnych zalet. Oprócz wyręki skutkuje daniem sposobności na miłe wykorzystanie czasu, mniej słów przy tym, mniej myśli pokrętnych, bo skupiać się należy nad tym, aby paluszka nie zgnieść przypadkiem,pozdrawiam

          • Taka teściowa do skarb.Ale teraz z kolei mnie coś zaintrygowało. Mianowicie aż pół worka orzechów. To jak to? Tyle orzechów na ‚zmarnowanie’ idzie ? Co najmniej połowa z nich powinna być przeznaczona na orzechówkę. Ale to trzeba zerwać zielone, najpóżniej w lipcu i naleweczkę zrobić. To jak to jest ? Jakieś zaniedbanie ze strony zięciunia;) :)))

          • I tu mnie masz … nie jestem Ci wytrawnym smakopijem alkoholi, a już tym bardziej, z powodu zaniedbań z przedmiotu chemia jakich się w dziecięctwie dopuściłem, nie wykazuję szczególnych osiągnięć w dziedzinie fermentacji. Dlatego owe pół worka skonsumowane już zostało z tych nerwów, które czasem przy wyłupianiu oczu na telewizor puszczają z postronków. Dalsza połowa rozdysponowana będzie w większości podobnie; część może w jakim cieście się zanurzyć, a po prawdzie to boleję nad tym, że pod okno nie podchdzą rudolice wiewióry, te żwawe i prędkie stworzonka, które z pewnością wiedziałyby co uczynić z owocem włoskiego orzecha, który tego roku obrodził, aż miło,pozdrawiam

  10. Ufff! Elżuniu: Nareszcie znalazłam chwilę, by wpaść do Ciebie. Z zajęć domowych, wymienionych przez Ciebie najbardziej lubię łupać orzechy. Jako człowiek jednak pracowity – bałagan w mieszkaniu mam spory, choć ostatnimi czasy musiałam trochę nad nim popracować – ze względu na liczne odwiedziny po „kociej” akcji. Acha! Zapomniałam zapytać. Czym łupiesz orzechy?Całuski promienne przesyłam w ten obrzydliwy, ponury, mglisty i deszczowy dzień.

  11. Witaj alEllo, jak ja chciałabym być takim leniem! Ale to widać trzeba się takim urodzić. więc ja jestem z tych pracusiów, co robią co jakiś czas pospolite ruszenie!Świetnie to ujęłaś, niemniej wiesz, entropia stale rośnie, wiec nie jest tak, że bez energii da się zapanować nad chaosem.Pozdrawiam

    • Mario Dora, to jak to? Do przedświątecznego „łupania orzechów” także stosuje się zasady termodynamiki albo teorię informacji? Wiesz… ja tak naukowo nie żyję… według jakichś teorii, termodynamicznych funkcji stanu, czy równań różniczkowych…A co z tym chaosem? Jakim chaosem? Nie zrozumiałam.

  12. Witaj Elu, znowu jestem. Dziękuje Ci za ciepłe słowa napisane we wrześniu, kiedy czułam się źle, przytłoczona różnymi sprawami.A Twój tekst wprowadził mnie w atmosferę świąt. Ja też nie traktuję ich jako czasu na wielkie porządki, raczej chcę aby wszyscy domownicy i goście, no i przede wszystkim ja, mogli radować się możliwością spotkania i bycia razem, nawet jeśli nie poprzeglądalam wszystkich zakamarków w szafkach.

    • Klik dobry Nola :)Jaka to wielka radość znów Ciebie gościć przy kominku. Ogromnie się cieszę, że jesteś… że nie zapomniałaś…

  13. To ja chyba jednak jestem leniem. Przed świętami również zajmuję się dekoracjami i gotowaniem bo wszystko sprzątane jest na bieżąco. Sprzątam jak najdzie mnie ochota albo jest brudno i mało mnie interesuje,czy jest święto czy jakikolwiek inny dzień roku.

  14. Zapraszam Cię do przeczytania PRAWDZIWEGO PAMIĘTNIKA biseksualnej, wręcz niepoprawnie optymistycznej rastamanki. [bi-rastamanka.blog.onet.pl] 😉

  15. alElla, to się nie nazywa leń, tylko perfekcyjna pani domu :))) Boszszsz…ależ Ty jesteś pracowita!!!! Pozdrawiam cieplutko z dyżuru, gdzie uciekłam przed porządkami 🙂

  16. Pingback: Tytuły publikacji – lista alfabetyczna | alE blogowanie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s