Od czasu, gdy zaświtała mi myśl zainicjowania na blogach akcji chwalenia się Polską i wszystkim co polskie wartym pochwalenia, zarówno w dokumencie tekstowym w komputerze, gdzie założyłam specjalny folder ‚kiełkownik chwalipięta’ jak i w mojej głowie kiełkowały liczne pomysły na kolejne notki. Pielęgnowałam je i systematycznie podlewałam. Kiełkowały licznie i ślicznie, niektóre już nawet zazieleniły się.
Ucieszyłam się, że akcja spodobała się kominkowym Gościom i zadeklarowali chęć uczestniczenia w niej. Odebrałam to jako znak, że nie tylko ja mam już dość ciągłego narzekania na wszystko i wszystkich w naszym kraju oraz telewizyjnego serialu pod nazwą ‘wojenka polsko – polska’. Jak zauważył jeden z komentatorów, prowadzić to może nawet do tego, że człowiek staje się nielubianym w towarzystwie i uciążliwym dla otoczenia. Jak w przyrodzie bowiem… równowaga być musi! Karmienie się tylko brzydotą, złem i przeginanie w jedną stronę może nawet źle wpływać na psychikę człowieka.
Przypuszczając, że skromność, nieśmiałość albo zwykły brak czasu spowoduje, że Blogerzy nie pochwalą się swoim tekstem – reklamując go, w przerwach miedzy ‘kiełkowaniem’ i ‘podlewaniem’ biegałam po blogach, wypatrując nowych tekstów na zainicjowany przeze mnie temat. Trzęsącymi się z radości dwoma wskazującymi palcami (więcej palców nie używam do klikania) wstawiałam kolejne chwalące notki do linkowej ramki. Taka kominkowa radosna kolekcja na jesień… Ogromnie cenna!
Ale… jak to w życiu.
Trach!
Ciach!
Bach!
Parę komentarzy i… radość popsuta!
Jeden mój wskazujący palec już się czai o milimetr od ‘delete’ wszystkiego, co się przed oczy napatoczy: ‘kiełkownika’, niektórych komentarzy, a nawet całego bloga. Drugi chusteczką przy nosie szmera…
– O nie kochana moja! Nie rób tego, choćby przez szacunek dla swoich Gości. Bo palucha utnę! Ot… jaka inicjatorka chwalenia i radości za dychę z ciebie alEllu! Gadam jak głupia sama do siebie.
Otarłam więc z łez klawiaturę, nos wysmarkałam i…
dla formalności oraz spokojności ogłaszam, co następuje.
![]()
Przy kominku ogień płonie
Gość więc przy nim rad zasiada
Z przyjemnością grzeje dłonie
I zdarzenia opowiada
/z czytanki szkolnej/
I jest mile widziany.
Na tym blogu nie ma i nie będzie
segregacji Gości,
ani miejsca na jakiekolwiek i czyjekolwiek
osobiste animozje!
Komentarze naruszające tę zasadę będą usuwane!
Kropka! I już!
Uff…
Teraz mogę ruszać do ‚kiełkownika’ odnotować nowy pomysł na notkę chwalącą. No i oczywiście spać, bo już godzina duchów na zegarze.
uffffffffffff, alEllo Droga,niestrawie tej postaci zatruwajacej cieplo i szacunek do wszystkich i wszystkiego na blogu Twoim, Usuwaj, nie dyskutuj z prowokatorami , w sumie sa to osoby wlasnym zyciem i ciaglym podkopywaniem pod innymi sfrustrowani.Coz, takie problemy sa nie tylko w Polsce, ale wszedzie znane, szkoda ze w Polsce wiele talentow marnuje sie na tak niskie (plytkie), zametu sianie.Wiesz, ciagle sie pytam, dlaczego?, Polacy majacy tak dobre programy szkolne, wiedze,( tak, tak, ja jestem dumna z polskiego wyksztalcenia, i mnie podobni), tak nisko siegaja zamieniajac wartosc dyplomu,na niska cene, pracowania za bezcen u obcych rowniez wzajemne sobie szkodzenie.Prosze, odpocznij i pociesz sie, na szczescie takich jest coraz mniej. Bedzie lepiej i nalezy wierzyc w to, Wiesz mialam sie podpisac na temat Swieta zmarlych a co tu wyszlo,troche sie przerazilam ten nowy wpis czytajac.Trzymaj sie cieplo i zdrowo, do Sw.Zmarlych wroce, mam moje wlasne refleksje i chce sie podzielic, dlaczego tak a nie inaczej, mam nadzieje ze mi sie uda mozliwie szybko Cie odwiedzic, bay, bay
Jakoś się trzymam Berto. Dziękuję za pocieszenie i słowa wzmacniające jak witamina. Myślę, że wszystko powróci do normy i jak dawniej będziemy się grzać w cieple kominka. Zadbam o to! Serdeczne pozdrowienia i uściski:)
Ellu, bardzo lubię zaglądać do Twojego bloga i z przyjemnością czytam też komentarze, co rzadko mi się zdarza na innych blogach. Cieszę się że nie zniechęciłaś się do pisania i czujesz się odpowiedzialna za utrzymanie pozytywnej atmosfery przy kominku.Myślę że prowadzenie bloga jest jak zapraszanie gości na składkowe przyjęcie – każdy kto chce wnieść coś pozytywnego jest mile widziany, ale jeśli ktoś nie potrafi zachowywać się jak na gościa przystało to obowiązkiem gospodarza jest stanowcza interwencja by nie pozwolić popsuć wszystkim zabawy.
Bardzo mi się podoba, Jadwigo, porównanie prowadzenia bloga do składkowego przyjęcia. Kilka dni temu właśnie rozmawiałyśmy o tym z jedną z blogerek. Obie uznałyśmy, że gospodarz/gospodyni bloga ma obpowiazek dbać o swoich gości. Nie piszemy przecież tylko dla siebie, skoro swoje przemyślenia upubliczniamy… Bardzo mi milo, że lubisz tu zaglądać. Zapraszam jak najczęściej. Postaram się, by było przyjemnie.Gdzieś mi tylko rębacze drewna uciekli 😉 a nadchodzą chłody… A mówili, że zawsze będę miała przerąbane :)))
Elżuniu,a cóż Ty tu opowiadasz? Rębacze nie uciekli,jeno czekają na Twe rozkazy. A mocne są chłopy,niczym wyrwidęby. Czy dąb nadaje się na ognisko? Z płomiennym pozdrowieniem..
Jak najbardziej! Dąb jest dobry, ale jeszcze lepszy grab, bo mi korą nie brudzi szlachetnych rączek i przy kominie tak nie śmieci.
Elżuniu,ne ma problema! Załatwiam przetarg na graby!
To się nazywa przedsiębiorczość i oddanie sprawie!Z wyrazami uznania:)
Dla Ciebie wszystko,Elżuniu! Absolutnie!
Dzisiaj , no może najpóźniej pojutrze napiszę o 1oo leciu Opery w Pyrkowie.Pani Profesór już odrobiła zadanie. Pozdrawiam
Andante, to już zaczynam wypatrywać, ostrzę smaczek do czytania i zacieram paluszki do zalinkowania 🙂
Wiem ,że już sprawdziłaś , czyli ok. Pozdrawiam serdecznie
Pewnie, że sprawdziłam, a jakże 🙂 Nawet linka „drapnęłam”
Jeszcze odrobinka naleweczki malinowej ( lub dowolnie) i można przy kominku sobie pomarzyć. Pomyśleć co dobrego wokół nas. I nie przejmować się jakimiś trutniami (oczywiście nie obrażając pszczółek). Niech inni się dostosowują do mnie a nie ja do nich. Powodzenia.
A witam… witam BB przy kominku:) Naleweczka malinowa… mmmmm… przednia na jesienne chłody. Mamy tu nawet barmankę, która specjalizuje się w nalewkach cytrynowych. Chwilowo nieobecna, ale myślę, że gdy się tylko pojawi, natychmiast coś zaserwuje. Samoobsługowo też można się częstować, bo nigdy baru nie zamyka na klucz 🙂
Elu, nie daj się!A co do wszechobecnego narzekania i ja miewam go dość. Oczywiście jestem przeciwniczką sztucznego optymizmu, ale kiedy tak słucham wiecznych lamentów koleżanki z pracy, że bezrobocie, że bieda, że politycy, że niesprawiedliwość w zakładzie pracy… mam ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie. To wszystko prawda, co mówi, ale ileż można tego słuchać?Pozdrawiam serdecznie.
O tak Marito, sztucznego optymizmu to i ja nie preferuję. Ponarzekać też czasem trzeba… Życie jest jak ta róża… co ma i piękny kwiat, i kolce. Najważniejsze umieć dostrzegać jedno i drugie.
AlElla, i ja Cię nie kochać?? :):):)Policzki oba i nos!
Cmok także noskiem powiadasz Anafiga? Jak mieszkańcy Tahiti albo Eskimosi? Może być :)))Byleby nie jak w niektórych plemionach (chyba berberyjskich) z odgryzaniem rzęs w miłosnym uniesieniu hi, hi….A pracę domową z chwalenia już odrabiasz, ha?
Milo, Elu, że są takie pogodne blogi. Do miliona wejść masz daleko, to i nie napadają cię zawistne potwory, tak jak mnie, gdy u mnie na blogu było blisko milion wejść. Zawiść wtedy była taka, jakby to chodziło co najmniej o dostanie miliona zł. Nikt ci też nie zarzuca, że masz widać jakieś wpływy na Onecie, skoro twój blog poczytny.Dobrze tak mieć blog trochę na uboczu. Dlaczego jednak trzeba płacić tak gorzką cenę popularności kosztem przecież własnej pracy i inwencji?
Mario Dora, z własnej pracy i inwencji należy się tylko cieszyć, a napady ja bym ignorowała i usuwała. Pewnie, że bywają przykre, ale szczery zachwyt i gratulacje od 2-3 osób są więcej warte, niż napad miliona trolli. Tak więc głowa go góry!Wczoraj wieczorem np. wykasowałam ogrom komentarzy w księdze gości. Nie wiem nawet ile, ale koło setki na pewno. Za ten czas nową notkę mogłabym napisać, ale trudno… uznałam. Nie chcę mieć w księdze śmietnika przez szacunek dla tych gości, którzy już tam są i tych, którzy może zechcą jeszcze przyjść. Jak w domu… sprząta się, piecze i gotuje z myślą o gościach, jeśli mają przyjechać…
Elżniu,jak Ty to pięknie ujęłaś! Czuję się niezwykle dowartościowany jako komentator.
Cichy, my Polacy gościnność mamy w genach niemalże.
Tak się cieszę, że jednak nie nacisnęłaś klawisza ‚delete’! Jest bardzo mało takich blogów: ciepłych, miłych oraz przytulnych. To byłaby wielka strata dla internetowej społeczności, gdyby został skasowany. Bardzo lubię tutaj zaglądać i ogrzewać się przy Twoim kominku, więc proszę nie usuwaj go, nawet o tym nie myśl.
Tak czasami bywa, że człowiek w zapędzie zrobić może coś, czego potem żałuje. Na szczęście sama siebie powstrzymałam. Milo mi, że podoba Ci się atmosfera kominka. Szkoda, że czasami jest psuta. Ale to nic, nabieram przez to odporności;)
Elżunia nie ma prawa nic kasować,a już zwłaszcza swojego bloga. Bo,psia mać pozew do sądu złożymy,o! Elżunia ma być i już!!!
Trach,Ciach,Bach,myślę.Niestety nie mogę nic wymyślić aby kogoś pochwalić.A …już wiem.Chwalę tę usmiechniętą i pełna optymizmu kobietę siedzacą przy kominku.Chwalę nie z obowiązku ale z sympatii,za Jej dokonania na tym i „afrykańskim”blogu.Za Jej przepisy „wódczane”to chyba ubiegły rok,za przepiękne różyczki.Chwalę za dokonania artystyczne,chęć pomocy innym.Za dobre słowa dodające otuchy które m.in.ja sam otrzymałem.Dziękuję.
Ojjjjj Bob, aż się zarumieniłam. Nawet uszy mam czerwone z pewnością, bo gorące. Zaniemówiłam (zaniepisałam) na dodatek i nie umiem nic napisać w odpowiedzi.Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)
Tak,prawda zawsze szokuje.Nieprawdaż?.
🙂
Bob,zgadzam się z Tobą zupełnie,całkowicie i absolutnie! Oj,draniu,zazdroszczę Ci..Dlaczego ja nie wymyśliłem TAKIEGO tekstu???
Takich miłych blogównie ma dużo w neciea Twój Ello Miłajak pachnące kwiecie.Taki piękny i ciepły,że serce się cieszybo Twój blog Ellaniejednych ucieszy.Omijaj deleteszerokim łukiembo nasza radość upadłaby z hukiem.Rzadko kiedy chwalę,tu robię wyjątek bo Twój blog Ellato ciepła majątek.Teraz się kłaniam,pozdrawiam szczerze,będę wpadać częstotu mnie radość bierze.Pozdrawiam Ella serdecznie.
Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałłłłłłłłłłłłłłłł!Hanno droga, jakże mam Ci dziękować. W życiu nikt wiersza dla mnie nie napisał. O jejuniu, chyba polecę po jakiegoś „łyskacza”.
Witam pani Ellu. Zaintrygował mnie Pani blog, bo jestem fanką wszelkiego rodzaju robótek ręcznych. Sposób wykonania róż z liści wydał mi się bardzo ciekawy. Pobiegłam więc do parku i nazbierałam kolorowych klonów. Róże wyszły przepięknie, nawet moja dość wybredna siostra dzwoni i prosi abym jej kilka zrobiła. Lakierowałam je lakierem do włosów, ale pomyślałam też, że w przyszłym roku zrobię stroiki na groby, z tą różnicą, że lakier będzie prawdziwy, taki do drewna. Nie lubię narzekania, wiec pod tym względem popieram optymizm i uśmiech. Z uśmiechem więc zapraszam Panią na mój blog, może z ramach rewanżu zechce Pani skorzystać ze zbioru moich generatorów. http://kasia-komi60.blog.onet.pl/ Serdeczności zostawiam.
Witam serdecznie pierwszy raz przy kominku. Adres bloga już „zaksięgowałam” w zakładkach ulubionych i na pewno się pojawię. Może nie tak od razu, bo przez ponad tydzień będę miała gości w domu. Dziękuję za zaproszenie.Cieszę się, że różyczki wyszły pięknie. Myślę, że stroiki na groby to dobry pomysł i ten lakier do drewna też. Jednak na zewnątrz kruche liście muszą mieć jakąś lepszą powłokę chroniącą.Proponuję Lotka zwracać się wzajemnie po nicku albo po imieniu, jak to się przyjęło w blogowej rodzince. Będzie wygodniej i sympatyczniej. Zgadzasz się? Ja już sobie pozwoliłam:)))
Oczywiście, że będzie mi miło alEllu.
No i widzisz ?????? Więcej tu pogodnych i miłych wpisów niż narzekania . Wszyscy Cie lubią a niektórzy nawet………podziwiają i uwielbiają…..Owocnego kiełkowania !
Beeeeeeeeeeeet, bo popadnę w samouwielbienie 😉 Ciesze się, że dorwałaś gdzieś internet, bo mi bardzo brakowało Ciebie, szczególnie w momencie, gdy palec nad „deletem” zawisł. Z kiełkowaniem będzie przerwa, bo mi się goście zapowiedzieli.
Elżuniu,wpadłem jeszcze raz..I jeszcze raz kontempluję (nie trzeba kątem pluć,tylko prosto!). Po lekturze Twego felietonu i komentarzy troszkę smutnawo się zrobiło..Bądź wyrozumiała,każdego ma prawo ogarnąć chandra,a TY jesteś właśnie od tego,aby te wszelkie chandry neutralizować,urocza kobietko..Bez Twojego”klik dobry”czym byłby internet???
Klik dobry:)
Hej!Ten pomnik ma chyba jedną wadę. Nazwiska ofiar są wyryte na biało na białym tle. Bardzo słabo to widać. I bardzo ciężko się to czyta. Tka jest moja ocena na gorąco. Może coś tam będą poprawiali?Nie wiem. W następnym moim wpisie to napiszę to czym mogliśmy, możemy pochwalić.Mam zapalenie wiązadeł ścięgnowych. Leżę w łózku.Pozdrawiam Vojtek
Niedługo będę w Warszawie, to odwiedzę Powązki. Zdrówka Vojtku! Współczuę bardzo.
Elu, Twój blog należy do najradośniejszych, najcieplejszych i gościnnych miejsc w blogosferze. I nie pozwól, żeby ktoś Ci tu psuł powietrze. Ale cóż, czasem zdarzają się goście, którzy przychodzą w białych rękawiczkach naciągniętych na brudne łapy.I uwierz, nie są warci Twoich szlachetnych łez.
Dziękuję Patmar. Postaram się nie pozwalać. Ta notka to był właśnie pierwszy krok. Mam nadzieję, że inne nie będą potrzebne.
Już od dłuższego czasu staram się unikać postów politycznych, bo polityka w polskim wydaniu zaczyna mnie brzydzić. Oprócz tego zauważyłam, że wiele blogowiczek ten temat nie interesuje. Oczywiście gdy zdarzy się coś godnego uwiecznienia, na pewno o tym napiszę.Życzę spokojnej nocy.
Anno, ja czasami lubię „popolitykować”, ale nie za często.