Podobno mamy ogromny postęp techniczny. Nieustannie trwa wprowadzanie nowych, udoskonalonych maszyn, urządzeń, narzędzi i technologii. Podobno też w sposób doskonalszy wykorzystuje się wykształcenie, możliwości i umiejętności człowieka. Podobno postęp techniczny ułatwia nam życie, sprawia, że żyje się lepiej i wygodniej. Podobno…
Pierwszy lepszy chłop małorolny, któremu do szkoły było pod górę, przez las, mokradła i za daleko, potrafił na swojej chałupie zrobić taki dach, że ani jego babie, ani dzieciom na głowę nie kapało podczas deszczu, a zimą śniegu w chałupie nie było.
Dziś mamy postęp…
Postępowe firmy…
Postępowi spece w pięknych uniformach…
Ci postępowi fachowcy, nie dalej, jak w lecie tego roku położyli nowy dach. Za niemałe pieniądze, a jakże. Mieli prześliczne kolorowe narzędzia, spraye z jakimiś pachnącymi klejami i silikonami, samochody, podnośniki, wyciągniki i wszelkie tego typu postępowe bajery. Żadne tam młotki, siekiery, sękate drabiny, wiertła na korbę czy śmierdzące smoły w kotłach nad ogniskiem.
I co? I pierwszy śnieg, a na strychu zaspy. Że zawiewa może przez jakąś jedną czy dwie szpary? A skąd. Śnieg pada na strychu dosłownie tak, jak pod gołym niebem.
Podobno w państwowych dawnych firmach to się ludzie tylko obijali i wódkę pili. Tak mówią wtajemniczeni. Ja tam nie wiem, bo ja się nie obijałam, a do alkoholowych smakoszy nie należę. Ale wiem, że jak mi polska państwowa firma coś zrobiła, to służy do dziś, choćby prawie 30 letnia pralka i lodówka. O dachu nie wspomnę. Śniegu nie przepuszczał. Ani przedwojenny, ani ten peerelowski, a zimy srogie i śnieżne bywały…
Jeśli ktokolwiek mi powie, że dzisiejsze prywatne jest lepsze od peerelowskiego państwowego albo rzemieślniczego, to zagonię do odśnieżania strychu na najbliższe 20 lat, bo tyle czasu potrzeba, żebyśmy na nowy dach uzbierali.
Dla rozweselenia wstawię sobie zdjęcie
z bałwankiem na parapecie.
Zdjęcie z 8 marca 2009 r.
A czy ja wiem, czy to wina postępu technicznego. Partacze byli i będą w każdym systemie. I czasami mamy pecha na nich trafić osobiście. Niestety.
Partacze partaczami, Gospodzieju, a bezkrytyczne przyjmowanie technologii w budownictwie nie sprawdzających się w naszym klimacie… to insza oczywista oczywistość moim zdaniem. No, choćby przemarzanie ścian, grzyb i wilgoć w pięknych, nowych apartamentowcach.
Ellu, współczuję. Też się zastanawiam nad nowym dachem, bo ten który jest nie sprawdza się ani latem ani zimą (goła blacha bez żadnego ocieplenia). Taki dom kupiliśmy – budowany 20 lat temu.Ponieważ nie udało nam się załatwić tego remontu przed zimą, postanowiliśmy tymczasem odnowić podłogę w jadalni i salonie, bo też tego potrzebowała. Na podłodze były deski, ale trochę podniszczone, trzeba je było wycyklinować i pomalować. Jak to się skończyło opisuję w swoim bloguhttp://jadwigaborkiet.blog.onet.pl/Remonty,2,ID417145162,npozdrawiam
Jadwigo, ja nawet lubię remonty… zmiany… Potem jest tak przyjemnie, że coś się dobrze zrobiło. Ale na widok partactwa wpadam w szał. Jestem chyba na czarnej liście u wielu malarzy czy hydraulików :)))
Ufff…..pierwszy dzień zimy i same problemy. Nie słyszałam jeszcze o takim przypadku aby śnieg na strych padał przenikając dach…nowy dach ! Wyjątkowe partactwo się wam trafiło….A deszcze majowe wytrzymał ten dach ????
Bet, w maju jeszcze tego dachu nie było. Robiony był latem.
Dobry wieczor, Elu, wspołczuję z powodu zasp na strychu, a tak naprawdę jestes pewna że oni ten dach zrobili?? a może pokazali Ci materiał, pokręcili sie troche i pojechali z dachem? ha ha Nie obraź się ze się śmieję, ale żeby przez nowy dach padało na strychu to trzeba opublikowac jako fenomen, bo jeszcze o takim czymś nie slyszalam. To jest news światowy, z pewnościa murzyni w Afryce lepsze dachy robią w swoich lepiankach z bambusa ha haDobrej nocki.
Elizo, nie tylko w Afryce potrafią. Każdy dobry harcerz potrafi zrobić szałas chroniący od wiatru i opadów.Może i Ty masz rację, że tego dachu nie ma? Może nam tylko wmówiono, że jest, a my widzimy miraż… hi, hi…
Elu jeszcze przed chwilą rozmawialam z moją drugą polowa, wybacz mu ale troche sie usmial i byl zdziwiony bo jeszcze o takim mirażu nie slyszał. A jestes pewna, jezeli ten dach tam jest ha ha czy położyli między dachowką a strychem izolację?? Nie obserwowalaś jak ten snieg tam się dostaje?? Zabilaś mi cwieka, myślę o tym od wczoraj :))) Bylam przed poludniem w gościnnym pokoju po torbę dla ciotki bo idzie do szpitala na 3 dni, i nie pomyśl ze jestem walnięta, ale zajrzalam na strych czy i u mnie nie ma żasp ha ha potem stuknęlam się w lepetyne i pomyślalam „Eliza chyba Ci odbija…” ha ha Kuriozalna sytuacja.
Elizo, wszyscy, komu opowiadam, to się śmieją i nie dowierzają, bo nikt jeszcze nie słyszał aby pod nowym dachem padał śnieg na strychu. Wszystko niby wygląda na wykonane zgodnie ze sztuką.
Pozwijcie firmę, która Wam ten dach spietruszyła, to jedyna metoda. Gdy ją o tym zawiadomicie to raczej jest szansa,że przylecą naprawiać.Gospodziej ma rację, partacze zawsze byli i niestety będą.Ja ostatnio spotkałam się z partactwem dość ciekawym- podszewka w męskich spodniach, które były raptem 4 razy noszone, rozleciała się w drobiazgi. I teraz jest problem, bo takich spodni już nie ma, (wełna 100%) kupione były z rok temu, paragonu nie mam. Śmieję się z tym problemem, zaniosłam do krawca, który orzekł,że widocznie producent miał jakieś stare zapasy podszewki i ona się „rozleciała sama z siebie”.Może dekarze, którzy Wam dach spaprali też mieli jakieś przeterminowane, niepełnowartościowe materiały?Miłego, 😉
Anabel, jak uknułam spiskową teorię o postępie technicznym i systemie, bo wyobraziłam sobie, że po prostu używane materiały są nieodpowiednie jakościowo do naszych warunków atmosferycznych od plus 30 do minus 30. Nie wszędzie nowoczesne technologie, już nie wspomnę o chińskich badziewiach zdają u nas egzamin. Coś jak te gnące się latem świeczki, których zdjęcia zamieszczałam.
A co do tkanin, to pamiętasz Anabell pościel, obrusy czy koszule flanelowe naszych babć? Latami się nie rozłaziły. Lniane prześcieradła mamy dałam bratanicy na malowanie obrazów, bo dużo malowała na płótnie na zaliczenia. Profesor pochwalił ją za jakość płótna i pytał skąd takie wzięła.
EFWdyS hwyvpcytvlme, [url=http://dpvybyfobsmv.com/]dpvybyfobsmv[/url], [link=http://erveeeyhgqcy.com/]erveeeyhgqcy[/link], http://sxarnmbnqgnh.com/
Reklamować i to koniecznie. Niedoróbki zdarzały się zawsze. Mniejsze lub większe. To od ludzi zależy , nie od formacji ustrojowej. Pozdrawiam gorąco…
Teraz mi się przypomniało. „W Muzyce i Aktualnościach” wspanialej audycji na programie 1 Polskiego Radia przez wiele lat był kącik pt. „Partaczunie”. Z pewnością wiesz czego dotyczył,że nie wspomnę słynnych „Fachowców” S. Friedmanna. i Jonasza Kofty.Bardzo pozdrawiam
Tak pamiętam, Andante. Satyra na wszelkiej maści fachowców to jeden z ulubionych tematów programów kabaretowych. W „Fachowcach” Jonasza Kofty i Stefana Friedmanna znajduję też coś więcej, niż tylko żarty z hydraulików czy malarzy. To także filozoficzne rozważania nad sensem życia… A oprócz Jonasza Kofty i Stefana Friedmanna, nigdy nie zapomnę występujących obok nich Krystyny Sienkiewicz, Jerzego Markuszewskiego, Jacka Janczarskego, Jan (Tadeusza?) Stanisławskego.
witaj Elus, wlasnie tego sie obawialam i nie wiem co wiecej dodac.Jezeli Ci napisze,ze w swiecie wszedzie tego partactwa nie brakuje, to i tak Cie nie pociesze, bo snieg robi swoje i zima w pelni sie rozwinie.Ale czy Ty masz gwarancje i ubezpieczenie i kto Ci szkody zaplaci, nie wspomne nerwow i reszty.Trzymaj sie zdrowo ps, u nas tez zasypalo jest sucho, tez odniezalam wczesnym rankiem ale droge do domu, (raczej sciezke), buziaki
Berto, budynek jest jak najbardziej ubezpieczony. Szkód nikt nie zapłaci, bo ich nie widać. Śnieg jest sprzątnięty i wyniesiony co do jednej śnieżynki. Nie czekaliśmy aż się roztopi i woda zaleje mieszkania. Firma w ramach reklamacji będzie naprawiać, jak tylko aura pozwoli. Nerwów i zdrowia nikt nie wycenia. Jedynie sąd cywilny, ale kto by się parę lat użerał w sądzie?Pozdrowienia z ośnieżonej Polski.
witaj Ranny Ptaszku, zdjecie nie tylko sie udalo, ale i BABY-Balwanek, mam nadzieje, ze dach bedzie jak najszybciej przykryty zabezpieczjaco, przeciez cala Europa zasypana, nie wyobrazam sobie zeby mi wialo pod dach, nie tylko zalanieroztopionego sniegu ale i cieplo ucieka.Musialam sie usmiac dzisiaj i to dobrze, wiesz ja spalam u kolezanki w Amsterdamie, bo takie korki zaklocenia w centralnej komunikacji panstwowej, ze nie dalo sie do domu wrocic.Takiej zimy i to koniec listopada Holandja nie pamieta, przynajmniej za moich ponad 20 lat pobytu tutaj.Czy ten Baby-B, stoi na dachu?, on jest przesliczny.
Berto, bałwanek stoi na parapecie okiennym i zagląda do mieszkania przez szybę.Ładnie ze śniegiem wszędzie, tak nastrojowo już… świątecznie, ale dla komunikacji to faktycznie utrudnienia.
hejka, spotkalam Cie, fajnie, ooooooooo, balwanek ma juz 2 latka, czy sie myle, wiesz co zaspiewali mi koledzy w pracy, „kolezanko- zima po polsku dlatego czas na polski BIGOS”- studentow malo, wiec do sklepu i gotujemy, ha, ha wesolo.serdecznosci,
Koledzy mają rację. Gotuj prawdziwy polski bigos! To jest to na śnieżną zimę. Życzę, by sie udał i smacznego:)Miło, że jesteśmy tutaj o jednej porze.Ściskam mocno!
Idę zlustrować strych. Do miłego, Berto:)
Witaj Elus, mam nadzieje, ze na strychu bez sniegu, chociaz dalej wieje, siedze sobie przy kawie i budze sie po nastepnej nocy u kolezanki i wspanialym bigosie, nawet zostalo na dzisiaj, ciekawa co z tym zrobia, przechowaja czy zjedza.Synowie moi ciesza sie „chata wolna”- mlodosc, na szczescie wszystko maja poukladane pod „strzecha”w ramach granic,, wiec jestem spokojna, jednak, zeby nie wiem jak wialo, dzisiaj chce spac w domu, basta.
Berto, wczoraj było odśnieżanie. Umęczona już tym jestem. Dzisiaj skontrolowałam strych i śniegu nie ma.Nie dziwie się, że chce się do domu. Nie ma to jak własne łóżko…Pozdrowienia serdeczne!
Witaj Elu. Wiesz,że coś jest na rzeczy, że kiedyś jak dobry fachowiec, samouk coś wykonał, to było solidne i niedrogie. Jeszcze się zdarzają tacy fachowcy starego pokolenia. Dlatego nie wszystko co idzie z postępem jest dobre. Ja mam jeszcze pościel z dymki i obrusy mojej mamy, to był materiał. A dzisiaj do pierwszego prania wygląda, a potem już różnie.Pozdrawiam zimowo
Witaj Eurydyko znowu przy kominku:) Miło mi, że odwiedziłaś.
Oj alEllu, dobrze, ze masz kominek to mrozy przetrzymasz. A tak na poważnie to absolutnie zgłosić reklamację. Teraz nie zrobią, BO ŚNIEG, ale takie partactwo to chyba znak obecnych czasów. Ja również mam przedmioty wykonana w czasie „słusznie???”minionym i sa nie do zdarcia. Dziękuję Ci za takie podejście.Miłego dnie alEllu 🙂
Anafigo, reklamacja jak najbardziej złożona. Przyjęli, ale dziwią się sami. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęć albo filmiku. Na strychu było cudnie, jak w bajce.
o87qYY ahccjxazsonx, [url=http://knaubmjvqhpy.com/]knaubmjvqhpy[/url], [link=http://doifgjcazfom.com/]doifgjcazfom[/link], http://fthhspnbbxhe.com/
Bałwanek cudnej urody, a co do panów majstrów w eleganckich uniformach to masz rację. Na każdym kroku trzeba pilnować aby nie zrobili fuchy. Mieliśmy do czynienia ze wstawianiem okien plastikowych, pozostawiali dziury tam, gdzie nie mogliśmy zobaczyć i dopiero jak prawie snieg zaczął sypać do pokoju, musieliśmy zgłaszać usterki. Tak ich dopilnowaliśmy, że juz 5 lat wszystko gra. Miłej zimowej aury życzę Ci.
Lotka, dokładnie tak, trzeba dopilnować wszystkiego na każdym kroku i na ręce się przyglądać. Robót przy tym dachu pilnowaliśmy, ale przecież to trzeba się znać. I co z dołu można zobaczyć? Nikt przecież nie będzie chodził po stromym spadzistym dachu razem z robotnikami.
Chociaż umów musimy pilnować aby była w nich zawarta gwarancja dobrego wykonania. Kiedy się coś robi, nie myśli o tym. My też wierzymy zawsze w dobrą wolę ludzi, którzy podejmują się zadania, ale tej dobrej woli im często brakuje. Pozdrawiam z mroźnego miasta.
Witaj alEllu. Co do dachu to się nie wypowiem, bo trzeba by to cudo z bliska pomacać i obwąchać. Ale poruszyłaś ciekawy wątek, ja też się nie obijałem za PRLu, ale tylko dlatego, że nieraz nie mogłem na nogach ustać. Przez półtora roku pracowałem w zaopatrzeniu w budownictwie, a to baaardzo wyczerpujące miejsce pracy. Niewiele pamiętam, bo tam się nie obijałem, ale za to, to drugie, to całkiem, całkiem…
Anzai, nie pracowałam w zaopatrzeniu budowlanym, to nie wiem, ale wierzą Ci na słowo.
Witaj Elu. No to pieknie. Trafili Ci się lewi fachowcy, oczywiście postępowi. Ale czy to wina tego postępu. Nie! Wszędzie trafi sie jakas felerna firma. Też miałem z takimi do czynienia. Życzę aby poprawkę zrobił ktoś dobrze i raz na zawsze. Pozdrawiam Ciebie i bałwanka
Ja jednak Kolekcjonerze upieram się przy postępie. Przypuszczam, że te nowoczesne materiały nie zdzierżyły letnich upałów i „odparowały” 😉 Partactwo swoja drogą.
Za to bałwanek jest OK ! Na posterunku ! O !
Tak Bet, bałwanek to dzielny gość. Posterunku pilnuje i dzięki temu przez okna śniegu nie nawiewa.
Witaj Elu,to dopiero początek,zima będzie snieżna tak mówili górale z Chicago bo widzieli Indian zbierających chrust.Może naprawią Ci ten dach w ramach reklamacji?Fachowcy z PRL-u pilnie poszukiwani.Zyczę aby snieżyce omijały Twój dach.
Tak Bob, reklamacja już złożona i przyjęli. A ci Indianie to niech lepiej odniosą ten chrust do lasu hi, hi…
Elżuniu,nie martw się! Zeszuflujemy śnieg i naprawimy dach! My są fachowcy!”Przez cały Kraj,idziemy dwaj,czy to deszcz,czy słoneczna spiekota,bo dobry Bóg,zrobił,co mógł,teraz trzeba zawołać fachowca!”.
Maszerujcie… maszerujcie fachowcy przez kraj, byle równo i dziarsko 😉
„Fachowców” w Trójce aktualnie powtarzają… :))))) Cóż – wszędzie trzeba myśleć. Przepisy jedno, a zdrowy rozsądek i dostosowanie tego do naszego klimatu itd. to drugie. U nas niektórzy nie potrafią tego połączyć… A bałwanek milusi :)))) Mój synek dzisiaj buszował w śniegu i aż piszczał ze szczęścia… :))))
Magdaleno, śnieg to ogromna frajda dla dzieci. Wyobrażam sobie, jak synek się cieszył. I brawo dla mamy, że docenia zabawy na śniegu.Nie wiem dlaczego, ale mało dzieci widuję przy śnieżnych zabawach, czy choćby na sankach.
Zauważyłam, iż większość współczesnych produktów zaczyna się psuć dokładnie trzy dni po wygaśnięciu gwarancji. Czyżby był to zabieg celowy? W końcu właściciele firm też chcą z czegoś żyć, a jak najdłuższa wytrzymałość produktów nie leży w ich interesie. Oto są uroki kapitalizmu.Śliczny bałwanek, rzeczywiście rozwesela.
Też to zauważyłam, a ogromnie nie lubię zmian i zakupów. Przyzwyczajam się do wszelkich urządzeń, a przeważnie nie nadają się do naprawy. Trzeba kupować nowe.
alEllu, przy okazji BALWANKA poczytalam skąd się tam wziął. Musisz być POSTACIA w swojej społeczności!! Nie dziwię się. „Prowincjuszka w Metrze”- świetne.haahhaaaaa.Serdeczności Miła alEllu.
Eeeeeeeeeetam postacią. Fajni ludzie wokół po prostu.Bardzo mi milo Ana, że zgłębiasz moje wcześniejsze notki.Buziaki!
Eluniu doradzam to samo u mnie. Ja tylko tak głupio wyglądam (zdjęcie z fajką)!!Buziaki:):)
A zagłębię się Anafigo… zagłębię. Zima sprzyja dłuższym posiaduszkom przy komputerze.
O matko to jakaś makabra z tym dachem. Moja koleżanka mieszka w PRLowskim bloku i ma przy skręconych kaloryferach cieplej niż ja przy rozkręconych.
No i makabra, Erinti. A zapowiadają jeszcze większe śnieżyce.
To ja sobie wyobrażam co tam się u Ciebie na strychu dzieje teraz, kiedy wieje wiatr ze śniegiem.Chyba bałwanki lepisz 🙂
Oj Patmar, najgorsze jest to, że nie mogę ruszyć się z domu gdzieś dalej, bo strychu trzeba pilnować.