Pewien strażak, w swoich kawalerskich czasach, pomieszkiwał w remizie strażackiej w przydzielonym służbowo pokoiku. Ciężki to był żywot z dala od mamy i taty. Umilał więc swój wolny czas, jak potrafił najlepiej. Szczególnie upodobał sobie prywatki z efektami specjalnymi przy choince, a choinka jego była niezwykła. Może nie tyle sama choinka, co jej przyozdobienie. Tak bowiem ubrać choinkę, jak strażak nikt inny nie potrafił. Wiedzę o ubieraniu jodły, sosenki czy świerku posiadł podczas gaszenia różnych pożarów, w tym szczególnie pożarów choinek. Zauważył bowiem, że czasami z dużego ognia na choince, żadnego poważniejszego w skutkach pożaru nie było, a drzewko ocalało wraz z wieloma ozdobami, gdyż ogień sam znikł, zanim jeszcze straż pożarna przyjechała.
Ciekawski to był strażak, więc zawsze wypytał, czym choinka była przystrojona, o której godzinie się zapaliła, od czego, jakie efekty pożarowi towarzyszyły. Zaobserwował też, w jakiej odległości od różnych palnych elementów wystroju w mieszkaniu choinka się znajdowała.
Zakupił świeżo ścięte drzewko, odpowiednie ozdoby, najpierw poeksperymentował trochę, poobserwował na neutralnym terenie co i jak się pali i choinkę w wydaniu „specjalnym” ustawił w swoim pokoiku. Teraz tylko telefon do dziewczyny i ognista prywatka przy choince będzie jak… Talala!
Przepisu na to „prywatkowe” strojenie choinki nie podaję, aby ewentualnemu nierozsądnemu czytelnikowi nie przyszło do głowy wypróbować w domu. Strażak to co innego (choć w żadnym wypadku nie pochwalam), zwłaszcza mieszkający w remizie.
Ładne dziewczyny do niego przychodziły i lubił się z nimi zabawiać. Zawsze miał jednak opory przed zgaszeniem światła w odpowiednim momencie prywatki. Poeksperymentował więc wcześniej także z żyrandolem i tak go przysposobił, że światło gasło, gdy rzucił majteczkami lub biustonoszem.
Kiedy już było ciemno, a dziewczyna rozebrana, niepostrzeżenie podpalał choinkę, która w jednej chwili – efektownie – na całej swojej wysokości stawała w ogniu. Potem, albo sama gasła, albo po dokładnie przewidzianym czasie została potraktowana przez strażaka gaśnicą. I tak stawał się w oczach prywatkowej damy bohaterem.
Gorący chłopak to był…oj gorący ! Tylko ta gaśnica brzmi trochę niepokojąco….Ktoś się tu, przy kominku, upominał o potraktowanie gaśnicą…..Czy tylko mi się tak wydaje ???
Nie wydaje Ci się Bet, faktycznie ktoś sie upominał 🙂
To ja, ale dlaczego od razu gaśnicą? A ten strażak faktycznie przebił mnie na głowę, nie miałem zresztą szans, bo mój przypadek był zupełnie niezaaranżowany. Zastanawiam się tylko, czy po tym wybuchu nie było tak, że na tej prywatce to tylko już choinka stawała…
Anzai, ja znalazłam podobieństwa między Wami dwoma w tej niezwykłej inwencji „majsterklepkowania”. Takiego… z fantazją… dla celów PONAD konieczność życiową i zwykłą użyteczność.
Ja też znajduję te podobieństwa, ale tylko do momentu gdy się majstruje w przedmiotach, ja niestety rozwinąłem talenty i zacząłem eksperymentować na organizmach ożywionych … W każdym razie to jedno wspomnienie przyprawia mnie o lekki stres.
Ach ci mężczyźni. Na wszystkim by eksperymentowali 😉
Uff! Dobrze, żem nie znała tego strażaka… Nie dla mnie takie efekty!
Chyba jego dziewczynom się podobało, bo chętnie na prywatki przychodziły.
Wyjatkowo goraco u Ciebie a efekty, coz mozna tylko pogratulowac pani Komendantowej Strazy Pozarnej w stanie spoczynku.To sie nazywa zyc i przezyc. Buziaki Elu.
Berto, no… co Ty???:)))
Czyżby Berta z Holandii coś sugerowała ???????????? Hi,hi….
Nie wiem, Bet.:)))
no nie kochani, ja nie sugeruje, ja gratuluje, cieplego jakby to nazwac: podpalania z polewaniem, ha,ha, udalo sie.ps; Elu wierzyc sie nie chce jak pogoda jest zmienna,rano deszcz ze sniegiem po poludniu w ciagu 2 godzin tak zasypalo Holandje, ze wszystko stoi, lotniska pozamykane, ale heca, zeby sie dostac do domu musialam najpierw odsniezac,
No widzisz Berto, jak to ze śniegiem bywa. Nie ma, to brzydko, a za dużo to kłopoty. Żeby choć na święta ludzie mogli zrealizować swoje plany wyjazdowe do rodziny. Ciekawe, czy nasz Holender przyjedzie do Polski?
Nie Kochanie holender polskiego pochodzenia spedza swieta w domu, oczywiscie w drugi dzien swiat mam wizyte i to jaka, moja kolezanka Kurdyjka z rodzina i holenderska rodzina. Pochodzenie i wiara roznorodnosci w tym kraju nauczyla ludzi szanowac kazde swieto bez wzgledu !!!ps;teraz lece poprzywozic zamowienia, bo juz po niedzieli zaczynam swiatecznie kokerowac. piekna sloneczna zima dzisiaj. przyjemnego wekendu Tobie Elus i gosciom Twoim zycze.bay, bay
A co to jest to świąteczne kokerowanie? Dziękujemy Berto i Tobie samych przyjemności!
oh , Elus inaczej mozna porownac z kuchcikowaniem, tylko, ze to moje slowo, jest swoista nazwa ale nie stoi w slowniku, nie wszyscy go urzywaja, czasem spotkasz to i inne powiedzenia w A’damie( Amsterdamie)ps: wiesz nowa moda na pierwszy dzien Bozego Narodzenia w Holandii, stala sie nowosc:”PIZZARELLEN” – to jest tak jak elektryczny gryl stolowy czy groumetta stolowa, Jest to elektryczne pieczenie malych pizza, , dobre jak masz dzieci male, jest to wspanialy aparat wyprubowany wyglada jak „iglo, z szescioma lub osmioma drzwiami( wejsciami, i male paletki okragle , jak zrobisz dzieciom do tego deser z czekoladowego FONDUEz owocami, to jest raj na ziemi..Kiedys jak bede miala zdjecie to Ci podesle.Bay, bay, dbaj o siebie i pisz cieplo. Serdecznosci
Fajny ten pizzarellen, na pewno dla dzieciaków to atrakcja.
Witaj Elu. No, no…efektowney sposób na podryw. A jak na reagowały dziewczyny? Pozdrawiam
Jedynie piszczały Kolekcjonerze. Uciekać nie mogły nago w remizie pełnej strażaków.
Płonąca choinka to może być wabikjak strażnik podpala a nie mały szkrabik.Nieźle kombinujepewnie nie jest gapaoprócz tej gaśnicybyła pewnie kapa.Byłby afront małygdyby miast choinętraktował gaśnicąniewinną dziewczynę.Żyrandol i majtkito niezła ozdobakażdy chce zawiesićco mu się podoba.Pozdrawiam Ella serdecznie.
Hanna treleHanna miłaZgrabny wierszyk zamieściłaHop tra lalaBęc podłogaWzbogaciła tego bloga
I co się z nim stało, pozostał przy straży?
Nolu, z czasem się ożenił i dostał mieszkanie.
Ooo! Cóż za oryginalny sposób ozdabiania choinki. I jaki efektowny! Dobrze, że nie napisałaś instrukcji, jak to zrobić. Inaczej pewnie zaraz bym próbowała wypróbować. Wątpię, by moim rodzicom to się spodobało.
Maera, sądzę, że dzisiaj nie ma takich ozdób, które byłyby do tego odpowiednie. Poza tym za dużo jest ozdób plastikowych.
Wyjątkowy dowcip miał ten strażak. Gdy byłam dzieckiem, na naszej choince paliły się świeczki w specjalnych lichtarzykach i nigdy nie było pożaru. Potem tato własnoręcznie zrobił łańcuch lampek.Cieplutko pozdrawiam.
Anno, też pamiętam własnej roboty łańcuch elektryczny. Służył kilkanaście lat. Świeczek na choince nie przypominam sobie. Paliliśmy jednak zawieszane na choinkę zimne ognie. Nie pamiętam, w jakich latach, ale z czasem te zimne ognie zrobiły się gorące i podpalały łańcuchy, więc chodziliśmy palić na dwór, szczególnie w drodze na Pasterkę.
Ten opis to z doświadczenia Pani Komendant?Ale super.
Bob, coś sugerujesz???
🙂 Wyobraźnia ludzka nie ma granic…
I wyobraźnia Milky i chęć do płatania figli:)
No to ja się przetransfomruję z energetyka na strażaka..Może wówczas Elżunia mnie zauważy???
Cichy, nie rób tego. Energetycy są w cenie 🙂
Widać, co jegomości trza było adrenaliny jakiej, coby miłośne obłapianie do skutku przywieść fortunnego… Leczył się może z tego jako? Kłaniam nisko:)
Wachmistrzu, a tego to już nie wiem.
Warto przyjeżdżać oczywiście. Ale czy masz do kogo?U nas pada śnieg teraz. Byłem rano po zakupy.Zima wczesna jak nigdy:)Vojtek
Vojtek, grudzień przecież mamy. Ja pamiętam śniegi już 1 listopada.
Eluś, witaj, wątpię czy dzisiaj ta sztuka z rzucaniem majtek by mu wyszla, bo mlode dziewczyny, i nietylko, noszą stringi, wiec „siła uderzenia” żadna :))) A najlepsze, gdyby zapomniał o gasnicy…hahaPozdrawiam ciepło ale „bez ognia” ha ha
Elizo, masz rację. Ta jedna nitka z gumką pewnie by nawet nie doleciała do żyrandola :)))
Dobry wieczór alEllu, wesolutki pomysłowy ten Twój kolega. Może to cała brać strazacka taka zmyślna, bo Tobie też nie brakuje oryginalnych pomysłów. Bardzo podobałmi się post o generalnych porządkach świątecznych!!Serdeczności alEllu :):)anafiga
Anafigo, pomysłów rożnych nigdy mi nie brakowało, ale nie aż takich, jak owemu strażakowi.Ogromnie mi miło, że podczytujesz moje starsze teksty 🙂
Puk, puk…..Dzisiaj ja przybywam z kawą. Mała przerwa w pośpiechu przed nadchodzącymi świętami przyda się nam. Dziękuję również za odwiedziny – nasza ostatnia kawa była wyśmienita. Zostawiam moc serdeczności
O tak! Przerwa na niedzielną kawę jest konieczna. Nie można przecież dać się zdominować przedświątecznemu zagonieniu. Ogromnie się cieszę z Twojej wizyty Halna.
Ile to się kiedyś trzeba było nakombinować dla bliskości ciał? A teraz …. Pozdrawiam
Myślisz Antoni, że obecnie mniej „kombinacji” potrzeba? Tak… czy siak… to przed normalnym zgaszeniem światła oporów specjalnych pewnie nikt nie ma…
O jej, toż to się można nabawić nerwicy i stracić chęć do rozbieranych randek!!! Miłego, 😉
Anabell, może aż tak źle nie było…
Oj, Eluś, tak to obrazowo opisałaś – pawie jakbyś tam była :)))
I tak pominęłam wiele szczegółów :)))