Cyt. (…)
-
„Walentynkowa promocja! Odzież damska tańsza o 20%. Tylko do 14 lutego. Kliknij i złap okazję.”
-
„Walentynki coraz bliżej! Specjalna oferta bielizny. Wysokie rabaty. Gwarancja dostawy do 14.02. Sprawdź!”
-
„Materac masujący z podgrzewaniem! Tylko dzisiaj 40% taniej! W promocji ponad 200 produktów. Sprawdź! „
-
„Podaruj jej bezpieczeństwo! Extra mocny gaz pieprzowy. Poręczny, skuteczny, bez zezwolenia. Już od 15 zł!”
Skoro na głównej stronie portalu takie „hity”, nieomylny to znak, że Walentynki tuż.
Już za dni parę, już za momencik,
Dzień zakochanych będzie nas kręcić.
Jeszcze tylko czekoladowe fabryki zakończą przetapianie przeterminowanych bombek i mikołajków na serduszka i z otwartym sercem można będzie przez jeden dzień kochać wszystkich. Założę się, że nawet w pewnym okrągłym budynku przy Wiejskiej… także wszyscy wszystkich pokochają, obdarzając się miłosnym spojrzeniem i dyplomatycznym uśmiechem numer szesnaście. Ba, przede wszystkim tam! Przykład bowiem musi iść z góry, a co! Czy ktoś w to powątpiewa?
Muszę się do Walentynek dobrze przygotować. Najwyższy czas. W skrzynce pocztowej znalazłam ofertę walentynkowego kredytu. Pobiegnę więc do banku po plastikowe pieniądze z czerwonym serduszkiem, a potem na zakupy. Oj! Cóż to będzie za szaleństwo!
Najpierw oczywiście do odzieżowego. Kupię sobie kurtkę 20% tańszą, a może nawet ze trzy sukienki na dodatek. Bez odzieży Walentynki nieważne będą. Potem udam się do sklepów z bielizną. Na Walentynki galotki i haleczki muszą być specjalne. O biustonoszu z wysokim rabatem nie wspomnę. Wiadomo, że biust trzeba nosić wysoko, niczym sztandar. Najlepszy będzie w czerwone serduszka. Bez tego Walentynki nieważne. Wystrojona w „miłosną promocję” obejrzę podgrzewane i masujące materace. Matko kochana, kiedy ja zdążę aż dwieście sztuk wypróbować? Muszę się sprężyc. Bez takiego materaca Walentynki mogą być nieważne.
W extra mocny gaz pieprzowy zaopatrzę się na samym końcu. Kupię kilkadziesiąt, a jeśli kredytu wystarczy… kilkaset flakoników i podaruję bezpieczeństwo wszystkim miłościwie kochającym, by zaraz po święcie zakochanych mogli przejść do „normalności”:
– i pieprzem go!
– i gazem ją!
Jak to zwykle w dzień powszedni bywa…
A potem?
Potem, to… serduszka przerobi się na wielkanocne zajączki i będzie nowa promocja na materace, odzież i gaz pieprzowy – w koszyczku z żytkiem i kurczątkami.
10 lutego 2010 r.
A na blogach wiosennie i zakwitło takie oto słoneczko. Ja też zostałam nim odznaczona przez Anabell i Nolę. Bardzo dziękuję. Jego energią dzielę się ze wszystkimi Blogowymi Znajomymi życząc na przedwiośnie siły słońca, o!
A ja już dzisiaj mówię kocham Cię. Bez żadnych promocji…..
I wzajemnie, Andante. 100-procentowo, też bez żadnej przeceny 🙂
Cha..cha….cha…hi..hi…. ale się uśmiałam ! Ta notka na pewno nie znajdzie się w „polecankach” – założę się ! Takiej krytyki reklamodawców portal nie zniesie ! Kto pamięta kiedy dokładnie ogłoszono w Polsce obchodzenie Walentynek ? Zastanawiam się czy dorosło już pokolenie „walentynkowe” ????
Naprawdę Bet? A ja sądziłam, że to będzie polecanka nr 1, hi, hi, hiiiii…Też nie pamiętam, od kiedy te Walentynki u nas. Pamiętam jednak, że niezmiennie od samego początku zaistnienia na naszym rynku (bo przecież nie powiem, że w naszej tradycji) mnie śmieszą i nie mogę się nigdy oprzeć, by to okazać.
aLEllu, nas to śmieszy, ale młodzież jest chyba nieco innego zdania… Te serduszka się podobają a młodzi ludzie nie zauważają w tym komercji. Myślą, biedaki, że naprawdę o miłość tu chodzi.Pomysł z promocją Gazu pieprzowego naprawdę jest przedni ! Gratuluję pomysłodawcy .Pamiętasz taki slogan z dawnych czasów? „Kup dziewczynie owoc w płynie”. Teraz może być: „kup dziewczynie gaz pieprzowy”….jakie to romantyczne !
W zasadzie, Bet, każda okazja do zabawy jest dobra. Skoro młodzież tak to odbiera, niech się bawi w to powszechne kochanie. Gaz pieprzowy, to faktycznie bardzo romantyczny podarunek. Marzę o nim od dawna… I koniecznie od Walentego żeby był :)))
Skoro tak o nim…../gazie pieprzowym/ marzysz, to pozostaje tylko skorzystać z promocji…! Pomyśl tylko : spełnić marzenia za 15 zł ???
Łeeeeeee… sama sobie mam kupić? Ja chcę od Walenteeeeeeego 😉
Gdy Walentynki zaczną nas kręcić
wszystko zrzucimy co nas nie nęci.
Galotki, stringi, ciuszki, staniki
zrzucimy z siebie,takie wyniki.
Miłość zapłonie, przyjaźń zakwitnie
i ten Walenty numer nam wytnie.
A gdy przeminie znów na nas szmatki,
miłość nie kręci a kręcą gatki.
Przyjaźń przewiędnie a my do boju
będziemy walczyć, nie żyć w pokoju.
Pozdrawiam Ela serdecznie
Hanna jak zwykle wierszami sypie
Wnet ją Walenty tutaj wynypie 🙂 🙂 🙂
Albo wynypie albo i nie
wszystko zależy co Hania chce.
I bęc, Ela.
Mnie tam Haniu nic do tego,
mam swojego Walentego, o!
I bęc! 🙂
A ulgowego wyjazdu na Capri nie ma? Albo do Werony? Jeśli nie ma to ja się tak nie bawię. A tak nawiasem bawić mi się nie chce, zafundowałam sobie zapalenie korzonków.No cóż, starość nie radość.Miłego, 😉
Anabell, jaka starość? . Zdrowia życzę, trzymaj się! Może oprócz gazu pieprzowego i odzieży rzucą też Capri w promocji. Do Werony nie chcę… Romeo trochę za wiekowy 🙂
Szkoda, że Walentynki są bardziej świętem handlowców niż zakochanych. Ja uważam, że jest to dzień, gdy nie tylko miłość ale i sympatię powinno się okazywać. Ja kocham życie i ludzi, więc i walentynki.
Nolu, ja też kocham ludzi i na codzień okazujemy sobie tyle sympatii, że tak w zasadzie dla nas Walentynki niczym nie różnią się od dnia codziennego, poza oczywiście komercyjno – medialnym szumem wokół.
Witaj Elu. Nie ma to jak Walentynki. Takie swojskie prawdziwie polskie święto. Grunt żeby biznes się kręcił. A potem? Masz rację….też polska normalność. Pozdrawiam
Taaaaaaaaaak Kolekcjonerze, swojskie, jak nie wiem… hi, hi, hi…
Od razu mi się przypomniało, jak Sam, służący pana Pickwicka, pisał swoją kartkę walentynkową… :)))) Teraz wystarczy kupić dwa kawałki czerwonej wstążki i już są stringi :)))) A – zapomniałam Ci napisać, że ciągle napawam się tym cudem z prawej – chodzi mi oczywiście o Maat. :))) Pozdrawiam serdecznie (nie umiem wstawić w komentarz serduszka) :)))
Magdaleno, Maat miałam na samym początku blogowania. Kiedyś ją wyrzuciłam, bo była potrzebna mi ramka do czegoś innego i zgubiła się. Teraz ją odnalazłam . Bardzo ją lubię.
ho, ho, nie ma jak sie bawic, to jest „hameryka”te promocje to chyba Prima-aprilis !!!!!witaj Elus, serduszko walentynkowe Przyjaciolko dla Ciebie dobrego wieczoru, doei,doei.buski
Berto, autentyczne promocje, choć nie „Prima-aprilis”.Gdy je zobaczyłam, nie mogłam się oprzeć, aby nie napisać satyry na komercjalizację naszego życia na każdym kroku :)))”Hameryka” wszędzie, mówię Ci. Nawet na salcesonie serca.Serduszko za serduszko, Berto.
„salcesonie” powiadasz, o tego dawno nie jadlam, zapomnialam nawet, ze istnieje i jak wyglada, jednak na taki dzien lepiej pasuje SERDUSZKO piernikowe torunskie w czekoladzie, dziele sie nim z Toba.fajnego dnia, doei, doei
VALENTYN sie pyta, jak ma na imie ta zdjeciowa VALENTYNKA?
Imię wyjawi na ucho Walentemu 🙂
Dziękuję za pierniczka, wzajemnie, miłego dnia.
ELUNIU, ZAPRASZAM DO SIEBIE PO WYRÓŻNIENIE
Łaaaałłłłłłłłłłł, a czym się zasłużyłam na wyróżnienie?
Witaj alEllu. Ciekawy jestem co Ty „bierzesz”, że Ci takie fajne posty wychodzą. Podejrzewam, że może te wielokrotnie przerabiane czekoladowe serduszka. Ale one też nie mają zbyt dużo „żyć” (nie więcej od kurczaka), i można na nich nieźle odjechać, nawet organa nie zostaną do wymiany :))) PS W mojej firmie Walentynki obowiązują już od 7 stycznia…
Anzai, od wielu lat systematycznie „biorę” chałwę. 🙂
Bo wszystko to jest kasa.
Ula, zgadza się, kasa potrafi nawet sterować uczuciami i sympatiami.
Trzeba przyznać, że taki gaz pieprzowy to niesłychanie romantyczna sprawa. Czyżby miał on w przyszłości wyprzeć serduszka i stać się nowym symbolem Walentynek? Chciałabym to zobaczyć!
Ojjjjjj, nie! To ja już wolę czekoladowe serduszka 🙂 Właśnie Amerykanie ogłosili, że czekolada jest najzdrowsza, ma olbrzymie wartości odżywcze i może zastąpić nawet soki owocowe :)))
Wiedziałam! Wiedziałam! Powtarzałam wszystkim, że czekolada to samo zdrowie, a nikt mi nie wierzył. Teraz mam na to dowody naukowe. Hura!
A w tych dowodach naukowych najciekawsze jest to, ze czekolada zastępuje soki owocowe, hi, hi…
Witam alEllu, zawsze mierziły mnie te „amerykanckie” nowości, az do roku 2009. Otóż, w dzień Walentynek mój kot, po raz pierwszy od „nastania” u mnie (5 m-cy) , sam wszedł mi na kolana i pozostał całe 5 min.Do tej pory nawet głaskania unikał.No cóż musiałam zmienić zdanie. KOT WIE LEPIEJ kiedy święto. Ale dałaś zabawny post!! Uśmiałam się, że hej sokoły……Serdeczne pozdrowienia alEllu. **:):)
Anagigo,bardzo chciałam, aby post był do pośmiania się…. No, to… „hej sokoły” hi,hi,hi…
Elu, ja tez przyznałam Ci słoneczne wyróżnienie, znaczek do pobrania u mnie, o ile chcesz się w to bawić. Nola
Ślicznie dziękuję Nolu 🙂
Przyniosłem z firmy (hipermarket) walentynkowy prezent, który zamierzałem wręczyć mojej byłej szefowej składu sędziowskiego – 12 czekoladowych serduszek zapakowanych w sreberka, na opakowaniu informacja, że w jednym serduszku jest niespodzianka. Coś mnie jednak tknęło, i za pomocą wagi laboratoryjnej, znalazłem serduszko/ niespodziankę, był to lizak w kształcie serduszka, z zatopionymi dwiema gumowymi wstążkami. Dopiero po chwili domyśliłem się, że są to bardzo smaczne stringi, oczywiście do użycia … :))) Szefowej kupiłem fajny kalendarzyk …
Ciekawe, jak by odebrała to pani sędzina. A może by się ucieszyła, pozwalając komuś zjadać te smakowite stringi?A tak na poważnie, to przesadzili z rodzajem niespodzianki. Jeśli już… to powinna być informacja, co tam jest, bo przecież można narazić się na wielką niezręczność.
alEllu, nie wiem czy się nie mylę (nie byłem członkiem PZPR), ale nie przypominam sobie żadnych pism, nawet tych najważniejszych, które przychodziły z PZPR, aby były sygnowane „Egzekutywa”. PZPR była partią przezorną, i unikała jakiejkolwiek odpowiedzialności, dlatego zawsze podpisywano się: „za egzekutywę” i poniżej podpis składał jakiś kacyk przydzielony do danej sprawy. Jak coś spie.przyli to nigdy nie można było dojść, kto konkretnie zawinił.
Ja zupełnie nie wiem, jak to było. Tak… sobie… skojarzyłam z planowanym monitoringiem sieci i dla żartu zamieściłam w ramach „ochrony” treści opublikowanych, w razie doniesienia do prokuratury przez zespół do spraw monitorowania sieci;))) Ot, taki żart :)))
W każdym razie żart jest przedni. Próbuję znaleźć coś w starych szpargałach, bo ciągle musiałem miec na coś zgodę od ówczesnych władz. Gdzieś nawet powinienem mieć ślad po pieczątce Głównego Urzędu Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk, który byłby tutaj bardziej kompetentny. Ale z tego co podejrzewatym to „pisowatym” już przeszła chęć na monitorowanie.
O! To byłby świetny temat dla Bet na „pogadajmy o peerelu”, taka pieczęć i opis, jak to było. Chciałam poprawić na „za egzekutywę” na tym gifku „zatwierdzam do publikacji”, ale źle mi wychodzi, a od początku to za dużo roboty.
Jak nie wychodzi, to jeszcze się wstrzymaj z poprawianiem. Może Bet bedzie pamiętała lepiej jak to było? Ja nadal szukam…
Zupełnie zapomniałam o Głównym Urzędzie Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk. Kiedyś prowadziłam konferansjerkę na różnego rodzaju koncertach i występach i nie wymagano, aby wcześniej gdzieś przedłożyć na piśmie to, co miałam mówić. Gadałam, co chciałam, ale to były przedstawienia „rangi powiatowej”. Byliśmy z przedstawieniem w ZSRR – Ukraina. Dostałam wtedy od władz poradę, aby przedstawienie poprowadzić w języku polskim lub ukraińskim, na moje pytanie: czy ma być po rosyjsku?
Przykro mi bardzo ale nic a nic nie wiem o Urzędzie Kontroli i niezbędnych tam pieczątkach i zezwoleniach…nigdy nic takiego mnie nie spotkało. Ale chętnie opublikuję jak coś o tym stworzycie…..hi,hi…
Ene, due, ryke, fake, torbe, burbe, esme, smake, deus, deus, confa, ceus, i na ciebie baks.Wypadło na Anzaia 🙂 I nawet sprawiedliwie, bo nie ma jeszcze na „peerelu” żadnego jego tekstu.:)))
Tak,tak…Anzai przybywaj ze swoimi pieczęciami i tekstem na peerel ! Zapraszam !
Jestem w fazie intensywnego wyszukiwania. Pamiętam, że „wiodąca siła narodu: miała na szczeblu dzielnicowym taką niepozorną małą pieczątkę, na szczeblu wyższym pieczątka była dwa razy większa, a KC to miał już taką prawie jak dno od szklanki. Może dlatego, że towarzysze widzieli świat najczęściej przez dno szklanki …
Szklanki musztardówki? hi, hi…
Czy to Elżunia jest na tej fotce za serduszkami,mniam..mniam?? A nawet jeśli nie ,to i tak Elżunia jest mniam..mniam..
Cichy, gdyby pani ze zdjęcia miała powiedzieć, kim jest, zapewne nie chciałaby twarzy zakrywać serduszkiem, a zdjęcie podpisała.
No cóż, marketing musi się kręcić! 😉
No, musi… musi… Ale dlaczego tak przesadnie…
szokują mnie, denerwują ale i rozśmieszają te wszystkie okolicznościowe promocje. Kiedyś chyba Antoni na swoim blogu napisał piekną rzecz – kochać trzeba przez cały rok a nie tylko 14 lutego, a ja tej myśli przyklaskuje.
Nie pozostaje nam nic innego Jagoda, jak potraktować z przymrużeniem oka i pośmiać się, co starałam się uczynić w tej notce.
Może gdy tradycja walentynkowa przyszła do nas wcześniej, cieszyłabym się z tego święta, ale teraz…pozostaje mi tylko ironizować tak jak Ty.Serdecznie pozdrawiam.
Młodzież się cieszy i nawet dobrze bawi. Jak to młodzi, nie zwracają uwagi na komercyjny charakter tego święta.
Elus, za słoneczko dziękuję. Walentynek nie świetuję bo to dobra okazja dla sprzedawcow walentynkowych gadżetow zarobic grosza. walentynki, urodziny, imieniny jak świeto kobiet powinny byc w naszych domach przez caly rok. Jezeli dla Ciebie to ważne święto to jak pierwszy Twoj komentator napisal KOCHAM CIĘ alELLU, bo Ciebie nie można nie kochac, a przy tym kominku wyglądasz ślicznie. Uroczych walentynek, uściski od mojego Łukasza.
A gdzież tam ważne Elizo… W żadnym wypadku. Ta notka to właśnie satyra na Walentynki. Ale wyznanie i uściski przyjmuję i odwzajemniam:)Masz rację, kochanie i okazywanie sympatii powinno mieć miejsce każdego dnia w roku.
A kup sobie, co tylko chcesz. Tylko nie zapomnij też o kochasiu, choćby na tę jedną Walentego noc !
Heny, Kochany na Walentynki otrzymał ode mnie wolne, bo zgodnie z modą musi wyznawać miłość i roznosić serduszka wszystkim w pracy. W domu świętujemy codziennie.
witaj Elus,raz jeszcze wspanialego popoludnia i wieczoru walentynkowego zycze Tobie pisarko i gosciom Twoim, serduszka czekoladowe, przesylam.bay, bay, bay.
Dziękuję Berto i wzajemnie.Pozdrawiam serdecznie… serduszkowo 🙂
JESTES serduszko, czy u Ciebie tez pada ?
Berto, u mnie jest piękne słoneczko, niebo turkusowe jak w Rzymie, a temperatura minus 9.
nouy, tego sloneczka Cui pozazdroszcze, fajnego dnia, bayyyyyyyyyyyy
Jest czego zazdrościć, słonecznie było przez cały dzień.
Puk,puk! Przynoszę życzenia,wielki kosz kwiatów i 10kg chałwy dla uroczej Elżuni!
Kto puka? I czego tu szuka? :)))Ach… to Cichy „Walenty”… z kwiatami i chałwą. Bardzo, bardzo pięknie dziękuję. Będę teraz słodka, okrąglutka i pulchniutka… :)))Serdeczności posyłam!