Ela ma na imię Ela. Pierwsze kłopoty z imieniem miała już w przedszkolu, bo panie przedszkolanki uparcie wpisywały Elę do dziennika jako Elżbietę. To samo było w szkole. W sprawie świadectwa dojrzałości musiała interweniować napisaniem podania z prośbą o wydanie nowego świadectwa – z właściwie wpisanym imieniem. Obawiała się, że imię niezgodne z metryką urodzenia i dowodem osobistym może utrudnić dostanie się na wyższą uczelnię. Inne świadectwa – mniej ważne – pozostały nie zmienione.
Prawo jazdy też ma wystawione na „Elżbieta”, bo urzędnik we wniosku o wydanie nowego dokumentu poprawił Elę na Elżbietę. Dlaczego? Kto go do tego upoważnił? Tego nie wie nikt… A może to taka urzędnicza „ułomność”, że wszystko wiedzą lepiej od innych? Nawet to, jak powinien mieć na imię petent?
Dla służb drogowych brzmienie imienia w prawie jazdy nie ma znaczenia, bo dokument jest ze zdjęciem. Jednak w banku, jeśli wymagane są dwa dokumenty, kredytu nie udzielą, skoro w dowodzie osobistym jest Ela, a na prawie jazdy Elżbieta.
Nie wiadomo też, czy śmiać się, czy płakać z tego powodu. Chyba zależy od sytuacji. Kiedy na przykład zawita komornik zająć niespłacony fortepian z nakazem wystawionym na Elżbietę, może pokazać dowód osobisty, że to nie o nią chodzi. Ale już spadek po bogatym wujku z Ameryki lepiej niech będzie Eli zapisany.
Na ślubie w kościele goście zrywali boki ze śmiechu.
Ksiądz: ”ja Elżbieta, biorę sobie ciebie… za męża…” Ela: ”ja Ela, biorę sobie ciebie… za męża…” Ksiądz powtarza: ”ja Elżbieta, biorę sobie ciebie… za męża…” Ela: ”ja Ela, biorę sobie ciebie… za męża…” Ksiądz naciska: ”ja Elżbieta, biorę sobie ciebie… za męża…” Ela: ”ja Ela, biorę sobie ciebie… za męża…” Ksiądz z upominającym zgrzytem w głosie: ”ja Elżbieta, biorę sobie ciebie… za męża…” Ela: ”ja Ela, biorę sobie ciebie… za męża…” Ksiądz podniesionym głosem: ”ja Elżbieta, biorę sobie ciebie… za męża…” Ela: ”ja Ela, biorę sobie ciebie… za męża…”Nie wiem, jak skończyłaby się ta ceremonia, gdyby do ołtarza nie podszedł ojciec panny młodej i nie szepnął coś księdzu na ucho.
Mniej wesoło było na zagranicznej wycieczce, kiedy urzędnik kontroli granicznej zaczął porównywać listę wycieczkowiczów, przedłożoną przez opiekuna grupy, z danymi w paszportach. Nie pomagały żadne tłumaczenia. Pogranicznik porównywał literkę po literce z imienia i nazwiska w paszporcie do literek na wykazie i basta. Żeby nie utrudniać życia innym wycieczkowiczom i nie przedłużać w nieskończoność postoju na granicy, Ela honorowo wycofała się i powróciła do domu. Pozostał żal… nie tylko wycieczki… Żal o to, dlaczego? Dlaczego osoba sporządzająca listę chciała być mądrzejsza od paszportu, dowodu osobistego, metryki urodzenia i tego, co sama Ela mówi. Przecież do licha lepiej wie, jak ma na imię!
Z powodu Eli dziś kłopoty mają jej dzieci.
– Imię matki.
– Ela.
– Elżbieta ! Poprawiają urzędnicy.
Rodzi się pytanie, po co rodzice takie imię córce nadali, skoro w mądrych księgach pisze, że Ela to zdrobnienie od Elżbiety? Myślę jednak, że to „jedna para kaloszy” i ta wymianie nie podlega, zaś upór ludzi w nazywaniu kogoś inaczej, niż zapisano w metryce urodzenia i sam podaje, to „kalosze” zupełnie inne…
W czasie wojny w Pyrlandii była następująca sytuacja. Do urzędu przyszedł tatuś zarejestrować świeżo urodzoną córkę . Jakie imię – pyta urzędnikBarbara odpowiada tatuś całkowicie trzeźwy’ Nein – słyszy – Barbara nein – Kazimiera , Stanisława – rzecze urzednik’Tatuś myśli,myśli i w końcu wypala – Basia -O – ja , ja . powtarza urzędnik BAZIA – ja . No i zapisali w papierach Basia (Niemiec czytał Bazia) i tak zostało. Po wojnie zmienili na Barbara i ok Nadmieniam ,ze ta historia nie dotyczy mojej osoby.Pozdrawiam….
Ciekawe, co też mu się w tej Barbarze nie podobało. Może nie umiał napisać takiego słowa?
Fantazja rodziców bywa czasami kłopotliwa dla dzieci. Pozdrawiam
Zgadza się Antoni. Fantazja rodziców jednak to jedno, a fantazja innych ludzi to drugie. Prześcigają się w nazywaniu kogoś nie tak, jak sobie życzy czy się przedstawia.
Oj, to masz przegwizdane do końca swoich dni.Współczuję. Być może dzieje się tak dlatego,że Ela uważane jest za zdrobnienie imienia podobnie jak Ala, Ola, Ula. Fakt faktem jeśli przedstawisz dokumenty to nikt nie ma prawa komplikować ci życia. Pozdrawiam serdecznie
Hanno, a dlaczego uważasz, że ja mam przegwizdane i to do końca życia? O matko kochana, dlaczego mi współczujesz?
Bo pewnie nie raz jeszcze będziesz w takiej sytuacji. Scenka opisu ślubu mocno mnie rozbawiła. Mnie kapłan musiał szturchnąć, żebym powiedział Tak. Pozdrawia
Hanno, a dlaczego ja mam być w takich sytuacjach jak ta Ela? Coś nie mogę Ciebie zrozumieć dzisiaj, ale może z powodu wiosny głowa mi ciężko pracuje hi, hi…
Wreszcie „zaskoczyła mi klapka”. Ty chyba uznałaś Hanno, że notka jest o mnie, tak? Nie, nie… nie o mnie 🙂 O sobie pisałabym w pierwszej osobie a nie w trzeciej.
Problem dotyczy zwykłej solidności i poprawności stosowania się do przedstawionych dokumentów. Czasem trzeba zerwać ze stereotypem i zawsze zastosować się do tego co „na papierze”…..Ponadto warto a nawet trzeba uszanować życzenia właściciela imienia. Nie modyfikować wg własnego upodobania.Kłopoty znikną !ps to samo dotyczy stosowania nicków blogowych…..po to są aby ich używać zamiast właściwych imion.
Zgadzam się z Tobą Bet w całej rozciągłości. Dzięki takiemu podejściu można uniknąć wielu nieporozumień. Na jednym forum, osoba, która zna mnie osobiście odpowiedziała na mój komentarz podpisany alElla zwracając się po imieniu, a że takie imię/nick istniało już na tym forum – uznałam, że komentarz jest nie do mnie. Nicki są zresztą unikalne i po nich przecież się rozpoznajemy.
alEllu,Twój nick jest taki melodyjny….nie ma nic a nic wspólnego z Elą….nie wiem dlaczego ktoś tego nie zrozumiał??? Znowu „skrót myślowy” ktoś zastosował.
Też nie wiem, Bet. Ot… po prostu może niezrozumiała jest notka i wygląda, że piszę o sobie. Już patrzyłam, jak poprawić, ale nie znajduję żadnego zdania, które na mnie by wskazywało. Zresztą gdy piszę o sobie, wyraźnie to poskreślam i używam „Ja”.
… wyraźnie to poDkreślam
witaj , ojej, jakie straszne klopoty ma imienniczka moja, przyznam, ze mam tez problem z tym imieniem, ale troszke inne podloze, a moze podobne.Tutaj sie nie zdrabnia imion i nie ma rodzajow-zenskich ( -ska-)i meskich (_ski-)w nazwiskach, ale paranoja mojego imienia tez ma problemy , holendrzy zwracaja sie do mnie po holendersku: ella,gdyz wymowic im trudno moje elzbieta, tak bylo do czasu, gdy moj szef dostal paszport do reki i orginalnie napisane imie i nazwisko, przy kawie dawal wszystkim do wiadomosci, ona nie ma ella, to takie holenderskie, a od dzisiaj nazywamy kolezanke, Elzbieta, niespotykane i ladne, Pozmieniali mi w kadrach wszystkie pasjes, ktore mam potrzebne do uzytku w szpitalu i w poradni, pieczatki itd, No, musze przyznac , ze jestem od tego czasu bardzo zadowolona, ja juz w Polsce nie lubilam zdrobnien, wiec to sie wydarzylo po 15 latach mojego pobytu w Holandii.Moje imie i nazwisko ( panienskie) bo takie tu tez uzywam od samego pocztku, tylko dzieci nosza nazwisko ojca, to jedyne co jest tak naprawde polskie i definiuje mnie z Polska.tego nie dam sobie odebrac, poprzez malzenstwo czy inne Usmialam sie z Twojego slubowania koscielnego, wspaniale, Ela, fajnego dnia, zycze ale prawda jest, ze to co stoi w dokumencie raz zarejestrowane, nalezy przestrzegac.wiesz tutaj pytaja tak,: imie- Elzbieta ; jak Cie wolaja ; Ela, to pasuje do polskich zdrobnien, ktorych tak naprawde w swiecie nie rozumia.
Witaj Berto, tak wiem, że w wielu krajach nie ma formy żeńskiej nazwiska. Moja koleżanka walczyła z tym w Kanadzie, bo nie wyobrażała sobie, aby nazwisko u kobiety miało męską końcówkę. Udało się jej i honorują nawet w banku. Ale długo o to się starała. Tłumaczono, że nazwisko męża i jej nazwisko po mężu to dwa różne nazwiska (Kowalski, Kowalska), a nie to samo.A dla Twojego szefa wielkie uznanie.Berto, a skąd wiesz, jak wyglądało moje ślubowanie? Ja nigdy go nie opisywałam. A jeśli chodzi o to opisane dzisiaj, to jest ślubowanie pewnej znajomej Eli. HI, hi… przeczytałaś notkę o tej Eli jak ten urzędnik od prawa jazdy jej dokumenty. On Elę skojarzył z Elżbietą, a Ty ślub Eli uznałaś za mój. Właśnie dlatego powinniśmy postępować tak, jak napisała Bet w swoim komentarzu, wtedy nie będzie nieporozumień i kłopotów, a także niezamierzonych plotek. Dokument i jeszcze raz dokument w Realu! Zaś na blogach nick, którym bloger sobie wybrał. Profil z nickiem w sieci traktuję jako wirtualny dowód osobisty i tak się zwracam do blogerów, jak sami się podpisują. Wiosna na całego. Ciepło i zieleni się. Nawet fiołki są. Serdeczności:)
Oczywiście może też być imię, a nawet nazwisko na blogach. Ogólnie chodzi mi o to, że tak się zwracam do blogerów, jak się przedstawiają i uważam to za słuszne..
hoi: alElla, wiem, sluszne, spostrzezenia na temat nickow blogowych, a to, ze sie pogubilam podczas czytania to wina humoru w kosciele, wiem, wiem, pozdrowienia dla Ciebie i gosci twoich. bay, bay…..
To fakt, że ten ślub był chyba jedyny w swoim rodzaju. Ela chętnie o nim opowiada przy każdej okazji. Także goście, którzy byli w kościele.
Witam ; ) Bardzo mi się tu podoba, brawo ; d zapraszam na : http://www.p-poezja.blog.onet.pl
Witam miło pierwszy raz przy kominku:)
alElla,nie wiadomo,czy smieć sie ,czy płaka,raczej to pierwsze…Podobno mój Tatuś po uzgodnieniu mojego imienia z Mamusia ,miałam być Elzbieta,ale,ale… (jak to bywało i bywa do dzis) , tatusiowie po ‚pepkowym”,czyli….. po wskazaniu…. tak mu sie pomieszało,a że on był Aleksander,to powiedział,że musi być Ala,powinno być Aleksandra,dobrze,że na drugie imie podał Elżbieta (bo Mama gotowa była urwać mu głowę))).. Jak widzisz z tymi imionami wychodza takie smieszne historyjki))))))
To byłabyś Alicjo Oleńką. Też bardzo ładnie 🙂
Witaj Elżbieto,o przepraszam Elu.Pozdrawiam
Witaj Robercie 😉 :)))
… o, przepraszam Bob.Serdecznie pozdrawiam, alElla
Z imionami jest wielki kłopot. I nie tylko z Elżbietą, chociaż ta ma faktycznie przerąbane. Bo w różnych krajach jest to różnie tłumaczone. Słyszałem już o: Elisabeth, Elizawietta, Eliza, Ela, Liza, Bettty, Elle, itd…Nie zmienia to faktu, że jest to piękne imię, nawet jak ktoś Cię złośliwie nazwie Elżunia. Nawet.
Anzai, a jeszcze są pochodne formy imienia Elżbieta: Halszka, Halżbieta, Izabela, Liza.I żeby nie wiem, jak piękne były, to można komentarza po prostu nie przyjąć do siebie, co już zresztą mi się zdarzało.
Witaj Elu. O Halszce nie wiedziałem. Myślę, że nie powinnaś narzekać, to tylko 3 litery, najdłuższe zarejestrowane imię miało 78 znaków. (oczywiście nie liczę tego: http://nortus.pinger.pl/m/694234/rekord%3A-najdluzsze-imie-na-swiecie – bo to już było robione dla rekordu. anzai
Anzai, ależ ja przecież nigdy w życiu na swoje imię nie narzekałam, nie narzekam i narzekać nie mam zamiaru, bo nie dość, że bardzo mi się podoba, to jeszcze je lubię. Moja rodzina i znajomi też 🙂
No tak, ale było Ci smutno, gdy jako Elżbieta musiałaś zrezygnować z wycieczki zagranicznej. W sumie to nie wiem jak Ci się udało tak długo dowieźć swoje imię Ela w niektórych oficjalnych dokumentach. Nie wiem, bo mój ojciec (nb. zapluty karzeł reakcji) już w 1946 r. zosta sądownie zmuszony do rezygnacji ze zdrobnienia swojego imienia. Uznano, że to się źle politycznie kojarzy. :)))anzaiPS. Co się stało z tym logowaniem? Zaraza jaka, czy co?
Anzai, to nie ja rezygnowałam z wycieczki. Notka nie jest o mnie.No, jakaś „zaraza” się czepiła i spamuje. Same jakieś niezrozumiałe znaczki.
Kuuurza Paka.Ale draaaka.Elę – Elżbietą ozdobili.Tyle kłopotu narobili.!Tak to w jej życie wdarły się chochliki.A co było – to znacie wyniki.Miłego dzionka alElluś***)))
Zolu, to jeszcze nie wszystkie historyjki. Ela chętnie opowiada przygody z imieniem, ale nie sposób wszystkich opisać, bo notka byłaby za długa.
A mnie podoba się Ella:)
Babo_galicyjska,mnie też się podoba:) Próbowałam nawet zarejestrować się pod takim nickiem, ale system nie przyjął. Dodawałam więc literki i wyszła alElla:)
Elu, a ja znam panią , która ma na imię Iwonka. Urodziła się w Jugosławii, tam podobno takie imiona nie są rzadkością. Teraz ta pani na Iwonkę nie wygląda. Jest duża, tęga, o męskim typie urody i to imię wcale do niej nie pasuje. Opowiadała, że gdy np. w urzędach podawała swoje dane personalne, to urzędnicy podejrzewali, że z jej umysłem jest coś nie tak. Zawsze wolała okazać się dowodem osobistym. Ludzie to potrafią do wszystkiego się przyczepić.Pozdrawiam Cie miło. :)))
Rozyno, to prawda, że niektórzy ludzie do wszystkiego się przyczepiają. U nas Iwonka, to faktycznie kojarzona jest z małą dziewczynką. Kiedy dorasta staje się Iwoną.
Ela.Bardzo ładne imię.Ale ten kod z obrazka wcale mi się nie podoba.Pozdrawiam.Jakub
Jakubie, mnie się też nie podoba, ale zaatakował mnie automat spamujący. Nie daję już rady kasować.
Witaj Elu, a może Elżbietko:) Czemu Ty tak nie lubisz tej bardziej oficjalnej wersji swego imienia? Pozdrawiam
Kolekcjonerze, a gdzież ja nie lubię oficjalnej wersji swojego imienia. Uwielbiam wszystkie jego wersje, a najbardziej oficjalną. Skąd takie przypuszczenia w ogóle?
Hej Eluś, ja tez mialam problemy bo we francuskim nie ma „ż” kupilam więc moje imię za 800 frankow i mam problem z glowy, dobrze ze nie bylo problemu z nazwiskiem :)))buziole od elisabeth :)))
Zauważyłam, że bardzo lubisz Elizo zdrobnienia i zmiękczenia imion przez dodawanie „ś”. Szkoda, że „ś” tak jak „ż” nie ma we francuskim, bo mogłabyś być Elizabetuś albo Elizaś:) Ode mnie miałabyś gratis, ani jednego franka bym nie wzięła :)))Buziaki odwzajemniam. Oby nie na deszcz, hi, hi… Jak się kobiety całują, to podobno będzie padać. Tak przynajmniej mawia moja sąsiadka.
no to z tym imieniem niezły pasztet wyszedł
Jagoda, dopóki ludzie będą przekręcać imiona lub nadawać im brzmienie według własnego widzimisię, takie pasztety będą wychodzić.
Dla mnie jak ktoś mówi jak ma na imię, to tak ma na imię. Najwyżej zapytam jak się to pisze i już. :))) Ja mam odwrotny problem, bo jest imię Magdalena i Magda. I osobiście nie cierpię, kiedy ktoś wpisuje mi w dokument Magda. To zdrobnienie toleruję w mowie, a nie w oficjalnych pismach. :)))
Magdaleno, też tak robię. Nigdy nie przekręcam imienia, które ktoś podaje. Po co komplikować życie tak prostą sprawą? A liczne przykłady wskazują, że komplikacje i kłopoty potem się rodzą.
Dobry wieczór alEllu, no tak kłopotów masz całą masę. Przypomniało mi to kłopoty mojej najstarszej siostry, a wlaściwie Taty. Moja Mama zakochana w Danusi z Krzyżaków, postanowiła tak dać na imię świeżo narodzonej pierworodnej córce. Tata zderzył się przy rejestracji z problemem nieistnienia w spisie takiego imienia i urzędnik nadał Jej imię DONATA. Po powrocie do domu, Tata „pod dobrą datą” powiedział do Mamy, no wiesz tak jakoś od denka Ją zarejestrowałem. Więc przez całe lata miałam siostrę Danusię, Danę, Danuś, a w papierach DONATĘ.Tak to bywa.Serdeczności Elu**:):)
A to dopiero z Danusią – Donatą od denka hi, hi…Anafigo, ależ ja nie mam żadnych kłopotów. Z moim imieniem jest tak, jak potrzeba. Już pytałam o to Hannę… Dlaczego uważasz, że ja mam masę kłopotów? Ja nie pisałam o sobie i nic na to w tekście nie wskazuje. Ech… to „spiskowe” czytanie hi, hi… całkiem, jak ten urzędnik czytał wniosek o wydanie Eli prawa jazdy.
AlEllu, nie wiem dlaczego pomyślałam, że piszesz o sobie. Może dlatego, że we wcześniejszym poście ok. 2 tyg. temu, też czytalam u Ciebie coś o Eli. „Tak czy śmak” kłopoty są. Dobrze, że nie Twoje.Serdecznie pozdrawiam.
Tak, pamiętam. W notce „skróty i skrótowce” przy okazji rozmowy o zniekształcaniu imion i nazwisk wspomniałam w komentarzach o tym ślubowaniu Eli. Ktoś z komentatorów w żarcie dał do zrozumienia, że to o mnie chodzi. W sumie to nie ma znaczenia czyj to był ślub, bo „opowiastki przy kominku” to nie jest niczyja biografia. Prostuję jednak, bo po co mam przyjmować „wyrazy współczucia” i „wróżby o kłopotach” hi hi.
NIE DOKAZUJ,MIŁA ,NIE DOKAZUJ…Kiedyś też wycinali serce….Ech…Elce,ale to Ciebie nie dotyczy,Elunia!Tak więc:Ach, Ela, straciłaś…Nie,nie.Pozdrawiam Cię Elu bardzo przyjaźnie.Oczywiście!!!Jakub
Jakubie, zebrało Ci się na śpiewanie?:)))
No pewnie.Nie wszystkim kobitkom śpiewać się nie chce.A mnie się chce,tylko mandoliny nie posiadam.Szkoda…Pozdro.Jakub
Och Elu, urzędnik po to jest żeby się mądrzyć. Korzysta z tego prawa obficie.Pozdrawiam Elę.
Nolu, nie wiem czy będę miała okazję przekazać Eli pozdrowienia, ale jak tylko się nadarzy, oczywiście to uczynię.Myślę, że „mądrzenie” i „ja wiem na pewno”, „ja wiem lepiej” – to nie tylko urzędnicza cecha.
Witaj alEllu :)Jak tu nie zabrać głosu, jak ma się na imię Elżbieta :):):) Można zamiast Elusia mówić Flusia. Ta wersja mojego imienia powstała przez pomyłkę 🙂 Mój Przyjaciel pewnego razu wysłał maila i zaczął – „cześć Flusia” 🙂 Przylgnęło do mnie mocno, mąż i córka pierwotnej wersji nie uznają. Teraz istnieje wyłącznie Flusia. Natomiast Mirek, którego poznałam na blogu Antoniego zwraca się do mnie zawsze w wersji -Lizawjeta:) Też ładnie, nieprawdaż? Pozdrawiam 🙂
Elżbietko53, najważniejsze, że Tobie się podoba i jesteś zadowolona.
Miła alEllu !,powiadomiłam juz bliskie mojemu sercu osoby na blogu,że jakis czas nie będe równiez na Twoim blogu Moja NAJUKOCHANSZA NA ŚWIECIE MAMUSIA,trafiła do szpitala, z podejrzeniem udaru.Wybacz,odezwe sie za jakis czas jak będe wiedziała cos więcej!!,teraz…rycze,wyje z bezsilności,że moge ja stracić…..,ogrzewam sie przy Twoim ciepłym kominu,bo jest mi zimno,żle i te łzy,które nie przestaja płynąć…….Wiem,że mam w Was wsparcie i nigdy Wam tego nie zapomne.Z całego serca zdrówka zycze……
Alicjo, życzę Tobie i Twojej Mamie wiele siły i nadziei. Trzymajcie się!
To podobna historia jak z moim drugim imieniem. Babcia wymyśliła, że powinnam nosić drugie imię po matce chrzestnej , czyli po Cioci Fredzi. W księgach parafialnych jest zapisane drugie imię; Alphreda !A całkiem niedawno dowiedziałam się, że ciocia Fredzia ma na imię Ferdynanda:)
Patmar, a ja mam ciocię Gienię. Zawsze myślałam, że to Genowefa, a okazało się.. Helena.
Moja miła alEllu,jest juz bardzo pożno,ale jeszcze Tobie musze powiedzieć dziekuje!!!!!,że łączys się z moim bólem,dałas cenne rady,kocham takich ludzi jak Ty,Eliza,Anafiga,Bet,Bob i wiele wiele więcej blogujących…..Zyczę Tobie kochana ciepełka, wiem,że zawsze mogę ogrzac sie u Ciebie,a Ty u mnie niestety tylko przy kaloryferze,ale zawsze,czym chata bogata…..)))
Alicjo, ależ nie ma za co dziękować. Ludzie powinni się wspierać w każdej sytuacji. Czasem jedno słówko może dużo zdziałać, a na pewno poprawić nastrój.Teraz nie pogrzejesz się za bardzo, bo kominek odpoczywa opakowany w folii. Ale już wiosna, to słońce z powodzeniem kominek zastąpiSłoneczka życzę.
AlEllo..Och,jak to dla mnie poważnie brzmi..Niczym”panie dyrektorze”..Chciałem Cię powiadomić,że z Elżunią ślub planujemy. Tylko myślę sobie:”Chryste Panie! Co Ona w tym kościele będzie wygadywała??”.
PS. Pewnie”Ja alElla biorę Cię za męża”..Zgroza!
Drugie PS. A może i nie? Kto to wie?
Cichy, pomieszałeś całkowicie Real z Wirt…, a na dodatek osoby hi, hi.
To życzę Wam szczęścia na nowej drodze życia. Wszystkiego najlepszego!
I just hope whoever wertis these keeps writing more!