Otrzymałam zaproszenie do Lublina na koncert orkiestry Filharmonii Wirtemberskiej Reutlingen. Zaprosił mnie muzyk grający w tej orkiestrze – kolega z ławki w szkole podstawowej. Dosłownie z ławki. Chodziliśmy do klasy eksperymentalnej. Ławki szkolne zsunięte były po dwie lub trzy i ustawione niczym stoliki w kawiarni. Dziewczynki siedziały z chłopcami w cztero… i sześcioosobowych grupach. Każda grupa pracowała wspólnie na swoje wyniki. Ocena niedostateczna mojego kolegi z ławki była także moim zmartwieniem, a bardzo dobra i mnie dawała radość. Taka grupowa nauka sprzyjała nie tylko koleżeństwu. Uczyła martwić się o innych, cieszyć czyjąś pomyślnością i zrodziła przyjaźnie trwające do dziś.
Kiedy usłyszałam, że kolega będzie ze swoją orkiestrą koncertować w Lublinie i w dodatku ma dla mnie specjalne zaproszenie, nie mogłam się oprzeć by nie pojechać. Tym sposobem – przeżyciem kulturalnym z najwyższej półki – rozpoczęłam okres wielkanocny. Koncert bowiem odbył się w ramach Wielkanocnego Festiwalu im. Ludwiga van Beethovena.
Festiwal ten zagościł w Lublinie po raz drugi. Od początku swego istnienia zyskał rangę wydarzenia pretendującego do najważniejszych w Europie. Orkiestra Württembergische Philharmonie Reutlingen zagrała pod dyrekcją swego dyrektora Ola Rudnera. Jako solistka wystąpiła pochodząca z Estonii mezzosopranistka Annely Peebo. W programie obok utworów patrona Festiwalu – Ludwiga van Beethovena zabrzmiały dzieła Gustava Mahlera oraz jego żony Almy Mahler.
Za kompozycjami Mahlera nie przepadam, ale upajałam się atmosferą sali koncertowej Filharmonii Lubelskiej pośród melomanów, tuż obok niemieckiej księżnej, która koncert otworzyła. Patrzyłam na dyrygenta. Znakomity. Wprost całym sobą dyrygował, a partyturę miał w głowie, a nie głowę w partyturze. Cieszyłam się, że pierwszy raz widzę i słyszę na żywo swojego kolegę na scenie. Nigdy nie było okazji, bo od początku swojej muzycznej kariery gra w orkiestrach zagranicznych.
Dowiedziałam się od kolegi, że Alma (której utwory grano w pierwszej części koncertu) wychodząc za mąż za Gustawa Mahlera, musiała się wyrzec zainteresowań muzycznych i kompozycji. Zadaniem kobiety bowiem według Mahlera jest pełnić rolę czułej żony i pani domu, a w sprawach muzycznych wystarczy wielbić kompozycje męża. Alma w takiej roli czuła się znudzona i zdegradowana. Z tego powodu pierwsza cześć koncertu bardziej mi się podobała, o! Na znak kobiecej solidarności.
A z innych plotek antraktowych?
Muzycy niemieccy stwierdzili, że śpią we wspaniałym hotelu. Lepszym niż inne europejskie hotele, w których bywali. Nie spodziewali się takiego w Polsce?
Nie byłabym sobą, gdybym nie robiła zdjęć. Oczywiście tylko podczas oklasków i ukłonów. Przecież jestem wychowana, o!
Tegoroczny XV Festiwal Wielkanocny
odbywa się pod hasłem
„Beethoven i wieczna kobiecość”.
„Przybliży rolę kobiety w muzyce i muzykę,
która była poświęcona wielkim kobietom”
– powiedziała dyrektor artystyczna Elżbieta Penderecka.
Dziś – 12 kwietnia 2011 koncert w Warszawie.
No,no,no…. braawo, braawo….brawissimo…..! To atrakcyjny sposób na okres Wielkanocny, z najwyższej półki. A obecność Jej Wysokości Księżnej – to dopiero atrakcja.Nie dziwię się, że jesteś upojona muzyką i atmosferą sali koncertowej. Niech upojenie trwa !
Och, ach… Taka jestem pozytywne naładowana. Czuję się taka… wyższa i czyściejsza…
To nie są żarty, po takich przeżyciach też zawsze czuję się czyściejsza…. Nie darmo mówi się, że „sztuka oczyszcza .Catharsis…..na pewno źle napisane ale ja uczyłam się rosyjskiego, nie łaciny… wybaczcie .Obejrzałam resztę zdjęć. Od patrzenia też troszkę czyściej mi na duszy…
Dokładnie tak Bet. Człowiek po zetknięciu z kulturą wyższą jest po prostu czyściejszy.A tam, na „Duplikacie” zdjęcia dają się powiększyć i fajnie się ogląda. Będę podpierała się tym blogiem do prezentowania zdjęć, bo tu nie ma takich możliwości, a i pojemność schowka zdjęciowego się wyczerpuje.
Przypomniałam sobie, że niedawno, jakoś jesienną porą, w mojej szkole wystąpiła gościnnie orkiestra filharmoników z Danii. Tak się złożył,że będąc w trasie dali krótki koncert w prezencie dla młodzieży. Koncert odbył się w warunkach niezbyt eleganckich bo na hali sportowej ale zadbano na tyle o przyciemnienie okien, że odbiór był bardzo dobry. Było około 300 szt naszej młodzieży, zaproszono miejscowe Gimnazjum, władze gminy itp gminne VIP-y. Młodzież siedziała jak zaczarowana. Słuchali z otwartymi buziami.Cisza na sali, nikt nawet się nie ruszał. Taka jest siła magii muzyki klasycznej.
Bet, ja pamiętam szkolne artosy – spotkania z muzyką poważną. Ależ to było przeżycie!
~~alEllu witam Cię bardzo miło! w młodszym wieku czesto bywalismy w Filharmonii ,teraz częściej, Teatr,Kino,ale najwazniejsze są własnie takie chwile i takie przyjażnie ze szkolnej ławy…..Gratuluje takich przyjaciół.Cieplutko Cię pozdrawiam,dobrze,że mozna już ogrzać sie przy Twoim kominu….))))
Kiedyś też bywałam częściej.Alicjo, szkoda bardzo, że kultura staje się nieosiągalna dla mniej zamożnych ludzi. Bilety wstępu do filharmonii, teatru czy operetki kosztują już ponad 100 zł. Jak często więc można sobie pozwolić? A jeszcze przecież dla wielu dochodzi dojazd do innego miasta.Klikuski!
Świat muzyki ubogaca a często o tym zapominamy zajęci codziennością. Przeżyłaś niewątpliwie wspaniałe chwile.Gratuluję miłego kolegi.Pozdrawiam serdecznie
Hanno, kolega faktycznie miły. Dodatkowe wzruszenie – to przecież samo to, że pomyślał, by mnie zaprosić.
alElla, naprzyjemniejsze w tak milych i muzycznych nastrojach jest kolega z lawki szkolnej ile mozna powspominac i porownac, na podlozu klasycznej muzyki.To sa jedne ze szczesliwszych wydarzen zyciowych, przynajmniej ja o takich mozliwosciach mysle, to nie jest na codzien , dlatego tak wazne i bliskie.Przyjemne tez jest pod „zamknietym” kominkiem, ze GOSPODYNI, pomimo remontow pisze, pozdrawiam serdecznie, przesylam slonce z Holandii, doei, doei.
Bero, dziękuję za słońce. Bardzo jest potrzebne, a tu wciąż pochmurno i deszczowo buuuu…Klikuski!
Witaj Elu. Ogromnie zazdroszczę Ci tego koncertu. Nigdy nie byłem na tego typu imprezie. A sam lubię czasem posłuchac muzyki poważnej. Pozdrawiam
Kolekcjonerze, myślę, że masz łatwiej ode mnie w dostępie do takich koncertów, więc to ja mogę pozazdrościć wszystkim z miast z filharmonią.
Kochana,Elu(piszę tak,bo podlizać się chcę)Koncert był na pewno taki piękny,że te boskie pawie w Raju śpiewały falsetem(tutaj mam sprawę).Ale tak poważnie,błagam-napisz mi jak napisać do Naszego Wojtka na tego cholernego bloggera.Ja już tam mam profil i durny nadal jestem.Pozdrawiam Cię Bardzo serdecznie.Jakub PS. A ta cholera,to z nerwów,przepraszam.
1. Klik w KOMENTARZE.W okienku wpisać komentarz.Wybrać profil.Klik w ZAMIEŚĆ KOMENTARZAlbo2. Klik w KOMENTARZE.W okienku wpisać komentarz i podpisać się.Wybrać ANONIMOWY.Klik w ZAMIEŚĆ KOMENTARZ
W Polsce,to niektórzy z kurami spać chodzą.Ale Ty,kobieta światowa ,z krokodylami.Pozdrawiam Cię serdecznie,Elu.Jakub
Jakubie, nie zrozumiałam, do czego odnosi się ten komentarz o kurach i krokodylach?
Szczerze zazdraszczam:) Do mojego miasta przyjeżdżała kiedyś orkiestra brandenburska, też z tej wyższej półki, była to prawdziwa uczta. Od kilku lat nie bywają w Pollsce. Dawno nie byłam na takim koncercie z prawdziwego zdarzenia, czasami tego brakuje…Pozdrawiam serdecznie:)
Rodorek, tez nie mam okazji zbyt często bywać. W moim mieście nie ma filharmonii, a i bilety wstępu do duży wydatek, jeśli połączyć z wyjazdem do innego miasta.
Biedna Alma…
Nie taka biedna. Poradziła sobie i odeszła do innego. Też bym tak zrobiła, gdyby mąż mnie degradował do roli tylko gospodyni domowej.
Witaj w Klubie kochana Elu. Nie ma jak muzyka. No i ciesze sie , że zwróciłaś uwagę na dyrygenta. Ja ich po prostu wielbię. Sztuka prowadzenia ansambl’u jest wielką umiejętnością. Oni wchodza w rolę każdego z muzyków. Oddychają ich instrumentami, a przy tym wielu z nich czyni to z nieprawdopodobna gracją. Płyną nad salami niczym ptaki, by osiąść na podium i podczas oklasków wskazywać na perfekcję orkiestry. Bardzo pozdrawiam..
Andante, dyrygentem byłam wprost oczarowana. A przy całym jego kunszcie, to jeszcze jest sympatyczny i okazuje szacunek dla publiczności.
Większość z nich to arbiter elegantiarum w całej rozciągłości….
A najbardziej mi się podobał podczas drugiego bisu. Przedtem była pieśń „Dwoje błękitnych oczu” – miniatura o przemijaniu, o drodze i bezcelowej wędrówce, o uczuciowym wygnaniu. Bohater pieśni zasypia, a Mahler nie odpowiada, czy się zbudzi, czy zapadł w wieczny sen? Jednak zamierające dźwięki orkiestrowego akompaniamentu wątpliwości nie pozostawiały…Wpadłam w melancholię, a nie chciałam w takim nastroju z koncertu wrócić. Z tej melancholii wyzwolił mnie IV Taniec węgierski Johannesa Brahmsa zagrany na drugi bis. Ach jak namiętnie i z pasją wykonany…
No to alElluś miałaś przeżycia z najwyższej półki, w pięknej scenerii wśród pięknych dźwięków utworów.Jakby mało tego – to jeszcze rozczuljące przeplatały się wspomnienie z lat dziecięcych.Dzięki za to – ze pozwoliłaś nam choć z pierwszej ręki uczestniczyć w atmosferze scenerii, kaskady dźwięków.***)))Buziaki.
O tak, Zolu. To było ogromne przeżycie i w kategoriach kulturalnych, i osobisto – sentymentalnych.
Nie mam wątpliwości,że jest to niesamowite przeżycie.Człowiek przenosi się w inny świat.A co do kolegów z klasy , to również miałam przyjemność spotkac się dzięki naszej klasie i poznać losy tych z którymi przez długie lata w ławie siedziałam.Okazało się, że niektórzy daleko zaszli.Wspięli się na wyżyny naukowe, polityczne,artystyczne.
Dawnodawnotemu, najwięcej moich p[rzyjaciół z czasów szkolnych rozjechało się po świecie, to i spotkania są bardzo rzadko.
Tylko pozazdrościć tak miłego i pożytecznego spędzenia czasu.Serdecznie pozdrawiam.
Oj tak, Anno, naprawdę jest czego pozazdrościć. Ja zazdroszczę tym, którzy mają okazję częściej bywać na koncertach.
Z okazji świąt Wielkiej Nocy życzę Ci dużo radości w gronie najbliższych osób.
Bardzo dziękuję Anno. 🙂
Elu,dziękuję bardzo.Zaraz idę do Wojtka.Jak ktoś wcześnie idzie spać,to mówi się,że z kurami spać chodzi.W związku z tym,że Ty,Elu,fascynujesz się krajami arabskimi i Afryką,to nie z kurami tylko krokodylami,które zapewne tam żyją.Żyją tam?To miał być taki żarcik,ale nie wyszedł.Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję.Jakub
Jakubie, żyją… żyją krokodyle, a jakże. W dolinie Nilu np. są ze dwa w delcie rzeki.
Witaj alEllu ! biegne i do ćiebie z dobrą wiadomością,że moja Mamuśka wyszła już ze szpitala .Za wszystkie ciepłe słowa od Was Mamusia bardzo dziekuje,nawet sie rozpłakała,że osoby nie znające się są tak serdeczne.Wierze,że będzie coraz lepiej.Bardzo serdecznie Cię pozdrawiamy i ślemy usciski.
Alicjo, to bardzo dobra wiadomość. Pozdrów proszę Twoją Mamę najserdeczniej i powiedz, że naprawdę na świecie serdeczności nie brakuje. Nie każdy tylko potrafi ją wyzwalać.Uściski dla Was obu!
Pozazdrościć Elu. Pomijając już kwestie stosunków małżeńskich w rodzinie Mahlerów, to symfonie Mahlera są świetne, choć to neoromantyczna muzyka, trudniejsza w odbiorze niż Beethoven,pozdrawiam
Smoothoperator, masz świętą rację, to trudna w odbiorze muzyka. Mahler wyraża swe filozoficzno-metafizyczne myśli i problemy za pomocą „ciężkiego” w odbiorze ekspresywnego języka muzycznego.
Elu..(nie Elżuniu,nieee!,jeszcze mi życie miłe!)..Jest noc,księżyc pięknie świeci,wobec czego chciałbym Ci zanucić”Sonatę Księżycową” aut.L.v.Beethovena..Param pam pam tratam,tratam param pam pam. Śpisz sobie teraz,to śpij smacznie,a rano wstań i zanuć sobie też..
A kto mi tu spać nie daje, ha??? Sonaty o tej porzeeeeeeeeeeee?!
Elu,to mus..Silniejszy od tsunami..
Miłych wrażeń, muzycznych westchnień i Wesołych Swiąt Ci życzę. Pozdrawiam cieplutko.
Wzdycham, Lotka, wzdycham nieustannie…Dziękuję za życzenia.
Dwa krokodyle…(?!) :-))))))))))))))) POZDRAWIAM CIĘ,ELU,W NIEDZIELĘ PALMOWĄ.Jakub
A może się rozmnożyły i jest więcej?
Jest ich więcej,jest..Capnąć taką kobietkę to ho ho..miód w gębie..A sio,paskudy!
Jakie paskudy? Krokodyle są bardzo piękne 🙂
Wspaniale-taki klimacik….marzę o takim wypadzie….piękne fotografki poroniłaś i opis bardzo ciekawy.Pozdrawiam serdecznie krystynkabaj
Krystynko, fotografie tylko takie, jakie się udały, bo podczas wykonywania utworów nie fotografowałam.Nie wstawałam też z krzesła i głowy mi wychodziły na pierwszym planie.
KRYSTYNKABAJ,Ela poroniła,ale jaja.Skąd Ty to wiesz?Jakub
Hi, hi… paluszek Krystynki trafił nie na tę literkę, co potrzeba… Wyszedł nieumyślny żart.
geweldig, wspaniale, ale JaJa ???
alElla, jak to u Ciebie jest, koncertowo czy remontowo, a moze po remoncie, sie wystawisz — pisanki, ??? , he, he, moze kielbaska ??? sloneczne pozdrowionka,
Berto, na czas koncertu remont został przerwany. Nie mogłam przecież nie skorzystać z takiej okazji.Teraz „koncertować” będę przy mazurkach wielkanocnych 🙂
AlLeluja, pisanki wystawione, wiec do dziela, piec i malowac, koszyk na czas przygotowac , do poswiecenia, czy to zadarmo kosciul kropi ?Wszystkiego dobrego, przede wszystkim mokrego dyngusa,radosc dla ludzi i dzieci, pogoda dopisuje, Elu Tobie i gosciom Twoim zyczy
Berto, mokra to była Niedziela Wielkanocna (padał deszcz) , a Dyngus suchy. I bardzo dobrze, że przestali bezpardonowo się oblewać, bo kiedyś przepłaciłam to zdrowiem. Otóż dzień był zimny i wietrzny, a mnie oblano wodą z całego wiadra. Zanim dotarłam na piechotę do miejsca, gdzie mogłam się przebrać, wysuszyć włosy i ogrzać, dosłownie żyć mi się nie chciało… Taksówkarze mnie nie chcieli przyjąć to auta w tak mokrym stanie, w dodatku czymś ta woda cuchnęła.Zabawy są dobre dla mądrych i kulturalnych, a nie dla chuliganów. Bardzo dobrze więc, że wreszcie zaczęto karać mandatami za takie oblewanie. Tak więc dzień był cudownie suchy 🙂
Oj, jak mi przykro, że Alma musiała zrezygnować ze swoich zainteresowań. To strasznie niesprawiedliwie!!! Skubany, żona muzą była, a on tworzył!…Trzeba przyznać, że pięknie.Pozdrawiam serdecznie i wiosennie:)http://kobieta-praca-dom.blog.onet.pl/
Ale … przyprawiała rogi kompozytorowi… miała romanse ze znanymi osobistościami i jeszcze 2 czy 3 mężów.Witam serdecznie pierwszy raz „przy kominku’ 🙂 Wiosenne pozdrowienia odwzajemniam.
Musiała w ten sposób odreagować swoje stargane wnętrze. Jestem spokojna, nie czytałam biografii i już martwiłam się, że tylko obiadek podawała przeżywając swoją rolę „przy mężu”.Pozdrawiam milutko,
Dziękuję za życzenia i ja życzę ciepłych, pełnych radosnej nadziei świąt Zmartwychwstania Pańskiego, a także słonecznych spotkań z budzącą się do życia przyrodą:).
Dziękuję Małgosiu.Na spotkania z przyrodą dopiero się wybieram. Dotychczas było zimno i deszczowo.
Oto nadchodzi dzień, w którym od samego rana śpiewamy:Wesoły nam dzień dziś nastał, którego z nas każdy żądał !Tego dnia Chrystus zmartwychwstał !.Z całego serca życzę Ci z okazji Świąt Wielkanocnych,wspaniałej atmosfery rodzinnej przy wielkanocnym stole, smacznego jajka oraz radosnych przeżyć w okresie budzącej się wiosny i złotych promieni słońca. Wesołego Alleluja!
Bogusławie, jak miło, że nigdy nie zapominasz. Dziękuję!
Dzieląc się jajkiem w te piękne Święta,Życzę Ci samych radości.Niech będzie zdrowie, niech będzie szczęście,Dobrobyt niech u Was gości. Ula
Pięknie dziękuję Ula.
Zdziwisz się – kto. Zdziwisz się – skąd? A ja Ci życzę wesołych świąt. Pomyślisz sobie – to jakaś bajka. A ja Ci życzę smacznego jajka. Czy jestem szczera? – nie miej obawy, bo wszystkim życzę miłej zabawyMilych Swiat Eluś
Jaki miły wierszyk. Dziękuję Elizo 🙂
Piękne życzenia wraz z koszyczkiem ! A mazurki mają być „koncertowe”…hhmmmm… to a propos Beethovena ??? Niech no chwilkę pomyślę…jak nazwać tegoroczny mazurek ? Może : Mazurek makowy z Beethovenem w tle ?albo: „Beethoven z makiem ” ?Najważniejsze aby był klimat i smak! I takich Świąt życzę Tobie alEllu !
Bet, znając Twoje zdolności ciastkowe i serce, jakie wkładasz w wypieki, to mazurek z całą pewnością uda się koncertowo wyśmienity, o!
ELUNIU DROGA.ŻYCZĘ CI WSPANIAŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH.NIECH WSZYSTKIE MARZENIA JAKIE MIAŁAŚ,RAZEM ZE ZMARTWYCHWSTANIEM,STANĄ SIĘ FAKTEM.ALLELUJA.
Dziękuję Jakubie.Alleluja!
Piękne świąteczne dekoracje :-)Dziękuję za życzenia i Tobie także życzę miłych i pogodnych świątecznych dni
Dziękuję Jadwigo.
A to pozwól, WMPani, i mnie życzeń złożyć Świąt by najwięcej Radosnych i Zdrowych:) Kłaniam nisko:)
A ja Waćpanu „dyg, dyg” nóżką 🙂
Elu,ciast pewnie będzie dostatek,wędlin grubo krojonych multum,a sałatek ile i ryb wspaniałych.Żuru z jajami i białą kiełbasą w saganie i kartofelki na cało.Śledziki też pewnie się przydadzą i rybki inne.A jaja w majonezie i w sosach innych.Ogórki,chrzan i ćwikła.A sałatka ,a sałata nowalijkowa i ogórki ,a wszędzie szczypiorek,szczypiorek…Smacznego,Eluniu.JakubPS.Wódeczki nalewkowej i wina doskonałego nie liczę.
Jakubie, nie jest mi znany taki rybno – śledziowo – wódczany „jadłospis” na Wielkanoc. Ale… kto lubi… czemu nie? A z wódką byle z dala ode mnie hi, hi… Nie toleruję w towarzystwie pijaków.
Zapomniałem jeszcze o muzyce Beethovena,Mozarta i pięknej pieśni Schuberta,AVE MARIA.Tego wszystkiego Ci życzę,Elu.KUBA
Jakubie, tak po prawdzie – to zbyt poważny to repertuar, jak na radosne święta… Nie! Nie! Tego nie słuchałam.
Witaj alEllu. Aż przykro patrzeć na te wszystkie pyszności, bo nadal trzymam dietę Dukana. Ale w Święta też zasiądę przy mazurku … made in Chopin. Szczęśliwych i Wesołych Świątanzai
Anzai, a gdzie się tak napatrzyłeś? Ja przecież niczym nie kuszę hi, hi…
Hej!Dziękuję Ci za życzenia. Wzajemnie wszystkiego najlepszego! To ja takiej klasy eksperymentalnej nie znałem. Muzyka, koncert to bardzo dobry sposób na spędzenie Świąt. Lepszy od obżerania się przy stole i plotkowania:) Ci sami ludzie zawsze mówią o tym samym:) Mam też klegę muzyka. Mieszka na stałe w USA. Pisałem kiedyś o Nim.WESOŁEGO ALLELUJA! Z muzyką!Vojtek
Hej!Dziękuję Ci za życzenia. Wzajemnie wszystkiego najlepszego! To ja takiej klasy eksperymentalnej nie znałem. Muzyka, koncert to bardzo dobry sposób na spędzenie Świąt. Lepszy od obżerania się przy stole i plotkowania:) Ci sami ludzie zawsze mówią o tym samym:) Mam też klegę muzyka. Mieszka na stałe w USA. Pisałem kiedyś o Nim.WESOŁEGO ALLELUJA! Z muzyką!Vojtek
O tak Vojtku. Powiedziałabym, że każdy sposób spędzania czasu jest lepszy od obżerania, pijaństwa i plotkowania. Chyba, że ktoś bardzo lubi. Ja zdecydowanie nie. Więcej niż godzinę mogę siedzieć przy stole tylko za karę;)
Przyniosłam do Ciebie świąteczne życzenia,Są one przez wiosenne duszki do spełnienia.:Życze stołu wielkanocnegoW różnorodne pychotki bogatego.Baby i mazurki jedz na zdrowie.I zieloną młodość zachowaj w głowie.Jajka kolorowego w pisankach całego.I Dyngusa wiosenno-mokrego.Radosnych i zdrowych Świąt Wielkanocnych.***)))zola
Dziękuję Zolu.Tak wierszem… cudnie…
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt .Zapraszam : http://www.p-poezja.blog.onet.pl (mój blog z moimi wierszami) 😉
Witaj Kamil pierwszy raz przy kominku. Dziękuję za życzenia i zaproszenie na wiersze:)
Elu , życzę Ci zdrowych pogodnych Świąt Wielkanocnych pełnych wiary, nadziei, miłości i radosnego nastroju:)Pozdrawiam:)
Dziękuję Patmar, w nastroju świąteczno – wiosenno – miłosnym jestem nadal:)
To ja też się tu wepchnę z życzeniami Świąt radosnych, kolorowych od pisanek, ciastami pachnących i lekko mokrawych w poniedziałek zwłaszcza :)))
Magdaleno, dziękuję:)A mokro było w niedzielę (padał deszcz), a nie w poniedziałek, hi,hi…
Al Ellu życzę Ci zdrowych, spokojnych i wesołych Świat Wielkiej Nocy.Ostatnio jestem okropnie zabiegany. Nie mam za bardzo czasu pisać własnego bloga, a już tym bardziej zaglądać na inne. Najpierw ciągnący się tygodniami i jeszcze nie zakończony remont w kuchni, na początku kwietnia 2 dniowy szybki wyjazd na szkolenie do Alicante, a zaraz po Świetach wymiana okien w całym mieszkaniu, na którą zdecydowałem się z powodu docieplania mojego bloku, są powodem, że nie udzialam się w blogosferze. Mam nadzieję, że do wakacji uporam się ze wszystkimi realnymi problemami i po zakończeniu remontów i porządków do blogosfery powrócę.pozdrawiam serdecznie
Artemisie, tym cenniejsze Twoje życzenia. Miło, że wygospodarowałeś chwilę w tym nawale obowiązków i zabiegania.Powodzenia w remontach!
Elu,no cóż ja tu mogę..Toż ja cały,caluśki roczek Ci życzę najlepszego..Ale jeszcze raz,ze zdwojoną siłą życzę Ci oraz całej Twej Rodzince wszystkiego dobrego,a Tobie Elu nieustającej pogody ducha i życzliwości dla wszystkich.Komu smutno i źle,to marsz do kominka Eli! Tu jest balsam na wszelkie zło.
Elu,śliczną wystawę świątecznych przysmaków tu prezentujesz..Ale coś mnie niepokoi..Ten zielony,uszaty i brodziasty cwaniak,który się szelmowsko uśmiecha i pewnie zaraz to wszystko pożre..A nam figa zostanie,o!
Cichy, ale na wystawce nie ma żadnych przysmaków:)))Nie pożywi się zając… oj nie…
Och… naprawdę jestem „balsamiczna”? Dziękuję za ciepłe słowa:)I dla Ciebie, M-16,wszystkiego dobrego… na całą wiosnę i wszystkie inne pory roku 🙂
Eluniu,po tych świetach,postaram się napisać Ci coś ciekawego.Ale teraz Wesołego jajka-tak się kiedyś mówiło.Trzymaj się.Najlepszego.Jakub
Jakubie, a co Ty tu w święta robisz? Miło z Twojej strony, szkoda, że nie miałam okazji zajrzeć.
Zdrowych, spokojnych i radosnych oraz wolnych od trosk dnia codziennego Świąt życzy Żółty Kurczak ekhm znaczy Czarny Ptak :))) Pozdrawiam
Czarny Ptaku, trudno mi sobie wyobrazić Ciebie w żółtej barwie kurczaków, hi, hi…Dziękuję bardzo i błagam, wracaj do swoich barw, o!
Pingback: Tytuły publikacji – lista alfabetyczna | alE blogowanie