z serii strażackiej
Ciągle pada… Bądźmy jednak czujni… Ogień zawsze groźny! Wprawdzie teraz bardziej boimy się wody, ale czerwony kur nie śpi. A i częste burze nękają ludzi.
Każdy ma swoje ognisko domowe. Czy to w pięknej willi, czy bloku wielkopłytowym, czy w siedlisku, czy małej chatynce… a nawet pod mostem w kartonach. A jak jest ognisko, to bywa też pożar.
Jeśli ktoś mieszka w budynku bardzo wysokim, a w dodatku na dachu jest przekaźnik komórkowo – internetowy, to bardzo groźne są dla niego burze. Aby więc bez strachu i spokojnie przeżyć każde wyładowanie atmosferyczne, trzeba podczas burzy wypalać w piecyku poświęconą mąkę. Sposób ten z powodzeniem stosowano przed wiekami, ale nie było wtedy wieżowców i przekaźników, więc… chociaż to zabobon, mąka pomagała.
Któż nie lubi romantycznych wieczorów w blasku świec… Ale ogień świecy też ma swoje upodobania i pragnie być wciąż żywy. Zgaszony całkowicie, może zechcieć się zemścić i powrócić z siłą niszczącą. Dlatego przed zdmuchnięciem świeczki należy odpalić jej płomieniem piecyk gazowy czy kuchenkę lub papierosa, aby przedłużyć życie płomieniowi. Niektórzy wierzą, że dotyczy to także żaru papierosów i odpalają jeden od drugiego. Hi, hi…
Pożar instalacji elektrycznej w rurkach podtynkowych dawne gospodynie domowe gasiły ciastem na pierogi. Po odcięciu dopływu prądu czyli wykręceniu korków, wchodziły na wysoki stołek, odkrywały puszki i ciastem szczelnie zalepiały wloty – wyloty rurek. Odważne i pomysłowe! Sposób naukowo uzasadniony.
Łańcuch wodny, to powszechnie znana taktyka gaszenia pożarów. Gdy wybuchał pożar, mieszkańcy biegli z wiadrami i od studni lub hydrantu do miejsca pożaru tworzyli tak zwany „łańcuch wodny”. Pewien kwatermistrz zacnej straży pożarnej, zupełnie nie znał się na taktyce gaszenia, a nawet na strażackim sprzęcie, choć do jego obowiązków należała troska o wyposażenie strażaków i samochodów gaśniczych. Może był osobą z nadania politycznego i wiedza nie była mu potrzebna? Dowcipni strażacy podpuścili go, by w Komendzie Głównej Straży Pożarnych zamówił 300 metrów łańcucha wodnego, bo obecny jest już zużyty. Takie też zapotrzebowanie do Warszawy pan kwatermistrz wystosował.
Czy są jeszcze u nas takie wiadra?
W płonącym budynku strażacy znaleźli na tapczanie nieżywą kobietę. Jak się okazało podczas sekcji, nie zabił jej ogień ani dym, a proszek do prania, na którym spała całymi latami. Pełny tapczan! W rocznej analizie pożarów znalazła się informacja: jedną z przyczyn śmierci w pożarach są zapasy proszku do prania. Tak kończy się zbytnia zapobiegliwość gospodyń.
Ela,hańbą jest poruszanie tematu ludzi,którzy w kartonach śpią.Alkoholicy,narkomani,menty społeczne…może inaczej,ludzie ..Bo tak trzeba,.bo kościół coś powiedział.Ja wolę Śmigus Dyngus I RADOŚĆ.A kiedy się pali,to: Jedzie,jedzie straż ogniowa.trąbka gra!!!Jakub
Radosnego Śmigusa Dyngusa 🙂
Jakubie, jaka hańba? Ja zrozumiałam słowa alElli tak, że kartony pod mostem to też czyjś dom i też może zdarzyć się tam pożar. A cała opowiastka jest właśnie na serio żartobliwa. Ech… ci mężczyźni…hi,hi…
A mnie jest smutno Bet, że notka, która kiełkowała ponad rok i bardzo długo była szlifowana, by mieć taki, a nie inny ton (z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych) , została w ten sposób przez Jakuba skomentowana. Mam popsutą całą radość z publikacji.
Nie smuć się alEllo, zbudujmy lepiej solidny łańcuch wodny…hi,hi… zanim ktoś pośle nas po niego do sklepu.
Bet, no jak się nie smucić, jak moi mili komentatorzy krzyczą na mnie. Jeden, że „hańba” a druga, że potraktowałam kogoś lub coś w sposób bardzo podły, bo to przecież oznacza stwierdzenie „pojechałaś…” Ja przecież nic podłego nawet między wierszami nie napisałam. Wręcz przeciwnie, starałam się, by było zabawnie i milo.
Eeeeeeee….. nie krzyczą… któż by śmiał !
Eeeeeeeeeeeee… można nawet wlać… byle słusznie, ale za niewinność boli bardzo.
,”W Kwaśniewicach stanął w ogniu dom,w Kwaśniewicach stanął w ogniu dom. Jedzie,jedzie straż ogniowa,trąbka gra,pan komendant radę sobie da!”.Eluniu(tak,wiem,wiem,że za to w pysk dostanę,no ale inaczej mi trudno,oj trudno,ale już taki jestem,a takiemu to wszystko jedno)..Jesteś najbardziej i jeszcze bardziej uroczą pożarniczką. Abym się spalił! Nie żal byłoby,gdyby Ela mnie nie reanimowała. Metodą usta-usta. Ech..pomarzyłem sobie..
Każdy ma swoje marzenia Cichy.
With all these silly websites, such a great page keeps my inertnet hope alive.
Ależ zaskakujące informacje. Najfajniejsze są babcine sposoby: poświęcona mąka i ciasto na pierogi. Super! Uwielbiam takie opowiastki. Co do śmiercionośnego proszku do prania…hmm…to zapewne z czasów peerelowskiego niedostatku. Ale nic mnie nie dziwi od kiedy dowiedziałam się, że nawozy sztuczne mogą służyć do produkcji bomb. Dotychczas mówiono, że to bomba ekologiczna.
Bet, może to był słynny proszek IXI ?
Albo Cypisek ! Ale jak proszek do prania może zabić? Chyba jakieś jego opary… które i tak Babcię zatruwały powoli a temperatura tylko wzmogła efekt? To chyba logicznie brzmi.
Tak, tak prawdopodobnie było.
Ale pojechałaś Ella. Temat poważny a podany tak lekko.Łańcuch wodny posiadam ale nie w takiej formie. Mam taki domowy hydrant za domem. Staw i na stałe podłączona pompa. Już raz zdał egzamin przy pożarze kompostownika na który synalek wysypał żarzący się popiół z kominka.Pozdrawiam serdecznie
Matko kochana, jeden pisze „hańba”, a Ty Hanno piszesz „ale pojechałaś Ella”. Co ja teraz mam robić? Usunąć ten tekst?
No co Ty? Jakie usunąć? W pozytywnym znaczeniu to napisałam.Pozdrowienia.Hanna
Całe szczęście. Kamień spadł mi z serca, bo „ale pojechałaś” znaczy „napisałaś coś bardzo podłego”. Uff, ale się naprzeżywałam 🙂
W Pyrkowie takie wiadra kupisz bez większego problemu , tylko zważ ile trzeba się „nadygać” latając z nimi. Już lepsza klasyczna sikawka skoro piszesz w zartobliwym tonie. Pozdrawiam serdecznie….
Co racja to racja, Andante.A wiadrem jestem zainteresowana bardziej ze względu na popiół, bo wybierać do plastikowego niebezpiecznie.
Oj, szczerze mówiąc dawno takich wiader nie widziałam… w miastowych sklepach na pewno nie. Muszę przeprowadzić kontrolę na wsi.
Mnie potrzebne z pokrywką i nieco mniejsze.
Witaj Ellu, Zainspirowana Twoim wpisem postanowiłam się podzielić autentyczną historią z mojej branży, która wywołała u mnie łzy śmiechu. To autentyczny list jaki wysłał do PZU znajomy po kolizji w której zniszczony został jego samochód. Tekst jest za długi na komentarz, zapraszam do mojego bloga http://jadwigaborkiet.blog.onet.pl/
Jadwigo, przeczytałam list Twojego znajomego. Faktycznie wyciska łzy „śmieszki”.
burzy i wyładowań się nie boję jak siedzę w domu. Natomiast każdy pożar jest niebezpieczny. U mnie w bloku ustały pożary zsypu jak jedna z podejrzanych lokatorem wyprowadziła się.
Jagoda, dobrze, że lokatorka się wyprowadziła, to macie spokój z pożarami. A w ogóle to się czasami zastanawiam, gdzie powinni mieszkać ludzie, nie potrafiący korzystać z wynalazków cywilizacji, choćby tupu zwykły zsyp na śmiecie. W lesie? Też nie, bo szkoda lasu.
Ogniska domowe, a nawet pożary przez nie wzniecane, to w sumie fajna rzecz, bo potem można się przepraszać, i wtedy jest pewność, że coś tam jeszcze się tli ;)))
Och Anzai, jak pięknie to ująłeś…
Łańcuch wodny powiadasz? To musi być ładne. Można to jeszcze gdzieś kupić? :))))))))) A z takich historii już na serio, to przypomniał mi się taki obrazek: wracaliśmy od znajomych, mieszkających na wsi. W sąsiedniej wsi jest straż ochotnicza. Gdy jechaliśmy, słychać było syrenę alarmową, widocznie coś się stało. Mąż na wszelki wypadek zwolnił, bo nie wiedzieliśmy, gdzie jest budynek (w razie, gdyby trzeba ich było przepuścić) i obok nas przebiegł młody chłopak. Mknął jak na skrzydłach – okazało się, że to właśnie strażak. Wiesz, to było takie jakieś budujące, piękne. Rzucił wszystko i pobiegł, żeby pomagać innym…
Magdaleno, tak, takie scenki uświadamiają, że z nami jest całkiem dobrze i potrafimy sobie pomagać
Notka wspaniała i pouczająca – zastanawia mnie tylko skąd mieć ciasto na pierogi w razie pożaru ? :))). Przypomniałam sobie głośny przed kilku laty występ kabaretowy p.A Grabowskiego pt. ,,Pali się ,, i kłopoty zwiazane z gaszeniem pożaru .Właśnie tam usłyszałam , jak stali w szeregu i podawali sobie wiadro wody ,,obrazowo to opowiadał ,,jak łon łonemu.łon łonemu ,,a ostatni loł w ogień -dzięki temu chałupa Kurasiowej galanto się spaliła .To była scenka kabaretowa ,teraz wiem ,że to łańcuch wodny . A wiadra , zarówno te ocynkowane jak i emaliowane widziałam niedawno w Borku Fałęckim ale bez pokrywy :(.Pozdrawiam serdecznie .
Elizo F, wyobrażam sobie miny pracowników służby zaopatrzenia w Warszawie, gdy zamówiono 300 metrów > ,,… łon łonemu. łon łonemu ,,a ostatni loł w> ogień…Dziękuję za przypomnienie i pozdrawiam serdecznie.
Pomysłowość ludzka nie zna granic. wszystko dla dobra innych. Pozdrawiam. http://www.eremi.blog.onet.pl
http://Www.eremi, gorzej, gdy pomysłowość idzie w innym kierunku.
alELLA -chyba nie obrażiłaś się za żart kabaretowy ? Te niepokoje ostatnich dni ,tragedia w Norwegii i jeszcze ta pogoda -wszystko składa się na to ,że chyba nawet żarty odbieramy inaczej …Jestem chyba ostatnią osobą ,która chciała by Cię obrazić lub dodać Ci smutku ….jeszcze chwila i wyjdzie słońce i zobaczymy świat w kolorowych barwach- UŚMIECHNIJ SIĘ -JUTRO BĘDZIE LEPIEJ ….
Elizo F, a Tobie co? A dlaczego miałabym się obrazić i za co?Słoneczka ani widu … ani słychu, ale humor jak zawsze dopisuje.
Niezły numer,Elu z tym”łańcuchem wodnym”. Stare podpuchy..Np wysłyła się młodego absztyfikanta do magazynu po „kilwater”(na obozie żeglarskim) lub po”smar do kowadła”(w warsztacie ślusarskim),albo po”komorę zupną do niezbędnika bojowego”(w wojsku). Ubaw musi być.
Cichy, o ile „młodemu” uchodzi dać się podpuścić, o tyle dużemu panu kwatermistrzowi NIE.
Ja mam takie wiadro . Na wsi. Pozdrawiam
Antoni, a ja nie mam, a chce mieć.
Trzeba odwiedzić jakiś GS pod Chełmem. Na materiałach do produkcji rolnej na pewno będzie. Pozdrawiam
Ślicznie dziękuję Antoni.
alElluś*** – a jak pożar serducha – to czy pomoże ciasta klucha? Ja sądzę – że męski wąż wodny w tym wypadku byłby bardziej zgodny. Stuk-puk w okienko – nie martw się śliczna panienko.Nawet w deszczowej topieli – wyjdź do nas w dziewiczej bieli…/w/g piosenki/. Pozdrowionka słoneczne w ten mokry czas, który skrócił wydatnie letni wypas.Buziaki***
Zolu, czasami kluseczki i pierożki pomagają. Ja mawiają… przez żołądek do serca hi, hi.
Przeczytałam wszystko, co umknęło przez urlopowe dni.Jestem na bieżąco.A co do ognia, to uwielbiam ten w kominku.Bardzo mnie uspokaja.Mam już wszystko nałożone i przygotowane na zimniejszy dzień.Tylko zapałkę zapalić i przyjemność mam gotową.
Też tak zawsze robię. Najtrudniej jest zdobyć suche drewno. Niestety, nie mam gdzie sezonować opału, a przynajmniej rok drewno musi schnąć.
Elu,drużyna bojowa chuchaczy-dmuchaczy melduje się na rozkaz! Wysuszymy wszystko! Nawet Saharę wysuszyliśmy i mamy pierwszorzędne referencje!
Referencje sfałszowane chyba, bo onegdaj strrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrraszny deszcz mnie zmoczył na Saharze, a suche jezioro u jej wrót było mokre;)
Normalny pech,Elu..Ale to ni wina chuchaczy-dmuchaczy! Absolutnie!
Chyba nowelka „Antek” zaczyna się stwierdzeniem, że skoro dom się spalił, choć gospodarz miał obowiązkową drabinę, to widocznie była to kara boska i nawet drabina nie pomogła.A tak serio, za dużo jest w Polsce pożarów, nawet w tej chwili na Targówku płonie wieża kościoła.Życzę spokojnego dnia.
Okazuje się, że z moją pamięcią jeszcze nie jest tak źle:” Każdy chłopski dom, szarą słomą pokryty, miał ogródek, a w ogródku śliwki węgierki, spomiędzy których widać było komin, sadzą uczerniony i pożarną drabinkę. Drabiny te zaprowadzono od niedawna, a ludzie myśleli, że one lepiej chronić będą chaty od ognia, niż dawniej bocianie gniazda. Toteż gdy płonął jaki budynek, dziwili się bardzo, ale go nie ratowali. — Widać, że na tego gospodarza był dopust Boski — mówili między sobą. — Spalił się, choć miał przecie nową drabinę i choć zapłacił śtraf za starą, co to były u niej połamane szczeble”.Pozdrawiam.
Dziękuję Anno za ten cytat. Zupełnie go nie pamiętałam.
Anno ,nie wiem, co było przyczyną pożaru w kościele na Targówku, ale mój nos mówi, że pewnie nieprzeszkolony człowiek. Niedawno w swoim mieście obserwowałam, w jaki sposób firma prowadziła prace spawalnicze. Strach się bać! A dużo nieszczęść przez to, że właściciele firm zatrudniają tanich przypadkowych pseudo fachowców od wszystkiego.
Chyba właśnie spawacze spowodowali ten pożar w kościele, zresztą podobnie było w kościele w Gdańsku.Serdecznie pozdrawiam.
Anno, zapewne nie przestrzegali wymagań dotyczący prac spawalniczych.
Ilekroć wchodzę na blog Eli,to myślę sobie: co tam Elunia napisała? A kiedy już na blogu jestem,to muszę,,Ela” mówić,bo inaczej to Ela tłamsi. Nie lubi spoufalania się.Ot,los człowieka..Smutek wielki..
Zapewne nie jestem jedyną osobą na świecie, która nie toleruje spoufalania. Spoufalanie najczęściej bywa niesmaczne i niegrzeczne, oraz nie ma nic wspólnego z okazywaniem sympatii, o!
Elu,dlaczego skasowałaś swą fotkę z Turcji,gdzie siedzisz na brzegu wanny??? To było tak seksowne,że aż strach…
Cichy, nie pamiętam, abym usuwała zdjęcie. Czy „widzenie seksowe” ma negatywny wpływ na Twój wzrok? hi, hi…
Hejka, dawno tu mnie niebylo i nie wiele sie zmienilo,, alElla , szara Polska tonie w lzach a u Ciebie , tez prawda, Straz pozarna nie tylko gasi ale i z powodzi ratuje.Elu, z Polski wieje smutno, bardzo smutno i szaro.Nawet u nas w TV, powiadomili ze Polak Polaka zadzgal nozem, 25 lat i w trumnie do kraju wroci, przez polskie wieczorowe polewanie i klotnie, o 1 godz.Zdrowej nocki.bay, bay.
Witaj Berto:)Jak to w życiu… jak to w świecie… Ktoś płacze… ktoś się cieszy…Ale… ale… „szara Polska tonie w łzach”??? Beeeeeeeeeeeeeeeerto! To jakaś propaganda szarości,czy co? hi, hi…
Smutno, a nawet strasznie wieje dziś z Wysp Brytyjskich…. A w Polsce słonecznie, zielono i kolorowo ! Przynajmniej tu, na południu. A w nocy, Berto – wszędzie szaro…hi,hi
Na wschodzie też zielono, kolorowo, słonecznie i rajsko. Aż chce się żyć. Wieści z wysp faktycznie straszne.
Bet, masz racje troche deszczu nie zaszkodzi, szkoda tylko ze wiatr zle wiesci wieje, he, he, Stokholm jest piekny w nocy, tak ze szarosci nie widac. Ja juz jestem w mokrej Holandii, po tygodniowej nieobecnosci, he kolezanke zabralam i ta narzeka ze jej slonce obiecalam,jak tu takim dogodzic.
wcielo moj wpis taki dobry, he nie ustepuje , tylko kto za tym siedzi.”szara propaganda” a co to , nie rozumiem, prawda taka ze jak po krotkiej przerwie zajrzalam do Polsi to czarno od domyslow, jeden polityk rolnik ???????? drugii, a ten jest dobry, he czytam : ex-prazydet- elektryk, oooooooooo wazna figura jedzie do Tybetu wykladac jak to on polska demokracje budowal, ooooooooo niech sie ucza od niego, he, he, Tak, tak nawet w Tybecie biedny narod wie, ze potrzebuja polityka a nie monika.. zooooooo.Tak sobie mysle ja skromna Polka przydaloby sie tak jak w Tybecie przejecie wladzy przez polonijnego Polaka, ktory po latach umial by wprowadzic to czego w Polsce zaden przestarzaly polityk i nawet ten mlodszy rosnacy na „naukach szumowiny”Marzy mi sie , he, tez bym chciala by wprowadzil z wlasnego doswiadczenia i wlasnego przeksztalcenia demokracje tak jak powinno.Szumowina do kopca i to bardzo glebokiego, by sie nie wymykala, kler od panstwa rozdzielic , przychdy bogacenia sie na biednych i chorych, Demokracje, ze ludzie sie szanuja i respektuja bez wzgledow na kolor czy wyznanie.Demagogie i pedofilje koscielna likwidowas bez pardonu i przed sadem postawic, aha korupcja w Polsce to slowo, duzo znaczy ale w Polsce to slowo nalezy w ten sposob napisac: KORUPCJANARAZIE WEZNE PRZERWE,
Dzisiaj coś się dzieje na portalu. Odpowiadam już trzeci raz. Wyskakuje jakiś błąd „b (-101) . Nie chce mi się od nowa pisać.
ja, ja, „szary duch”” w komputerze. przyjemnego wieczoru, pozdrow Bet to samo 101