Chłody jesienne tuż… Kominek z „opowiastek przy kominku” nie byłby sobą, gdyby podczas swojej wędrówki na wschód nie sprawdził, jak przygotowane są do sezonu ‘cieplarnianego’ kominki krymskie.
Kiedy tak sobie układałam dzisiaj grabowe polanka w piwnicy, rozmyślałam o cudzie kominkowego ciepła i pięknie samych kominków. Od dawien dawna stwarzają we wnętrzach atmosferę przytulności. Chociaż kominki krymskie, jakie miałam okazję podziwiać, to zabytki bez żywego ognia, to i tak płynie od nich ciepło. Każdy ma swoją historię… Był świadkiem różnych wydarzeń…
Półwysep Krymski kojarzy się z ciepłymi wakacjami i słońcem. Gdy się zwiedza w upalne dni, kto by tam zwracał uwagę na urządzenia ogrzewające. „Kominkowa” kominek zawsze jednak wypatrzy. Nawet w Afryce, a co dopiero na Krymie.
O ile w wielu pałacach kominki głównie służyły jako element dekoracyjny wnętrz, bo już przed wiekami instalowano centralne ogrzewanie, o czym świadczą pozostałe w podłogach kratki nawiewu ciepła, o tyle w Pałacu Chanów Krymskich w Bachczysaraju ogrzewano wyłącznie kominkami. Tatarskie są skromniejsze, zupełnie inne, niż nasze wyobrażenie kształtu kominków. Mają za to smak orientu.
Na jesienne i zimowe chłody żaden krymski kominkowy ‘braciszek’ nie jest przygotowany. Na paleniskach stoją ozdobne przedmioty, albo leży atrapa drewna. Każdy, odgrodzony sznurkiem, ma tylko prezentować swoje piękno, a także uczyć historii… To też ważna misja, o!
Historia… historią…
Tymczasem idę dalej układać drewno, bo czas otwierać sezon jesienno – zimowy i nikt przy kominku zmarznąć nie może.
Tutaj można oglądać zdjęcia w dużym rozmiarze:
Kominki krymskie są przecudnej urody, arystokratki nawet! Tylko jakieś tak pomnikowo zimne… Kominek „kominkowy” za to aż bije ciepłem i serdecznością. Ach… chcę być kotem i wylegiwać się na tym foteliku z białym kożuszkiem…. Będę nawet mruczeć!Acha, trzeba zapisać alEllę do „loży kolekcjonerów kominków”.
O tak! przecudne. Szczególnie podoba mi się ten biały. Jest w pałacu hrabiego Woroncowa w Ałupce. Pałac też jest wyjątkowy. Wchodzi się, jak do ciemnego zamczyska Tudorów, a wychodzi na słoneczną stronę z widokiem na morze i ta południowa strona pałacu jest w stylu mauretańskim. Bet, Ty się w kota nie zamieniaj. Pogrzać się i pomruczeć możesz też jako Bet, czy w postaci Mrówki. Aaaaa… że… Mrówka Wędrowna to i na fotel się wdrapie. Co to dla niej, skoro nawet alpejskie szczyty zdobywała.
Mrówki nie mruczą…. mogą co najwyżej „mrówczeć” hi,hi…Kot lepiej pasuje do kominka.
Bet, ‚mrówczenie’ też może być przyjemne w odbiorze :)))
Ja trzymam drewno w dwóch wielkich wiklinowych koszach . W sieni. Pozdrawiam
Też trzymałam w koszu wiklinowym, ale mniej się mieściło niż na regale. Wydobywanie (w pozycji skłonu) polanka z dna kosza nie było dla mnie komfortowe.
jest mi zimno więc chętnie siądę najbliżej jesli można.
Jagoda, bardzo przepraszam, ale fotelik z białą narzutką jest zajęty. Siedzę tam od wczoraj! Ale, mogę się posunąć…siadaj obok. Czego się nie robi dla „bratniej duszy”!
Jak razem usiądą dwie dziewuszki o takich gorących sercach, to i drewna się zaoszczędzi, bo ciepło samo z siebie buchać będzie… hi, hi.
Jagoda, przysuwam bliżej kominka fotel bujany i zapraszam.
Na razie pogoda piękna ale też jestem przygotowana na kaprysy aury. Drewienka przygotowane tak jak u Ciebie. Ładne te kominki nie powiem ale bez ognia?Nauka historii świetna rzecz ale nie ogrzeje w zimowe czy deszczowe jesienne dni. Pozdrawiam Ella serdecznie.
Hanno, staram się zawsze mieć taki „żelazny” zapas w domu na wypadek, gdyby do piwnicy nie było możliwości zejść. Masz rację, kominek bez ognia nie ogrzeje. Trzeba jednak pielęgnować zabytki, czemu użytkowanie nie służy.
WitajTrafiłam na Twojego bloga przypadkiem, ale jestem zachwycona 🙂 zarówno treścią , jak oprawą fotograficzną :)Pięknie pozdrawiam ze słonecznej Małopolski 🙂
Morganao, witam serdecznie pierwszy raz przy kominku i zapraszam zawsze.Dziękuję za pochwałę bloga. Przywiązuję dużą wagę do wyglądu, ale kosztuje to bardzo dużo pracy. Czasami jedną notkę szykuję kilka dni, a nawet tygodni… Ja choćby tę o kminkach.
Bardzo mi się podobają kominki. Moi zięciostwo posiadają podobny do Twojego. Maja ku temu warunki , jednakowoż rzadko z niego korzystają
Andante, kominek, jak wszystko, ma też swoje wady i przysparza dużo dodatkowych zajęć w domu. Może dlatego rzadko korzystają?
Uwielbiam ciepło kominka nie tylko zimą. Jesienią można posłuchać trzasku drewna i pomarzyć patrząc w płomienie. Ogień to magia. Pozdrawiam ciepło.
Lotka, też lubię kominkowe ciepło. Mniej przynoszenie drewna i wynoszenie popiołu oraz częste malowanie mieszkania, co nieodłącznie z kominkiem się wiąże.
Gdybym miała w domu kominek, chętnie zgodziłabym się na taką niedogodność. Można większe zdjęcia dawać na blogu. Zamieścić małe, podświetlić i zalinkować duże. Podsunęłaś mi dobrą myśl, bo faktycznie czasami warto pokazać coś dokładniej. miłego dnia.
Lotka, z tym linkowaniem świetna sprawa. Zupełne inaczej ogląda się większe zdjęcie. Można wypatrzyć interesujący szczegół.
Dziwne ale zalinkować mogłam tylko dwa, więcej się nie dało, może dlatego, że i te mniejsze też były linkowane. Pozdrawiam.
Zauważyłam. Ja „podpieram się” blogspotem i albumami Picasa.
Kominki z charakterem. :))) Piękne. Natomiast okolice Twojego komika są bardzo podobne do okolic mojego kominka. Wezwany mąż w pierwszej chwili myślał, że to nasze zdjęcia. :))) Podoba nam się pomysł z układaniem drewna – pozwolisz skopiować? :)))) Chyba że to objęte jakimś prawem autorskim. :)))))))
Magdaleno, kopiuj i użytkuj ku chwale kominków, o! Prawa autorskie do regału ma Ikea. Jest metalowy z przewiewnymi półkami. Zdał egzamin na 6+.Ma nóżki, więc łatwo utrzymać czystość pod nim.Kiedyś miałam drewno w koszu wiklinowym, ale ciężkoi było pod koszem sprzątać. Poza tym wydobywanie polanek z kosza nie jest wygodne dla kręgosłupa, bo nie powinno się dźwigać w pozycji pochylonej – z nosem w koszu;).
Dzięki! :))) Regał ma jeszcze jedną zaletę: mieści się tam więcej niż w koszu i nie trzeba tak często po to drewno biegać. :))) A zimą wyjście z ciepłego domku to już wyprawa.:)))
Tak, to dodatkowa wielka zaleta. Doceniłam którejś zimy przy grypie.Niezbyt widać to na zdjęciu, ale regał jest na dole szerszy i zwęża się ku górze, dzięki czemu jest statywy i nie trzeba opierać o ścianę.
Parceli pewnej do sprzedaży szykując, żem jej wykarczować musiał z dżungli, którą porosła. Tandem, choć ręce bolą, nie żal, bo mam drewna a i z pięć kubików pewnie… Jeno składać już nie mam gdzie…:( Kłaniam nisko:)
Wachmistrzu, to szczęśliwy z Ciebie człowiek, bo ja – dżungli własnej nie mając – musiałam wyłożyć po 230 złotych za każdy kubik.
Witaj Elu. Ja niestety nie dorobiłem się jeszcze kominka ale patrząc na ten Twój to bardzo zazdroszczę:) Kominek to świetna sprawa:) Pozdrawiam
Jeśli kominek jest głównym ogrzewaniem w domu, to za bardzo nie ma czego zazdrościć, Kolekcjonerze.
Ja ostatnio zamontowałam kominek w swoim nowo wybudowanym domu. Świetna sprawa, wieczory przy ciepłej herbacie i fajnej książce. Jeśli ktoś zastanawia się nad montażem to polecam! Super wpis i czekam na więcej, pozdrawiam.
Najgorsze jest to przed herbatą i po przeczytaniu ksiązki, bo… żeby taki nastrojowy wieczór się odbył, trzeba drewno zdobywać i rąbać, nosić do domu, a potem wybierać popiół, sadzę i wynosić z domu. Ręce się urywają, a po jakimś czasie, z salonu robi się kotłownia.
Pingback: Krym. Droga nad przepaścią w Czufut-Kale | alE blogowanie