Prezenty ukraińskie z nutą orientu i wiejskiego folkloru

        Podczas wędrówki po Ukrainie nie zabrakło chwil, w których myślałam o znajomych Blogerach.

– O! To sfotografuję dla niego, a tamto dla niej. Może się ucieszy? A może z racji zainteresowań, czy profesji opowie na swoim blogu coś o tym, o czym ja nie potrafiłabym napisać? I tak powstały „kartki – prezenty”. Ciekawe, czy na tyle znam osoby, które chcę obdarować, że z komponowaniem kartek utrafiłam? A może… chociaż malutką przyjemność zrobiłam?
Czego na Ukrainie i na Krymie nie ma? I średniowiecze, i barok… I gotyk, i renesans… I folklor w klimacie wyrafinowania oraz luksusu z „górnej półki”. O socrealizmie i „niższych półkach” nie wspomnę, bo tego się spodziewałam, ale że orientu zasmakuję albo wiejskiego folkloru wyniesionego na szczyt  komfortu i elegancji, to nie przypuszczałam.
– Wielki liberał rodziny carskiej, hrabia Woroncow, zafascynowany był orientem – zaczyna opowieść przewodnik przed pałacem w Ałupce na Krymie.
– O! To tak, jak pewna turystka – od razu myśli moje poleciały w kierunku Jagody.

„Ostrzę” aparat fotograficzny i smaczek na orientalną kartkę dla koleżanki. Rozglądam się wokół, ale niczego, co lubi Jagoda nie widzę. Żadnych akcentów marokańskich… Ani też muzułmańskich minaretów… Żeby chociaż turban na czyjeś głowie albo chusteczka z cekinami… Będę musiała Jagodę zadowolić tylko palmami. Palma z Krymu to też przecież ładny i bliski Jagodowym upodobaniom prezent.

Przez „średniowieczną” bramę wchodzę na dziedziniec pałacu. Kamienne ściany, charakterystyczne okna, trójkątne wystające podpory budowli także sprawiają wrażenie, jakbym przeniosła się do średniowiecza. Chwilami wydaje mi się, że jestem w ciemnym  pałacu angielskich Tudorów, z którego sterczą ponuro i ciężko wyglądające kominy.

Po przejściu przez pałacowe komnaty i ogród zimowy wychodzę po drugiej stronie pałacu i… Ukazuje się słońce i morze! Spoglądam na zwróconą w morską dal  fasadę pałacu i… Matko kochana, orient! Baśń tysiąca i jednej nocy! Afryka moja i Jagody z Imperium Osmańskim i mauretańską Andaluzją! Myślę, że ucieszy Jagodę ta imponująca część pałacu zbudowana i utrzymana w stylu mauretańskim. W każdym jej detalu czuje się lekkość i żar promieni słonecznych.

 

Nie ma czasu rozmyślać. Wycieczka ma swoje rygory. Pospiesznie zabieram ze sobą orientalną fasadę pałacu Woroncowa. Nawet wylegujące się na kamiennych tarasach lwy nie powstrzymują mnie.
Zaprawiona w boju, później biorę jeszcze pałac Chanów Krymskich z mnóstwem minaretów i czerwoną komnatą.
Pałace wzięte! Oto kartka – prezent

* * *

Magdalena mieszka na wsi.  Pielęgnuje tam motyle chwile. W skrytości często jej zazdroszczę, bo zawsze miałam wiele pomysłów na wygląd wiejskiego królestwa. W mieście nie ma warunków, by je realizować.

Podczas wędrówki po Ukrainie, jeden nocleg wypadł w niezwykłym ośrodku usytuowanym w malowniczej dąbrowie koło Lwowa. To bardzo ciekawe miejsce. Przybysze są goszczeni niczym galicyjscy książęta. Po przekroczeniu bramy można się odciąć od codzienności i przenieść w świat średniowiecznego grodziska. Jest też wiejsko i sielsko. Niby „ciosana prostota”, ale wyniesiona na szczyty komfortu i elegancji.

Czego tam nie ma?
Kute świeczniki i kandelabry… Ręcznie wykonane meble… Dużo drewna o różnej fakturze… Mosiężna umywalka… W miejsce barierek – niby prymitywne  „wiejskie” płoty (wiejskie wzięłam w cudzysłów, bo już takich dawno na wsiach nie ma). Ileż w tym uroku i smaku…
Można czerpać inspirację na urządzanie wiejskiego obejścia.
Postanowiłam dla Magdaleny przywieźć w prezencie ławki, aby w swoim królestwie, kiedy się zmęczy polowaniem na kwiaty, ptaki, robaki i zwierzaki, w takich oto ławko-kanapach kontemplowała motyle chwile. Skromny to prezent, ale ma tę zaletę, że można skopiować własnym sumptem. Dodaję jeszcze płot. Może przyda się na wsi?
Meble załadowane, płot też! Oto kartka – prezent

16 uwag do wpisu “Prezenty ukraińskie z nutą orientu i wiejskiego folkloru

  1. Dzięki! Strzał w dziesiątkę! Uwielbiam taki styl, chociaż nasz domek jest trochę na to za mały, ale zawsze mi się takie rzeczy bardzo podobały. Nawet jakby mi się zrymowało. :)))) A o drewnianych ławach wciąż cichutko marzę. Może kiedyś chociaż w altance? Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie. :))))

    • Magdaleno, a propos altanki. Zerknij na powiększone zdjęcie, na którym jest płot. Tam w głębi widać „namiot”. Czyż nie piękny na lato w porównaniu z tymi białymi daszko-namiotami, które kupuje się w sklepie i które dużo ludzi ma przed domem czy na działkach?

      • No właśnie coś takiego. :))) Taka drewniana altana. Może nawet obrośnięta jakimś pięknym pnączem. :))) Na szczęście mój mąż też bardzo lubi drewniane meble, to może coś podobnego sobie kiedyś sprawimy. Tylko z dachem mniej wykwintnym niż ten na zdjęciu. :)))

        • Taki dach to nie na nasze wiatry i deszcze. A tam wewnątrz tego „namiotu” ze zdjęcia są niskie drewniane ławy i na nich poduchy. Można jeść i pić na leżąco.

  2. Elu, ta Twoja wycieczka była naprawdę ciekawa. Ogromnie mnie zachęciłaś do takiej wycieczki. A podpowiesz jak taką trasę załatwić? Zdjęcia porobiłaś piękne.Miłego, 😉

    • Anabell, to była wycieczka ze związku emerytów, organizowana za pośrednictwem biura „Guliwer” w Lublinie. Mają tam wspaniałego pilota, a od niego też dużo zależy, bo program tak napięty, że trzeba realizować go z głową i nie być „ciamciaramcią”. Umieć dać odetchnąć grupie a jednocześnie jak najwięcej pokazać. No i trzeba mieć dużą wiedzę, żeby coś opowiadać wycieczce.Wcześniej widziałam podobne trasy w różnych biurach podróży. Poszperam wieczorkiem, do dam linki, jak coś znajdę.

  3. Pingback: Kijów-Odessa-Krym-Lwów | alE blogowanie

  4. Pingback: Krym. Droga nad przepaścią w Czufut-Kale | alE blogowanie

Dodaj odpowiedź do ~alElla Anuluj pisanie odpowiedzi