Osiedlowy obchód

 

Mróz!
       Ciężki czas dla mieszkańców osiedla, na którym każdy indywidualnie się ogrzewa.  Trudny szczególnie dla ludzi starszych i schorowanych. Ale… co to?
Czyż to nie jest piękny widok?

– Puk! Puk!

– Kto tam puka i czego tu szuka?
– Ma pani ciepło w domu? Wszystko w porządku? Może drewna czy węgla przynieść z piwnicy?


       Już od samego takiego pukania człowiekowi cieplej się robi. Z pukaniem da się zimę przeżyć. Z pukaniem raźniej i życie nabiera wspanialszych barw. W taki czas… osiedlowy obchód z pukaniem… to wspaniały wynalazek. Chciałoby się powiedzieć wzniośle: pukanie to człowieczeństwo, o!
Pukajmy!
 

51 uwag do wpisu “Osiedlowy obchód

  1. Dzień dobry alEllu, i wszystko co piękne i mądre zawarłaś w pukaniu. Uwielbiam ten tok rozumowania. Pukajmy zatem póki mamy siły, bo nigdy nie wiadomo czy to na wieczność.Serdeczności ślę**

        • Anafigo, nie każdy „jasno” widzi. Przy podobnej krótkiej historyjce z przesłaniem ktoś napisał: po co zaśmiecać Net takimi bzdetami. Przykładając to do tej notki, komentarz tego kogoś by brzmiał: po co zaśmiecać Net jakąś opowiastką o wiadrze z węglem i jeszcze zdjęcie tego wiadra zamieszczać z podpisem, że to piękny widok. A co pięknego jest w w odrapanym wiadrze pod drzwiami? Są ludzie, którzy głębszych treści nie odczytują… niestety…A Tobie serducho klikne, o!

  2. Puk! puk! Tu Urząd Skarbowy! Nie każde puk, puk może być tak miłe. Jakby dla przciwstawienia tej notce warto przypomnieć o sytuacji do jakiej doprowadzono kilka dni temu w Łodzi. Jak podały media na polecenie administratora zabito drzwi i okna jednego z „pustostanów” starej kamienicy – w środku była starsza kobieta, która nie zdołała wyjść i po kilku dniach zmarła.

    • Anzai, bo w Łodzi zabrakło nie tylko „pukania”, ale i zwykłej wyobraźni. Ludzie wychowani tylko na telewizji i komputerach (gotowe obrazy podane „na tacy”) mają niedorozwój wyobraźni, a co za tym idzie – są nieprzewidywalni.

  3. Witaj Elus Droga, post i przeslanie jest wspaniale, oby to dotarlo do tych majacych, pomoglo potrzebujacym.Chwala Tobie.Buziaki i serdecznosci.

      • Acha…pytam, bo byłoby miło gdyby to był jakiś młody Człowiek wrażliwy na potrzeby innych i chętny do pomocy.. Ale najważniejsze jest, że w ogóle ktoś się troszczy o innych.Bardzo to cenne w każdym wieku.

        • Akcja „pukajmy do sąsiadów” rozszerza się na dobre. Na sklepie wisi plakat. Nie chwaląc się – jam go zrobiła i poprosiła sklepową, by swojej witryny użyczyła. Ludzie z natury są dobrzy i uczynni. Wystarczy o tym przypomnieć czy podpowiedzieć, co w danej chwili potrzebne.

          • Ja też pukałem do sąsiadki, ale potem jej mąż mi się dziwnie przyglądał. To dobrze wiedzieć, że jest taka akcja „pukajmy do sąsiadów”. Spróbuję mu to wytłumaczyć ;)))

          • Anzai, a tak na poważnie, to… może by akcję „pukajmy do sąsiadów” rozpropagować w sieci? Ciebie np. widzę, jako twórcę plakatu, bo świetnie rysujesz w komputerze. Narysuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuj 🙂 Prooooooooooooszę:)

          • Kilka najbardziej trafiających do serca słów (mogą być z tej notki – w formie skrótowej). W doborze słów najbardziej przemawiających jesteś lepszy, bo wiesz np. jakie tytuły art. przyciągają uwagę.A grafika? Może cień twarzy za zamarzniętą szybą? Tak mi się od raz skojarzyła Bet, jak z nosem na szybie wyglądała Mikołaja. Skoro Mikołaj przyszedł, to znaczy, że taki obrazek „chwyta”.

          • Ten „plakat” w sklepie to tylko napis różnymi kolorami mazaków. Nic ciekawego. Tak na szybko zrobione, coś jak ten transparent na drzwiach, pamiętasz?

          • A co Ty taka dzisiaj drążycielka w temacie, ha? Pozuj Anzaiowi do plakatu za szybą :), jeśli projekt zaakceptuje.

          • Tym samym przyznałaś się! Przypomniała mi się akcja „Niewidzialna ręka”, pamiętasz? Robiliśmy właśnie takie drobne przysługi bawiąc się jednocześnie w niewidzialnych.

          • Tak. Czasem „niewidzialne ręki” zostawiały znak ” Z” taki jak wycinał szpadą filmowy Zorro! Pamiętasz to? Och, jakie to było szaleństwo z tym znakami zet.

          • A zauważyłaś, że to szaleństwo i takie zabawy pozostawiły ślad na zawsze, i w dorosłości – ludzie, którzy tak się bawili są bardziej uczynni i martwią się o innych?

          • Oczywiście, że tak. Taki miały cel te zabawy i akcje. Kiedyś wyrabiano w dzieciach pewne pozytywne cechy – zwłaszcza harcerstwo miało świetne metody. Takie właśnie zabawowe, atrakcyjne dla dzieciaków ale kształtujące wybrane cechy.

          • Teraz mają gry komputerowe z bohaterami, którzy mają kilka żyć. Potem sprawdzają na koleżance, czy odżyje po zabiciu. Nasze gry i zabawy zdecydowanie lepsze były.

  4. ,,Jak dobrze mieć sasiada!” – śpiewały kiedyś Alibabki. I tam nawet było coś takiego: ,,a zimą ci pomoże przy węglu czy przy koksie”…

  5. Ellus pytalas o zime, no wlasnie zapowiadaja duze mrozy caly tydzien, slonecznie, zdrowa pogoda ja sie ciesze, holendrzy tego nie rozumieja, oni sa oszczedni na ogrzewaniu, ja bym tak nie mogla, brrrr, Szkoda ze tylko moje narcyzy juz rosna i wiele drzew ma paczki ,zeby tylko nie pomarzlo,musze konczyk sernik sie upiekl, wiec, do uslyszenia, Zdrowej i cieplej nocki,

      • hej, dobrze, ze mam caly tydzien wolne, chociaz u nas mrozi to jednak mniej jak u Ciebie, Sa juz przygotowywane slizgawki na lyzwy, wspaniale, uciecha dla dzieci i doroslych, kocham takie slizgawki z muzyka i swatlem wieczornym, kawa, cieple kakao, i ciepla szrlotka, czy bufet nie wspanialy?Elus …sernik………. ha! Bet sie smieje, wycudowalam z Mascarpone, bo innego sera nie mam, nou nie glupie, nawet smakowalo. raz na cieplo a nie zimno, taka prawda.Trzymaj sie kochana i uwazaj bo slisko, bay, bay

        • Berto, bo sernik, jak sama nazwa wskazuje, robi się z sera. Normalnego – białego sera – przekręconego i utartego, a nie z jakichś „unijnych wynalazków” hi, hi…Proponuję ciasto cytrynowe.Ciasto. Ile zaważą 4 jaka – tyle cukru, mąki, masła lub margaryny; płaska łyżeczka proszku do pieczenia, 1 średnia cytryna.Tłuszcz utrzeć dodając po jednym z czterech żółtek. Do utartej masy dodać wyszorowaną cytrynę startą razem ze skórką na tartce i wymieszaną z proszkiem i mąką. Na koniec dodać sztywno ubitą pianę z białek.Ciasto piec przez około 45 minut w wysmarowanej i wysypanej bułeczką formie.Lukier. 15 dkg cukru pudru, 1 żółtko i sok z połowy cytryny.Cukier puder ucierać chwilę z żółtkiem oraz sokiem z cytryny i natychmiast po wyjęciu ciasta z pieca polukrować gorące ciasto.Uwaga. Lukier szybko tężeje, zachowuje w cieście wilgoć i nadaje dobry smak.Lepiej, jak foremka się otwiera, jak tortownica, bo wyrzucanie gorącego ciasta jest niewygodne i może ciasto klapnąć. Otwieramy więc boki formy, zdejmujemy je i lukrujemy ciasto.Też uważaj i trzymaj się. Miłego ślizgania.

          • Czas pieczenia czasem trzeba wydłużyć – zależy od rodzaju piekarnika. Najlepiej przed wyjęciem ciasta sprawdzić wbijając patyk. Jak patyk po wyjęciu suchy i nie lepi się, znaczy, że upieczone.

  6. ………….tak pamietam te wiaderka !!!. Budza we mnie odczucie nie tylko wspomnień ale także samokrytyki i bez ogródek moge stwierdzić że juz od młodych lat byłem świnią. W katowicach mieszkaliśmy nie dość że w typowej czynszowej kamienicy wybudowanej na przełomie wieku XIX i XX to jeszcze na III piętrze. Do zimowej eksploatacji były 3 piece z których kuchenny i dużego pokoju pracowały non-stop a w pokoju mniejszym wg potrzeb. Problem polegał na tym że jak wiadomo piwnica od III pietra jest oddalona od siebie i to w pionie. System dostaw na III pietro był nastepujący: Babcia z pustymi wiadrami wędrowała do piwnicy, napełniała wiadra węglem i wielkości wg. przewidywanych potrzeb po czym wystawiała wiadra na parterze, na klatce schodowej gdzie oczekiwały transportu pionowego. Chętnych do transportu węgla było trzech; dziadek, wujek i ja. Domysłowi cztającego pozostawiam kto najchętniej targał węgiel na III pietro. Jak wracałem ze szkoły a ładunek stał to czasami „musiałem” jeszcze do kumpli lub do sąsiadki która jak pamiętam zawsze miała świeży, pachnący chleb i smalec ze skwarkami. Dośc często się udawało a czasami zastawałem Babcie bardzo nerwową bo kończyło się paliwo i sama musiała lecieć do piwnicy z /napiszę fonetycznie a pewnikiem to było Kohl + Kastlle ??!! / kołkastlą czyli takim szyflado-podobnym pojemnikiem na węgiel a dziś ??……………..Pozdrawiam

    • Piotrze Opolski, u nas węgiel nosili najsilniejsi mężczyźni w rodzinie. Babcie nie chodziły do piwnicy. Co najwyżej po jabłko czy marchewkę, ale tylko wtedy, gdy wszyscy inni z rodziny byli w pracy i w szkole, a babci do gotowania obiadu zabrakło czegoś.Natomiast samotne babcie z sąsiedztwa, czy osoby schorowane wystawiały puste wiadra za drzwi. To oznaczało: „zapukaj i poproś o klucz do piwnicy, bo dzisiaj nie jestem w stanie sama węgla przynieść”.Kiedy mój tata zachorował, a dziadek już nie żył, przyszedł taty kolega i mówi, żeby dać mu klucz do piwnicy, to przyniesie zapas węgla na 2 dni, a za 2 dni znowu przyjdzie. Zrobiłam wielkie oczy i dziękuję mu serdecznie mówiąc, że ja przynoszę, a on na to: jaaaaaaaaaaaak tooooo? Kobieeeeeeeeeeta? Pani tatuś telefonował, że jest chory i prosił żeby przyjść, bo on nie może zejść do piwnicy.

      • U nas Babcia chodziła do piwnicy bo w piwnicy były dobra wszelakie z działki. Ponadto zawsze jesienią były przetwory w szklanych naczyniach i koszach wydające odgłosy: gul, gul, gul……. . Babcia była jedynym depozytariuszem klucza od piwnicy i go pilnowała jak źrenicy oka chyba że sama z jakims delikwentem tez schodziła. Węgla nie nosiła a tylko wystawiała wiadra. Pozdrawiam

  7. Witaj Elu. Takie osiedlowe obchody to świetny i godny naśladowania pomysł. Jednak zdają one egzamin tylko wtedy, gdy mieszkańcy są zgrani albo bardzo długo się znają, np od czasu wojny. Pisałaś mi kiedyś o swoim osiedlu. Być może tam są jeszcze ludzi, którzy wprowadzili się jeszcze za sanacji? Pozdrawiam serdecznie

  8. Współczuję Ci palenia w piecach, choć w takim mieszkaniu się wychowałam. Teraz mieszka w nim mój szwagier i choć ma już kaloryfery ogrzewane prądem, to jednak pali w jednym z dwóch pozostałych pieców, aby mniej płacić za elektryczność. Wszędzie powinna być pomoc sąsiedzka, u nas nie ma ogłoszeń o sąsiedzkiej pomocy, ale zawsze sobie w różnych sprawach pomagamy. Kiedyś do naszej skrzynki na listy trafił list, który powinien się znaleźć na innym osiedlu. Mąż go odwiózł, choć mógł zostawić na wierzchu skrzynek. W każdej sytuacji należy być człowiekiem.Cieplutko pozdrawiam.P.S. Czy wiesz, że przed chwilą pojawiła się informacja, że Twój blog nie istnieje, choć Onet się zarzeka, że już wszystko zostało naprawione. Na wszelki wypadek przed kliknięciem „wyślij”kopiuję mój komentarz.

    • Anno, mnie też się takie informacje pojawiają na niektórych blogach. Dziękuję za radę z kopiowaniem komentarza. Już kilkanaście razy napisałam komentarz, który poleciał w kosmos, a potem drugi raz nie miałam czasu to samo napisać, więc zostawiałam tylko pozdrowienia.W piecach mam grzałki elektryczne. Kiedyś to było ekonomiczne. Teraz droga energia, więc wspomagam się kominkiem.

  9. A pamiętasz telewizyjny Klub Niewidzialnej Ręki ?Tam budowano w ludziach takie poczucie przyzwoitości.Wtedy pomagać było modnie.Sam biegałem z kartkami z odciśniętą dłonią. Warto pomagaćPozdrawiam

  10. Świetne przesłanie i potrzebne. Mroźne dni to bardzo niebezpieczny okres dla chorych i starszych ludzi.Nie każdy z nich jest w stanie napalić w piecu. Pukajmy więc ! Pozdrawiam Cię serdecznie

  11. Piszę drugi raz, bo mi wcięło gdzieś komentarz!Pukanie i rozmowa z ludźmi to stary i dobry wynalazek. Warto do niego wrócić.A Viola będzie pisała. Ma co pisać, tylko trzeba Ją dopingować.Może i mnie wygryzie to ja będę gościem u Niej:)Pozdrawiam serdecznieVojtekwarsawman.blogspot.com

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s