Co robić ?

       Miałam tu notkę – w uproszczeniu nazwę – o pomocy społecznej, bo była także o ludzkich rozterkach i mentalności oraz  szukaniu rady na niewystarczającą opiekę socjalną naszego państwa. Post bardzo cenny ze względu na ciekawe, obszerne komentarze, a nawet  całe długie dyskusje osób, które pochyliły się nad różnymi problemami. Dziękuję w imieniu własnym, oraz „ogólnospołecznego dobra”.

Redakcja Onetu, zamieściła notkę w ”Waszym zdaniem” zmieniając tytuł autorski na sugerujący zupełnie co innego, niż autor w swoim tekście porusza. Czy to nie jest nieuprawnione nastawianie do określonego odbioru tekstu przez ewentualnego czytelnika? No… chyba… że treść jest niezrozumiała, ale i w takim wypadku, czy tytuł nie może być „święty”? Czy ktoś go musi zmieniać na redakcyjny? Skoro jest to dozwolone, a przez to przekaz zawarty w oryginale zniekształcony, czy dział „Waszym – czyli blogerów – zdaniem” nie może się nazywać „Naszym – czyli Onetu – zdaniem”?
.
       Wiem, że Redakcja Onetu ma prawo wykorzystywać nasze teksty, prezentować je i chyba nawet przeredagowywać. Ale co innego „techniczne” przeredagowanie, a co innego zmanipulowanie sensu notki. Swoje niezadowolenie wyraziłam w dopisku do postu, po czym, jak na ironię, zamieszczono powtórnie w sposób jeszcze bardziej „sensacyjny”. Pewnie bym nawet tego nie zauważyła, gdyby nie komentarze sugerujące, że coś jest nie tak. Czytałam i ze zdumienia oczy przecierałam, bo nie wierzyłam, że ktoś, kto pisze długi, przemyślany komentarz – bardzo zresztą potoczyście i zrozumiale – nie zrozumiałby przesłania notki oraz intencji autorki. Takich komentarzy w dniu 17 marca było kilkadziesiąt.
.
Zaglądam na główną stronę portalu i widzę, co widzę, a oczom swoim wiary nie daję. Proszę więc PrintScreen o zerknięcie:
Zrzut ekranu z 17 marca 2012 r.
        Tego dnia na blogu licznik zarejestrował 63597 odwiedzin. Nie tylko sens mojego tekstu został zmanipulowany, ale i tysiące osób „wykiwanych”, które nastawiły się, że  przeczytają zupełnie co innego, niż przeredagowany fragment i tytuł sugerowały. Świadczą o tym także liczne @listele, które otrzymałam.
W emocjach  usunęłam więc „sławną”  notkę, zachowując wartościowe komentarze.  Ale… Co dalej?
.
Pomysły mam  tylko dwa:
1. Usuwać wszystkie notki, które będą wykorzystywane przez Onet z naruszeniem sensu tekstu oraz intencji autora.

2. Zakończyć blogowanie na Onecie. Mam w zapasie na innym portalu magazynek „duplikat”, któremu może by się udało przywdziać szatę kominkową i ogień ogrzewający Gości rozpalić.

.

Awaryjność portalu też staje się denerwująca. Żeby odpowiedzieć na komentarze, trzeba napić się melisy i mieć bardzo dużo czasu.

30 uwag do wpisu “Co robić ?

  1. alEllu, pociesz się. Ja w 2004 r. opublikowałem na Onecie duplikat artykułu: „Wrzesień budzi dreszcze”, który w ciągu trzech dni zawędrował na pierwsze strony Onetu, i w końcu został wydrukowany w papierowej „GW”. Po drodze jednak: zmieniono tytuł (pozostawiając treść), zgubiono dopisek: „Duplikat”, i zaczęło się. Wcześniej bowiem artykuł ten opublikowała moja macierzysta redakcja, i gdy upomniałem się o kasę, zaczęły się schody. Obie redakcje wzięły się za łby, ale po d*** dostałem ja. Od tej pory na blogu Onetowskim zamieszczam tylko chłam, którego nie chciało mi się wykorzystać w inny sposób. Moja rada: Zaczekaj, nie spiesz się. Onet idzie pod młotek, a z nim i ludzie, którzy zapewne – ze względu na swoje przypadłości w manipulowaniu na blogowisku – zostaną wykopani. Może wtedy, coś polepszy, albo się po*ieprzy. :)))anzai

    • Anzai, może i się polepszy? Ale nocy przepłakanych z nerwów, z których porobiły mi się na karku supełki-węzełki, nikt mi nie zrekompensuje. Magazynek na blogspocie mam już jakiś czas i widzę, że nie ma tam reklam narzuconych (jeśli chcę to sama zamieszczam reklamy i zarabiam), nie ma spamu (chyba mają jakieś mocniejsze sitko, bo nie widzę by blogerzy włączali kod antyspamowy), tekst można formatować (szpalta itd) a więc wygląda przyzwoicie, ogrom miejsca na zdjęcia, co ma znaczenie dla zamieszczających dużo zdjęć. Praktycznie i tak najpierw piszę tam (ze względu na zdjęcia i możliwość wkomponowywania w teks), po czym kopiuję tutaj, no i -n a j w a ż n i e j s z e- żadni redaktorzy po blogach nie „myszkują” chyba.A w ogóle to przez to nie poszłam dzisiaj na łono natury, bo mam ogrom @listeli, z których na wiele wypada odpowiedzieć.

      • No, faktycznie. Zapomniałem, że Ty jesteś perfekcjonistką, i w swoich notkach nie dopuszczasz nawet do literówek. Ja niestety piszę głównie, albo stojąc w korkach, albo w wannie. Te z korków , gdy je potem odczytuję, są bez sensu, chociaż bez literówek. Te z wanny są dobre, ale mają masę niedoróbek stylistycznych, literowych, i tp. Widzę też, że podobne błędy pojawiają się nawet na innych wyżej notowanych blogach – ale u Ciebie nie zauważyłem. Wiem, że jest to niechlujstwo, ale kilka blogów, jeden profesional, do tego praca zmianowa, i nieraz dyżury, więc myśle, że mi wybaczycie. Na emeryturze się poprawię.anzai

        • Hi,hi,hi…. od literówek to ja mam „anioła stróża”…. od układu graficznego też :)))))) Jestem pilnowana więc też nie mam lekko! To ten anioł jest perfekcyjny i dzięki mu za to.

          • A ja mam Anioła od wymyślania lub korygowania tematów notek tak, aby jak najtrafniej sugerowały przesłanie notki oraz intencje moje, jako autorki tekstu. O różnych subtelnościach w tekście nie wspomnę. Nieraz takie ustalanie najtrafniejszego tytułu lub staranne dobieranie słów trwa kilka dni, a nawet i parę tygodni/miesięcy kiełkuje w specjalnym kąciku zwanym „kiełkownikiem”. I też dzięki mu za to.Dlatego tak mną trzęsie, gdy jakiś „redaktor” w sposób przypadkowy czy też bezmyślny zmienia tytuł i przeredagowuje to, co tak pracowicie i długo z pomocą sugestii Anioła kiełkowało.

        • He, he, he. Ja też mam Anioła, ale tylko na stacjonarnym kompie, i na rozkładanych lapkach. Do mojego GPS-a z jakim jeżdżę samochodem i wchodzę do wanny Anioł się nie mieści.

  2. No to klops… niefajny bardzo. To oburzające co Redakcja zrobiła. Nie, nie, nie . Stanowczo tak nie powinno być.Dobre pytanie stawiasz: „co robić”? Bo jednak tu kącik zagrzany, zadomowiony, grono przyjaciół też… czy to wszystko uda się w niezmienionej formie przenieść???? Technicznie – na pewno. Ale czy to będzie takie samo miejsce w sieci jak to? Och… nie wiem…

    • Otóż to Bet. Atmosfera i uczucia nie są technicznie do zdemontowania i zamontowania od nowa. Przenosiny w inne miejsce są dobre, gdy z czymś się kończy by zacząć od nowa. Co do kontynuacji… nie wiem… nie wiem.. dlatego proszę o radę.

      • Ja myślę, że anza’a rada jest dobra. Poczekać aż emocje opadną… no i baczyć co się dalej wydarzy.Jest tez jeszcze inna możliwość…hi,hi… obniżyć poziom tak aby Onet nie interesował się więcej notkami.Wiem, wiem… to nie wchodzi w rachubę, tak tylko mówię,że można by i tak.

        • Co do emocji, to Ty, Bet, szykuj się na emocje. Kup waleriankę, melisę, kilka czekolad i uspokojona czekaj cierpliwie, bo szykuję kontr – notkę do Twojego „cytrynowego marca”. Ojjjj, przemaluję ja Twoje cytryny, przemaluję… hi, hi.

  3. Prawdę mówiąc to nie zdążyłam tego skomentować, ale cały post przeczytałam. Nic nie ujmując Onetowi, to chyba mają w głowach narąbane, bo pograli jak dziennikarze Faktu lub innej równie podłej gazetki. A ja chciałam jeszcze coś dopisać nt. opieki społecznej u zachodnich sąsiadów, bo oni usiłują bardzo zaktywizować tych, co korzystają z pomocy społecznej i mnie się to bardzo podoba.Co do przenosin – zrobisz jak zechcesz, ale ja jestem bardzo z Bloggera zadowolona, choć jak wiesz, jestem wciąż zielona komputerowo. Przyznam Ci się ,że ilekroć wywołuję blog „zgagi” i na marginesie natychmiast czytam o: refluksie, środkach na nadkwasotę, ph-metrii itp., zaraz mnie skręca ze śmiechu. Na blogach Bloggera tego nie ma. Co nie znaczy, że na marginesie poczty gmaila nie będziesz miała reklam nawiązujących tematycznie do treści korespondencji. Ale generalnie Blogger nie wcina się w blogowe sprawy, nie poleca i, co dla mnie najważniejsze – nawet przypadkowi odwiedzający nie mają takich barbarzyńskich obyczajów jak ci co wizytują blogi Onetu.Miłego;)), anabell

    • Anabell, ja nie mam poczty gmaila. Założyłam już dawno na blogspocie bloga na koncie poczty Wirtualnej Polski, którą miałam od zawsze. Ten blog jest magazynem i podporą dla „kominka”, bo tu jest mało miejsca na zdjęcia, a wstawianie zdjęć bywało istną katorgą. Zauważyłam, że tam świetnie się pisze, bezproblemowo wstawia zdjęcia i formatuje tekst. Tak więc tam pisałam, a na „Afrykę” i „Kominek” kopiowałam. Podoba mi się, że w trakcie pisania automatycznie tekst zapisuje się, jako kopia robocza, tak więc nigdy nie zdarzyło mi się, aby notka poleciała w kosmos czy przepadła nawet jak piorun strzeli. Widzę tam same zalety i chyba dojrzałam już, aby skończyć z Onetem – „Opowiastki przy kominku” i Wirtualną Polską” (ciągle problemy techniczne) -” Afryka moja” i pisać tylko na blogspocie, skoro de facto i tak tam piszę. Miałabym wszystko w jednym miejscu na jednej skrzynce pocztowej. Sentyment i obawa, że stracę znajomych, którzy przyzwyczaili się do tego kącika w sieci mnie tu trzymała.

    • A jeszcze na dodatek, jak się kliknie „w publikuj komentarz” pojawia się komunikat, że blog nie istnieje. Na trzy komentarze dzisiaj odpowiadam już prawie godzinę, a chciałabym odwiedzić Ciebie, Zgago, a także innych Blogerów, do których „podchody” już robię od przedwczoraj.

  4. Teraz rozumiem i logowanie i kod, przyjmuję. Co do Onetu, to tylko wielu lat pracy mi szkoda, ale myślę również intensywnie i przeniesieniu się na inny portal. Onet zdziadział, moje teksty z „Dzieci Sybiraka” ukazywały się w różnych miejscach, na szczęście cytowano podając autora. Cóż, dziś kradzież cudzych prac jest póki co „normalne” . Pozdrawiam ciepło.

    • Lotka, wiem, że szkoda… Szczególnie, gdy się ślęczało nad grafiką całymi godzinami, by blog uzyskał wygląd, jaki chcemy. Ale ja chyba już dojrzałam. Dodatkowo mobilizuje mnie komunikat „nie ma takiego bloga”, gdy wysyłam komentarz. To powoduje, że mniej komentuję na znajomych blogach onetowych, bo przecież istnieje też życie w Realu. Przeczytam notkę, chcę skomentować, nie daje się, idę na inny blog… błąd 401…, a potem już nie zawsze czas pozwala, by powrócić. A do osób, które często publikują to nawet mowy nie ma, bo już dwie nowe notki są, zanim powrócę.

  5. Kochana Elu, ja tam nie mam takich problemów… Pisze o przysłowiowej rzyci Maryni. Mało kogo interesują moje fascynacje, divy,muzyka klasyczna, poza moimi linkowymi. Dlatego Onet mnie nie poleca i chwała mu za to.Na poprzednim blogu czasem mnie polecali i też przeszłam najazd wściekłych trolli..Jeśli dasz radę zostań. Nie lubię , motyla noga , zmian . Taka już jakaś niereformowalna jestem. Pozdrawiam…

    • Andante Kochana, też za bardzo nie lubię zmian, przyzwyczajam się, szczególnie do ludzi. Ale zaczyna mnie ogarniać jakaś „onetofobia”. Nie objawia się ona gdy przychodzę na Twój blog, a także inne znane mi blogi onetowe. Czuję ją tylko tutaj. Kiedyś nawet o mało nie usunęłam bloga… Na szczęście wypłakanie się w notce przyniosło ulgę. Goście kominkowi wygłasiali i… trwałam dalej, jak ten żołnierz na posterunku – bez względu na pogodę… Coraz mniej jednak tej dobrej pogody za sprawą Onetu, a ja staję się zrzędliwa i niezadowolona oraz jakaś… gruboskórna(?). Nie czułabym się dobrze, gdyby przyszło mi tak stwardnieć, aby… mimo wszystko… nie przejmować się…A i technicznie zrobiło się okropnie. Na kilka odpowiedzi na komentarze trzeba nieraz poświęcić pół dnia – to za długo. Postaram się jeszcze coś tu opublikować dla zmiany nastroju, aby kominek pozostał w swym dawnym klimacie.

  6. Ellu, jeżeli mogę Ci coś poradzić – posłuchaj anzaia. Przeczekaj. Ja ze względu na swoją niezbyt odważną naturę oraz wrodzoną chyba skłonność do natychmiastowego wcielania w życie najdziwniejszych pomysłów, różne rzeczy przeczekuję w życiu i najczęściej dobrze na tym wychodzę. Mam taki ulubiony wierszyk, który w sytuacjach „decyzyjnych” sobie powtarzam: „Pomyśl w lewo, pomyśl w prawo i pomyśl pośrodku, a do celu dojdziesz żwawo. Pomyśl w lewo, pomyśl w prawo. Tak pokieruj całą sprawą jak nićmi na motku. Pomyśl w lewo, pomyśl w prawo i pomyśl pośrodku.” Ten wierszyk działa na mnie jak inteligentny hamulec :)))

    • Krosbridko, myślę nieustannie w lewo, w prawo i pośrodku. Ten „pośrodek” to: nie usuwam „kominka” i jeszcze coś tu opublikuję przyjemniejszego od mojego zrzędzenia. A dalej… Zobaczy się… Na razie mam onetofobię na ten blog 😉

  7. Witaj Elu. Ciekawa historia. Aż strach napisać jakiś tekst skoro mogą go zmienić, tym samym zmieniając jego sens. Pozdrawiam

    • Kolekcjonerze, a jak mi się oberwało od osób, które przeczytały tylko tytuł i zmanipulowany fragment, przez co niezrozumiały sensu notki. Opieka społeczna to bardzo delikatny temat, więc trudno się dziwić im.

  8. Miałam takie same sytuacje Ela. Post stojący w sprzeczności do tytułu nadanego przez Onet. Wściekałam się ale odpuściłam choć tytuły bywają fatalne. Serdeczności.

  9. Pingback: Tytuły publikacji – lista alfabetyczna | alE blogowanie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s