Nie wiem, dlaczego zawsze raziło mnie słowo „witam” używane w korespondencji elektronicznej oraz na forach internetowych. Wolałam jednak „witam” od „dziendoberek” – czytane przeze mnie o północy, czy „dobry wieczór” wczesnym rankiem. Jak więc przywitać się, skoro nie wiem, o jakiej porze dnia listel, czy wpis na forum będzie czytany? „Szanowny Panie”, czy „Kochana Zosiu” na początku maila do nieznajomej osoby z internetowego sklepu lub w komentarzu na blogu wygląda dziwnie, a może nawet fałszywie.
Dumałam… Dumałam… I wymyśliłam „Klik dobry”. Natychmiast też zaczęłam używać tego powitania/pozdrowienia. Spodobało się, a nawet zostało przyjęte do stosowania przez wielu znajomych.
Teraz jestem dumna z siebie, że nie wiedzieć czemu, nie tolerowałam powszechnie używanego w korespondencji „witam”. Otóż językoznawcę i wykładowcę profesora Jerzego Bralczyka także razi to słowo.
Mnie także często razi. Najbardziej, gdy na przykład student wchodzący na egzamin mówi do mnie „witam”. Nie podoba mi się też na początku listu mejlowego i to nie dlatego, że upatruję w tym brak szacunku. Przede wszystkim dlatego, że to słowo jest raczej związane z mówieniem, a nie pisaniem.
Niektórym wydaje się, że „witam” ze względu na krótkość formy może zostać zastosowane w każdej sytuacji. Jednak nie do końca tak jest. Słowa bowiem mają określony zakres stosowalności, mają swoją tradycję. Słowo „witam” stosował ten, kto witał kogoś u siebie. Podczas spotkania się dwóch osób, ta o trochę wyższym statusie mogła powiedzieć „witam”.
Łączy się ono z kontaktem bezpośrednim. Dlatego zastosowanie go w korespondencji mejlowej jako zupełnie neutralnego i uniwersalnego może naruszać decorum, zasadę stosowności. Zwłaszcza według tych, którzy się przyzwyczaili do pewnej etykiety.
Ho! Ho! Czyli… co?
Jestem przyzwyczajona do etykiety
i intuicyjnie przestrzegam zasady stosowności?
Pan profesor Bralczyk wypowiedział się także na temat życzeń „miłego dnia” oraz pytań „w czym mogę pomóc?”. Są to wyuczone uprzejmości wzięte z kultury zachodniej.
Mnie osobiście lekko denerwuje „w czym mogę pomóc?” Zwykle odpowiadam: proszę nosić mój koszyk z zakupami, albo: proszę wpaść do mnie posprzątać. Wiem… wiem…. to złośliwa i nieelegancka odpowiedź.