Szwajcaria. Miasteczka nad jeziorami. Sekcja – Szwajcaria
 |
Region Interlaken i widok na Jungfrau.
KLIK w zdjęcia powiększa je. |
Dotąd mi się wydawało, że miasto położone nad jeziorem nie jest czymś niezwykłym. Ale położenie między dwoma jeziorami i w dodatku w pobliżu lodowcowych ikon Szwajcarii – gór Eiger, Monch i Jungfrau – robi jednak wrażenie. To Interlaken. Małe miasteczko znajdujące się między jeziorami Thun i Brienz. Nigdy jeszcze nie widziałam tak wielkich jezior pośród gór. Sceneria wokół imponująca. Ciekawe, czy to tutaj wpadły do głowy Feliksowi Mendelsonowi nuty marsza weselnego – najbardziej znanego fragmentu uwertury koncertowej do „Snu nocy letniej” Szekspira. Mendelson w listach do swojej matki pisał: „Kto nie widział krajobrazów Jungfrau, nie poznał Szwajcarii”. Ja widziałam… Czy zatem mogę się uważać za osobę, która Szwajcarię poznała? Jeśli nawet… to za mało… Konieczny jest zatem wyjazd do poprawki. Nie pochodziłam nawet po sklepach w Interlaken, choć tylko tutaj był na to czas i okazja. Nie chciałam ani na chwilę tracić z oczu widoków. Pragnęłam napaść się nimi, ile tylko można, choć i tak nie udało się do syta. W środku tego turystycznego ośrodka jest zielona Höhematte – kwadratowy trawnik wokół którego rozlokowały się domy, hotele i sklepy. Prawie w każdym przesmyku pomiędzy nimi widać Alpy Berneńskie. Od strony południowej błyszczy ośnieżony szczyt Jungfrau.
.
.
Z przystani kursują statki wycieczkowe po obu jeziorach. Udajemy się do jednej z nich, by popłynąć do miasta Thun. Zaprasza nas uśmiechnięty kolejarz, wskazując zarezerwowane miejsca przy nakrytym stole pierwszej klasy na górnym pokładzie. Chyba dobrze nazwałam pana kolejarzem, bo żegluga po jeziorze należy do przedsiębiorstwa kolejowego.
Płyniemy! Tu się oddycha! Powiedziałby Kramer z filmu „Vabank”. Powietrze upaja, niczym żywiczne inhalacje. Dziewczyny – chyba z tego upojenia – fruwają. Na pokładzie ogólna radość.
 |
Czyż ten wyraz twarzy nie mówi,
jak piękny krajobraz przed nami? |
.
 |
Cieszy nas biało – czerwona flaga. |
Nad górami snują się mgły…
Uczestnicy „Media Trip Poland” popadają w zadumę.
O czym tak mgliście dumają?

Thun nad jeziorem Thun. Widok z zamku. Szwajcaria
Przypływamy do Thun, gdzie spędzimy drugą noc w hotelu, będącym kiedyś „poczekalnią” przestępców, zanim zostali osądzeni i skazani. Miasto jest ciekawie położone, bo jego centrum znajduje się na rzece Aar wypływającej z jeziora, nad którym – z widokiem na ośnieżone szczyty Alp – można wypoczywać. Zabudowa miejska zajmuje wyspę oraz oba brzegi rzeki. Posiada ładną starówkę z górującym nad nią XII wiecznym zamkiem a także wyjątkowy drewniany most udekorowany kwiatami i flagami. Główna ulica handlowa jest dwupoziomowa. Dachy sklepów niżej usytuowanych tworzą deptak poziomu górnego. Plac Ratuszowy otoczony jest białymi kamienicami z arkadowymi podcieniami.
 |
Thun. Zamek z XII wieku |
 |
Thun. handlowa Huptgasse |
 |
Thun. Drewniany most na rzece Aar |
 |
Thun. Plac Ratuszowy |
Spodobał mi się także teren rekreacji i wypoczynku nad jeziorem Thun. Tak tu cicho. Nic, tylko… wzruszać się i szeptać wiersze… Można też się kąpać i opalać.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Podobne
Jestem pod niesamowitym wrażeniem. Domki nad jeziorem wyglądają jak z baśni. Ciekawa jestem, czy miasto Thun należało kiedyś do przodków europarlamentarzystki Róży Marii Gräfin von Thun und Hohenstein.
Już nie pamiętam, w jakiej powieści akcja rozgrywała się właśnie w tych miejscach, które nam pokazałaś. Nawet był opis wspinaczki na Jungfrau.
I po co jeździć po wrażenia na Karaiby, gdy stosunkowo niedaleko jest takie cudo!
Serdecznie pozdrawiam.
Nazwa miasta Thun wywodzi się od celtyckiego terminu Dunum, co znaczy – ufortyfikowane miasto.
Zabudowa nad jeziorem faktycznie wygląda z pokładu statku baśniowo. Mogliśmy podziwiać z bliska, bo statek płynął zygzakiem od brzegu do brzegu.
Mimo wszystko pani europosłanka może swój rodowód (lub swego męża) wywodzić z posiadłości w tym mieście. Kiedyś miałam gify baśniowych domków, które jak żywo przypominały te, które sfotografowałaś.
Chyba chciałabyś w przyszłym roku tam wrócić.
Serdecznie pozdrawiam.
Mnie rodowód Thun bardziej kojarzy się z Południowym Tyrolem, kiedy jeszcze był austriacki.
i sie przypomniało znowu…. ehhh… to było coś
To teraz przyznaj się, o czym tak dumałeś, kiedy statek płynął, pozostawiając za Twoimi plecami „baśniową krainę” nad jeziorami.
Dzień dobry, Szukałam właśnie informacji na temat Thuni z Pani wpisu dowiedziałam sie najwięcej z całego internetu 🙂
Czy ma Pani może doświadczenie jakimi spoosbami można najprościej dostać się do Thun z Warszawy?
W Szwajcarii najlepiej podróżuje się pociągami. Świetnie skomunikowane. A z Warszawy? Czym kto może. Ja leciałam samolotem.