Koło mnie nic. Zastanawiam się więc, czy karnawał istnieje? Termin zakończenia karnawału jest zmienny. W tym roku ostatki wypadają dopiero 1 marca. A to oznacza, że mamy bardzo dużo czasu na karnawałowe szaleństwa i bale, zanim nastąpi pożegnanie mięsa /caro – mięso, vale – żegnaj, bywaj/ i rozstanie ze wszystkim, co kojarzy się z ucztowaniem, obfitością i zabawą.
Kiedyś, jednym z celów zabaw karnawałowych było zatarcie różnic pomiędzy warstwami społecznymi i bratanie się z ludem. Arystokraci przebierali się np. za żebraków, a mieszczanki za księżniczki. Był to jeden z mechanizmów kultury, polegający na odrzucaniu w czasie karnawału hierarchii i reguł panujących na co dzień. Największą jednak wagę przykładano do radosnego spędzania wolnego czasu, głównie na balach i potańcówkach.
.
.
Dzisiaj o ogólnodostępnych potańcówkach słyszę bardzo mało, albo wcale. O udziale mowy nie ma, bo w moim wieku nie przystoi iść na młodzieżową dyskotekę. Natomiast o imprezach dla wszystkich i odrzucających hierarchię w ogóle nie słyszałam. Jeszcze nie tak dawno funkcjonowało nawet karnawałowe nazewnictwo. Były nie tylko zabawy karnawałowe, ale także stroje karnawałowe, fryzury karnawałowe, także specjalne ciastka – róże karnawałowe. Obecnie na karnawał – jak przez cały rok – mam telewizor, kapcie, komputer i pilota włączającego przeważnie smutne wieści i od czasu do czasu informację o balu charytatywnym czyli dla bogaczy.
A może to zima temu winna? Czas nieco statyczny, przepełniony młodopolską melancholią, pustką, brakiem nadziei? Może wkrada się martwota? Ogarnia dekadencki nastrój smutku i przygnębienia? Może… prozaiczna obawa, że fryzurę popsuje marznący deszcz, wystrzałowe lakierki zapadną się w śniegu, a nos i uszy poczerwienieją od mrozu? Jeśli tak, to składam wniosek o podjęcie uchwały w sprawie przeniesienia karnawału na maj. Optymistyczny majowy nastrój, to jest to! Zresztą, nawet w styczniu i lutym karnawał nie może być bez maja w sercu, o!
Zaraz… zaraz… Kiedyś też przecież zimy w zimie bywały… Skąd braliśmy wtedy maj?
.