El Jem. Amfiteatr rzymski. |
Pierwsze Koloseum, jakie widziałam jest w Rzymie. Zerknęłam, aparatem Druh czy Feniks fotkę synowi pstryknęłam, poszłam dalej i tyle. W innym zatrzymałam się na dłużej. To amfiteatr rzymski w El Jem. Samo miasto – ongiś spichlerz Imperium Rzymskiego – jest nieduże i raczej senne. Koloseum zaś imponujące. Zwiedziłam arenę – miejsce krwawych spektakli oraz mroczne piwnice, do których podziemnymi tunelami pędzono od morza przybyłe na statkach zwierzęta. Pospacerowałam także po najwyższych poziomach budowli. Kiedy jednak usiadłam na widowni, pomyślałam, że my też mamy swoje „koloseum” z posmakiem Imperium Romanum. Tyle, że współczesne występy gladiatorów to walki na słowa. Ze szczególnym upodobaniem pokazywane są wpadki i upadki polityków oraz gwiazd. To taki medialny sport?
.
Czy obserwacja upadków upaja? Czy obecnie też jakiś „cesarz” decyduje, komu darować żywot, a kogo dobić? Najpierw oczywiście dbając o podopiecznego, którego życie swym standardem przewyższa potrzeby przeciętnego człowieka. Zupełnie, jak w Imperium Romanum, gdzie właściciel musiał swojemu gladiatorowi zapewnić wyżywienie, doskonałą opiekę medyczną, kochanki, sprzęt oraz pieniądze na rozrywki, a jego życie cenił na drugim miejscu zaraz po swoim. Wprawdzie rzymski gladiator toczył walkę na arenie w amfiteatrze i początkowo pojedynki miały być ofiarą dla umarłych, to z czasem – zupełnie, jak dzisiaj – organizacja walk gladiatorów stała się narzędziem politycznym do zdobywania przychylności ludu. Cesarze i konsulowie dostrzegli w nich metodę na zjednywanie wyborców i nie żałowali pieniędzy na wystawne igrzyska.
.
Ówcześni gladiatorzy byli doskonale wyszkoleni, silni, niezwykle sprawni i niesamowicie odważni. Niektórzy nosili srebrne, złote albo bursztynowe zbroje. Posiadali miecze. Walki bywały fabularyzowane, o co dbali „spen doktorzy”. Na arenach pojawiały się lwy, tygrysy, lamparty, słonie.
W naszym teatrze obowiązują garnitury a walczy się na skandale, oskarżenia, plotki… Używa się haków, plakatów, kamer, mikrofonów, tabletów, nagrywarek… Takie bowiem wyposażenie dzisiejsi „cesarze” zapewniają swoim gladiatorom. Na arenie nie brakuje też zwierząt. Występują osły, świnie, krowy /nawet święte/, sępy, płotki, wieloryby, pluskwy. A jeśli pojawi się lew – to salonowy, zaś tygrys – z gatunku „tygrysy Europy”. Najlepsze widowisko jest wtedy, gdy wkroczy „Nowy” wieszczący upadek, wręcz śmierć „Tamtego”. UPADEK i ŚMIERĆ na publicznej arenie – jak w rzymskim koloseum – przyciągają największe rzesze widzów żądnych krwi. Gdy ktoś upada, albo coś się wali, publiczność jest w ekstazie. A… gdy… Osioł pożre świnię, sęp krukowi oko wykole, świętą krowę na drodze rozjedzie cielę, płotka utopi wieloryba, czy pluskwy przylepią się do zbroi… to dopiero igrzyska…