Podczas ostatniego spaceru spodobały mi się trawniki wyglądające, jak łąki. Jednak to, co w jednym miejscu zachwyca, w innym zaburza moje poczucie estetyki i nie podoba się. Miejsc, gdzie z ziemi sterczą suche badyle po przekwitłych kwiatach i trawach nie fotografowałam, bo widok był dla mnie wręcz przerażający. Zaczęłam zastanawiać się, czy da się pogodzić estetykę z modą na łączki?
Zdjęcia zrobiłam tylko na moim osiedlu, ponieważ tutaj oczarowały mnie zdziczałe trawniki pomiędzy asfaltowymi drogami i chodnikami z szarej kostki.
Łączki na osiedlu Dyrekcja Górna w Chełmie:
Ja uwielbiam zieleń wszelką i zawsze uważałem, że mój Sącz ma za mało takich zielonych miejsc. A ilekroć widzę taką bujną zieleń wśród betonowej szarzyzny i miejskiego tłoku czuję otuchę 🙂
Pozdrawiam!
W moim mieście zieleni nie brakuje i to mnie cieszy. Szkoda tylko, że różne przepisy nakazują betonowanie niektórych skwerków i zielonych placyków. Wystarczy, że powstanie sklep, a już układa się betonowe kostki na parking.
Fajny pomysł, żeby pozwolić trawnikowi po prostu rosnąć, ale przy tym dbać o jego wymiar estetyczny. To trudne do pogodzenia, dlatego zwykle nadzoruje to Zarząd Zieleni.
Też tak myślę, że troska człowieka jest niezbędna, bo miasto zarosłoby chaszczami i pokryło suchymi badylami roślin.
Tak jest, a fajnie, jak w tej szacie zieleni miasta jest też jakaś spójność. Co prawda, to może dotyczyć każdej ulicy z osobna, ale ktoś powinien nad tym panować.
Jestem ciekawa, czy ktoś nad tym czuwa. Za jakiś czas zobaczę, czy szata zieleni nie rozrosła się na drogę i chodnik.
A z czuwaniem różnie bywa. Pod moim oknem odbywa się koszenie prawie gołej ziemi. Ziemia wzbija się tak wysoko, że aż wpada do domu. Gdy zwróciłam koszącemu panu uwagę, to odpowiedział, że TU KAZALI kosić, to co go obchodzi, że nie ma trawy. Nadzorowanie nie może więc odbywać się zza biurka.
To już nie nadzór, to bezmyślność.
Takie obrazki też widuję na tym samym trawniku:
https://grycela.blogspot.com/2014/12/taki-mamy-klimat.html
W tych „badylach” będą miały schronienie rozmaite owady, a to pozwoli niektórym przetrwać zimę.
Cóż, przyzwyczailiśmy się do koszenia, więc teraz nasze poczucie estetyki ważniejsze niż natura, a ona więdnie, jak każdy starszy człowiek.
Serdeczności zasyłam
Niech więc przetrwają!
Serdeczności odwzajemniam. 🙂
Z tych badyli wysieją się nasionka. Trzeba im dać szansę . To one zapewnią kontynuację w przyszłym roku
Oby tylko nie opanowały łączek agresywne rośliny inwazyjne, jak to się stało na dzikim terenie przy mojej ulicy, gdzie króluje niebezpieczny barszcz Sosnowskiego.
To jest realne zagrożenie, ale jakoś nie słychać komunikatów o poparzeniach sokiem tych roślin
Wciąż mam w pamięci obraz kolorowych ptaszków wyłuskujacych nasionka z takich badyli, a to była zima i to dość śnieżna
Kiedyś – gdy miałam działkę – zostawiałam na zimę słoneczniki. Nigdy jednak naocznie nie stwierdziłam, czy ptaszki radziły sobie z wyłuskiwaniem tak dużych ziarenek.
Od lat wysiewamy, albo tylko pozwalam rosnąć słonecznikiem na mojej działce. Nigdy nie doczekałem sie zbioru. Szczygły, sikorki tak.
Pięknie sobie z tym radzą
Dzielne ptaszki! 🙂
Dla nich to robię
Na pewno odwdzięczają się.
Pozują…
Czasem tak pozują, że nawet nie trzeba czaić się, żeby sfotografować.