Inflacja szaleje! Ludzie narzekają! Niektórzy szykują się na kryzys, inni twierdzą, że już go doświadczają.
A ja? Ja po prostu jestem dobrej myśli, bo słucham uważnie władzy i działam według jej zaleceń oraz wytycznych. 😉
W związku z tym, że najlepszą metodą walki z drożyzną – jak ogłosił miłościwie nam panujący pan prezydent – jest zaciśnięcie zębów i bycie optymistami, przystąpiłam do realizacji programu zaciskania.

Informuję stałych Czytelników oraz przelotnych Gości tego bloga, że zęby można otrzymać za darmo od technika działającego w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia, zaś imadło znaleźć w piwnicy sąsiada Złotej Rączki lub nabyć w specjalistycznym sklepie dla majsterklepki. W przypadku konieczności zakupu, aby nie powiększyć zbytnio ujemnego budżetu domowego, warto na imadło zaoszczędzić. W tym celu – na przykład – należy zweryfikować przepisy kulinarne:
– do krupniku wsypujemy półtora łyżki kaszy zamiast trzech;
– do ogórkowej dwa ogórki zamiast cztery;
– do pomidorowej nie dajemy pomidorów;
– do gotowania rosołu nie wrzucamy mięsa;
– do wszelkich zup i bulionów zużywany tylko połowę małej pietruszki;
– na sosy i desery zbieramy – na skarpach kolejowych, w lasach lub na łąkach – korzonki oraz inne dary natury.
Wszystko oczywiście gotujemy na chruście zebranym w ramach programu „Chrust plus”.
To był tylko jeden ze sposobów optymistycznego oszczędzania. Można przecież propozycję zaciskania zębów potraktować metaforycznie i na przykład:
– sprzedać jacht;
– przestać latać do Paryża na wystawy;
– nie chodzić do SPA, teatru, kina, na koncerty;
– wodę z własnego basenu oddać działkowiczom do podlewania;
– apartamenty, wille oraz pałace nad morzem i w górach wynajmować, a nie utrzymywać puste przez jedenaście i pół miesiąca w roku;
– zwolnić gosposię;
– etc… etc…
Ach… Też bym tak chciała…
Tymczasem jednak – jak na obrazku – dosłownie będę zęby zaciskać, o!
Rysunek – według mojego pomysłu – wykonała bratanica Monika D.