Biust w górę, na ramię pompony! Antyterrorystyczna misja alElli i Garbatego w fazie rozterek.

 Antyterrostyczna misja alElli

       Kiedy „kwiecień – plecień przeplata trochę zimy, trochę lata”, bo „czego nie dokazał marzec w garncu, pokazuje kolejny miesiąc”, zaczynam myśleć o swoich wakacjach. Gdzie i kiedy pojechać?  Wybór niełatwy i rozterki wielkie, ponieważ jak świat długi i szeroki, plenią się anomalia pogodowe albo zamachy terrorystyczne.

 
W Polsce wcale nie lepiej. W maju – zgodnie z powiedzeniem: „zmienia się maj w marzec” – bywa śnieg, a ogrodnicy: Pankracy, Serwacy i Bonifacy wespół z barycznym niżem polarnym dostarczają przymrozków. Żeby bardziej zimnem dopiekło, w połowie miesiąca swoje dokłada oziębła Zośka. Czerwiec niepewny, gdy „pokaże, co nam Bóg da w darze”, a ja wolę liczyć na siebie. „Deszcz na lipca pierwszego, zapowiedzią deszczu czterdziestodniowego”, a „od świętej Anki chłodne wieczory i poranki”.  Jeszcze wojną oraz złodziejami z różnych szczebli urzędniczych i bankowych straszą. O zamiarze strzelania do ludu przez ewentualnego przyszłego Prezydenta RP nie wsponmnę. 
.
       Wyruszyć w świat? Prawie wszędzie jakieś dziwne zachowania przyrody. W Ameryce silne burze z wielkimi opadami śniegu. Bywa, że zasypuje tam pół kontynentu. Do bezprecedensowych opadów śniegu dochodzi nawet w Izraelu i w Egipcie. Europa zmaga się z huraganowymi wiatrami. Nad różne obszary globu niespodziewanie nadchodzą ulewy, które w krótkim czasie czynią ląd morzem. Wielkie powodzie nękają Chiny na szlaku cesarskich miast, a także różne atrakcyjne na wakacje kraje Europy. Karawanom saharyjskim rwące potoki wymywają piasek spod nóg. We Włoszech okolicami Mediolanu zawładnęło tornado siejące zniszczenie. Ulewne deszcze na południu Hiszpanii spowodowały ofiary śmiertelne, a z ośrodków wypoczynkowych w Portugalii ewakuowano turystów zalanych lawą błotną. Północna Europa stała się Południowa. Nawet wschodnia zima na Ukrainie południowata się zrobiła. Ciekawy turystycznie i przewidywalny pogodowo Krym Rosja zabrała. Kraje leżące bliżej Morza Bałtyckiego i Północnego przypominają klimatycznie śródziemnomorskie. W Brukseli bywa nawet cieplej niż w Barcelonie aż o dziesięć stopni. Gdy w Polsce zaczynają latać „/…/ muchy, będzie wiosna, będzie trawa szybciej rosła”,  na wulkanicznej Maderze, zamiast pięknej zazwyczaj pogody, pojawia się zima, a na greckich wyspach ogień.
 
A do tego wszystkiego terroryści atakujący tak samo nieprzewidywalnie, jak żywioł. Nie wiadomo kiedy i nie wiadomo gdzie. Ba,  nawet piloci samolotów, kierowcy autobusów i maszyniści pociągów bywają psycho niepewni.

Aż moja walizka się wystraszyła i w schronie zaszyła.
.
       Czy jest miejsce na Ziemi, do którego można wyruszyć po różowe okulary, a nie po kłopoty? W domu pod kominem siedzieć też niebezpiecznie, bo nigdy nie wiadomo, czy sąsiad budynku nie wysadzi w powietrze, bo zupa była za słona, albo żona przyprawiła mu rogi.
.
Świat patologii nastał? Normalnie biust opada, o!

 Biust w górę, na ramię pompony! Antyterrorystyczna misja alElli i Garbatego w fazie rozterek.
Cała nadzieja w Garbatym. Może zaprowadzi gdzieś na antyterrostyczną misję pokojową w przyjazne chociaż klimatycznie miejsce?  W kraciastą kapotę oraz pompony już się wystroił i czaruje przy kominku.
– Rozterki w kąt! Biust w górę! Walizka wyjdź z kryjówki!
 

A fuj!

 

       Krążą opinie o brudnych plażach i okolicach hoteli w kurortach wypoczynkowych krajów arabskich. Winą obarcza się hotelarzy, a także cały naród w danym kraju.

– Brudasy! Krzyczą Europejczycy na turystycznych forach internetowych i w rozmowach na żywo.
Tymczasem…
Aż wstyd o tym pisać, ale… napiszę, o! 


1/ Nie znasz pisma arabskiego?
Arab o tym wie, więc kubeł
oznakował w sposób zrozumiały
dla turysty.

       Proszę wyobrazić sobie hotelowe lobby. Marmurowa posadzka, w której można przejrzeć się, jak w lustrze, miękkie kanapy i fotele, stoliki, przy których pije się drinki, kawę i herbatę oraz spożywa ciasteczka przyniesione z  kuluarowego baru. Na kanapach turyści w mokrych strojach kąpielowych z nogami na stołach. Przychodzą wprost z plaży albo basenu. Niektórzy nóg z piasku nie opłuczą, a po drodze kraników z wężykami do mycia nóg dostatek. Nawet w krajach borykających się z niedostatkiem wody, turystom jej nikt żałuje. Można myć się do woli. Według upodobania. W ciepłej i zimnej wodzie. Są też codziennie zmieniane ręczniki, a w łazienkach wiszą suszarki. W hotelowym sklepie znaleźć można różne suche ubrania, gdyby ktoś zapomniał z domu wziąć, albo bagaż mu zaginął na lotnisku. Ale nie! Na wakacjach suszyć się i ubierać? Co to, to nie! Europejski turysta jest na wczasach w hotelu z basenami i prywatną plażą, więc trzeba ociekać wodą, albo obsypywać piaskiem fotele i stoły w restauracjach, barach i kawiarniach. Pełna zgoda, jeśli to jest bar plażowy /jak te na zdjęciach poniżej/ lub przy basenie. Ale, żeby w eleganckim lokalu w budynku hotelowym? Na to nie może być zgody. Usiądziesz  na mokrym i tłustym fotelu w jasnych spodniach lub sukience? Pewnie, że można usiąść. Tylko… Czy wytrzymasz na przemoczonych poduchach? Jak potem wyglądasz z żółtą od olejków plamą na pupie? Postawisz kawę i ciastka na stole obok czyichś nóg? Fuj!


2/ i 3/ Bary plażowe.
Arabowie potrafią zapewnić nam swobodę
i wygodę. Chcesz się najeść i napić
w  samych kąpielówkach? Proszę bardzo.
Są odpowiednie miejsca. Tu możesz nawet ociekać wodą,
bo stoły i krzesła do tego przystosowane.
3/
4/ Bar w basenie.
Na kawę można nawet przypłynąć na materacu i dmuchanym wielbłądzie.

5/ Proszę sobie wyobrazić szwedzkie stoły i bufety. Lśniące brytfanny, stojaki lub podstawki/talerze  na łyżki, chochle i wszelkie przyrządy do nabierania jedzenia, stosy serwetek. Osoby smażące naleśniki, omlety, jajka sadzone czy układające owoce i ciasta – poubierane, jak chirurdzy do operacji. Tymczasem turyści… 
W chustkach zawiązanych na kąpielówkach, lub rozpiętej koszuli w komplecie z bokserkami pod wylewającym się na wierzch, błyszczącym od olejków brzuchem, przychodzą wprost z plaży do restauracji. Zdarzają się nawet osobistości z materacem do pływania. 
Po przejściu pierwszej zgłodniałej „fali” przez restaurację, łyżki oraz inne „nabieraki” pływają w sosach, gulaszach i budyniach, niczym materace na morskich falach. Ale to nic. Wkłada się ręce w brytfannę i wyjmuje. Nie ma problemu! Do gulaszu wybiera się bułeczkę, obmacując najpierw kilkanaście. Na deser owoce. Pomyte, ładnie poukładane. Większe, jak arbuzy czy melony porcjowane przez „chirurga” w białym czepku i lateksowych rękawiczkach. Trzeba jednak obmacać wszystkie kawałki, aby wybrać coś dla siebie. Macantom przecież macanie należy się w pakiecie all inclusive. Fuj!

6/  Czy tym zmarnowanym jedzeniem 
nie najadłyby się ze 3 osoby?
Proszę wyobrazić sobie talerz tak jadłem załadowany, że jedzenie osuwa się z talerza. Droga z bufetu do stolików na tarasie widokowym usłana więc frytkami, sałatami, kluskami, lodami, owocami morza. Co tam! Obsługa posprząta. Rzecz jednak w tym, że w porze posiłków raczej sprzątaczki nie machają miotłami. Czynią to po lub przed. Może mają to robić kelnerzy w białych koszulach i czarnych spodniach w kancik? Gdyby nawet, to… aby nadążyć, musiałby być jeden sprzątający na jednego takiego gościa. Z jadła pozostawionego na stołach radochę mają wróble. Nie zdzierżą jednak tyle! Słonie by się przydały, by nie marnowała się taka ilość żywności. W kraju raczej ubogim, w którym ktoś jeden z dużej rodziny pracuje na wszystkie babcie, ciotki i niezamężne siostry, gdzie wiele dzieci głoduje, takie bezmyślne marnotrawstwo czynione przez jedzących oczami turystów, zapewne boli miejscowych. A poza tym, czy naprawdę smakują frytki z ryżem, kluskami drobnymi i zwisającym z talerza spaghetti, ostrygami, ośmiornicą i baraniną z kuskus, a na wierzchu kawałek arbuza okraszony kurzym udkiem? Fuj! Na sam widok tego stosu różności na jednym talerzu – fuj!

 

7/
Proszę wyobrazić sobie baseny w egzotycznym ogrodzie. Otoczone płytkami dla higieny. Idę tędy na plażę o wschodzie słońca, czyli kilka chwil przed przybyciem ekipy sprzątającej teren wokół basenów. Aż wróciłam po aparat fotograficzny, aby uwiecznić ten śmietnik, bo kto by mi uwierzył, że poprzedniego dnia wieczorem tak twórczo bawili się tutaj turyści z Europy. Fuj! 


8/



 


9/

Proszę wyobrazić sobie rajski zakątek, w którym dobrze się wypoczywa w upalne dni, bo daje przyjemny cień. Głównie mamy z malutkimi dziećmi to miejsce sobie upodobały. Tu chętnie ustawiały wózek ze śpiącym maleństwem. Ja także któregoś dnia zaszyłam się z książką w zielonej gęstwinie. I co? I… Powiem dosadnie, choć nigdy dotąd nie wyrażałam się. I gówno! Miedzy gałęziami krzewów powtykane pampersy oraz chusteczki do higieny niemowląt. I roje much! Fuj!

 

10/


Proszę wyobrazić sobie plażę codziennie zagrabianą i sprzątaną przez Panów Plażowych. Co parę kroków równo ustawione ceramiczne dzbany w roli śmietniczek. W kilka godzin plaża staje się śmietniskiem. Tak trudno przecież butelką, jednorazowym kubkiem, pestką brzoskwini, ogryzkiem jabłka czy petem trafić do śmietniczki. Fuj!




11/


12/


Proszę wyobrazić sobie wazy z pysznym ponczem albo ułożone pod dekoracją z kwiatów, liści palmowych i daktyli francuskie rogaliki. Turyści nalewają poncz nad wazą. Cieknie po kieliszkach i palcach wprost do napitku, który inni spragnieni także zechcą posmakować. Croissanty oczywiście koniecznie obmacane, bo… żeby zjeść jeden, dotknąć i przełożyć trzeba kilka. Może ten pod spodem będzie lepszy? Koniecznie własną ręką, bo specjalne szczypce to zbyt skomplikowane narzędzie, by Europejczyk się nim posłużył. Fuj! 

       O kieliszkach, filiżankach i talerzach pozostawianych na trawnikach i klombach oraz owocach i kanapkach zakopywanych w piasku, o krzykach i śpiewach po północy pod oknami hotelu rodzinnego, o wynoszeniu z kącika ogłoszeń katalogów z ważnymi informacjami (np. godzina odlotu, czy wyjazdu na wycieczkę) w różne miejsca, że nie sposób odnaleźć, o opalaniu się toples i głaskaniu przez pana piersi pani tuż przy klubie dla dzieci, o papierze toaletowym i ręcznikach rzucanych na podłogę w łazienkach, że aż człowiek zaplątuje się w te rozmoczone zwoje, zanim zostaną sprzątnięte, o podkradaniu plażowych ręczników, które są wydawane wczasowiczom za kaucją… etc… etc… nie wspomnę.


13/

 




           Na ogół nie zauważam na wczasach rzeczy tak przyziemnych. Delektuję się tym, po co przyjechałam. Rejestruję pod powiekami i w sercu widoki oraz chwile najpiękniejsze. Zgłębiam kulturę narodu i kraju, który mnie gości i… wstydzę się za kulturę Europejczyków. Ludzi, którzy niejednokrotnie pokazują swoją wyższość, szczególnie wobec narodów arabskich. Którzy najpierw śmiecą, wabią porozrzucanym pokarmem wszelkie insekty i zwierzątka, a potem narzekają na muchy, mrówki i wróble oraz infekcje pokarmowe. 

Ech… Ty „wysoki turysto”! Siedź w domu i nie rób wstydu, albo wypoczywaj na biwaku w leśnej głuszy. Tam swoje łapy wsadzaj w swoje menażki, o!  Tylko nie zapaskudź lasu!

 

       
       No, to ponarzekałam, a co?! Dodam, że nie tylko ja jestem zbulwersowana zachowaniem niektórych turystów. To samo zauważyły Rosjanki, z którymi kumplowałam się podczas ostatniego pobytu w Tunezji.  Z jedną z nich usłyszałam od barmana: „arystokracja”? Czyżby zdumiony był naszą „arystokratyczną” wiedzą o widelcach, serwetach i chochlach? Nawet nie chcę wiedzieć, co wobec tego myślał w tym momencie o innych wczasowiczach i kulturze europejskiej. 

Szwajcaria. Miasteczka nad jeziorami

Szwajcaria. Miasteczka nad jeziorami. Sekcja – 

 

Region Interlaken i widok na Jungfrau.
KLIK w zdjęcia powiększa je.
      Dotąd mi się wydawało, że miasto położone nad  jeziorem nie jest czymś niezwykłym. Ale położenie między dwoma jeziorami i w dodatku w pobliżu lodowcowych ikon Szwajcarii – gór Eiger, Monch i Jungfrau – robi jednak wrażenie. To Interlaken.  Małe miasteczko znajdujące się między jeziorami Thun i Brienz. Nigdy jeszcze nie widziałam tak wielkich jezior pośród gór. Sceneria wokół imponująca. Ciekawe, czy to tutaj wpadły do głowy Feliksowi Mendelsonowi nuty marsza weselnego – najbardziej znanego fragmentu uwertury koncertowej do „Snu nocy letniej”  Szekspira. Mendelson w listach do swojej matki pisał: „Kto nie widział krajobrazów Jungfrau, nie poznał Szwajcarii”. Ja widziałam… Czy zatem mogę się uważać za osobę, która Szwajcarię poznała? Jeśli nawet… to za mało… Konieczny jest zatem wyjazd do poprawki. Nie pochodziłam nawet po sklepach w Interlaken, choć tylko tutaj był na to czas i okazja. Nie chciałam ani na chwilę tracić z oczu widoków. Pragnęłam napaść się nimi, ile tylko można, choć i tak nie udało się do syta. W środku tego turystycznego ośrodka jest zielona Höhematte – kwadratowy trawnik wokół którego rozlokowały się domy, hotele i sklepy. Prawie w każdym przesmyku pomiędzy nimi widać Alpy Berneńskie. Od strony południowej błyszczy ośnieżony szczyt Jungfrau.
.
.
      Z przystani kursują statki wycieczkowe po obu jeziorach. Udajemy się do jednej z nich, by popłynąć do miasta Thun. Zaprasza nas uśmiechnięty kolejarz, wskazując zarezerwowane miejsca przy nakrytym stole pierwszej klasy na górnym pokładzie. Chyba dobrze nazwałam pana kolejarzem, bo żegluga po jeziorze należy do przedsiębiorstwa kolejowego.



Płyniemy! Tu się oddycha! Powiedziałby Kramer z filmu „Vabank”. Powietrze upaja, niczym żywiczne inhalacje. Dziewczyny – chyba z tego upojenia – fruwają. Na pokładzie ogólna radość.

Czyż ten wyraz twarzy nie mówi,
jak piękny krajobraz przed nami?
DSC06637.1027px-
.
Cieszy nas biało – czerwona flaga.
       Nad górami snują się mgły… 
Uczestnicy „Media Trip Poland” popadają w zadumę. 
O czym tak mgliście dumają?

 

 

.Thun_.Widok-z-zamku

Thun nad jeziorem Thun. Widok z zamku. Szwajcaria


Przypływamy do Thun, gdzie spędzimy drugą noc w hotelu, będącym kiedyś „poczekalnią” przestępców, zanim zostali osądzeni i skazani. Miasto jest ciekawie położone, bo jego centrum znajduje się na rzece Aar wypływającej z jeziora, nad którym – z widokiem na ośnieżone szczyty Alp – można wypoczywać. Zabudowa miejska zajmuje wyspę oraz oba brzegi rzeki. Posiada ładną starówkę z górującym nad nią XII wiecznym zamkiem a także wyjątkowy drewniany most udekorowany kwiatami i flagami.  Główna ulica handlowa jest dwupoziomowa. Dachy sklepów niżej usytuowanych tworzą deptak poziomu górnego. Plac Ratuszowy otoczony jest białymi kamienicami z arkadowymi podcieniami.

Thun. Zamek z XII wieku

 

Thun. handlowa Huptgasse

 

Thun. Drewniany most na rzece Aar

 

Thun. Plac Ratuszowy

 

Spodobał mi się także teren rekreacji i wypoczynku nad jeziorem Thun. Tak tu cicho. Nic, tylko… wzruszać się i szeptać wiersze… Można też się kąpać i opalać.