Czekam na kwitnące jabłonie

239,93 < 156,28 ?

„Świat nie jest taki zły, świat nie jest wcale mdły,

niech no tylko zakwitną jabłonie,

to i milion z nieba kapnie i dziewczyna kocha łatwiej,

jabłonie, kwitnące jabłonie…

Wszystkim manna pada z nieba, ludzie mają, co potrzeba,

darmo światło, gaz, lokaje.

Śpią od rana do wieczora, czasem drepczą do kościoła

i nocą zmęczeni śpiewają:

Świat nie jest taki zły, świat nie jest taki mdły,

Niech…” /Piosenka „Niech no tylko zakwitną jabłonie”. Muzyka: Janusz Hajdun, słowa: Jerzy Afanasjew/

      Czekając nie próżnuję. Liczę! Liczę przez dzień jeden… Liczę przez dzień drugi… Podliczam przez dzień trzeci… Dodaję w dniu czwartym… Odejmuję w dniu piątym… W szóstym obliczam procent z kwoty… W siódmym kwotę z procentów… W ósmym stukam się w głowę i zaczynam od początku. 

Stwierdzając, że chyba liczyć nie potrafię, postanawiam poprosić o pomoc szanownych Gości Kominkowych.

       Otóż prezydent mojego miasta w lutym tego roku zakomunikował publicznie:

Dobre wiadomości – URE zatwierdziło nową taryfę dla MPEC.

Obniżka taryfy wynosi około 30%”.

Na początku i końcu komunikatu zamieścił nawet serduszka.

Ufff! To spora ulga (pomyślałam), bowiem rachunki za ciepło sięgały już w moim mieście wysokości emerytur wielu mieszkańców, którzy stawali przed dylematem: grzać się czy jeść albo  leczyć?!

Nadszedł wyczekiwany rachunek z naliczeniami według nowej taryfy i zrodziła się zagadka matematyczna, której sama nie potrafię rozwiązać.

Oto ona:

1/ ile powinien kosztować 1 GJ wg nowej (niższej o około 30%) taryfy, jeśli  poprzednio było to 162,54 zł?

2/ ile procent mieści  się w „OKOŁO”?

       Na tym najnowszym rachunku – wg nowej taryfy cena 1 GJ wynosi 156,28 zł,  co – według moich obliczeń – nie odzwierciedla zapowiedzianej obniżki ani o 30%, ani o około 30%. Ponadto cena przesyłu z 25,48 zł. wzrosła do 83,65 zł. Ogółem, zamiast taniej, wychodzi drożej.

To jak teraz liczy się procenty? Nie tak, jak uczono w szkole podstawowej?

Z jakiego wzoru matematycznego skorzystano, by stwierdzić, że liczba 239,93 (według nowej taryfy) jest o około 30% mniejsza od liczby 156,28 (według starej taryfy)?

Może jestem uwsteczniona, skoro nawet nie wiedziałam, że wraz z geometrycznym wręcz postępem, jaki mamy niemal w każdej dziedzinie, zmieniła się także matematyka na poziomie podstawowym?

Grunt, że milion z nieba kapnie, kiedy tylko zakwitną jabłonie.

Świąteczny Czas. Boże Narodzenie 2023

       Ho! Ho! Ho! Świąteczny Czas trwa na całego. Kocham każdą jego chwilę i celebruję wszelkie przedświąteczne czynności.  Przygotowywanie ozdób choinkowych rozpoczęłam we wrześniu. Postanowiłam bowiem mieć choinkę ubraną niestandardowo. O, tak: 

 Choinka jest zadowolona z szydełkowych aniołków, łańcuchów, koszyczków z cukierkami, gwiazdek, dzwoneczków i śnieżynek. Nie narzeka na brak  kolorowych bombek i działa na mnie energetycznie, a radość odwzajemnia, o! 

     Wreszcie nastąpił czas wypieków. Ciasteczka zrobiłam z kruchego ciasta o długim terminie przydatności do spożycia. Nawet nie próbuję, czy są smaczne, ponieważ z doświadczenia wiem, że uzależniają, więc przed świętami mogłyby zniknąć. Zdążyłabym wprawdzie upiec nową porcję, ale pochylając się nad każdym ciastkiem indywidualnie, czuję jakieś łupanie w karku. Mniej karkołomne jest pieczenie ciast, które wlewa się do formy i gotowe.

Dekoracja na ciasteczkach jakaś mało precyzyjna, jak na moje możliwości, ale tym razem stosowałam polewy szybko tężejące, więc nie było czasu na dopieszczanie.

Polewa jest czekoladowo-spirytusowa oraz cytrynowa.

   

Rzadko urzęduję w Internetach.  Dlatego już dziś…

Wiosenne zdumienie w poszukiwaniu wielkanocnego jednorożca!

       Przebudziłam się ze snu zimowego.  Wraz z Wiosną udałam się do parku, by zobaczyć, co porabiają drzewa, ptaki i robaki. Odkryłam, że ta enklawa zieleni będzie zabetonowana. Nie wiem, co powstanie w miejscach wyciętych drzew. Pewien robotnik drogowy szepnął mi:

– betonoza, droga pani, betonoza…

Oczami wyobraźni już widzę wyścigi hulajnóg, rowerów i wrotek szalejących po tym betonie. Skończy się właściwy dla parku spokój? Czy przestanie być płucami miasta?

       Długi spacer po przebudzeniu uzmysłowił mi, że podczas zimowego snu zardzewiały wszystkie tryby w stawach, a mięśnie i kości w ogóle nie utrzymują moich pięćdziesięciu kilogramów żywej wagi. Nie ma mowy nawet o niesieniu siatki z zakupami.

– Potrzebne  treningi. – Pomyślałam i kupiłam rowerek rehabilitacyjny do wzmacniania mięśni rąk i nóg.

Ładnie prezentuje się, ale ćwiczenia są nudne. Zdecydowanie wolę ruch na świeżym powietrzu, bo to właśnie spacery – jak mówi radio – są kluczem do sukcesu. Gdzie jednak czyste powietrze znaleźć? W zimniejsze dni na dworze można udusić się. Unoszący się dym wprost wyżera oczy. Nawet okna w domu lepiej nie otwierać, a co dopiero spacerować. Na szczęście lato coraz bliżej, o!

       Drugim etapem przebudzania się z zimowego snu, było sprawdzenie, co w prasie piszczy. Odpaliłam więc w komputerze serwisy informacyjne. Czego dowiedziałam się? Otóż czeka mnie bardzo dużo pracy. Pierwszy rzucający się w oczy, wielką i tłustą czcionką wyklikany tytuł  grzmi o koniecznej na lato depilacji i wskazuje, że w artykule dowiem się, kiedy ją rozpocząć. Potem będę musiała kupić pantofelki na koturnie wyszczuplające łydki, sukienkę odmładzającą o dziesięć lat  oraz nową torebkę określonej marki. Na twarz natomiast mam nakładać różne rodzaje kremów. Jeden na kurze łapki, drugi na worki pod oczami, trzeci na policzki, czwarty na spękane usta. Jeśli do tego dodać mazidła udowe, piętowe, bodowe i łokciowe, to zabraknie miejsca na wcieranie maści uzdrawiających z apteki.

       Kolejny tytuł nawołuje do wiosennych porządków. Trzeba je robić sprzętem ze znanej sieci, a okna umyć specjalną myjką.

W ogóle… Wszystko, co mam, powinnam wyrzucić precz i zapatrzyć się w nowe, czyli to właściwe. Nawet wielkanocne kurczaczki  i zajączki straciły ważność, bo teraz liczą się jednorożce. Muszę więc poprzerabiać swoje rękodzielnicze zające.

       Roboty mam więc ogrom. Nie wiem tylko od czego zacząć i według jakiego harmonogramu? Tego już nie doczytałam w gazetach, ani nie zauważyłam w telewizji.

       Tymczasem, żeby jednorożec miał w czym buszować, szykuję wielkanocną łączkę domową z owsa, rzeżuchy i hiacyntów. A gałązkami pozyskanymi z wykarczowanych na jednym z zieleńców krzewów ozdobiłam kominek. Niech chociaż w domu przez jakiś czas cieszy widok kwitnącej wiosny, skoro gdzie indziej komuś przeszkadza.

Komentarze na blogu głównym