Sezonowa zdrada ulubionej Afryki. II

czyli „udawanie Greka na tureckim kazaniu” oraz życie jak w Madrycie.

Jestem Polką! Dlaczego witasz mnie po rosyjsku?  To moje pierwsze słowa na tureckiej ziemi. Z ciekawości zadaję też pytanie, czy hotel, do którego trafiłam, jest rosyjski czy turecki, bowiem na etui na elektroniczną kartę – klucz do drzwi pokoju – widnieją po rosyjsku życzenia ”приятного пребывания”. Tylko po rosyjsku!

Palmet Resort w Kemer to hotel turecki. Odpowiada zdziwiony recepcjonista.

– Dlaczego więc życzenia dla mnie są po rosyjsku, a nie po turecku? Jeśli już mają być w obcym dla was języku, to może… po angielsku, jako języku ‘international’?

– Żeby zrobić przyjemność gościom w większej większości z Rosji.

– Aha! Ale… ja jestem Polką, a nie „większością rosyjską”!

– Poland only ciut… ciut.

– „Poland only ciut… ciut” także chce czuć się mile widzianym gościem, tym bardziej, że nie  płacił za przylot do Turcji i pobyt w waszym hotelu „ciut… ciut”, a tyle co „większa większość”.

Recepcjonista uśmiecha się, przyznaje rację, energicznie zamazuje długopisem rosyjskie litery, a ja piszę na wzór powitanie i życzenia po polsku. Miły Turek informuje, że moją „жалоба” przekaże menadżerowi hotelu, po czym wręcza karty z napisem, że to na „Пляжные полотенца”. Hi… hi… Przyjdzie przywyknąć.

W hotelu Palmet Resort, jak i całym Kemer faktycznie słychać w większości rosyjski. W zasadzie dobrze! Okazja do przypomnienia sobie obowiązkowego w czasach szkolnych języka, a i turystów rosyjskich po stokroć wolę od innych. Przyjaźni, bezpośredni i weseli ludzie, o! Witryny sklepów, bankomaty, reklamy, tablice informacyjne… pełne rosyjskich liter. Czuję się,  jak u Друзья.

Hotel wygląda komfortowo i przyjaźnie. Postanawiam udawać Greka i pożyć ponad stan, nastawiając się na intensywny wypoczynek oraz maksymalne korzystanie z dobrodziejstw resortu. Zauważam, że tu wszystko jest dla ludzi. Nawet ponad standard, za który zapłaciłam. Szczególnie w dziedzinie żywienia, co widzę już podczas pierwszego posiłku i zamiast od razu jeść, fotografuję bufety na dowód dla lekarza mojej współtowarzyszki podróży, który zalecił jej bardzo dobre odżywianie, jako jedyny warunek dalekiego wyjazdu. Jedzenie w hotelu jest nie tylko ładne i  różnorodne. Także bardzo smaczne i  w nadmiernych ilościach  serwowane  od  rana do północy.

Wakacje zapowiadają się dobrze. „Historycznie”, bo ucztowanie, jak w Rzymie za czasów Cezara. „Światowo”, bo życie, jak w Madrycie…  po rosyjsku… przy szwedzkim stole u Turka…

A na dodatek w resortowym umundurowaniu.

Sezonowa zdrada ulubionej Afryki. II

Kомната. Także tu nie zapomniano o dożywianiu. W aneksie kuchennym jest wypełniona napojami lodówka, filiżanki, czajnik, kawa, herbata, cukier, woda. Wszystko uzupełniane na bieżąco. Wersal!

I po co było dźwigać majdołki, jak Pawlaczka?

Pokoje ekonomiczne o tzw. niższym standardzie nie posiadają kanapy i są nieco mniejsze. Wszędzie sterylna czystość. Widok z balkonu w jedną stronę na morze, a w drugą na góry Taurus.

Zapraszam do galerii zdjęć.

Notka polecana na Onecie:

Matko kochana, „umundurowana” w polecankach?

Gdybym wiedziała, włożyłabym suknię wieczorową hehe

56 uwag do wpisu “Sezonowa zdrada ulubionej Afryki. II

  1. Eluniu,dlatego właśnie, ja nigdy nie jeździłem na wycieczki.Moja znajoma lekarka nomen omen,była w Turcji,ale zrobili z mężem ponad cztery tysiące kilometrów.I wiesz…była zachwycona.I powiem Ci jeszcze,że patrząc na te-trochę przypominające PRL-pokoje hotelowe(krzesła)i wszechogarniający język rosyjski,to myślę,że to taki turystyczny zlepek nie najlepszych lotów.Ale morze przepiękne…Elu,kiedy się pisze wiersze,to dobrze jest,by taki tekst odleżał się.Po jakimś czasie wnioski przychodzą same.Może mamy do czynienia ze zbyt gorącym spojrzeniem i potrzeba cierpliwości,aby to wszystko właściwie ocenić.Pozdrawiam bardzo serdecznie.Jakub

    • Jakubie, nie mogłabym tego luksusu i nowoczesności porównać do ośrodków wczasowych z czasów PRL. O jakim hotelu, pokojach i krzesłach mówisz?

    • E-L-U-N-I-U??? No,facio..Ja za takie tego tom był kołem łaman,wtrącon do lochu i już nie powiem,co dalej.. Ta okrutnica Ela już taka jest. Uważaj sobie,o!

    • Tak jest Andante, najważniejsze, aby się jakoś porozumieć. Jednak wręczanie życzeń na piśmie po rosyjsku uważam za duży nietakt. Ciekawe, co by na to powiedział Niemiec, Holender czy Anglik. Przecież na pewno nie zabrali ze sobą słownika rosyjskiego, a przypuszczam także, że oni nawet liter rosyjskich nie znają

  2. Lubię jezdzić do Turcji. Gdy byłam w Alanyi przeważali tam Holendrzy, a raczej Holenderki. W „moim” hotelu były zaledwie trzy pary rosyjskie, ale jakimś dziwnym trafem zawsze wszędzie byli pierwsi i o wszystko się wykłócali, nawet o miejsce przy basenie. No ale od tego czasu minęło kilka lat i teraz właśnie we wszystkich „ciepłych krajach” jest pełno Rosjan.Odkąd zobaczyłam na własne oczy ich „ośrodki wczasowe dla tubylców” w Dagomysie, wcale się nie dziwię,że nie chcą tam bywać.A ten Twój hotel naprawdę ładny.Miłego, 😉

    • Myślę Anabell, że w dobrze zorganizowanym hotelu nie ma potrzeby wykłócać sie o cokolwiek. Nigdzie nie ma tłoku i nikt nie pcha się ani do jedzenia, ani do leżaka. Tak więc nie widziałam Rosjan w takiej „akcji”. Pełny luzik i spokój!Natomiast w jednym hotelu w Tunezji widziałam Niemców w akcji. A cóż to za krzykacze i kłótnicy, matko kochana. A leżaki chodzili zajmować ręcznikiem przed wschodem słońca. Trudno się jednak dziwić, skoro leżaków 50, a ludzi w hotelu 1300.

  3. Hejka, ale LASKA z Ciebie, i dziwisz sie , ze sie mezczyni oferuja , he, pokazalas wszystko ale nic nie wiem co najbardziej Ci smakowalo, pewnie obfitosc i roznorodnosc, nie pozwolila sie na jedno nastawic, Oh ten ruski, ja dostaje dreszczy, ale goscinnosc czyz nie jest wspaniala, to dobry i pracowity narod.Jak Ci sie A’-dam podobal i limburski -CARNAVAL, wiele wiadomosci i techniki stosuja u siebie, rowniez zaprowadzaja po holendersku drogi i szlaki rowerowe , to sa ci , ktorzy nauczyli sie tego zawodu i handlu od Holendrow w latach 70-ych, , wspaniale zdjecia , wakacje tez byly fajne, czuje to po kosciach, pomimo rosyjskiego

    • Berto, wszystko, co jadłam było bardzo smaczne, ale też wszystkiego nie zdążyłam spróbować. Ogromnie przypadły mi do gustu placki z nadzieniem z koziego sera ze szpinakiem. To te placki, które piecze na biało ubrana kobieta przy wejściu na plażę. Lubiłam ją obserwować przy pracy i chciałam zrobić zdjęcie, jak pracuje, ale kiedy zapytałam, czy mogę, ona otarła pot i zaczęła pozować do zdjęcia.> Jak Ci sie A’-dam podobal i limburski -CARNAVAL, Berto, nie wiem kto to/co to jest A’-dam i limburski -CARNAVAL

      • Elus, to znane placki z maki pszennej i wody , pieczone na blasze elektrycznej, wiesz, kiedys gdy bylam dzieckiem, babcia moja gdy robila makaron, zawsze kroila mi kawalek placka i pieklam go kiedys na kuchni wiejskiej, palonej drzewem, uwielbialam to, tylko makaron nowe ciast zawiera jajka , a w tureckim placku ich nie ma, podaja go roznie i nawet robia tu w Holandii turecka picce, smaczne he, A’-dam- to skrot, Amsterdamu i budynkow holenderskich, duzo w niekturych regionach Turcji ( widoczne na zdjeciach u Ciebie), oni tak jak w krajach Zachodnich wiele z kultury tureckiej jest wprowadzane, lubia tez unowoczesnienia i zachodnia kulture u siebie wprowadzac, to pomoglo im w latach 80-ych rozwinac sie do panstwa o wysokiej turystyce i zablysnac w Europie Zach.tak ( prosze niech mi wszyscy wybacza ) ale czy na polskich wybrzezach Baltyku mozna takie plaze i roznorodnosc znalesc, nawet obejrzalam wczoraj reportaz polski, o naszych plazach Baltyku, ZALOSNE.Dopuszczenie roznorodnosci kulturowych ( Europa Zachodnia czy USA, Kanada,) jest pozyteczne i wprowadza nowosci na rynek. Zycie takie jest o wiele ciekawsze, bogatsze, nie w sensie materialnym ale rozwojowym dziedziny kultur i gastronomi.KARNAVAL,- karnawal z Limburga, – Maastricht czy to byl festiwal ?Jak pojedziesz w Holandii na Beverwijk- rynek to Turcja, przekladana holenderskimi sklepikami i straganami, polskimi handlarzami papierosow ( lata 90-te) oraz wiele innychW Utrechcie – Lombook, jest turecki oni tylko nie moga mieszkac w zgodzie z Marokanami, raczej marokanie sa zlosliwi, doprowadzaja do roznych zamieszek , z roznymi grupami etnicznymi.Wiesz wakacje w Turcji i Grecji to sa najtansze kraje dla Zach.dlatego mysle, ze w tym roku polowa Holandii tam bedzie.Zdradz Elus co sobie przywiozlas na pamiatke z tego kraju: SOUVENIR- ala Ella, pozdrawiam i fajnego wieczoru.ps; moim zyczeniem cichym jest by Polskie dzieci i chorzy mieli takie ilosci owocow i warzyw jak jest wlasnie w Turcji na codzien i tak tanio.Wiesz nie wiem czy jiedys wspomnialam, ale to wlasnie Turecka emigracja w latach 60-tych przywiozla do Holandii czosnek, bo tu nie byl znany.

        • No to już wszystko jasne. Dziękuję za wyjaśnienie. Wynika z tego, że to te placki, które wypiekała ta pani na biało ubrana, której zdjęcie prezentuję w galerii. Robiła je z 4 rodzajami nadzienia. Bardzo mi smakowały i coraz z plaży (2 kroki) przychodziłam do niej po placka. Mmmmmmmniammmm:)Co do „Amsterdamu” w Turcji – to ładnie to wygląda – jako ciekawostka. Ja jednak nastawiałam się na kulturę regionalną, o którą jednak trudno w turystycznej części Turcji. Brakowało mi tego. Oprócz wprowadzania światowych elementów i światowego poziomu mogliby troszkę zadbać o własny folklor. Światowość światowościa, ale Orient powinien moim zdaniem dominować – choćby taki „oszukany pod publiczkę”. Nasze wybrzeże bałtyckie jest piękne, ale dość nieprzyjazne i pod względem infrastruktury i pogodowym. Może dlatego, że sezon krótki i inwestycje, takie jak w cieplejszych krajach nad morzem u nas nie są opłacalne.Nie dopytałam, co to był za festiwal? Na afiszach wyczytałam tylko, że są dni kultury w Kemer. Obejrzałam paradę otwierającą te dni. Poza dużą ilością decybeli i wypuszczanych baloników w zasadzie niczego nie zaprezentowali. Potem nie śledziłam tego wydarzenia.Co do taniości to się nie zgadzam. Jest bardzo drogo. Ceny wprost z innej galaktyki. Siostra chciała mi kupić różę na imieniny, to zaśpiewali 60 euro za jedną (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!).Pamiątek nie kupowałam. Wszędzie i tak chińszczyzna. Mam z pod piramid papirusy chińskie, z Sahary tunezyjskiej wielbłąda chińskiego i w pięknych „berberyjskich” z Chin hi, hi naczyniach komplet „oryginalnych” przypraw – trociny ufarbowane. Także pachnącą bransoletkę z „drzewa sandałowego”, która pachniała 5 minut… itd.. itp… hi, hi….Chciałam kupić sobie magnesiki na lodówkę z elementami tureckimi, ale takie same są u nas po 2 zł, a tam po 5 euro. Tez chińskie. Ściereczki a’la Turcja – identyczne, jak w Chełmie na bazarku- komplet 10 zł – w Turcji po 10 euro i gorszej jakości.Za buteleczkę soku – taka malutka – coś jak bobo frut dla dziec – zapłaciłam 10 dolarów i ogromnie żałowałam, że nie wzięłam picia za darmo ze swojego hotelu do torebki – na wszelki wypadek. A za wodę butelkowaną przy stoliku w kawiarni – 8 dolarów i od tego czasu zawsze nosiłam przy sobie picie, które dostawałam w hotelu w nieograniczonych ilościach.Olejek do opalania z filtrem, taki sam, jak w Polsce kosztuje 34 zł, farmaceuta w aptece w Turcji zaśpiewał 45 euro !!!!!! Za taksówkę na odległość niecały kilometr… może parę metrów więcej – 10 euro. Nie! Nie! To nie jest kraj tani! Rozumiem, że w regionie turystycznym jest zawsze drożej, ale Turcy to już wprost zdzierają. Można się było potargować, ale jak musisz się w danej chwili napi, to nie masz czasu i oddasz każde pieniądze. Potrafią to znakomicie wykorzystać.Dla zasady więc i w ramach bojkotu (dobrze by było, gdyby każdy turysta tak zrobił – to by nauczył cenowej przyzwoitości) nie kupowałam pamiątek.

          • W zasadzie mogłam to rozszerzyć i opublikować w notce, to by więcej osób, które są zainteresowane, przeczytało.

          • aaaaaaaaa, alEllu, prawdziwa kulture turecka poznaje sie w glebi Turcji, i mniejszych i wiekszych wioskach, W gorach, to tak jaby w Polsce, maja cos swojego odrebnego- he ” gorale. gorale,”odrebny rozdzial.pozdrowionka. a czy pizzaretje-zdjecie otrzymalas?-poprostu ciekawskaa ciekawisc?

          • ps: tureckie ” shoarma” tez widac na zdjeciach, pycha, specjalne buleczki lub nawet ten placek i duzo salaty, oh raj, raj na ziemi, do wyboru z jagniecia, wolowiny czy jak ja robie z piersi kurczaka, nog; buziaki

  4. Ależ ta nasza Ela to jest ciacho..Czy to w cywilnym,czy w resortowym umundurowaniu..Jest takie powiedzenie:”Przystojnemu to i w garnku do twarzy”. OT CO!

  5. No, z lekka mnie przytkało. Cuuudnie tam! Powinnaś uzupełnić podpis: „lody na kiju i ciacho”… :)))))) A kompletnie załatwił mnie ten kwiat arbuzowy! Przepiękny!

  6. No, proszę nie dosyć,że ładna to jeszcze nie da sobie w kaszę dmuchać i upomina się o swoje. Piękne zdjęcia, cudo po prostu. Nie byłam nigdy w Turcji i nie miałam pojęcia jak tam pięknie. Pozdrawiam serdecznie

    • Hanno, jestem Polką i jestem z tego dumna, a w obcym kraju nie dam się zaliczyć do żadnej „masy turystycznej” czy to „większej większości” czy „mniejszej mniejszości”. Gość to gość i już! Będę tego na siłę uczyć każdego – choćby ogniem i mieczem 😉

  7. Witaj Elu. Widać więc na kogo nastawieni są Turcy. A może u recepcjonisty brakowało podstawowej wiedzy politycznej. Co z tego, że Polka? Z rosyjskim poczuje się jak w domu? Wszystko będzie jej jedno. Hotel naprawdę ładny U nas jak już jest lodówka to pusta:) Pozdrawiam

    • Kolekcjonerze, trudno mi powiedzieć, jakie przyświecały intencje menadżerowi hotelu, ze wydrukował powitanie i życzenia po rosyjsku. Tłumaczenie o „większej większości” jest dla mnie nie do przyjęcia. Niech lepiej nie życzą wcale albo po turecku. Będzie ok.To tak, jakbym np. Ciebie w swoim domu witała transparentem z napisem „witaj kochana ciociu” hi… hi, a na Twoje zdziwienie odpowiedziała, że w większości ciotki do mnie przyjeżdżają ;)))

  8. Elu,na przedostatnim zdjęciu jest stolik z krzesłami.Ale to pewnie tylko takie wrażenie.W PRL,to ja bywałem w najlepszych hotelach w tym kraju.Był luksus niesamowity plus niesamowite ceny .Ale krzesła i stolik zawsze chyba będą mi się kojarzyły z tamtymi latami.A,co tam…Pozdrawiam z uśmiechem.Jakub

    • Jakubie, ja za PRL’u bywałam w ośrodkach Funduszu Wczasów Pracowniczych. A Bułgarii w owych czasach miałam dwie prycze zbite z surowych desek i trzy gwoździe w ścianie na ubrania. To wszystko.Stolik i krzesła to standard do spożywania posiłków, odkąd ludzkość te meble wymyśliła. Mnie nie kojarzą się z PRL, bo niby dlaczego? :)))

      • Eluniu kochana,przede wszystkim,to gratuluję wyróżnienia bloga.Powinna być za to jakaś gratyfikacja.Na FWP też jeździłem.Ale skojarzenia z krzesłami i stolikami są różne.Na przykład bary mleczne.Klubokawiarnie itp.Ale dojdźmy wreszcie do jakiegoś kompromisu.KUBA

        • Nie ma żadnej gratyfikacji Jakubie, ale zadowolenie tez się liczy. A przyjmowanie gratulacji to wręcz ogromna przyjemność, dziękuję.Kompromis powiadasz? Przecież my się cały czas kompromisujemy hi, hi…A przekomarzanie od czasu do czasu bywa słodkie, czyż nie?

  9. Wiesz,ja też mam tego trochę dosyć.Byłem dzisiaj u lekarza.Nie jeżdżę,bo do przychodni mam jakieś 500 metrów.Ale zmokłem tak bardzo…I jeszcze teraz ta głupia Unia coś powymyślała…No jednym słowem,musiałem wracać z apteki do lekarza,moknąc jeszcze bardziej.Traktują człowieka,jak durnia i chyba w swojej wszechmocy nie zdają sobie sprawy, w tej Brukseli, ze skutków swoich postanowień.Coraz bardziej mnie irytuje ta Nasza Polska.Ale…Jest taka,Ela na świecie,która łagodzi wszelkie denerwujące sytuacje.Bardzo Cię lubię.Jakub

    • Jakubie, m.in. dlatego wcale nie dziwie się Turkom, że nie chcą do unii. Są doskonale zorganizowani, radzą sobie i nie potrzebują, by ktoś im „przykazania” narzucał. Nam nie pozostaje nic innego, jak przywyknąć i wspierać się wzajemnie, co niniejszym czynię.

  10. Elu,uwielbiam makaron i inne kluski.Gdy byłem mały ludzie z mojej rodziny nazywali mnie KLUSECZKI Z MISECZKI.Pozdrawiam i czasu nie zabieram.Jakub

    • I ja się też oddalam. Jednak kupię coś innego do jedzenia, bo też zostanę „kluseczkami z miseczki”, choć to bardzo pięknie brzmi :)Milo mi się gaworzyło…

    • witam serdecznie i przepraszam ze sie dolacze, ale trudno by nie napisac, na te makarony i inne, w domu rodzinnym nazywali mnie ” durszlaczek”, powinien sie urodzic w Italii, wspomnienia sa piekne i mile sercu pozdrawiam serdecznie, nie ma jak to u alElli pd kominkiem , cieplo, milo i serdecznie.

        • DZIEKUJE, dziekuje, dziekowac nie przestane dopuki GIGOSiku nie dostane, pozdrowienia gorace dla Kluseczek i Gospodyni z kominkowym ogniem, brakuje wody, mysle ze Mundurowa alElla ma zawsze w zapasie,

          • Berto droga, mam wody nadmiar i jeszcze z nieba leci, mogę obdzielić całą Europe, więc wiaderko pełne do Ciebie posyłam wraz z buziakami dla Ciebie i znajomych Tureczków miłych.

  11. :-))))Swój swojego zawsze znajdzie.Cześć ,Elu.Chlebka polskiego wczoraj pojadłaś i już lepiej po tym „tureckim jasyrze”?Miłego Dnia,Eluniu.Jakub

  12. Elu, przepraszam za długie milczenie. Obiecuję nadrobić i częściej odwiedzać.Widzę, że odbyłaś wspaniałą wycieczkę. Pozazdrościć!:)Serdecznie pozdrawiam.

    • Marito1976, ależ nie ma za co przepraszać. Cieszy mnie zawsze każda wizyta i komentarz, ale przecież w internecie nie ma obowiązku tłumaczenia się z nieobecności.

  13. Brawo za obronę Honoru Polski ! Tak trzeba robić i nawet Turka nauczyć ! Dla pocieszenia donoszę, że nie wszystkie kurorty tureckie są opanowane przez Rosjan. Właśnie wróciłam z miejsca gdzie rządzą Polacy a Rosjan i Niemców jest „ciut-ciut” ! Turecka obsługa mówi po polsku ślicznie: „cześć, jak się masz, co chcesz do picia, smacznego itp…….” a turyści polscy zachowują się bardzo ładnie, nie upijają się, nie wrzeszczą i w ogóle spokój. A Tureczki starają się bardzo aby było miło, chwalę nawet ich zwariowaną lecz skuteczną organizację pracy.

    • Bet, honoru Polski bronię zawsze i wszędzie, o!Rosjanie i rosyjski nie przeszkadzają mi zupełnie. Język zrozumiały, a ludzie bardzo mili, ale do licha niech turecki hotel nie wita mnie na piśmie po rosyjsku, skoro przyjmuje (znaczy ZAPRASZA – bo tym przecież jest reklamowanie swojego hotelu w polskich biurach podróży) także gości z Polski.

    • Jagoda, jednak „nasza” Tunezja lepsze wspomnienia pozostawiła. Z Tunezji wracam naładowana energią na cały rok i uzdrowiona oraz przepełniona wrażeniami. Turcja nie dała mi tej energii, ani też zdrowia. Klimat jest okropny.

Dodaj komentarz