Nie dość, że nawałnice, to jeszcze miesięcznice!

Czy naprawdę straż pożarna została użyta do działań politycznych? Panie generale! Proszę, niech pana rzecznik zdementuje te pogłoski, abym – jako oficer pożarnictwa –  nie musiała się ze wstydu w mysią dziurę chować.

       Szaleją nawałnice! Powalone drzewa, uszkodzone dachy, pozrywane linie energetyczne, zalane ulice i piwnice… W jedną noc straż pożarna miała prawie dwa tysiące interwencji.  To stanowczo za mało roboty, jak na dzielnych strażaków.  Na rozkaz muszą także brać udział w zabezpieczaniu religijnych – jak nazywają organizatorzy – uroczystości upamiętniających katastrofę smoleńską? Czy to prawda panie generale? Podobno 9 sierpnia 2017 roku widziano strażacki samochód wiozący barierki w kierunku Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie. Czy to możliwe panie generale, by angażował pan strażaków i sprzęt do innych zadań przeznaczony w przygotowanie miesięcznicy smoleńskiej? 

       W lipcu 2017 r. prawdopodobnie oddelegowano grupę podchorążych ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej do ustawienia stalowego płotu w okolicach Sejmu. Czy to prawda panie generale? A czy mieli rozkaz zedrzeć z mundurów znaki rozpoznawcze świadczące o tym, że są strażakami, a także zostali zmuszeni do zdjęcia swoich mundurów i założenia niebieskich uniformów? */ To tak bardzo wstydliwa miała być ta niezwykła misja, czy może próba odarcia tych młodych ludzi z godności? Może to tak być, panie generale?

Raczej nie może być!  Ludzie, którzy słyszeli, widzieli i udokumentowali może są w błędzie, albo ‚spreparowali’ relacje, filmy i zdjęcia. Przecież żaden generał pożarnictwa nie wydałby takiego rozkazu, gdyby był prawdziwym strażakiem i wiedział, do czego została powołana straż pożarna. Otóż przede wszystkim do służenia społeczeństwu, a nie do odgradzania zasiekami narodu od władzy, jakakolwiek by nie była. To wie każdy szeregowy strażak, a co dopiero generał.

        Jeśli to prawda, to chyba byłby pierwszy po 1989 roku przypadek użycia straży pożarnej do działań politycznych. Nawet w PRL wielu zacnych strażaków, w tym podchorążych strażackiej uczelni, polityce nie chciało się poddać. Strajkowali przeciwko upolitycznieniu, o!

______________ Dopisek dla niezorientowanych:

*/ Na co dzień grupa podchorążych ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie tworzy tzw. centralny odwód komendanta głównego. To zespół ratowniczy, który jest wyznaczony do akcji ratunkowych w razie dużego zagrożenia, jak powodzie, pożary, katastrofy budowlane. Oczywiście w tych akcjach uczestniczą w umundurowaniu z emblematami straży pożarnej i dystynkcjami, a nie jako „tajniacy”.

Komentarze

 

Śmierć jeździ bez pasów bezpieczeństwa

Jak dotąd,  nie wymyślono lepszego sposobu na przywiązanie duszy do ciała w samochodzie,  niż PRAWIDŁOWO zapięte ODPOWIEDNIE pasy bezpieczeństwa.

.

Autorem logo akcji jest Van Furio.

Przyłącz się! Opublikuj notkę z powyższym logo!

.
Karolina – 18 lat. Córka mojej koleżanki. Zginęła w wypadku samochodowym jako jedyna z 5 osób. Tylko ona – na środkowym miejscu z tyłu – nie miała zapiętych pasów.
.
Krzysio – niecałe 3 latka. Wnuczek znajomej. Zginął na miejscu wypadku, a właściwie nieco dalej, bo go wyrzuciło z samochodu. Na krótko przed, babcia wyjęła go z fotelika i położyła na siedzeniu, uznając, że w takiej pozycji sobie pośpi. I zasnął… na wieki…
.
Czworo 19 latków – bliscy znajomi mojej gorzowskiej rodziny. Zginęli wszyscy w wypadku samochodowym. Żadne z nich nie miało zapiętych pasów. Uratował się tyko kierowca w pasach. Od tamtego czasu przebywa w zakładzie psychiatrycznym.
.
Tyle… koło mnie.  A… ile koło Ciebie?


       Kiedy w październiku 2010 roku  pod Nowym Miastem zginęło 18 osób jadących samochodem posiadającym siedzenia tylko dla 6 osób, wywiązała się ogólnonarodowa dyskusja o bezpiecznym podróżowaniu i zapinaniu pasów bezpieczeństwa.  I co? I Nico! Dobrzy jesteśmy w akcjach podejmowanych po różnych tragediach. Po chwili przechodzimy do porządku dziennego i… w dalszym ciągu nie staramy się podróżować bezpiecznie.


Oto przykład z lipca 2011 roku.

.
Idę na wojnę, o!
Wakacje w pełni. Ruch na drogach duży. Busy komunikacji międzymiastowej cieszą się powodzeniem. Przemieszcza się nimi młodzież z plecakami, dorośli, dzieci… I co?
A to właśnie:
Fotografie wykonane podczas jazdy busem na trasie Zamość – Chełm w dniu 14 lipca 2011 roku.

 


Widać osoby nie mające miejsc do siedzenia. O tym, że oberwałam w głowę plecakiem jadącego na stojąco chłopca, a na moich piersiach przez część podróży niemal spoczywała męska pupa…  nie wspomnę.
.
.
       Podobno „Polak mądry po szkodzie”, a ja uważam, że ani przed… Ani po…  Na nic się zdała  śmierć 18 osób, które zginęły pod Nowym Miastem w wypadku uznanym za jedną z najtragiczniejszych katastrof drogowych ostatnich lat. Nie żyją, bo nie siedzieli w fotelach i nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. Ileż wtedy łez wylano, jak długo „psioczono” na kierowcę, który także poniósł śmierć…
Rejestruje się busy z miejscami stojącymi? Liczy się pieniądz? Jeszcze jedno… i jeszcze kolejne 10 złotych dla firmy przewozowej? Niech turysta sobie stoi? Niech wchodzi na półkę, albo na kolana innego podróżnego? Co tam narażanie pasażerów na niebezpieczeństwo, co tam troska o komfort jazdy… Byle do przodu… A podróżujący?  Też nie są bez winy. Dlaczego decydują się jechać na stojąco?
.
.
Wypowiadam wojnę! Zdemaskuję każdego kierowcę, który zabiera więcej ludzi niż miejsc w samochodzie i nie troszczy się o bezpieczeństwo oraz nie przestrzega przepisów drogowych. Powiadomię odpowiednie organa, a „organów”  stojących pod moim nosem w autobusie nie będę tolerować.
Przyłącz się! Aparat fotograficzny lub komórka na „bagnet na broń” i… Demaskujmy! Demaskujmy! Demaskujmy!
„Drżyjcie firmy przewozowe! Wojna!”
Komentarze – https://aleblogowanie.wordpress.com/2011/07/16/podrozujmy-bezpiecznie/
.
.
     Wojna trwa nadal. Walka to nierówna, bo mniejszej mniejszości przeciwko większej większości. Obecnie bardzo często jeżdżę busem na trasie Chełm – Krasnystaw i widzę, że w dalszym ciągu pasażerowie busów podróżują na stojąco, a siedzący nie zapinają pasów. Gdy wsiadam na stacji początkowej, to są miejsca siedzące, ale na przystankach kierowca zabiera wszystkich aż do upchania, ile się da. Zażądałam, by nie zabierał, to ludzie mało mnie nie zlinczowali. I co ja jedna zrobię przeciwko rozeźlonej przeze mnie grupie? Innym razem grzecznie i z troską zwróciłam uwagę kobiecie, która posadziła dziecko na pierwszym fotelu z tabliczką na wprost – „zapnij pasy”. Ona zaś stanęła dużo dalej – popchnięta przez wsiadających. Mało nie zabiła mnie wzrokiem. A młodzian jej towarzyszący rzucił w moim kierunku pieszczotliwie: wal się babo!

Zapytałam kierowcę taksówki o pasy, bo nie mogłam znaleźć. – Aaaaa, gdzieś tam mocno wciśnięte. Pasażerowie z tyłu i tak nie zapinają, tylko krzyczą, że zapięcia gniotą, jak przysiądą. Odpowiedział.

 

Akcyjnie – zaraz po nieszczęściach – jesteśmy wszyscy mądrzy przez chwilę. W życiu codziennym już nie każdy. Ale i tak warto głośno i mocno o tym mówić, jeśli chociaż jedna osoba dzięki temu przeżyje.
.
.
PS. Ja zapinam pasy bezpieczeństwa także w autobusach turystycznych i minibusach. Często jest mi niewygodnie, ale ilekroć korci mnie odpiąć, myślę sobie wtedy o… pieniądzach, ponieważ społeczny koszt każdej śmiertelnej ofiary wypadku drogowego, to prawie milion złotych.  To po co mam zubażać bliskich, których na tym łez padole pozostawię?
Poza tym – bez pasów – stanowię śmiertelne niebezpieczeństwo dla współpasażerów, którym na życiu może zależeć. 


Piłeś? Nie jedź!


Tysiące rąk, miliony rąk
A serce bije jedno
Pijany on, pijana ona
Pijana niepodległa

Wesoły marsz, milionów krok
Uderza wspólnym rytmem
Budować świat, pijany świat
Zadanie to zaszczytne

Z nami znicze i krzyże w pochodzie
Maszerują przez miasto i wieś
Niech w szeregi włącza się młodzież
Niech alkohol nas łączy i pieśń
  
Wciąż  żałoba uskrzydla nas
Zabitych nikt nie zliczy
Kopiemy grób, niewinnym grób

 

My –  w piciu przodownicy!

 

/zmodyfikowana przeze mnie piosenka peerelowska/
.
.
.
       Na pijanych nie ma rady. Jest ogólnospołeczne przyzwolenie na picie. Nawet na picie alkoholu z dziećmi i przy dzieciach, a także milczące przyzwolenie pijanemu na jazdę samochodem. Ilekroć się zbulwersuję z tego powodu, tylko obrywam zawsze. Inni po prostu mnie pałują i patrzą, jak na zielonego głupka, co z Księżyca się urwał, o! A gdybym doniosła na policję, to ja zostałabym społecznie zlinczowana i miała kłopoty, a nie pijak, o!  Bo u nas pozytywne donosicielstwo i antypijaństwo uznano za naganne, o! Tak… więc… cóż powiedzieć?

Pij bracie, pij?
.
.
       Skoro żal za utraconym przedwcześnie życiem ludzkim, które gaśnie w wypadkach drogowych spowodowanych przez pijanych kierowców jest tylko okazjonalny, a nie stały, o  czym świadczy brak donoszenia na pijaków, a wręcz szykanowanie donosicielstwa, to… może… na chłodno rozważyć i skalkulować? Może pieniądze przemówią do ludzkiej wyobraźni? Rocznie straty kraju z tytułu wypadków drogowych wynoszą około 2% produktu krajowego brutto! Koszt społeczny jednej zabitej osoby to prawie milion złotych. Na przykład w bogatej Szwajcarii istnieje obywatelskie donosicielstwo m.in. na kierowców (nawet, jak krzywo samochód zaparkowany na chwilę, bo może kierowca pijany, skoro nierównolegle do krawężnika auto postawił?) i jest natychmiastowa reakcja policji.

 

       Tytułowe hasło jest powszechnie znane. Ja dodam inne. Uwaga! Okrutne!

Nic nie zrobiłeś widząc pijanego za kierownicą? Nie płacz za człowiekiem, którego zabił, bo Ty też się do tego przyczyniłeś! Płacz nad straconym milionem, bo właśnie zbiedniałeś!