Jestem tradycjonalistką. Chociaż nie potrafię czytać z przesłania sztuki współczesnej, cieszę się, że zmiany pokoleniowe mają wpływ na stopniowe docenianie wartości tej sztuki. Zauważyłam, że młodzi ludzie coraz większą uwagę zwracają na wartości artystyczne obrazu, niekonwencjonalny pomysł artysty, a nie tylko na jego tematykę. Upatrują w tym piękno. To, co dla mnie było definicją piękna i estetyki w malarstwie, daleko obecnie odbiega od współczesnych wzorców. Próbuję więc zrozumieć sztukę współczesną… Taki wernisaż, jak ten Małgorzatki, mnie tego uczy…

Małgorzatka i jej sztuka jawi się, jako skromna i subtelna. I nie kokietuje, ani wymagających krytyków, ani najzwyklejszych widzów. Zdaje się być taka skupiona. Stroni od tego, co modne i głośne. Jest więc oryginałem, różniącym się od wszystkich innych malarzy oraz obrazów, jakie widziałam. Jako twórca oryginalny – Małgorzatka na pewno zasługuje na uwagę. Czy ten indywidualizm ma szansę stać się wybitnym indywidualizmem? Życzę tego młodej artystce z całego serca. Bardzo chciałabym, by ludzie z podziwem ją przyjęli i w malarstwie Małgorzatki dostrzegli oraz docenili to, co wyrasta ponad przyjęte wzorce i ponad przeciętność. No… i… żeby zechcieli jej obrazy kupować… Farby drogie, a i żyć przecież trzeba… No to kibicuję, jak przystało na ciocię… Artystce przekazuję gratulacje od Beaty z Krakowa – osoby z kręgów kultury i sztuki krakowskiej oraz Ewy – poetki z Pomorza. 
Małgorzatka tak opisuje proces twórczy:
„Moja praca jest wynikiem fascynacji aktem oraz sztuką japońską. Obrazy, które stworzyłam powstały poprzez odbijanie ciała na płótnie. Moje wczesne dzieła są nacechowane sporą dawką negatywnych emocji. Dotychczas interesowało mnie głównie zagadnienie tożsamości człowieka i związanych z tym dylematów. Poruszanie się w tej tematyce doprowadziło do przeżycia własnego katharsis. Dlatego też kolejne prace, uwolnione częściowo z tematyki cierpienia, są wynikiem poszukiwania nowych inspiracji, w tym technik, barw, formatów. Przygotowując się do stworzenia tych obrazów miałam świadomość zmian, jakie we mnie nastąpiły. Malując na płótnie chciałam dać temu wyraz, a jednocześnie pójść dalej – w stronę radości i odkrywania lepszego świata. Istnieję w świecie, który jest tak samo dobry jak i zły.
O tym, co złe stosunkowo trudniej jest zapomnieć i przejść do porządku dziennego. Obcując ze sztuką w akcie tworzenia uwalniam się od przeszłości. Moim zamysłem w chwili odbijania ciała na płótnie było również obcowanie z wolnością wewnętrzną i artystyczną, sam akt twórczy i powrót do początku – nie zapisanej karty, dzieciństwa, kiedy istnienie było radością, dynamiką i dobrem. Chciałam przede wszystkim zaskoczyć, zadziwić samą siebie tym, co powstanie. Jak już wspomniałam, obrazy te podczas aktu twórczego pozwoliły mi na odkrywanie radości istnienia, zabawy, spontaniczności, siły, mocy, energii. Płótna te są zwyczajne, prawdziwe, nie próbowałam udoskonalać powstałych odbić, podrabiać, czy retuszować. Są to moje osobiste, intymne poszukiwania samej siebie, swojego piękna i swojego miejsca w świecie. Umysł przyzwyczajony do ciągłego smutku i zatroskania bardzo trudno oswobodzić i odświeżyć. Te prace są dowodem – że dzięki sztuce można powrócić do samego siebie, odbudować się, odzyskać wolność. Obierając technikę odbijanego ciała nie wiedziałam, jakich form mogę się spodziewać. Początkowo odbicia te nie przypominały ciała, raczej był to zbiór plam trudnych do zdefiniowania. W miarę tworzenia kolejnych płócien odkryłam, jak odbijać ciało, aby było je wyraźnie widać i aby nie było widać ruchu. Chciałam uchwycić daną chwilę.
Przechodząc przez następne etapy, od ruchomych przejść na tej samej płaszczyźnie do bardziej statycznych, doszłam do dalszego stadium operowania tą techniką i te właśnie obrazy, w pełni świadomie tworzone, prezentuję jako serię obrazów. Odbijając się wzięłam pod uwagę kąt ułożenia ciała w stosunku do płótna, siłę nacisku na płaszczyznę. Ciało odbijałam na stojąco lub leżąco na naciągniętym już płótnie na ramę. Farby wykonałam według własnego przepisu. Starałam się przygotować je w taki sposób, aby nie były toksyczne dla organizmu. Kolorystykę zaczerpnęłam ze sztuki Dalekiego Wschodu. Są to: brązy, zielenie, Żółcienie, czerń, szarości oraz czerwień, która w sztuce japońskiej uważana była za najbardziej dostojną. Cześć obrazów przypomina japońskie znaki, z którymi zapoznałam się oglądając japońskie drzeworyty. Początkowo wahałam się w kwestii tła i płaskości w obrazie, jednak sztuka japońska przekonała mnie, że te elementy mogą mieć swoją wartość i znaczenie.
W sztuce Dalekiego Wschodu puste płaszczyzny w obrazie symbolizują nie uosobionego ducha przyrody. Japończycy uważają, że człowiek, zwierzę, roślina i powietrze, czy przedmiot stanowią nierozerwalną całość, a każdy z poszczególnych elementów współistniejąc obok siebie, dopełnia się tworząc harmonię i ład w całym wszechświecie. Harmonią tą jest duch przyrody, który w pustej, płaskiej przestrzeni, pomiędzy różnymi kształtami, ma swoją formę i odgrywa niezmiernie ważną rolę w życiu, sztuce i kompozycji obrazu.
Moje prace będące odciskami mają z pewnością wspólny mianownik z aktami typu: składanie podpisu (parafki), odciskanie dłoni w alei gwiazd, malowanie na murach swoich inicjałów. Łączy je indywidualność wpisana w sens wykonywania takich działań, jakim jest złożenie podpisu. Każdy obraz jest stemplem mego ciała”.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Podobne
Bet55 20 styczeń 2008 Zostałam trochę „na wyrost” zaliczona do osób z kręgów kultury Krakowa.Jestem prostym odbiorcą kultury i nie ukrywam,że często odczuwam głod obcowania z dziełami sztuki.Pozwolę sobie na komentarz dotyczący styku malarstwa współczesnego i fotografii.Uważam,że to dwie różne formy artystyczne.Zachęcałabym młodych plastyków do kontynułowania malarstwa w tradycyjnej formie tzm pejzaż, akty w rysunku i oleju. Fotografia nigdy malarstwa nie zastąpi gdyż oprócz odwzorowania rzeczywistości ma do przekazania również grę światła, barwę i strukturę co wygląda na fotografii zawsze inaczej. Nie wierność obrazu jest ważna ale uczucia jakie wywołuje u odbiorcy.Rozumiem jednak,że sztukę dotyczą też prawa rynku i aby przeżyć trzeba dostosować się do popytu…Szkoda.Pozdrawiam serdecznie,Beata Ewa z Pomorza 21 styczeń 2008 Ella. dziękuję za relację z wernisażu. Pani Małgorzato, pani zaś …..za ciekawe widzenie intymności,, Gratulacje i życzenia wielu sukcesów. Pozdrawiam
Pani Małgosiu!Bardzo ładnie wytłumaczyła Pani swoje malarstwo akcji.Wszystko zrozumiałam.Jedno mam zastrzeżenie: wolę aby odbiór sztuki nie wymagał takich objaśnień.Patrząc na malarstwo tradycyjne nie potrzebuję mieć obok autora, który mi objaśni sens obrazu.Sama mogę odczuwać nastroje, domyślać się intencji twórcy a nade wszystko odbierać wrażenia artystyczne.Proszę potraktować to jako głos zwykłego „widza” a nie ,Broń Boże, głos krytyki.Życzę wielu owocnych poszukiwań twórczych.Proszę coś pokazywać tu na blogu „u Cioci”.
Małgorzata Romaniuk 20 styczeń 2008 Dziękują Pani Betce z Krakowa oraz Pani Ewie z Pomorza za miłe słowa uznania. Pozdrawiam 🙂 Małgorzata Romaniuk