Jestem w ulepszarni

 poproszę kapelusz

A na poważnie, to mam takie spostrzeżenia z „ulepszarni”:

1. Aby się nauczyć obsługi ulepszonego bloga, przeczytałam odpowiedzi redakcji Onetu na pytania blogerów i nie mogę wyjść ze zdumienia, z jaką determinacją powtarzane są nieprawdy o ulepszonych blogach.  Na skargi w sprawie stylu czcionki padają rady, by sobie zmienić w zakładce „style”. Gdy bloger pisze, że zakładka ta nie działa, to redakcja milczy. W moim szablonie  czcionkę można zmienić tylko za pomocą opcji: „nagłówek” i „akapit”. Nie ma możliwości zwiększenia lub zmniejszenia, jak to jest w większości edytorów tekstowych z wielkościami numerycznymi czyli 8,10,12,14,22 itd. Nie ma nazw rodzaju pisma typu Georgia, Times New Roman, Arial, Verdana i inne.  Natomiast formatowanie tekstu w Wordzie nie jest tutaj honorowane. /Tekst skopiowany z Worda.Ten akapit  – arial 14./

2. Inna nieprawda – to obietnice, że wszystkie linki się przenoszą bez strat. Niestety, nie wszystkie! Linki do postów nie prowadzą do nich. Wiele adresów trzeba ponownie linkować. Samo zalinkowanie to pikuś. Robotą na parę miesięcy albo i lat jest znaleźć odpowiednią notkę, jeśli ktoś ma ich kilkaset albo kilka tysięcy. Ponadto na innych stronach internetowych, które polecają bądź cytują nasze teksty też linki odsyłają na przezabawny komunikat „Jest to trochę krępujące, nieprawdaż? Nie udało się znaleźć tego, czego szukasz”. /Tekst skopiowany z Worda. Ten akapit Times New Roman – 16./

3. Żeby zmienić kolor belki pod nagłówkiem, trzeba zmienić kolor czcionki tytułu. Zaiste geniuszem, a raczej jasnowidzem być trzeba, aby się tego domyślić.

4. Obiecywany wspaniały szablon i nowoczesny system, to jakieś nieporozumienie, albo kolejna nieprawda. Szczycenie się osiągnięciem, że kolorek zbliżony… wręcz rozśmiesza. W tym „nowoczesnym” systemie nie ma nawet opcji eksportu, żeby się stąd zabrać z całym dobytkiem. Skasowanie bloga też nie wchodzi w grę, bo adres może być zaraz przejęty. /Tekst skopiowany z Worda.Ten akapit – Werdana 12./

5. Pisanie na blogu w edycji wpisu. Tylko takie możliwości:

akapit

nagłówek 1

nagłówek 2

nagłówek 3

nagłówek 4

6. Komentarze zdjęć zginęły. Wiekopomną radę, by sobie komentarze skopiować do jakiegoś pliku, redakcja udzieliła dopiero 31 października – przyciśnięta moim wyraźnym pytaniem – http://nowy.blog.pl/2012/10/05/ulepsz-swojego-bloga/

W mailach zawiadamiających o przenoszeniu blogów nikt nie raczył uprzedzić, że komentarze zginą. Miałabym czas, żeby je skopiować.

7. Specjaliści redakcyjni sami mało orientują się w możliwościach i opcjach przydzielonego z urzędu szablonu. Na pytanie koleżanki, czy jest możliwość, aby nad notkami mieć na stałe obrazek i wierszyk, odpowiedziano:  We wspomnianym szablonie umieszczać można grafiki jedynie w panelu bocznym oraz w stopce bloga. Między nagłówkiem, a treścią bloga niestety nie ma możliwości wstawienia na stałe żadnego obrazka.

Niby prawda, ale…

A opcja przypinania notki (pod oknem w którym piszemy notkę ->Dostępność: Publiczne Edytuj -> Przyklej ten wpis do strony głównej) to co, jak nie możliwość umieszczenia obrazka, wierszyka czy jakiegoś ogłoszenia na stałe nad innymi notkami? Tak mam obrazek z napisem „Zapraszam serdecznie…” i tak zrobiła koleżanka, której specjalista z Onetu nie umiał tego podpowiedzieć.

Na pytanie o ten pasek z Księgą Gości i domkiem – odpowiedziano: Zawartość paska menu w tym szablonie jest „sztywna”. Istnieje jedynie możliwość przeniesienia całego paska na prawą lub lewą stronę bloga w zakładce Opcje motywu -> Domyślny układ.

Naprawdę zawartość sztywna? To proszę zerknąć na zawartość u mnie. Taka prosta rada: stwórz i opublikuj „stronę” (kokpit >> strony >> dodaj nową), a dodatkowa zawartość wskoczy do paska menu.

Ale może ja inaczej interpretuję i oceniam sztywność,  albo to sztywność czego innego odpowiadający pracownik Onetu miał na myśli. Jeśli nawet niepoprawnie coś nazywam, to przecież można zagubioną w tych nowościach blogerkę naprowadzić na właściwe tory, a nie zbyć odpowiedzią zawierającą regułkę nie mającą nic wspólnego z problemem, z którym pragnie się uporać.

Nie piszę po to, by narzekać (te możliwości akurat chwalę), tylko dlatego, że ktoś może zechce z takiej informacji skorzystać.  Trzeba przecież wzajemnie sobie pomagać.

8. O tym, że jesteśmy umundurowani, jak szara masa, której uniformy tylko kolorkami się różnią, nie wspomnę…

Czy ktoś znalazł tutaj sposób na indywidualność wyrażającą się nie tylko w tekstach, ale także w grafice szablonu? Dla wielu grafika jest tym, w czym zawierają i przekazują ważne treści… Te na pierwszy rzut oka, o!

9. Ustawienie komentarzy.

>>Kokpit
>>Ustawienia
>>>>>> Dyskusja –  i tu ptaszkuj / odptaszkowywuj.

Możesz też w tym miejscu wpisać liczbę poziomów w drzewku komentarzy: „Włącz -poziomowe zakorzenianie komentarzy”. Ja wpisałam 6. Więcej poziomów, to robi się bardzo wąsko i długo trzeba przewijać, żeby komentarz przeczytać.

Okienka „zaznacz, jeśli NIE jesteś spamerem” nie daje się wyłączyć. Reklamy zasłaniającej pole komentowania też nie można wyłączyć (wyskakujący Jerzy Urban już mi się śni). Jedyne rozwiązanie, to zmienić układ szablonu (>>wygląd >>opcje motywu >>domyślny układ – treść po lewej), wtedy Urban nie będzie przeszkadzał w pisaniu komentarza.

Jak wypraktykuję coś jeszcze, to dopiszę.

Dopisek.

Mój komentarz i odpowiedź  redakcji na blogu redakcyjnym:
http://nowy.blog.pl/2012/10/30/ulepsz-swojego-bloga-komunikat/

26. ~alElla pisze:
Klik dobry:)
W związku z tym, że na ulepszonych blogach otwarta jest edycja komentarzy, chciałam zapytać, kto bierze odpowiedzialność za ewentualne słowa, które autor bloga może włożyć w usta komentującego i wypaczyć/zmienić treść komentarza. Za komentarz też można zostać skazanym przez sąd, a „dowcipnisiów” w sieci nie brakuje. Nadużycia w komentarzach to rzecz niebezpieczna!
O ile ostatecznie mogę się zgodzić co do nowych komentarzy, bo zapewne klikając w przycisk „ulepsz bloga” zgodziłam się na to i od teraz mogę nie komentować, o tyle wstecz – NIE!
Protestuję! Jednocześnie oświadczam, że nie biorę odpowiedzialności za treści znajdujące się w komentarzach szyldowanych moim nickiem na całym Onecie”.
Nigdy! Przenigdy nie komentowałabym na blogach Onetu, gdyby opcja ingerencji w treść komentarzy była od początku mojego blogowania na tym portalu. Zresztą nawet bloga bym tu nie założyła.
Pozdrawiam serdecznie i proszę o odpowiedź prawnika – zapewne redakcja współpracuje z prawnikami – czy umożliwienie manipulowania treściami komentarzy poprzez zainstalowanie przycisku „edytuj komentarz” nie jest wykroczeniem ze strony redakcji Onetu?
  • Redakcja Blog.pl pisze:
    Szanowna Pani, edytować komentarze może tylko i wyłącznie autor bloga oraz autor edytowanego komentarza. Autor komentarza ma do tego prawo jako osoba która go napisała i np. chce zedytować z uwagi na błąd ortograficzny itp., natomiast autor bloga jako właściciel tegoż, ma pełne prawo ingerować w treści jakie na jego witrynie się pojawiają.
    ~alElla pisze:Twój komentarz oczekuje na moderację.
    23 Listopad 2012 o 19:47
    Zapytane do: /cyt/ natomiast autor bloga jako właściciel tegoż, ma pełne prawo ingerować w treści jakie na jego witrynie się pojawiają. Dotyczy komentarzy do notek na blogach.
    Szanowna Redakcjo Blog.pl
    Naprawdę prawo zezwala na ingerencję w treści – osobiste przekonania i poglądy komentujących – znajdujące się w ich autorskich komentarzach? Bardzo proszę o podanie – tak dla formalności, a i zaspokojenia ciekawości 🙂 – czyja to wykładnia prawa?
    PS. Czy do dbania o „czystość” swojej witryny nie wystarczy opcja zatwierdzania i usuwania komentarzy?

43 uwagi do wpisu “Jestem w ulepszarni

  1. Ulepszarnia jest super! Ale trzeba ją wywindować na pierwszy plan bo teraz występuje jako druga notka i nie „rzuca sie w oczy”
    „Jestem w ulepszarni” – bardzo dobre powiedzenie i kryje w sobie kilka znaczeń:))

    • Tak, paskudnie się publikuje. Style czcionki w ogóle nie działają. Formatowanie z dokumentów tekstowych nie jest przyjmowane. Miałyśmy takie przejrzyste, przyjazne dla każdego wzroku teksty, a teraz… ech…

  2. Elu, wszystko to co piszesz to święta prawda. Na włąściwe pytania tak na blogu redakcyjnym jak w emailach konkretnych odpowiedzi nie ma. Ktoś wymyślił to „ulepszanie” ale chyba nie do końca wszystko było przygotowane a wstyd im się przyznać. A może wiedza ich jest zbyt skąpa. Linki do polecanych postów właściwie nie istnieją. Gdzie teraz ich szukać? A szkoda te notki polecane z bloga usunąć. Przyznaję, że zupełnie straciłam serce do jakichkolwiek działań. Ja żadnego avatara dołączyć nie mogę, gdzieś mi się każą logowac i tp. bzdery. Zresztą tak naprawdę to z każdym krokiem działania natykamy się na różne mniejsze lub większe trudności.

    • Dlatego już przestałam pytać o cokolwiek na blogu redakcyjnym. Zresztą tam bardzo długo wisi komentarz w moderacji. A właściwie po kij to forum? Lepiej by wyłączyli opcję komentowania i na blogu redakcyjnym dawali tylko komunikaty.

  3. AlEllu, czego można wymagać od kogoś, kto przez kilka miesięcy zwodził nas opowiastkami, że nasze stare blogi są już w porządku, gdy tymczasem nie były. Kilkakrotnie pisałam w różnych komentarzach, że Onet do naprawy naszych blogów powinien zatrudnić gimnazjalistę lub licealistę. Od ponad dwóch tygodniu jestem na nowym blogu, a dalej prawie niczego nie potrafię na nim zrobić. Najtrudniej było się na nim zalogować, choć rzekomo nie powinno być z tym problemu. Już nie wspomnę, ile kłopotu mieliśmy z Gravatarem, bo nic tam nie pasowało. Poza tym, dlaczego nie mamy wersji tylko w języku polskim?!
    Też kiedyś czytałam te „mądre” odpowiedzi na wątpliwości blogowiczów i widziałam, że większość z nich była zwykłym wymigiwaniem się od jednoznacznej odpowiedzi.
    Serdecznie pozdrawiam.

    • Zgadzam się z Tobą Anno. Ale my przecież wymagamy tylko elementarnej wiedzy stosownie do wykonywanej pracy. Każda babcia oferująca pietruszkę wie, do czego owa pietruszka służy i potrafi doradzić, jak jej używać.

      Te wielomiesięczne krętactwa i awarie spowodowały ogromne zmęczenie i zniechęcenie wśród blogerów. Ja w pewnym momencie zbliżyłam się do granicy, poza którą jest już tylko wstręt do blogowania. Na szczęście sytuację uratował blogspost i mogłam dalej robić to, co bardzo lubię, a więc pisać i bawić się zdjęciami.

      Poprawianiem tego „ulepszonego” bloga też już jestem zmęczona. Miałam jednak dwa wyjścia: usunąć, albo poprawić i to szybko, bo nie zniosłabym, aby pod moim szyldem istniał w sieci taki zabałaganiony niechlujny blog. I tak nie poprawiłam i nie pozmieniam wszystkiego. To by była robota na parę miesięcy dniami i nocami. Siedzę tu i tak nieustannie od 6 listopada.

      • Ciekawa jestem, kiedy Onet zrozumie, jaki popełnił błąd. Przecież wielu znanych blogowiczów go opuściło, bo miało dosyć. Cierpliwie czekałam, bo szkoda mi było prawie 7- letniej pracy i… doczekałam się takiego niezrozumiałego potworka. A wystarczyło naprawić stary blog, który, nie wiem dlaczego, zepsuł się z dnia na dzień. Czyżby był taki natłok nowych blogowiczów, że serwery nie zdołały ich unieść. Poza tym nie lubię żadnych zmian w tym, do czego się przyzwyczaiłam. Akurat w tej mierze jestem konserwatystką.
        Jak można nam pisać o jakimś „drzewku komentarzy”, skoro wcześniej nie spotkaliśmy się z takim czymś. Większość z nas nie uczyła się informatyki, więc jak możemy sobie poradzić z tymi dziwolągami.
        Serdecznie pozdrawiam.

        • Dobrze Anno nazwałaś, że to potworek. Podstawowe rzeczy, jak choćby wstawianie obrazków i linkowanie w widgetach, są tutaj zagmatwane i utrudnione, a to przecież taka prosta sprawa na każdej innej platformie.

          Przecież wszędzie to się robi jednym klikiem i obrazek albo link wskakuje. Nie wiem, co ma na celu aż takie skomplikowanie wszystkiego i napchanie tego bloga różnościami, tylko nie tym, co blogerom potrzeba, jak:

          – przyjazny edytor tekstu,

          – proste w obsłudze ramki na obrazki i linkownie,

          – możliwość regulacji szerokości zarówno panelu notek jak i widgetów.

          Sądząc po tym, jak miałaś na Onecie, to na pewno chciałabyś mieć większe swoje obrazki. Miałaś zupełnie inne proporcje ramek w stosunku do panelu notek. Dlaczego ktoś Ci to zmienił i nie dał możliwości, żeby poprawić po swojemu? Jakim prawem zadecydował jakiś informatyk, że mają być takie, jak on chce. Czy to jakaś „Korea Północna” do licha?

          Wrrrrrrrrrrrrrr!!!

          • Może kiedyś przekonamy się do tego bloga, ale na razie na to się nie zapowiada. Według mnie, nie ma on żadnych pozytywów, a w porównaniu z poprzednim jest po prostu zły i trudny.
            Przecież krój i wielkość czcionki to podstawa każdego bloga. Dobrze, że została mi czcionka ze starego bloga. Dobrze też, że blogowicze dzielą się tym, co uda im się odnaleźć w tym galimatiasie.
            Serdecznie pozdrawiam.
            P.S. Denerwuje mnie ten ptaszek przy informacji, że nie jestem spamerem. Przecież gdybym była, to na pewno na to bym kliknęła i co wtedy?
            ____________________

            Teraz dopisuję ja – alElla.

            Anno, zobacz, jestem w edycji Twojego komentarza i mogę co chcę tu napisać i pozmieniać wszystko, co Ty napisałaś. Nie podoba mi się to, że autor bloga ma taką możliwość. Co innego bowiem wykasować komentarz, czy odesłać go do spamu, a co innego mieć możliwość wpisywać coś pod szyldem zalogowanego komentatora. Chcę przez to powiedzieć, że niebezpieczne może być komentowanie na nieznajomych blogach. Ja przynajmniej nie będę komentować na tym portalu u nikogo, kogo dobrze nie znam. Nigdy nie wiadomo, co komu może strzelić do głowy.

            Bardzo się zdenerwowałam, gdy to odkryłam. Uważam, że autor bloga nie powinien mieć takiego prawa w żadnym wypadku. Ja to obecnie czynię, choć jestem temu przeciwna i za co bardzo przepraszam, żeby pokazać, jak tu jest.

          • AlEllu, nawet takie coś nie przyszło mi do głowy. Na szczęście nie wchodzę na inne blogi niż te, które mam w linkach i znam ich właścicieli, co do których nie mam zastrzeżeń.
            Serdecznie pozdrawiam.

          • Anno, bo i jak coś takiego może przyjść do głowy człowiekowi o zdrowych zmysłach. Wpadłam na to zupełnie przypadkowo, kiedy chciałam usunąć swój własny komentarz ze względu na błąd i niechcący zauważyłam edycję. Zastanawiam się, czy taki błąd w systemie nie kwalifikuje do zaskarżenia redakcji Onetu za narażenie na szwank naszych dóbr osobistych.

        • PS. Anno, a na Onecie komentarze układały się w drzewkach, tylko myśmy sami tego nie ustawiali. Dlatego tutaj zamieściłam informację o tym, bo „przerobiłam” ten temat, a nie wszyscy wiedzą, że można ustawiać samemu w „Ustawienia -> dyskusja”.

          • Widziałam te ustawienia, ale nie wiedziałam, na czym one polegają, więc zostawiłam je w spokoju.
            Te powygryzane i zmniejszające się komentarze na starym blogu bardzo mi się nie podobały, ale cóż mogliśmy zrobić.
            Tutaj też niczego nie ustawię, bo satysfakcjonuje mnie to, co jest.
            Serdecznie pozdrawiam.

          • Ciekawa jestem, jak ja, osoba komentująca u Ciebie, mogę poprawić swój komentarz np. ze względu na brak litery lub przecinka. Nie widzę takiej opcji. Poza tym, jak mogę ingerować w czyjś komentarz, jako admin bloga mogę go tylko usunąć, ale na pewno nie zmieniać jego zawartości.
            Pozdrawiam serdecznie.

          • Jako osoba komentująca u mnie nie masz możliwości wyedytowania swojego komentarza, żeby np. poprawić literkę.

            Natomiast jako autorka bloga – nie wiem, jak jest u Ciebie.

            Ja i znani mi autorzy innych blogów mają w „kokpicie-> komentarze” przycisk do edycji we wszystkich komentarzach – zarówno obecnych, jak i tych ze starego Onetu.

  4. Pisanie tutaj notek strasznie dla mnie jest denerwujące, a ten Urban to też po nocach mi się śni. A te szablony do wyboru są jak dla mnie makabryczne i nie dość tego nic nie można zrobić, aby sobie je ulepszyć. Z miłą chęcią bym wszystko przenosiła na bloggera, ale tu nie ma takiej opcji, i owszem można importować inne swoje blogi na Onet. A ręcznie przenosić linki to by mi chyba zabrało rok cały. A o pisaniu dużo by można było gadać, najgorsze,że nie można sobie ustawić pisma podług siebie. Ja też zauważyłam, że albo fotek w niektórych notkach mi brakuje w księdze gości też komentarzyków mam o wiele mniej. Wszystko tu jest straszne!!

    Pozdrawiam serdecznie.

    ________________
    Dopisek mój, alElli. Zauważ też JaGo, że na tym portalu jest niebezpiecznie komentować u kogoś, kogo dobrze nie znamy, bo autor bloga może w nasze usta włożyć co tylko zechce, ponieważ ma możliwość edytowania komentarzy. Tak, jak to właśnie uczyniłam teraz – pisząc pod szyldem Twojego uroczego Jabłuszka. Ze wszystkiego złego, to mi się najbardziej nie podoba, co własnie teraz robię, ale ja czynię to tylko dla przykładu i zobrazowania… Warto o tym wiedzieć, zanim u kogoś nieznajomego zostawimy komentarz.

    • Cóż zrobić, to taki rodzaj „ubezwłasnowolnienia” bez naszej zgody i nakazu sądu. Zadecydowano za nas – nawet – jaką czcionką można pisać.

      • To straszne i masz rację, że najlepiej na nieznanych blogach jest wskazane nie udzielanie się. Później można odkryć, że wcale nie to jest napisane o co mi chodziło, Dlatego też jakoś nie mam serca do tego onetowego bloga, Powiem Ci, że całkiem dobrze się czuję na bloggerze, mogę nawet moich gości filiżanką kawy poczęstować … 🙂

        • Ja także bardzo dobrze czuję się na blogspocie. Serce do tego bloga dawno straciłam. Teraz powróciłam, aby ulepszyć to, co Onet „ulepszył”, bo wstyd mi było mieć w sieci pod moim szyldem taki blog, jaki zastałam po przeniesieniu do nowego systemu.

  5. alEllu, nie zostałem „zmoderowany” więc tylko przekopiuję tu komentarz złożony u Ciebie na blogspocie:
    „Bez paniki. To fakt, że komentarze można edytować, ale kto to będzie robił, gdy zachowuje się kopia poprzedniego?!!! Ja już kilka dni temu miałem ten problem, bo pomyliłem blogi i musiałem wykasować szkic wpisu, i komentarz. Wykasowałem, ale KOPIE POZOSTAŁY!!! Pozostały z godziną, i datą zmiany”.

    • A kto i gdzie widzi jakąś kopię? Przecież w obecnej sytuacji nikt odwiedzający ten blog nie może być pewny, czy to powyżej powiedziałeś Ty, czy to ja wpisałam pod Twoim szyldem.

      • Jeżeli skasujesz wpis, albo komentarz, to kopia pojawia się pod wpisami, albo w prawej ramce (komy). Jak rozumiem chodzi Ci TYLKO o komentarze naruszające przepisy – więc ten mój/niby Twój niczego nie narusza. O tym zresztą piszę u Ciebie na onetowym kominku.

        • Co Ty z tymi kopiami? Edycja komentarzy jest niedobra, niebezpieczna i wystawia na szwank dobra osobiste komentującego, więc nie kołuj z kopiami, nie komplikuj oczywistej oczywistości i o! I już! 🙂 😉

          • Operacją „cofnij” Twój zmieniony komentarz wraca w poprzedniej skopiowanej formie. Nikt Ci go nie zmienia, tylko ukrywa, chociaż nie wiem, czy bez Twojej zgody to się kiedykolwiek zdarzy. A poza tym ta usterka zostanie na pewno usunięta.

            _______
            Motyla noga i kurza blaszka, nie mam już nerwów do Twoich teorii, hi, hi…
            Wyobraź sobie, że to co napisałeś Ty nad poziomą kreską, która narysowałam ja – alElla, wykasowałam i wpisuję w miejsce Twoich słów słowa takie
            np: Wiesz, że ta Zosia, co u mnie komentuje i ma bloga takiego, a takiego, to zdradza swojego męża ze mną? Spotykamy się nie tylko na blogach.

            I weź kurza blaszka teraz to cofnij operacją, o której mówisz. Przepraszam za ingerencję w Twój komentarz, ale już nie znajduję sposobu, aby Ci wytłumaczyć o co mi chodzi i abyś to zrozumiał, o czym mówię. Toż pewnie, że w sądzie wygrasz, ale nie rzecz w pultaniu się z sądami. W tym momencie cierpi Zosia, jej mąż jeśli to przeczyta, oraz zmienia się Twój wizerunek i opinia wśród blogerów.
            ____________________

            Między kreskami to pisałam ja – alElla w ramach ćwiczeń praktycznych w nowym systemie blogowym, Zosia i historyjka o zdradzie jest wymyślona na okoliczność ćwiczenia.

          • To niech Zosia i jej mąż wezmą się za maglowanie, a nie surfowanie po sieci. Przecież każdy średnio rozgarnięty internauta, wie czym grożą takie „żarty”, które w KK mają definicje oszczerstwa, i naruszenia dóbr osobistych. Do tej pory nie mogłaś złożyć pozwu sądowego, bo pierw śledczy musieli ustalać: jaka była treść Twojego złośliwie zmienionego komentarza, i kto to zrobił, a to kosztowało. Teraz jest to „wypisane jak byk” w wielu miejscach i trzeba wyjątkowego idioty, który jako autor/moderator chciałby w ten sposób komuś zaszkodzić, a sobie założyć stryczek na szyję.
            Nie rozumiem Twoich zarzutów. D… tup, tup, … :/( 😉

          • D.. tup, tup, to było tupanie na brak goździków.

            Ale już są, więc odtupuję:)
            Piszmy od nowej gałązki, bo tu wąziutko się zrobiło.

  6. W komentarzu Anzaia z czwartek, 22.11.2012. o 21:40
    wpisałam się ja alElla w ramach ćwiczeń testujących nowy system komentarzy. W tym komentarzu Anzaia są tylko następujące słowa:
    Operacją „cofnij” Twój zmieniony komentarz wraca w poprzedniej skopiowanej formie. Nikt Ci go nie zmienia, tylko ukrywa, chociaż nie wiem, czy bez Twojej zgody to się kiedykolwiek zdarzy. A poza tym ta usterka zostanie na pewno usunięta.

  7. Nie mogę napisać pod Twoją odpowiedzią, bo brakuje opcji ODPOWIEDZ ( u mnie też tak się zdarza), więc piszę poniżej. Zacytuję słowa redakcji:”edytować komentarze może tylko i wyłącznie autor bloga oraz autor edytowanego komentarza. Autor komentarza ma do tego prawo jako osoba która go napisała i np. chce zedytować z uwagi na błąd ortograficzny itp” Z tego wynika, że ja u Ciebie powinnam mieć możliwość poprawienia komentarza, bo jestem jego autorką.
    To wszystko jest dla mnie zbyt skomplikowane, nigdy nie ingerowałam w treść niczyich komentarzy i dalej nie mam zamiaru tego robić.
    Serdecznie pozdrawiam.

    • Anno, z tego wynika, że redakcja odpowiada jakimiś „regułkami”, ale nie mającymi nic wspólnego z naszymi szablonami. Ja u Ciebie też nie mam możliwości edytować swoich komentarzy.

    • Myślę, że są dwie możliwości:
      1/ zmienić tło
      2/ zmienić kolor czcionki

      U mnie od samego początku było tak czytelnie, jak zresztą na wszystkich znanych mi blogach z jasnym tłem.

      Pozdrawiam serdecznie.

  8. Droga alEllo, przez ponad dekadę użytkowania Internetu, nauczyłam się jednej rzeczy: nie warto walczyć z wiatrakami. Przez jakiś czas dodawałam materiały do Filmwebu, aż pewnego pięknego dnia zaczęły się dziać tam cuda. Ciągłe poprawki i błędy (zupełnie jak na Onecie), weryfikacja trwała miesiącami (są czasem i ponad rok), a Redakcja była głucha na pretensje, zażalenia oraz propozycje usprawnień widzianych od strony użytkownika. Weryfikatorzy zaczęli zjadać wszystkie rozumy. Walczyłam, bo lubiłam coś współtworzyć i niestety pewnego dnia doszłam do wniosku, że to nie ma sensu, że tracę czas. Wylogowałam się wiec i już więcej się nie zalogowałam. Przestałam współtworzyć FW dobrych kilka lat temu. Później był FDB – sytuacja analogiczna z weryfikatorami. Nie przyjmowali żadnych ale do wiadomości, wiec miesiąc temu zabrałam się i stamtąd.
    Niecały rok temu pisałam na blog.onet. Znałam tę platformę blogową, bo już w przeszłości próbowałam swych sił jako blogger. Onet pod tym względem bardzo mi pasował – dało się łatwo dostosować wygląd do własnej wizji, jednak kiedy zaczęły się problemy, a ja znajdywałam coraz więcej nieprzychylnych komentarzy na ten temat, to zaczęłam pisać na blogspocie i mam święty spokój.
    Wiem, że przeniesienie gdzieś kilkuletniego dorobku, niemal notka po notce z osobna to straszna robota, jednak przynajmniej człowiek nie denerwuje się więcej brakiem porozumienia z osobami, które dają „świetne rady” i wierzą tylko w swoją nieomylność i geniusz.

    Poydrawiam serdecynie!

    • Ja już jakiś czas temu zaczęłam przenosić swoje teksty na blogspot, gdy dowiedziałam się, że mojej znajomej zginął cały blog.
      A co to jest FDB? Wikipedia podaje, że to dynamiczne łożysko olejowe, ale domyślam się, że chyba o coś innego chodzi.

      Serdecznie pozdrawiam.

  9. Komentuję ze zwykłej ciekawości, jak się to robi.
    Tobie się udało przenieść swojego bloga, a mnie nie, dlatego zostawię go na pastwę Onetu, niech sobie likwiduje. Mam to wszystko w nosie!!!

Dodaj komentarz