Pół kroku do tyłu, czyli poszukiwanie speca od zacieków mieszkaniowych
Ledwie z kąta
Stonoga się wychyliła
Ledwie jeden krok
Na Tadróżce zrobiła
A tu
Bęc! Trach! Bach
Pech
Plan zdechł
Ze złości i żalu
Bęc
Można po prostu pęc
Kąty w domu zalało
Marszu Tadróżką
Się odechciało
Trala, trili, trele
Bęc
Ani działać
Ani pęc
Trala, trili
Trala, la
Ciężka bywa dola zła
Złe też słowo: odechciało
Lecz do rymu pasowało
Chcieć się dalej
Chce się
Chce
Trala, lili
Trala, le
Można zaciek zatuszować
Kupca ładnie zbajerować
Trala, trili
Trala, la
Jednak droga to
Nie ta
Chęć
Solidnej szukać dróżki
Jakiej
Nie wiem
Ot
TEJDRÓŻKI
Trala, trili
Trala, la
Kto ma radę
Niech ją da
I bęc!
W poetyckim nastroju i pokonywanie trudności jest łatwiejsze 😉 Oby już tylko z górki! Choć drogi bez przeszkód chyba nie istnieją…Powodzenia! 🙂
He.. he… mokre widoki… i z górki i z dołu :(((
Nic nie wiem o budowlance, nie mam pojęcia co poradzić ! Przychodzi mi do głowy zbiorowe dmuchanie na mokre plamy….Małyszowi pomogło dmuchanie w telewizory…więc może, podmuchajmy na mokre ściany ! Blogowa Rodzinko ! Podmuchajmy !!!!!!!
Bet, tylko bez kawy i ciastek proszę… to dmuchanie :)))
Dlaczego ??????? Nie lubimy kawy i ciastek ?????
… żeby sufity i ściany nie zostały opaćkane fusami z kawy i kremem z ciastek przy okazji dmuchania :)))
Czy ten blog i Afryka moja pisze ta sama osoba?
~Dawnodawnotemu, a pewnie, że tak! Cały czas się reklamuję:))) na obu blogach i zapraszam komentatorów z jednego blogu na drugi.
Elu, chyba nie dasz się zatrzymać chocby dużemu zaciekowi na ścianie.
Nolu, no, niestety… muszę się zatrzymać, aż wysuszę mieszkanie, bo nikt przecież mokrego nie kupi.
No cóż roztopy,A mówili,że śnieg z dachu musi się usuwać? mówili,a posłuchała,Nie.Może to jakiś znak?Ale wierszyk pierwsza klasa.Nie martw się słońce wysuszy i będzie dobrze.Pozdrawiam i życzę samych słonecznych dni,a niech będzie nocy też słonecznych.
Dziękuję Bob, bardzo dziękuję. Oj, przyda się słoneczko i w dzień i w nocy:)
Eluniu, a z jakiego powodu to zalanie? Bo wiesz, trudno coś doradzić, gdy się nie zna przyczyny. Jeśli to z powodu wiosennego topnienia śniegu na dachu, to czym prędzej wzywaj administratora budynku, bo najprawdopodobniej jest zła izolacja dachowa. Jeśli to sprawka sąsiadów to pół biedy, bo zaciek się szybko wysuszy, sąsiadów obciążyć można kosztami naprawy ( w tym wypadku malowania). Z tym wadliwym dachem to będzie niestety dłuższa historia.Mnie ukochani sąsiedzi zalali już kilka razy, a ostatnio tak cudnie,że połowę mebli i rzeczy pochowanych w szafach musiałam wyrzucić. Dobrze, że mam ubezpieczenie, ale ono i tak było za niskie.Miłego, 😉
Anabell, to zmora prawie w całym mieście, a w moim bloku zalane są wszystkie mieszkania na piętrze. Porobiły się w rynnach zatory lodowe i rynny nie odprowadziły wody, więc poszukała sobie innych dróg do spłynięcia. A że dach stromy – to przeważnie wlazła w ściany.Przed tym najcieplejszym dniem, co był, odśnieżyliśmy dach z podnośników, bo jest bardzo stromy i nikt nie chciał wejść na taki. Zresztą to dachówki ceramiczne i chodzenie po nich dach niszczy. W nocy była zawieja i bardzo dużo śniegu napadało, a w dzień zaświeciło słonce, temperatura skoczyła na plus pięć albo i więcej. Lód w rynnach i we wlotach do rynien (u wylotów sama rozmroziłam) nie zdążył się stopić, a śnieg owszem… no i pozalewało.Administracyjnie i ubezpieczeniowo sytuacja jest opanowana. Mnie jednak goni czas, bo potencjalny kupiec nie zechce zalanego mieszkania. Muszę suszyć, a nie wiem, czym i jak? Suszenie przez firmę z nawierceniami bardzo dużo kosztuje, a ze skuwaniem tynków jeszcze więcej. Ładnych parę tysięcy wyjdzie. Nie chciałabym zatuszować tego tylko estetycznie, bo to byłoby nieuczciwe w stosunku do kupujących. I tak z czasem wylezie, a wilgoć nie odprowadzona z pomiędzy cegieł w następną zimę zamarznie i poczyni jeszcze większe szkody.Dziękuję Anabell za tak wnikliwe zainteresowanie i rady.
Eluniu, to porobiło się fatalnie. Moi znajomi suszyli kiedyś mieszkanie przy pomocy 2 dmuchaw, które wypożyczyli z jakiejś budowy. One były zasilane agregatem napędzanym benzyną i to straszliwie śmierdziało przez te wszystkie dni. Właściwie nie mieszkali tam w tym czasie, pełnili tylko dyżury, bo oprócz ciepłego nadmuchu potrzebny był przeciąg, by nie było ciepłej wilgoci. A wybrali napędzanie agregatem benzynowym, bo inaczej zżarłoby za dużo prądu. Może uda Ci się gdzieś znależć taką dmuchawę? Bardzo mi przykro,że Cię to spotkało, naprawdę. Miłego, 😉
Oj, chyba nie da się żyć, Anabell, z taką spalinową dmuchawą. Suszę elektrycznie, zobaczymy, co będzie. Ślicznie dziękuję za rady i wsparcie.
No, proszę, urocza, dowcipna poezja potrafi powstać niemal z niczego, nawet zaciek może być inspiracją.
Mario Dora, dziękuję za nazwanie tego poezją.W naturze tak poetycko, uroczo i dowcipnie to jednak nie wygląda. W pierwszej chwili to poczułam, jakby świat cały się zawalił, a wszystkie plany na wiosnę szlag trafił. Musiałam dać temu ujście i się „wytrelać” …
Tak wiosna na całego!Śniegu ubywa błyskawicznie!Ale to co w duszy najważniejsze wiosną! Marzenia. Marzenia wiosenne. O tej porze wydają się realniejsze:)I jeszcze zapach świeżej trawy nad Narwią, Bugiem…I widok krówek pasących się na tej trawie……To jest jednak lepszy widok niż najfajniejsza zima!A wpis dam w weekend…Materiał i fotki już mam…Na zacieki zdaję mi się wynaleziono już receptę.Jest to duży problem? Bo nie wiem.Ale mam kogo się zapytać:)Pozdrawiam serdecznie Vojtekwww.warsawman.bloog.pl
Vojtku, będę ogromnie wdzięczna, jeśli zapytasz. Z góry pięknie dziękuję:)
No tak.. To tak właśnie jest, że jak tylko człowiek ruszy te nóżki, to zaraz jakaś kłoda się pojawi. Wiem coś o tym, wiem;) Ale podobno szerokie, wygodne drogi wiodą tylko do piekła;))Co do zacieku – nie wiem, jak on duży u Ciebie i jak to wygląda dokładnie, ale moim znajomym, których dom zalała woda [powódź] poradzono, by suszyli za pomocą grzejników z nawiewem, z tym że temperatura miała być nie za wysoka [do 22 stopni], ponieważ zbyt wysoka mogłaby powodować pękanie tynku. Do tego konieczne wietrzenie, bo najważniejsza jest cyrkulacja powietrza. Tyle że w przypadku powodzi wilgoć atakuje ściany od zewnątrz i stąd najważniejsze jest pierwsze 48 godzin dla osuszania.. No i to trwa długo.. Nie znam niestety szybkiego, skutecznego i taniego sposobu.. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto potrafi pomóc:)
Ślicznie dziękuję Skowronku za rady.Znalazłam firmę – suszenie z nawiercaniem albo skuwaniem, tylko mi ta technologia nie za bardzo odpowiada.
Na wesoło łatwiej pokonywać każda drożkę…..
To prawda, Babciubarbie. Wprawdzie tak wesoło to nie wygląda, ale co zrobić… pozostaje chociaż na wesoło się „wytrelać”…
Oj Elu nieładnie tak bajerować kupca:) A zaciek spory?
Kolekcjoner, czy spory? No… mokro wszędzie, gdzie okiem sięgnąć :(((
Elu!Przepraszam ze tak szybko zaoferowałem Ci poradę budowlaną. Niestety ten kolega wyjechał z kraju. Jest on budowlańcem i malarzem artystycznym wnętrz. I ma bardzo dużą praktykę. Niestety wyjechał znowu do pracy i na razie namiarów nie mam. U nie i u mojej mamy malował też mieszkanie i kładł glazurę.Może w takim razie zajrzysz do sklepu remontowo-budowlanego i tam się zapytasz?Wiem, ze są takie płyny do niszczenia grzyba. Ja sam sie na tym nie znam. Poszukaj tez takich porad w necie. Na przykład w GOOGLE….U nas śnieg też szybko topnieje. I się cieszę. Przedwiośnie wita. Zima niech zostanie na fotkach i filmach.Pozdrawiam Vojtek
Dobry fachowiec, a w dodatku artysta, to i nie nie dziwota, że ma powodzenie za granicą.Dziękuję Vojtku, w sprawie płynów pochodzę po sklepach, a w googlach poszperam, żeby zobaczyć czy są jakieś nowe technologie suszenia bez skuwania tynków.
Dokładnie tak miałam , gdy mieszkanko synowi kupić chciałam, banki wszystko tak umiliłyy,że opadły nam juz siły i stwiewrdziliśmy ,że na razie odpuścimy. Pozdrowionka
Basienko_kalio, o tak, do banków trzeba mieć anielską cierpliwość.
Ela!Napisz do kolegi z bloga. On jest budowlańcem. Tu jest link: http://kub63.bloog.pl/Pozdrawiam Vojtek po pracy
Ślicznie dziękuję Vojtku:)
Po pierwsze nie załamywać się. Po drugie nie marudzić że nam źle, inni mają jeszcze gorzej, po trzecie… O Boże ile ja mam dobrych rad. Dlaczego nie zostałem rabinem? Pozdrowienia
… jestem ogromnie ciekawa „potrzeciego” :)))
Wierszyk bardzo fajny ku uciesze ferajny.Przyczyna ustałapomoc by się zdała.Farba i wałek do malowaniauczynią cudo z Twego mieszkania.
Wałek i farbaPowiadasz Ciekawy świata?Oj, nie tak prędko ładna się zrobiZalana chata.
Czyżby woda w swoim żywiolezapowiedziała prace w mozole?
Trzeba wiercić, tynk odbijać, skuwać, suszyć, się uwijać. Potem wałek, malowanie, całkiem proste to zadanie. A do tego dużo słońca, by nie trwało to bez końca :)))
Słońce jeszcze nie szalejeale już Cię woda nie zaleje.Remont zacząć musisz wkrótceżeby stąpać po Tadróżce.
Oj, jak ładnie Ciekawy świataDokończył wierszyk „Zalana chata”.:)
Dobrze opisałaś sytuację z autami. Jak jest taki tłok na szosie, w mieście, to człowiek staje się niewolnikiem auta…Czyli Ty jesteś dla samochodu a nie samochód dla Ciebie:)Ale tematem nr.1 jest jednakpokonanie zimy:)Vojtek&viosna
Vojtku, bo tak dokładnie jest. Nawet zwykłe zakupy stawały się udręką. Odkopywanie samochodu z zaspy, szukanie miejsca pod sklepami – to praca, stres i strata czasu. Bardziej komfortowe i tańsze stało się przywożenie zakupów taksówką, a podróżowanie pociągiem i busikami.
Witaj alElluO ile dobrze pamiętam, po „zimie stulecia” w domu moich rodziców była dokładnie taka sama sytuacja. Też zamarzyły rynny bo snieg się topił, a w nocy było po 10 stopni mrozu. Było to chyba w połowie marca, a więc ze wszystkimi ruchami musisz się jeszcze wstrzymać. Nie było potem ani wiercenia, ani odbijania tynków. Po prostu latem dodrze wysuszyliśmy mieszkanie, a zacieki były w trzech pokojach i kuchni po obu stronach domu. Na strychu zbieraliśmy wodę, ale wsiąkała ona w mur i w pomieszczeniach mieszkalnych były zacieki na suficie przy ścianach zewnętrznych. Latem gdy wszystko wyschło sufity zostały odnowione. Taka sytuacja była tylko raz i później się nie powtórzyła. U mnie wmieszkaniu też kiedyś zalał mnie sasiad. Jak dobrze wyschło pomalowałem i koniec. Remont nie gwarantuje, że sytuacja się nie powtórzy (przyczyną są rynny, a na to wpływu nie masz). Moim zdaniem trzeba poczekać do wiosny, wysuszyć wszystko i pomalować. Administrator budynku musi przed zimą sprawdzać, czy w rynnach np. nie ma zadużo liści, bo potrafią zatkać odpływ i wtedy rynny mogą się zapchać. Fachowcy dają zawsze różna rady, przewaznie tak aby mogli zarobić. Trzeba pogadać z sąsiadami z innych budynkówpozdrawiamP.S. Do póki zima się nie skończy zapraszam do mnie. W nowym wpisie coś dla Ciebie (2 fotki)
Ślicznie dziękuję Artemisie za rady i zaproszenie:) Fotki i nową notkę widziałam, nie miałam tylko za dużo czasu by pozostawić ślad swojej wizyty, a kod antyspamowy ciągle „krzyczał”, żeby wpisać właściwie. Uwziął się na mnie, czy co? Czy to ja nie umiem tego kodu czasami odczytać?
Of the pnpaloy of website I’ve pored over this has the most veracity.
Świetne 🙂 Najważniejsze to się nie poddawać.Pozdrawiam Serdecznie 🙂
Anniko, masz rację! Nie poddawać się!
jesteś poetką !!! pozdrowionka … daleko mieszkam i pomóc nie mogę;-( buziaki
Do poetki to mi daleko, Donwinko, ale sklecić rymowankę czasami lubię:)
Ale za to u nas wieję!…………….Mam nadzieję, że ofiar nie będzie ani strat.Już po pracy. Zjadłem obiad, pozmywam i wolny jestem:)Vojtek po południu
No, wieje… wieje wszędzie… Paskudnie!
Polecam Ci mojego pana Bogusia, który zawsze robi u nas wszystkie remonty. Gdy coś się stanie z rurami i cieknie woda, pan Boguś przyjdzie nawet o północy.Wierszyk rozkoszny:)Pozdrawiam wiosennie.
No… to… ja poproszę pana Bogusia. Ech… już go lubię:)
Witaj alElo! Czytam Twoje felietony od dość dawna i zawsze wracam tu po bojach na innych blogach,aby się uspokoić i wyciszyć..Maria Dora pięknie określiła Cię kiedyś jako,,uroczy rudzielec”,czy jakoś tak..I miała absolutną rację! No wystarczy spojrzeć! Z całego serca życzę Ci powodzenia na Tadróżce!
Muszę chyba zmienić zdjęcie na jakieś w naturalnej kolorystyce, bo z brunetki rudzielcem zostałam hi hi hi.Ślicznie dziękuję za życzenia „tadróżkowe”.
Jeszcze jedno..Te wierszyki o Tadróżce są PO PROSTU UROCZE! Podobnie jak..no wiadomo..
Witam miło przy kominku i dziękuję za komplementy:) Zapraszam częściej, choć nadchodząca wiosna nie sprzyja siedzeniu za kominem…
Witaj Elu ! Że też musiało Cię spotkać takie nieprzyjemne wydarzenie. Już otrzymałaś tyle rad, że nie będę się wymądrzać. :))) To wyschnie, tylko trzeba trochę pomóc specjalistycznymi urządzeniami, bo gdyby zdać się tylko na siły natury, to mogłoby to trwać bardzo długo. Z drugiej strony, żeby dobrze wyschło to musi trochę potrwać, żeby po roku nie wyszły jakieś wykwity lub co gorsza jakiś grzyb.Jak wyczytałam z Twoich komentarzy, to sytuację masz opanowaną i jest nadzieja, że wszystko dobrze się skończy.Tego Ci życzę i pozdrawiam miło. :)))
Tak, Rozynko, sytuacja opanowana, a dzięki radom Blogerów, w tym jednego budowlańca, ustrzegłam się przed wydaniem paru tysięcy złotych firmie, która chciała zrobić bardzo kosztowną rewolucję.Sądzę, że grzyba nie będzie. Jest dobre suszenie z wietrzeniem i do wiosny idzie. Resztę zrobi lato.