Ja to mam dobrze! Wystarczy, że podrapię w lewą piętę ducha Bielucha i szczęście się do mnie uśmiecha od rana do wieczora i od wieczora do rana. Musi to być jednak duch Bieluch w specjalnej postaci, a mianowicie jego kredowa, solna lub gliniana miniaturka szczęścia. A jak zjem słynny w całym kraju bieluchowy serek, to nie tylko szczęście się uśmiecha, ale i ja sama…
– Jak głupi do sera? Ktoś może pomyślał?
– O nie! To zniewaga!
Kto był w Chełmie, potwierdzi, że mówię prawdę. Mamy tu ducha Bielucha. Jest strażnikiem chełmskich podziemi kredowych. Straszy rzezimieszków i poszukiwaczy skarbów, choć nie wiem, czy nie bardziej strachu napędzają mieszkające z nim nietoperze. Spełnia jedno życzenie każdego, kto położy rękę na kredowej ścianie w ‚komnacie życzeń’ i w ciemności je wypowie. Jest dobrotliwy, kto jednak naruszy spokój ducha, będzie błądził po zakamarkach podziemi. Jego królestwem są podziemne korytarze kredowe. Skąd się wzięły?
Dawno, dawno temu ludność w ramach działalności gospodarczej „na czarno”, każdy pod swoją piwniczką, wydobywała kredę, która służyła jako bielidło do twarzy, proszek do czyszczenia zębów, a także metali. Nic tak pięknie nie wyczyściło srebra, jak kredowy proszek lub maść. Krążą wieści, że z kredowych bloków budowano domy. Naukowcy stwierdzili jednak, że jest to podobna do kredy opoka. Popyt na kredę był, więc korytarzy powstawało coraz więcej, i więcej.
Gdy pod ziemią spotkało się kilku ‘górników’, tworzono skrzyżowania i rozgałęzienia. Gdy trafiło na siebie dwóch niezgodnych i jeden drugiemu nie chciał ustąpić, mijali się piętrowo. Korytarze więc przypominają poplątaną pajęczynę. W jednym miejscu się łączą, w innym rozmijają albo biegną wielopoziomowo. Niektóre przebiegają nawet na głębokości 25 metrów.
W XIX wieku podziemne chodniki zaczęły się zapadać i władze zabroniły wydobywać kredę. W czasach grabieżczych najazdów na miasto chroniła się w nich ludność, chowano tam skarby. Podczas II wojny światowej schronienie w kredowych podziemiach znajdowali liczni Żydzi.
Z czasem o kredowym labiryncie zapomniano. Aż do lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy to sam przypomniał o sobie. W centrum Chełma zapadła się ulica, tuż przy zabytkowym budynku, w którym między innymi znajdowało się przedszkole. Budynek nie zawalił się i stoi do dziś, ale w przedszkolnym korytarzu zapadła się podłoga i popękały ściany. Z pomocą sióstr zakonnych, mieszkających po drugiej stronie korytarza, przedszkole ewakuowano. Pamiętam to doskonale, ponieważ dyrektorką owego przedszkola była moja Mama.
Innym razem niemal znikła jadąca ulicą ciężarówka, zapadając się w kredzie. Ulicę naprawiono, podziemia wzmocniono i udostępniono turystom. Teraz każdy ma okazję do spotkania ducha Bielucha. Może też każdemu spełni jedno życzenie?
Według legendy Bieluch jest duchem białego niedźwiedzia widniejącego w herbie Chełma. A skąd biały niedźwiedź? Przecież białym jest niedźwiedź polarny, więc nie mógł występować na tym terenie, o! To zagadka! Kto rozwiąże?
Oto nagroda. Moje wyobrażenie ducha Bielucha zmaterializowane w masie solnej. Ten nie przestraszy, bo to wersja bardziej misiaczkowa, niż niedźwiedzia. I choć nie wystawia pięty do podrapania, to szczęście przynosi.
Świetne te Twoje duszki, wyglądają niezwykle sympatycznie i z pewnością muszą przynosić szczęście ich posiadaczom. Super,że napisałaś o tych kredowych atrakcjach w Chełmie, to bardzo ciekawe. Jakoś nigdy o tym nie słyszałam i podejrzewam,że nie tylko ja.Miłego, 😉
Anabell, zainspirowała mnie Bet z peerelu, która zajada serek „Bieluch”, ale nie skojarzyła jego nazwy z chełmskim duchem Bieluchem.
… a zagadki Anabell nie spróbujesz odgadnąć?
Witaj Elu, bardzo ciekawa historia, nigdy nie słyszałam o tym duchu. No, proszę, to kolejna ciekawa historia wiążąca się z twoim miastem. I potrafisz je tak interesująco opowiadać.
To sokoro już, Mario Dora, poznałaś wirtualnie ducha Bielucha, nie pozostaje nic innego, jak zaznajomić się osobiście. Chełm zaprasza!
Ha…. uuuuuuuuu…….! Duchy ostatnio modne na naszych blogach.całkiem niedawno ktoś mnie tak straszył… Dlatego jestem odporna i duchów sie nie boję.zwłaszcza takich milutkich ! Śliczne Bieluszki do podrapania w piętkę.Rozkoszne.Nie miałam pojęcia,że w Chełmie jest kreda…i labirynt ! Och… to ci niespodzianka ! Zagadka ? Wiem ale nie powiem ale nie powiem…! Niech wszyscy myślą !Duchu Bieluchu……. daj nam szczęście za podrapanie wirtualne….co ?????
Obiecałem przecież, że już nie będę straszył. Zresztą teraz jak widzę Bielucha to sam się trzęsę.
Anzai, jakiż to wspaniały widok, gdy mężczyzna się trzęsie ze strachu. Można wtedy pogłasiać i dodać odwagi:)
alEllu, ale ja nie pisałem, że chodzi o strach. Ale przypuszczam, że widok też byłby wspaniały, bo ja uwielbiam się trząść …
We wspaniałość nie wątpię 🙂
Bet, wiem, że wiesz i dlatego dziękuję, że nie „popsułaś” zagadki.A ze szczęściem to nie ma tak łatwo. Wirtualne drapanie nie działa, o!
Niektórzy sądzą, że Chełm to „Zadu..ie”. Ale to nieprawda, bo sam Profesor Zin miał w Chełmie wenę. Tam się rodziła też nowa Polska. Ale jakiegoś tam Bielucha nie znam. Znam, nie osobiście, Palikota – ale on chyba nie z Chełma ?
Heny, no nieeee, poseł Palikot z Biłgoraja.
Serek Bieluch wprawia nieodmiennie w dobry nastrój. Choć u nas go nie ma. Jadam na południu, w okolicach Wadowic. Chełm chyba kiedyś odwiedzę, tak ładnie o nim piszesz…
Jest po prostu pyszny!
Przesympatyczne i cudne te Duszki są…Pozdrowionka serdeczne…dużo się nowego dowiedziałam…Pozdrawiam serdecznie.Krystynkabaj
Krystynko, miło, że zaglądasz.
Ja bym postawiła na lodowce, ale to zbyt odległe czasy, więc może był u Was jakiś wielbiciel niedźwiedzi? ;)) Ciekawa historia. Dobrej nocy :*
Być może, ale raczej to w kredzie niedźwiedź się ubrudził:)
Duchu Bieluchu! Ty to masz szczęście,że Elżunia Cię lubi,mało tego..zjada! A wręcz pożera, jako serek ,,Bieluch”.Ech..Ty facet to masz fart..No już dość tych smętków..Teraz pozdrawiam Elżunię z płomi..wróć!!!,z bezpiecznymi klimatami..I takim małym,maluśkim ognikiem,który pożaru nie wywoła.
Cichy, serka ci u nad dostatek… Każdy ma sposobność pożerać, o!
Ja wysyłam dobre myśli, transcendentalne , a Ty, proszę, pogłaszcz tę piętę w moim imieniu. „Wszystkim nam brakuje szczęścia” – jak śpiewa Kasia Kowalska.
…uczynię to BabciuBarbie w Twoim imieniu jak najbardziej:)
Witaj Elu, serek Bieluch jest mi znany, lubiany i zjadany. A Twoje duszki są prześliczne i dobrotliwe. A biały niedźwiedź w waszym herbie to pewno nasz brunatny mis utytłany w kredowym proszku. Tak ja bym wytłumaczyła tę osobliwość. Pozdrawiam.
Nola:) Bingo!!! Wygrałaś główną nagrodę!!! Wymyśl tylko sposób jej wręczenia, proszę. Poczta?
Elu miło mi, że wpadłam na rozwiązanie i naprawdę zasłużyłam na nagrodę?
Nolu, a pewnie, że TAK !!!
Naprawdę, chcesz mi wysłać swojego duszka?
Oczywiście, że tak. Obiecałam przecież nagrodę w treści notki.
Witaj alEllo! Znam rozwiązanie tej zagadki, choć w konkursie nie mogę brać udziału ze względów regulaminowych – przez ponad 20 lat mieszkałem na Chełmie. 😉 (nie w Chełmie, a w gdańskiej dzielnicy Chełm). Stąd też legendę o Tatarach zdobywających miasto w 1240-41 roku znalazłem szukając kiedyś informacji o mojej dzielnicy. 🙂 Cóż, miś się uśmodruchał a Tatarzy potraktowali go jak bóstwo (dla nich był jakby albinosem). Swoją drogą czytałem gdzieś, że złoża 99-procentowej kredy oprócz skał pod miastem Chełm występują jeszcze jedynie w okolicach Doesburga w Holandii. Pozdrawiam 🙂
Miroq, witam pięknie nowego gościa przy kominku. Zapraszam zawsze!
Mironq, a gdzie Ciebie szukać?
Moja młodsza siostra opowiadała mi o tych podziemiach, które zwiedzała, gdy była w odwiedzinach u starszej siostry. Ja, niestety, nie zwiedzałam i wydaje mi się, że już nigdy nie będę w Twoim mieście- za daleko!Duszek śliczny i nie wygląda na groźnego, choć nie wiem, jak bym się zachowała, gdybym go zobaczyła.Pozdrawiam.
No, strasz straszy… i w podziemiach naprawdę się go spotyka, Anno.
AlEllu, wierzę Ci na słowo. Szkoda, że po moim mieście nie pałęta się jakiś duch.Pozdrawiam.
Są pewnie duchy i w Twoim mieście, Anno, tylko jeszcze nie ujawniły się 😉
Witaj. Bardzo interesujaca ta Twoja historia. Nigdy nie słyszałem o tych podziemiach. Pozdrawiam
Kolekcjonerze, no to dobrze, że napisałam o podziemiach. wcześniej sądziłam, że są znane na całym świecie 🙂
Serwus Eluniu. Jeszcze tu nigdy u Ciebie nie byłem, ale poprzez moich znajomych dotarłem i ja do Ciebie. Jestem teraz na przerwie urlopowej, i może dla tego mam więcej czasu, aby zobaczyć, co się w koło dzieje. Czas, to jest coś, czego brakuje wszystkim, nie zależnie od wieku i pracy. To dopiero pierwszy rekonesans, ale pewnie się rozglądnę, bo uważam, że co nagle, to po……Pozdrawiam Wojak Włodek
Witam Faraona z amorkami przy kominku. Rozgość się. Zapraszam zawsze:)
Serwus alElla.Zawitałem tu do Ciebie poraz pierwszy i nie przez Marię Dorę, bo jej wcale nie odwiedzałem od dłuższego czasu, a ona tu wypisuje moje uwagi na jej temat, chociaż za każdym razem się tłumaczyła że tego nie robi. To jest człowiek bardzo mściwy, i dobrze jeżeli tego wpisu nie usuniesz, bo ja nie myślę na Twoim blogu urządzać wojenki. Mogę Cię tylko za tą osobę przeprosić a pole bitwy przeniosę na jej blog, lub do siebiePozdrawiam Wojak Włodek
Wojaku. Dziękuję za pokojowe zamiary, jak na „Wojaka z amorkami” przystało 🙂
I tu Wojak? Wielokrotnie mnie obrażał Pan na swoim blogu i na innych, a do moich znajomych po linkach to pierwszy. Ja nie odwiedzam np. Insiery, która odniosła się przeciwko mnie na podstawie Pana komentarzy i innych Pana znajomych! Trzeba mieć jakieś wyczucie i nie wywoływać ryzyka skłócenia znajomych.Elu, przepraszam, że tu się wtrąciłam, ale to stały numer, że osoby, które ze mną wywołają konflikt, pędzą robić dobre wrażenie u moich linkowych.A oto przykład komentarza pana Wojaka pod moim tekstem z 29 stycznia „Niewolnik nazwiska”, gdzie wskazywałam na problemy, jakie mogą się pojawić, gdy się pisze blog pod nazwiskiem, to Pan Wojak przyszedł wtedy na mój blog i wstawił taki komentarz:”Opętała mnie Twoja bardzo niskiej klasy zawziętość i mściwość, której bardzo nie lubię. Przejawia się w niej małomiasteczkowość i rozdziawianie ust nawszystko co Ci się zdaje że jest dziwne i niecodzienne. Dawniej w książce telefonicznej były Nazwiska i Imiona, Nr. telefonu i ulica. Na każdej klatce schodowej obowiązkowo Nazwisko i imię najemcy i współlokatorzy oraz Nr. mieszkania a Ty dzisiaj piszesz o niewolniku nazwiska. Moje nazwisko istniejeod 14 wieku i ja się mam wstydzić mojego nazwiska ? Może Ty nie miałaś telefonu i książki telefonicznej i mieszkasz w pipidówce skoro Cię tak wszystko dziwi i interesuje co drudzy robią na blogu. Może się czujesz wykształcona, ale dalej jesteś małomiasteczkowa i to aż śmierdzi na odległość i choćbyś była nie wiem kim, to lepiej dalej ze mną nie baw się w nie winne podchody. Jesteś jako blog polityczny-więc trzymaj się tej drogi.Pozdrawiam Wojak~faraon@amorki.pl, 2009-01-30 00:27″To tylko drobny przykład, jak pan Wojak traktuje osoby wyrażające inne zdanie niż on.Jeżeli Elu ci ten komentarz nie odpowiada, to go skasuj.
Czy Ty wszystkich musisz stawiac w żenujących sytuacjach?? Czy jest jeszcze choc jeden blog gdzie nie kłapnęłaś jęzorem ? kiedyś plotkowałaś na czytelnikow,teraz coraz częściej na innych blogerow „lojalnośc” Twoja jest piorunująca… Nie stawiaj alElli między młot a kowadło, bo na to nie zaslużyła, swoje brudy idź prac u siebie, co nas obchodzi że ktoś Cię gdzieś tam obrażał, czy blogi z Twoich linków są zarezerwowane tylko dla Ciebie?? My szanujący się blogerzy jak i czytelnicy na Twoj śmietnik nie zaglądamy i znamy adresy porządnych blogow bez Twojej pomocy. Idź swoje zadymy robic gdzie indziej. alEllu, ten Pan Wojak to bardzo mily, starszy Pan, bardzo pogodny, dowcipny i sympatyczny, piszący wierszem. Pozdrawiam.
J.w.Witam nowego Gościa przy kominku. Klik dobry!Jeszcze na blogach nie byłam między młotem a kowadłem… Każde nowe doświadczenie traktuję jako kształcące 😉 Pana Wojaka widziałam, sympatycznie mrugnął z ekranu. Pozdrawiam serdecznie.
Witaj Elu, nie stawiam cię bynajmniej między młotem a kowadłem jak insynuuje ten j.w, tylko tak jak już kiedyś udzielam ci informacji na podstawie mojego doświadczenia o osobie, która dopiero pojawiła się u ciebie. Pan Wojak był owszem wobec mnie miłym starszym panem, dopóki się z nim we wszystkim zgadzałam.Sama doskonale widzisz po tym komentarzu, jak obraźliwe, niesprawiedliwe krążą o mnie opinie. I nie powstały przecież same, ale ktoś je wytworzył, a ktoś im przyklaskiwał.Nie chciałabym, żeby i ciebie to spotkało. Uważam, że należy unikać ludzi, którzy nie dopuszczają, że ktoś może mieć inne zdanie i uważają, że to ten ktoś powinien je zmienić. Dałam ci przykład z pisaniem bloga pod nazwiskiem. Różne zdania w tej sprawie mają blogerzy, ale tylko chyba 3 mnie z tego powodu obrażało i uważało, że z racji pisania pod nazwiskiem ma do tego prawo.Zresztą ludzie się zmieniają, a więc być może i Wojak już dopuszcza, że ktoś może mieć inne zdanie niż on.
Mario Dora,Serdeczne pozdrowienia i słoneczny kliczek 🙂
Fajnie Elu, że masz takiego miłego ducha Bielucha, który chyba nie ma łaskotek, skoro pozwala w pietę się drapać. Pozdrawiam Ciebie i Bielucha też . :)))
Bieluch dziękuje za pozdrowienia:)
Ja też się domyśliłam skąd się wziął biały miś, ale niestety spóźniłam się z odpowiedzią…Może innym razem się uda 🙂 A swoją drogą to Twoje miasteczko jest bardzo intrygujące i pełne tajemnic.Pobujałam się trochę w fotelu, świetnie odpoczywam na Twoim blogu, przy tym malowniczym kominku:)
Patmar, Wysoka Jednoosobowa Komisja Zagadkowa uznaje spóźnienie i przyznaje nagrodę:) Jeśli życzysz sobie ją otrzymać, proszę o kontakt z „napisz do mnie”.
Elu, Twój Duszek sprawiłby mi wielką radość, – o ile by przetrzymał transport pocztowy, ale jak widzę wyżej to Nola pierwsza odgadła, – czyżbyś przewidziała dwie równorzędne nagrody ? 🙂
Ty też odgadłaś i nagroda, jeśli sprawi radość zasłużenie się należy, o!:)
W takim razie z największą przyjemnością przyjmuję ten zaszczytny podarek.:)
Kochana ,Eluniu.Ostatnio bolała mnie przez trzy dni noga.Tabletki,które zawsze pomagały,nie pomogły.Spróbowałem więc metody naturalnej.I przeszło.Może to za sprawą ducha Bielucha.Jeśli uraziłem Cię w jakikolwiek sposób,to bardzo przepraszam.A solne duszki są piękne.Pozdrawiam bardzo cieplutko i bez zmian żadnych.JakubPS.Kiedyś byłem w tych kredowych korytarzach.
Jakubie, a nie zmarzłeś w tych podziemiach? Jak dla mnie, to jest tam za zimno.
Mama mnie czasami prosi o kupno serka Bielucha:)Lubię takie lokalne opowiadania i historie.To są nasze małe ojczyzny:)Pozdrawia Ciebie Vojtek z Ojczyzny Żoliborz
Vojtek, to idę zobaczyć, co w Twojej ojczyźnie słychać.
Witam,Elę.Wiesz,chyba było zimno,nie pamiętam zbyt dobrze,bo to spooooro lat temu było.:-)))))))Pozdrawiam Milutko.Jakub
/Moje wyobrażenie ducha Bielucha zmaterializowane w masie solnej. Ten nie przestraszy, bo to wersja bardziej misiaczkowa, niż niedźwiedzia. I choć nie wystawia pięty do podrapania, to szczęście przynosi…/————–Klaniam sie Elu, no to zamawiam jednego, bo szczęścia nigdy dośc lol, a tego ktorego można podrapac w piętkę, to proszę podrapac w moim imieniu jutro, puścilam totolotka. Milego popoludnia.
Elizo, gdy nastanie słotna jesień i sroga zima, to zacznę duszki tworzyć. Te, które widać na zdjęciu są rozdysponowane już.
Miłość z internetu. Wpadnij;-) http://marcin-i-agata.blog.onet.pl/
Agata, dziękuję za linka, zajrzę w wolnej chwili.
biały?? bo kredowy;-)) a nie polarny….buziaki
No właśnie… umorusał się w kredzie brudasek:)
super blog ;)prosze wejdz tutaj 🙂 polecam http://galeria.glitery.pl/profil-kocurek155
Cytruskowa, postaram się zajrzeć w wolnej chwili. Dziękuję za linka.
Ooo, co do niedźwiedzia, to słyszałam, że podczas najazdów na Chełm, niedźwiedź wystraszył wojska plądrujące miasto. Był to brązowy niedźwiedź, ale ubrudził się kredą na biało :).
Zgadza się, Asiu. A to „brudasek” z tego niedźwiedzia :)))Pozdrowienia i buziaki!
Piękne i słodkie są Pani duszki. Życzę dużo, dużo szczęścia, które przynosi nie tylko robiony przeze mnie Duszek Szczęścia z Podziemi Kredowych.
Pani duszki też wyglądają na takie z ogromną mocą.
Pozdrawiam Diana
Bardzo, bardzo dziękuję 🙂
Odwzajemniam życzenia szczęścia i serdecznie pozdrawiam.
Pingback: Ratunku! Tonę w … śmieciach! | alE blogowanie
Pingback: Magiczny początek roku | alE blogowanie
Pingback: Tytuły publikacji – lista alfabetyczna | alE blogowanie